Cytaty:Król Julian

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 14:08, 22 paź 2014 autorstwa Vaderek44 (dyskusja • edycje) (→‎G: nie wyszło miał !!! poprawcie plsss)

Król Julian – cytaty.

A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż

A

  • A ja myślę, że kręcą i za chwilę będę miał atak!... Uwaga... Mam atak!
  • A teraz wzbudzę w was poczucie niższości. Zresztą uzasadnione.
  • A zatem, przysięgam, że was nie zawiodę, nie tylko nie zawiodę, ale powiodę ku zwycięstwu i chwale. Albowiem „We Are The Champions”!
  • Aaa! Paparazzi!
  • Aha! Już czujem słodki smak zwycięstwa. Mmm... jakbym miał coś słodkiego w brzuchu. (Wyprzedzają go pingwiny). Nie, teraz zastąpił go gorzki smród przegranej! Uuu... śmierdzi nie na żarty.
  • Andrzej z Zielonej Góry chce wykorzystać telefon do przyjaciela, moim zdaniem powinien strzelać.

B

  • Biedny Mort. Pozwól, że ci pomogę... Pchaj mocniej nogami! Od czego masz nogi, jak nie pchasz?!
  • Bo, gdyż, któż jest bardziej godny okładki niż król?
  • Bóg zapłać, pradawni bogowie!
  • Byłem dla ciebie tylko emocjonalnym materacem i to do tego nadmuchiwanym! Od teraz, kochana, śpisz na podłodze!

C

  • Chciałbym oglądać zwierzęta na komputerze. A raczej, chciałbym się oglądać na komputerze. Yyy, co to jest komputer?
  • Cięcie! Po reżyserskiemu to znaczy morda.
  • Co to za jakieś obłąkańcze wrzaski są. Nie mogę się przez nie skoncentrować na ideale, który sam ucieleśniam.

D

  • Dalej, chcę poznać granicę swojego zwyrodnienia!
  • Dawaj, Stefan, dawaj.
  • Dobra, a teraz się skup, bo wcielam się w robota i to jest wstrząsający performance!
  • Dziób, dziób. Chciałbym się całować, ale nie mam warg. No, ale daj dzioba, no.

G

  • Gdzie moi goście? No jazda, jazda, nie chować się, czas zacząć święto na cześć mnie i moich zmiennych humorów, bo dziś jest mój dzień!
  • Głupi pingwin, trzeba mieć coś we głowie, a nie na wierzchu.
  • "Głupie pingwiny ja tu nie będę dotykał niczego, ja tu będę dodykał wszystkiego."

H

  • Hańba ci, Maurice! Ledwie się gibiesz!
  • Halo! Sąsiedzi! Chciałbym pożyczyć wasze szczoteczki do zębów, żeby się wyczesać tam gdzie nie sięgam!

I

  • I właśnie dlatego muszę zaprząc swój królewski intelekt, żeby mu pomóc. No to kto chce dostąpić zaszczytu niesienia moich waliz?
  • I właśnie wtedy zrozumiałem, że muszę się skupić na tym, co w anegdocie zwanej życiem jest najważniejsze – na sobie.
  • Ich się słucha, ale oczami.

J

  • Ja i mój JJ,
    u boku po lewej, to układ,
    że hej-hej,
    więc skacz i się śmiej-ej! (...)
  • Ja nawet bardziej mogę się do ciebie nie odzywać.
  • Julian: Jadem ulicom,
    opony asfalt drom.
    Pingwiny jak zobaczom drzewo,
    na zawał u-my-rom.
    Hej! Julian, Julian,
    on twardy jest jak głaz...

    Mort: Jedziemy panie ciut za wolno...
    Trzeba wcisnąć gaz!
  • Jaki on przystojny! To najprzystojniejsza bestia, jaką widziałem! Nie licząc mnie, ale tego nie muszę mówić. A jednak to powiedziałem. Dlaczego? Nie mam pojęcia.
  • Jako król nie mogę mieć mniej, to nielegalne!
  • Jako moi poddani macie rozumieć, co zrobię, jeszcze zanim to zrobię.
  • Jakże mógłbym nie mieć władzy? Mienie władzy to obowiązek króla. Tak więc zamilcz.
  • Jam jest Król Julian i popieram ten plan!
  • Jasne, że w moje lewo! Jestem królem i wszystko lewo jest moje lewo, durny jeden!
  • Jestem elastyczny, ale w sprawie stopy obowiązuje zero tolerancji.
  • Jestem wrakiem lemura!
  • Jesteście bomba, pradawni bogowie!
  • Jeszcze jeden drobiazg. Czy mógłbym troszkę wami popomiatać? Tak tylko odrobinkę? Błagam, ja nie mam się już nad kim pastwić! Mort i Maurice mnie porzucili! Zaraz po tym, jak ich wygnałem.

K

  • Kiedy wrzeszcząca ofiara trafi już do wulkanu, to moi znajomi, bogowie, ją zjedzą – mówię o ofiarze. „Bardzo smaczna, dziękuję za tę ofiarę”. „A może jeszcze jedną?” „Nie, jedna dziennie wystarczy”. „Poważnie? Poczuję się bardzo dotknięty, jeśli nie zjesz jeszcze”. „Ale ja nie chcę kolejnej ofiary, ok?!”
  • Królem będąc, mam taką władzę, że mogę rozkazać wszystkim duchom i straszydłom, żeby mi stąd won. Zrób to, Maurice.
  • Kto nas ocali przed grozą która spada z nieba?! Ano nikt! Kto podziela ten pogląd, proszę o atak histerii.
  • Kto pod kim dołki kopie, ma mokro pod pachą.
  • Która to opowieść mnie znudziła, albowiem nie była o mnie. Kumasz zależność?
  • Kto kongę tańczyć chce, niech patrzy na mnie się, i zad i na zad, niech za zad łapie się!Od nocy do rana łap za zad pawiana, jak nie ma pawiana szympans nada się! TAŃCZ KONGĘ!!!

