Lekarz: Różnice pomiędzy wersjami
M |
|||
Linia 9: | Linia 9: | ||
* Do '''ginekologa'''... ekhem... tam lepiej nie chodźmy... |
* Do '''ginekologa'''... ekhem... tam lepiej nie chodźmy... |
||
* Żeby zoperował nas '''chirurg''', trzeba posiadać dobrze rozwiniętą zdolność symulacji (np. zgonu) i sporo determinacji. |
* Żeby zoperował nas '''chirurg''', trzeba posiadać dobrze rozwiniętą zdolność symulacji (np. zgonu) i sporo determinacji. |
||
== Cechy szczególne i rozkład dnia == |
|||
Lekarz jest zazwyczaj pracownikiem szpitala lub rzadziej przychodni. Do pracy przychodzi uśmiechnięty jak jasna cholera, od progu spod krawata gromko rzucając kur**ami na tzw. rozruch. Pan doktor jest z reguły autorytetem w swojej dziedzinie, szanuje także innych kolegów, co jednak nie oznacza, że zdejmuje przed nimi cylinder, ale raczej fakt, że jeżeli któryś z nich zaszyje ci iglicą amperomierz w brzuchu, to wyśle cię on właśnie do owego kolegi, gdyż jemu nie przystoi poprawiać po takich fechtmistrzach. Odznacza się ponadto ponadprzeciętną dedukcją, wiedząc dokładnie co jest pacjentowi, gdy ten już umiera lub umarł. W przypadku doprowadzenia pacjenta do klinicznego zmartwychstania otrzymuje on nagrodę dyrektora szpitala, którym często jest on sam. W przypadku przychodni nie ma takiej możliwości, toteż pracujący tam medyk może przyczynić się jedynie do pośredniego zmartwychstania pacjenta, wysyłając go do kolegi szczebel wyżej. Z prywatnego gabinetu, co w pełni rekompensuje brak ww. nagrody. Wobec swoich pracowników jest apodyktyczny i bezwzględny – potrafi z premedytacją nie poczęstować koniakiem przed operacją, gdy ktoś się nie śmieje z jego dowcipów o [[Wąchocku]] i z wybornych bon motów z czasów [[Franciszka Józefa]]. Wieczorem, po skończonej robocie, włącza multimedialny kurs <s>kreatywnej księgowości</s> języka angielskiego, by poprzez kolejne sympozja w kraju i zagranicą jeszcze bardziej zwiększyć liczbę <s>zmartwychstałych</s> wyleczonych. |
|||
== Skutki uboczne korzystania z usług == |
== Skutki uboczne korzystania z usług == |
Wersja z 15:00, 2 mar 2010
Lekarz – istota w białym fartuchu, postrach dzieci. Jeśli chcesz być lekarzem, musisz brzydko pisać.
-Czy pan doktor teraz przyjmuje?
-Ja przyjmuję zawsze. Zawsze i od każdego.
- Rozmowa wójta i lekarza
Zastosowanie
- Do lekarza pierwszego kontaktu idziemy, kiedy nie ma innej wymówki, żeby nie iść do szkoły.
- Zębologa odwiedzamy, gdy mamy za dużo zębów lub bardzo nam przeszkadzają te świecące bielą siekacze...
- Do ginekologa... ekhem... tam lepiej nie chodźmy...
- Żeby zoperował nas chirurg, trzeba posiadać dobrze rozwiniętą zdolność symulacji (np. zgonu) i sporo determinacji.
Cechy szczególne i rozkład dnia
Lekarz jest zazwyczaj pracownikiem szpitala lub rzadziej przychodni. Do pracy przychodzi uśmiechnięty jak jasna cholera, od progu spod krawata gromko rzucając kur**ami na tzw. rozruch. Pan doktor jest z reguły autorytetem w swojej dziedzinie, szanuje także innych kolegów, co jednak nie oznacza, że zdejmuje przed nimi cylinder, ale raczej fakt, że jeżeli któryś z nich zaszyje ci iglicą amperomierz w brzuchu, to wyśle cię on właśnie do owego kolegi, gdyż jemu nie przystoi poprawiać po takich fechtmistrzach. Odznacza się ponadto ponadprzeciętną dedukcją, wiedząc dokładnie co jest pacjentowi, gdy ten już umiera lub umarł. W przypadku doprowadzenia pacjenta do klinicznego zmartwychstania otrzymuje on nagrodę dyrektora szpitala, którym często jest on sam. W przypadku przychodni nie ma takiej możliwości, toteż pracujący tam medyk może przyczynić się jedynie do pośredniego zmartwychstania pacjenta, wysyłając go do kolegi szczebel wyżej. Z prywatnego gabinetu, co w pełni rekompensuje brak ww. nagrody. Wobec swoich pracowników jest apodyktyczny i bezwzględny – potrafi z premedytacją nie poczęstować koniakiem przed operacją, gdy ktoś się nie śmieje z jego dowcipów o Wąchocku i z wybornych bon motów z czasów Franciszka Józefa. Wieczorem, po skończonej robocie, włącza multimedialny kurs kreatywnej księgowości języka angielskiego, by poprzez kolejne sympozja w kraju i zagranicą jeszcze bardziej zwiększyć liczbę zmartwychstałych wyleczonych.
Skutki uboczne korzystania z usług
„Lekarze są niedouczeni! Nie rozumieją zasad biologii! Już sam lepiej bym się wyleczył! Mam tego k****a dosyć! Za co ja podatki płacę!” wypowiada się rozsierdzony obywatel Pcimia, który cudem przeżył zatrucie po zjedzeniu pudełka czopków na hemoroidy. W tym przypadku wina leżała po stronie obywatela, ale cóż...
Morał
Aby korzystać z usług lekarza bez szkody dla własnego zdrowia i życia należy:
- Być uprzejmym. Tak na wszelki wypadek...
- Nauczyć się czytać hieroglify i pismo gotyckie. Bez tego ani rusz! Inaczej nie rozczytasz recepty!
- Powtórzyć sobie czytanie ze zrozumieniem. Aby nie skończyć jak biedny obywatel Pcimia.