Albinizm

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

– Fajny naszyjnik, gdzie kupiłeś?
– To z zębów mojego sąsiada, też chcesz taki?

Rozmowa białych inaczej o albinizmie

Szablon:Tchoroba objawiająca się głównie brakiem rączek i nóżek, a czasem śledzion, czy pęcherzy moczowych. Albinosi stanowią pożądany przez wielu ludzi surowiec, począwszy od projektantów mody, przez jubilerów, a skończywszy na sprzedawczyniach na stoisku mięsnym w Biedronce. Jeśli do tej pory myślałeś, że kupujesz tylko zmielone świńskie gałki oczne z dodatkiem benzoesanu sodu i glutaminianem monosodowym – właśnie nadszedł dzień, który zmienił twoje życie.

Geneza

Jak głoszą wszyscy kapłani wysłani z misją nauczania do kanibalistycznego plemienia Uga-Buga zamieszkującego malownicze zadupie w Rwandzie, czy innym Bantu, czarnych stworzył Czarnobóg z Czarnobyla. podczas jednej ze swoich wędrówek przez pustkowie pośród różowych much tse-tse i rozważających na temat fal elektromagnetycznych euglen zielonych. Te ostatnie szybko przekonały się, że nie ma nic gorszego niż wkurwiony, ubrany w kurtkę z ćwiekami po dziadku bóg o mentalności trzynastoletniego gangstera. Przeprowadził więc serię lobotomii z użyciem jedynie zardzewiałego pręta i zupki w proszki[1].

Tak się chłopak rozpędził, że prawie sam się okaleczył, ale na szczęście dla świata poprzestał jedynie na kastracji. Z powodu braku perspektyw i wyginięcia pierwotniaków-naukowców do uciszania, postanowił otworzyć pierwszą na świecie fabrykę czekolady z bananami. Sterroryzowawszy starego sprzedawcę w osiedlowym sklepiku sposobem na narodowca, Czarnobóg doszczętnie splądrował półki i udał się do opuszczonego budynku, gdzie gimnazjaliści palili papierosy. Oburzony zachowaniem gówniarzy, grzecznie pouczył ich o szkodliwym wpływie nikotyny na zdrowie i kazał wypierdalać. Biznes zaczął się kręcić, ale okazało się, że banany były GMO i spowodowały pociemnienie skóry.

Na odsiecz przybył Białobóg dosiadający różowego jednorożca rodem z My Little Pony. Przeląkł się dzieła dalekiego krewnego, a z racji bycia człowiekiem o poziomie umysłowym typowego starca z opek fantasu zaczął produkować doustne leki przy pomocy ekstraktu ze zwłok skarabeusza[2], okazjonalnie rzucając mądrościami życiowymi godnymi rasowej aŁtoreczki. Wybielałby tak wszystkich niczym pewien słynny piosenkarz, gdyby nie poirytowany Świętowit, który wysłał Białoboga na obóz resocjalizacyjny u Świadków Jehowy. Nieszczęśnik rozmawiał z nimi o Bogu do końca swych żałosnych dni, a Czarnobóg wrócił do chałupy. W następnych pokoleniach oczywiście uzależnienie rodzicieli od środków psychoaktywnych pośród albinosów dało o sobie znać, ale to w sumie nieważne.

Ale skąd to białe kurewstwo wzięło się na cywilizowanych kontynentów? Odpowiedź jest prosta niczym linia narysowana od ręki przez ucznia podstawówki – wraz ze standardowym napływem talibów z Afganistanu i uchodźców z Syrii przybyli do nas albinosi, a że nastała epoka wolnej miłości, na świeciepanował kryzys i nie zakupiono środków do masowej sterylizacji, rozmnażali się.

Przebieg

Na początku jest ciemność, albowiem żadna istota o czystym sercu nie wykonuje tychże haniebnych czynności przy włączonym świetle[3]. W tej bezkresnej, depresyjnej czerni wściekłe geny atakują się nawzajem, zacieśniając wokół siebie miłosne więzy i wykonując tańce godowe charakterystyczne dla langusty pospolitej. Później jest gorzej – szalone nici DNA rozpoczynają przepisywanie informacji, jednak są rozkojarzone przez czynnik Białoboga, co powoduje u nich myślenie o pokoju na świecie. Jak wiadomo, słowiański bóg jest dalekim przodkiem Amerykanów, więc jego gen zawsze, ale to zawsze, wygrywa[4].

