Przed świtem (powieść)
Życie to jedno wielkie gówno. A potem się umiera. Ta. Chciałoby się
- Jacob o życiu
I będziemy mieli dla siebie następną noc, prawda?
- odpowiedź pewnej niewyżytej dziewczyny na prośbę o ubranie się...
Myślisz, że prosiłbym cię przed chwilą, żebyś się ubrała nie mając przed sobą tej perspektywy?
- Niewyżyty Edzio
Przed świtem (ang. Breaking Dawn lub jak kto woli Briking Dałn) – ostatnia część tłajlajtowej sagi Stefani Mejer. Księgę tą można by polecić ...osobom.... o mocnych nerwach.(Bo BELLA daje popalić swoją azayebistością!)
Okładka
Na okładce widnieje enigmatyczna szachownica z dwiema figurami, z których jedna jest czerwona, a druga biała. Czerwona to jest Bella-człowiek, a biała – Bella-wampir. Czerwona figura jest za białą, co oznacza, że biała wygrała. Jak szumnie zapewniała autorka, wampirza natura Belli ukazana w bieli zwyciężyła nad ludzkim złem, ale my nie daliśmy się omamić i wyciągnęliśmy daleko idące wnioski: autorka chce się nauczyć grać w szachy, więc zamieściła na okładce swojej powieści niemy apel o pomoc... A może nie, bo to podpada pod teorię spiskową. Grunt, że przynajmniej tutaj wiadomo, o co chodziło pisarce.
Tytuł
Tytuł powieści, a właściwie jego tłumaczenie, budzi wiele kontrowersji. „Breaking Dawn” moża przetłumaczyć na „Złamany świt” lub „Przełamany świt”. Według niektórych czytelników tytuł powinien być przełożony możliwie dokładnie, stąd propozycje typu: „Załamany Down”, „Połamany Down” itp. Polska tłumaczka stwierdziła jednak, że „Przed świtem” będzie najbezpieczniejszym wyjściem z sytuacji.
Tłumaczenia
Na kilka miesięcy przed premierą powieści w sieci zaczęły krążyć przekłady wykonane przez bardziej wykształcone fanki sagi. Jednym z najpopularniejszych był ten wykonany przez „TeamTwilight”. By nie ściągnąć na siebie rozwścieczonych wydawców, opublikowanemu tłumaczeniu nadali tytuł „Świt” i zabezpieczyli je wysoce skomplikowanym hasłem: „czekolada”.
Księga pierwsza: Bella (bryka, ślub, hokus pokus, czary mary, Edward Cullen będzie starym!)
Bella jeździła nową bryką po bezdrożach Forks, w kieszeni dżinsów miała czarną kartę kredytową American Express i ogólnie rzecz biorąc tęskniła za zdezelowanym wrakiem. Alice zorganizowała przezajebiście odjazdowy ślub, odpicowała Bellę na wampira i w ogóle zamieniła tą łamagę w coś prawie ludzkiego. Zachwycony Edzio wymiatał z żonką na parkiecie. Nawet Jacob się przypałętał i wył do księżyca. Potem Edward i Bella odlecieli na wysepkę o dźwięcznej nazwie „Wyspa Esme” i robili tam... No, wiecie co. W książce opisu nie ma, więc i tutaj nie ma co pisać [1]. Oprócz tego nurkowali a Edek robił ukochanej (i nieźle posiniaczonej) pyszną jajecznicę. Kiedy Bella chciała dla odmiany zjeść kurczaka, puściła pawia. Po skrzętnych wyliczeniach prawda wyszła na jaw: Bella była w ciąży. Edward odwiózł Bellę do Forks.
Księga druga:Jacob (legalizacja aborcji, krwiste popijawy i Czarnoksiężnik z Krainy OZ)
Jacob dowiedziawszy się o ciąży Belli, zaczął się kłócić z Samem o przeżycie Belli [2]. Kłótnia skończyła się odłączeniem Jacoba, Leah i jej zakochanego w wampirkach braciszka, małego Setha od watahy. Zamieszkali u Ćullenów, robiąc za salonowe pieski. Jacob był świadkiem alkoholizowania Belli krwią, łamania jej kości od środka i innych (nie)przyjemnych rzeczy. Rose bardzo dbała o Jacoba, dając mu psie żarcie w miseczce. Jako jedyna (prócz do bólu durnej i altruistycznej Belli) akceptowała małego mutanta w brzuchu szwagierki (naiwniara wierzyła, że Bella umrze i że będzie mogła wziąć sobie bachora) . Po miesiącu jęków, beków i wrzasków Bella zaczęła rodzić. Marzenie Jacoba o gołej Belli się spełniły: leżała na stole operacyjnym, naga, a Edward wyciągał z niej małe coś. Coś okazało się dziewczynką. Renesmee. Capnęła matulę na dobry początek, Bella odleciała, a Jacob zakochał się w tym czymś.
==Księga trzecia:Bella (teraz przynajmniej jestem ładna[3], Alice gdzie ty jesteś do cholery? Mam nieuczesana fruzurkę, Carlisle - podejdźże no do płota, the happy end[4])
(Niestety ciekawa księga 2 Jacoba się skończyła i teraz pisze dla nas wysokonudna Bella.)
Teraz nudniejsza część 3 księgi (czyli wszystko o Belli Słoń) :
-Bellę bardzo bolało [5].
-Bella się ocknęła.
-Bella była wampirem.
-Bella była zua, demoniczna, piękna i miała zajebiście czerwone oczęta.
-Bella była głodna.
-Bella upolowała z Edim pysznego liona i przy okazji ufajdała się jak ostatnia fajtłapa.
-Bella przytuliła do serca bachora dziecinę.
-Bella zajebała Jacoba za wpojenie się w córuchnę.
-Bella siłowała się z Emmetem o podteksty erotyczne.
-Bella zaprosiła zue wampiry.
-Bella kupiła lewe papiery dla Jacoba i Renesmee.
-Bella nauczyła się używać swoich "super"mocy.
Jak sami widzicie nuuuuda. A teraz ciekawsza część księgi (czyli wszystko co Belli nie dotyczyło) :
-Irina, dobry wampir, podkablowała Volturi o istnieniu takiego śmiesznego zmutowanego wampira [6]. -Alice i Jasper nawiali. -Alice i Jasper znaleźli innego półwampira. -Carlisle Cullen gadał z Volturi. -Niestety, nawet nie było małej bójki. -Wszystko się porozjeżdżało, a Edward i Bella zakończyli sagę efektownym... Wiecie... To czytają dzieci...
No i tak mamy żal to pani Meyer ,że 3/4 księgi trzeciej to nuuuda.