Pink Floyd
Pink Floyd - angielski zespół rockowy, działający w okresie dzieci kwiatów, nieustannie reanimowany.
Członkowie
- David Gilmour - Gitara źle się prowadząca, główny śpiewak (za dużo powiedziane).
- Richard Wright - Keyboard granie na Casio, czasami fałszowanie.
- Nick Mason - Perkusista, nie ma nic do roboty
Byli członkowie
- Roger Waters - Były dyktator i basista, po rozpadzie gra sam i robi szmatławe opery (Ca Ira).
- Syd Barret - Ćpun, malarz, wokalista, gitarzysta, wykluczony i martwy.
Historia
Powstał w roku... Eee... Zaraz... Aha, w 1695 1965 roku, założony przez 3 studenciaków: Rogera Watersa, Nicka Masona i Richarda Wrighta. Mieli zamiar grać rocka, a wyszło disco polo, bo Waters grał na basie i śpiewał cienko, Mason był perkusistą a Wright klawiszowcem. Zdesperowani, wzięli ćpuna z ulicy, który jednak miał tę zaletę, że był psychodeliczny, a poza tym miał gitarę, więc mogli zająć się rockiem psychodelicznym...
The Piper at the Gates of Dawn
"The Piper at the Gates of Dawn" (dudziarz [cokolwiek to znaczy] na drzwiach świtu [cokolwiek to znaczy]) - to pierwszy album Floydów, wydany w 1967 roku. Widać że już tytułem chcieli być zajebiście psychodeliczni... Mimo tego, i mimo Barretta, pierwszy singiel ("Arnold Llayne") i tak był disco polo. Jednak, jak wiadomo, do kupy zlatują się muchy, więc sukces był ogromny, i wytwórnie zaczęły się bić o Floydów... Wybrali EMI, i nagrali płytę. Spójrzcie na tytuł działu, nie chce mi się pisać drugi raz tej idiotycznej nazwy. Płyta była zajebiście psychodeliczna, i sprawiła wydawcom małe AKUKU! ponieważ po singlach spodziewali się disco polo... Ale związali się się umową na dwie nieskończoności, z karą na 2 miliony funtów, więc już się nie mogli wywinąć... Jeśli chodzi o trasę koncertową, było słabo, gdyż, Syd, jako ćpun, często grał nie to co trzeba, albo od końca, albo w ogóle nie grał, i koncert szedł w pizdu.
Saucerful of Secrets
"Saucerful of Secrets" (Talerz Tajemnic [jeszcze bardziej psychodeliczne])
Wydany w 1968, przy pomocy dziadka czasu (inaczej nie zmieścili by się z trasą do Piper at A kurna, nie chce mi się tego pisać, do pierwszej płyty. To pierwsza płyta, w której udziela się David Gilmour, i ostatnia, na której jest nasz psychodeliczny malarz od rowerów. W sumie pomógł z tylko 1 piosenką, Jugaband Blues, i tak syfną, a poza tym latał naćpany, więc mu podziękowali (papa)