Weekend (czas)

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 21:38, 14 sty 2013 autorstwa Parry1993 (dyskusja • edycje) (Parry1993 przeniósł stronę Weekend na Weekend (czas), bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem)

Weekend, łikend – mityczny, szczególnie w poniedziałek, okres czasu. Pozaziemskie cywilizacje, badając życie na Ziemi, mogłyby stwierdzić, że życie Ziemian zaczyna się w piątek wieczorem, a kończy w poniedziałek rano. I ten okres nazywa się weekendem.

Pochodzenie słowa

Cierpiący na wieczny niedobór słów i określeń język polski po erze zapożyczeń z języka czeskiego, łaciny i niemieckiego postanowił otworzyć szeroko swoje podwoje dla angielskiego. „Weekend” oznacza oczywiście koniec tygodnia, z połączenia słów „week” i „end”. Czysta łopatologia, ale spróbuj połączyć polskie odpowiedniki. Mogłoby wypalić, gdybyś odjął „c” z wyrazu „koniec” (Konietygodnia). Inne potworki:

  • Kontygodnia.
  • Kotyg (skrót).
  • Wochenende (z niemieckiego).
  • Bastygodnia (basta tygodnia).
  • Schyłtygodnia (brzmi jak tył tygodnia).

Nic dziwnego, że wzięto angielskie słowo i mimo obcej „pronuncjacji” zaadaptowano je jak własne.

Znaczenie

To w tym okresie ożywiają się zielone od pracy biurowej mózgi zjadaczy chleba. To wtedy odżywają pasje, hobby, zainteresowania. To wtedy emo idą na skateparki bez krzyków matki za nieodrobione lekcje. To wtedy małżeństwa w średnim wieku mają najmnie – po tabletki na ból głowy). To wtedy przeklęci gotyccy grafomani piszą swoje kolejne grafomańskie wiersze. To wtedy dresiarze jadą na impry, balety i balangi, wyrywać lachony. To wtedy trawa rośnie, słońce świeci, odbywają się imprezy sportowe, festyny, w telewizji lecą najlepsze filmy. Nawet PKB wzrasta, bo przecież w weekend:

  • Masowo kupuje się w galeriach handlowych.
  • Masowo kupuje się w monopolowych.
  • Masowo kupuje się w fast-foodach.
  • Masowo kupuje się bilety do kina i na sportowe eventy.
  • Masowo ogląda się telewizję, prowokując zyski z reklam.
  • Masowo siedzi się po necie, zamulając go.
  • Masowo wyrusza się do lasów na wycieczki, niszcząc cenną ściółkę leśną (wg Greenpeace).
  • Masowo zjada się wiśniowe lizaczki i ssie krówki.
  • Można w spokoju pomyśleć o pracy i szkole (dla pracoholików i kujonów).
  • Można się kochać do nocy lub chociaż próbować nagabywać (zyski dla przemysłu kwiatowego, czekoladowego, alkoholowego i wreszcie gumiarskiego).

Podsumowanie

No i po co pracować, skoro cały zysk generowany jest w weekendy?