Następna faza zaczyna się, gdy w małej murzyńskiej wiosce na końcu świata na świat przychodzi białe dziecko, a poród jest odbierany przez miejscową szamankę, która zaczyna wykrzykiwać dziwne słowa po starokambodżańsku. Niestety stadium to przeżywa niewiele chorych z powodu wrodzonego zamiłowania do zbawiania świata. Wszechobecną radość z okazji narodzin nowego członka rodziny mąci pewien fakt – dziecko jest czarne białe. W dodatku znany znachor z plemienia Aba-Batata orzeka, że nie przeżyje nocy i trzeba przeprowadzić gruntowną operację. Zazwyczaj już po dziewięciu miesiącach cierpień u osoby dotkniętej albinizmem występuje proces tracenia kończyn. Czasem potrzeba mniej czasu, ale niestety pośród mieszkańców sielskiej wioski nie ma ginekologa ze sprzętem. Po fakcie matka dziecka, wobec której zachodzi podejrzenie zarażenia, zostaje wysterylizowana przy pomocy odłamka szkła. Czasem ucieka z dzieckiem, które po drodze gubi gałki oczne, a przez dziurę w czaszce wylatują mu kawałki mózg, ale zdarza się to niebywale rzadko.

Jeśli chory dożywa wieku, w którym zaczyna mówić, często wyrusza na wielbłądzie, by poszukiwać szczęścia pośród piasków Sahary. Tam też dopada go przeznaczenie i galopując, tworzy szlaczek z odpadających części ciała. Innymi słowy życie albinosów jest dość nudne, chyba że mieszkasz w Pakistanie, tam możesz legalnie dołączyć do armii dżihadystów.

Leczenie

Najpowszechniejszym sposobem zatwierdzonym przez zgromadzenie najważniejszych ogólnoświatowych specjalistów leczenia albinizmu jest odcinanie co pewien czas poszczególnych części ciała, zanim same zaczną odpadać. Poleca się tę metodę zwłaszcza z powodu możliwości wykorzystywania cennego surowca, na przykład jako zamiennika ropy naftowej, co do perfekcji opanowali afrykańscy naukowcy. Zamiast kupować samochód i zanieczyszczać środowisko, możecie wymienić kość albinosa na wielbłąda i na przykład wędrować nim pośród mrozów Syberii. Zaklęty przez szamana, nie zdechnie po dwóch godzinach drogi, co najwyżej po trzech.

Oprócz wyżej wymienionych sposobów istnieją też inne metody rekomendowane przez personel dowolnego polskiego szpitala. Pominąwszy te nieciekawe, jak na przykład smarowania ciała maścią o zapachu świeżych końskich szczyn, czy farbowanie włosów na kruczoczarny lub szafirowoniebieski[5], nasi eksperci ułożyli specjalny ranking, by opchnąć go jakiemuś magazynowi, jednak żaden nie palił się do opublikowania. A zatem w ramach edukacji młodych pokoleń przedstawiamy ją poniżej:

  • Szablon:Tsposób rozpropagowany przez nasze babcie i dziadków. Dość łatwy w stosowaniu – wymaga jedynie kilku kawałków drewna, paczki zapałek i obecności kapłana dowolnej religii, najlepiej katolickiej, ale jeśli nie posiadamy księdza na zbyciu, może być to wyznawca Wisznu lub zagorzały muzułmanin. Choć tego ostatniego na wszelki wypadek polecamy poszczuć świńskim ozorem. Metoda ta należy do nieekonomicznych z powodu niemożności późniejszego wykorzystywania surowców.
  • Szablon:Tszczególnie zachwalany przez szacownych Kambodżan, niektórych Amerykanów i co bogatszych Polaków. Dzięki kontaktowi skóry z tym cudownym środkiem staje się ona soczysta i chrupiąca czerwona. Jest to efekt uboczny wykonanej kuracji, ale cera wyraźnie ciemnieje, a białe z natury zazwyczaj wypadają albo zostają spalone. Po wyleczeniu trzeba nosić usztywniany kombinezon i nie pokazywać się za często w miejscach publicznych. Niemniej jednak – jak to by przeciętny student skwitował – ważne, że działa.
  • {{t|

Przypisy

  1. No... Głodny był, a jako przodek prawdziwych polskich mężczyzn gardził gotowaniem. Ponadto Latający Potwór Spaghetti jeszcze się Chińczykom nie objawił
  2. Pytany przez pacjentów odpowiadał w zależności od humoru: tajemnica lekarska lub panie, idź pan stąd
  3. A jeśli tak robi, to przynajmniej idzie do spowiedzi i opowiada wszystko ze szczegółami
  4. Tak, nawet jeśli rozpocznie się inwazja uzbrojonych w broń nuklearną myślących zombie
  5. Wszelkie prawa zastrzeżone przez lokalne Stowarzyszenie Młodych Pisarek