Jimi Hendrix

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 18:30, 25 sty 2010 autorstwa Przejechana ryba (dyskusja • edycje) (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to 77.112.72.165. Autor wycofanej wersji to 95.160.229.65.)

On chyba jest naćpany...

Standardowy komentarz kogokolwiek podczas oglądania Hendriksa na YouTubie
Słonie, też je widzisz?

Jimi Hendrix (ur. 27 listopada 1942, zm. 18 września 1970) – amerykański solowy wymiatacz. Bóg gitarry, jednak sam Bóg ma dość surową opinię o Jimim. Miał styl, szybkie palce i kieszeń pełną heroiny. Lubił taniec w błocie, o czym zapominał już drugiego dnia. Słynął z koncertów na świeżym powietrzu, bo w żadnym zamkniętym miejscu nie pomieszczonoby jego fikuśnego afro. Przedstawiciel hipisowskiej kultury, walczył z systemem przyswajając coraz dziwniejsze substancje.

Życie i śmierć Boga gitarry

Dzieciństwo i młodość

Jako dziecko nie miał łatwo - rozwody, patologie, przeprowadzki, sprzedanie do niewoli przez ojca...W wieku 13lat został obrzezany. Mimo przeciwności zawsze miał jedną pasję - granie na instrumentach. Na początku musiała mu starczać miotła, ale wkrótce uskrobał parę dolców na klasyka. Pojawił się następny problem[1] - Jimi był lewusem. Jako że był także głupi, to nie wpadł na to, żeby przełożyć struny, i do końca życia grał ze strunami „odwrotnie”.

Kariera

Gdy już ukradł[2] swoją pierwszą gitarrę, zaczął szlajać się po jakichś scenach. W czasach gdy w USA grało się grzecznego rock and rolla, Murzyn tarzający się po scenie i grający szokującą i barbarzyńską muzykę nie był mile widziany, więc Jimi pojechał ze swoim zespołem The Jimi Hendrix Experience[3] do Anglii. Tam wydał płytę i zdobył oszałamiającą popularność, a także ostro dawał sobie w czuba, ale to swoją drogą.

Mimo że nie lubili go zbytnio w USA, to przez dwa lata sporo się tam zmieniło, i amerykanie z grzecznych i ulizanych stali się naćpani i rozczochrani, więc Hendriks mógł wrócić i wprowadzać publiczność w ekstazę także u siebie. Nagrał drugą płytę i wystąpił na Festiwalu w Woodstock, gdzie propagował półtoragodzinne solówki, seks bez zobowiązań i czerwone słonie na dziewięciu nogach. Hippisi z całego świata przyjeżdżali, by oglądać jego odloty. Po tym nagrał jeszcze jedną płytę, ćpał, grał i był jeszcze sławniejszy i jeszcze bardziej hippisowski, aż w końcu pokłócił się ze swoją grupą, założył nową, zreaktywował starą i pojechał na tournee do Europy, w 1970. Jego autorstwa jest wiele szlagierów rocka, takie jak... Hey Joe...? Cholera, to nie jego... W każdym razie jego styl inspirował wszystkich i był zajebisty, więc nie kontestuj tego, okej?[4]

Zgon

W Anglii Jimi zatrzymał się w Londynie, a jako że był wykończony trasą koncertową i chciał poprostu odpocząć, połknął dziewięć tabletek nasennych i popił je komandosem. Udusił się żygowinami (chyba swoimi).

Zobacz też

Przypisy

  1. No jak nie urok to przemarsz wojsk...
  2. To w końcu czarnuch afroamerykanin, co nie?
  3. No to naprawdę wcale nie jest egoizm!
  4. Właśnie przejechaliśmy dwa lata z jego życia, nieźle, co nie?


Szablon:Stubmuz Szablon:Stubbiog