M

  • M... m... m... Maurice! Jak śmiałeś zakłócić mój sen o JJay'u! Grała muzyka i w ogóle!
  • Maaauriiice, nie dobiega do mnie... Prrrfff... A przecież bez... Prrrfff... Mój superkonfodopieszczaczoszybotron będzie siedział na ziemi, jak jakiś gupi fotel... Co nie lata!... Prrrfff.
  • Maurice! Gdzie jest ten twój łeb jak baniak, który zwykle zauważam bez trudu?
  • Maurice! Mój królewski zadek jest wstrętnie ignorowany! Idź, zrób coś, albo hańba ci!
  • Maurice! Zamknij się, gębo niewyparzona!
  • Maurice! Zamów nam jakieś stroje. Najlepiej coś różowego z marszczonymi rękawkami, ale bez szaleństw. Wystarczy, żeby podkreśliły moją męskość.
  • Mienie władzy to obowiązek króla.
  • Milcz jak do mnie mówisz!
  • Mmm... anatomia, to mnie kręci.
  • Moja głowa jest obnażona, moja głowa jest goła, moja głowa jest bez korony... Czarne są myśli me...
  • Mort! Dlaczego zeżarłeś moje choco-chrupki? Tylko nie mów, że to nie ty! Masz to wypisane na mordzie, pyszną masą czekoladową.
  • Może to i było niechcący, ale z premedytacją! Przytłacza mnie ogrom tej zdrady!

N

  • Na kanapce chcę przemierzać świaaat!
  • Maurice: Na pewno chcemy to zrobić?
    Król Julian: Tak. Albowiem jest to genialne tak jak ja. A teraz wywinduj mnie!
  • Na przyszłość mniej rodzynków, dobrze Maurice?
  • Na słońcu jest rzeczywiście znacznie mniej cienia, wiesz?
  • Nie ma to jak wypatroszyć konika.
  • Nie musicie dziękować, wystarczy mnie wielbić na klęczkach.
  • Nie! Nie masz prawa pozbawiać mnie rózgi, to całe moje życie!. Zaraz, o jakiej rózdze mówi?
  • Nie tykaj się moich stóp!
  • Nie tykajcie mych rzeczy!
  • Niech duch nocy złe, gryzące te i nie, zostawią wydrę te, zostawią wydrę te, bo sypia przez nie źle, won mi! Won mi! Wynocha stąd! Won mi! Won mi! Wynocha przecz! Won mi! Won mi! Wynocha przecz!
  • Skipper: No i co mamy teraz zrobić?
    Król Julian: Wielbcie mnie.

O

  • Obczajcie moje nowe image.
  • Kowalski: Oto czekoladowa eksplozja!
    Król Julian: Uuu, czekoladowa, brzmi bardzo obiecująco.
    Szeregowy: Czekolady jako takiej akurat nie mieliśmy...
    Rico: No niestety!
    Król Julian: A co mieliście?
    Kowalski: Y... Głównie błoto.
    Król Julian: No, świetna prezentacja, a teraz dajcie, aby mój brzuch skosztował tych pysznych pyszności.
  • Ohh...strasznie spociły mi się moje królewskie podpachy

P

  • Król Julian: Patrz oczy na mnie. Oba oczy, proszę cię, to kaprawe też!
    Maurice: Ale ja nie mam kaprawego.
    Król Julian: Hej, hej, nie szkodzi, patrz, ja też tak mam!
  • Pomocy! Ten aligator spożywa mnie wbrew mojej woli!

T

  • Taaak, zaszalejecie moi śmierdzący przyjaciele, tak zraszajcie, ile wlezie! Hej ty! Zraszaj! Zraszaj! Jeszcze po lewej.
  • Tak na przyszłość. Odpowiedź na każde podchwytliwe pytanie brzmi: „Ja”.
  • Tak śmierdzą tylko pingwiny i niektóre zakonnice.
  • Ten masło orzechowe cuks smakuje jakby orzech narzygał mi na język rtęcią!
  • Maurice: To jest piniata.
    Król Julian: Co? Jaka pata? Nie wymyślaj sobie słów.
  • To najstraszniejszy sen, jaki miałem w głowie, prędko uszczyp mnie, albo ugryź, albo trzaśnij w twarz i wychłoszcz zadek.
  • Kowalski: Ty, wiesz co, Julian? Dziękuję ci.
    Król Julian: Ty, wiesz co, Kowalski? Nie ma za co. No właśnie, za co?

W

  • W-w-weź jeszcze opowiedz o tym, jak ludzie chcą mnie oglądać.
  • Wielbcie mnie.
  • Wszystko lewo jest moje lewo, durny ty!

Y

  • Kowalski: Yo, miotasz te owoce, czy nie, koleś?
    Król Julian: Przekonałeś mnie, to będzie jednostronnie zabawne. Tak, uwielbiacie obrywać zgniłymi owocami, poznaję po krzykach.

Z

  • Zająłem się ogniem!

Ż

  • Żółty śnieg - wygrałem bieg. A Mort jest niewiele wort.