Opowiadanie

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 15:48, 10 lip 2013 autorstwa Józef Piłsudski (dyskusja • edycje) (nowa strona)
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)

Szablon:Tjednowątkowy utwór pisany prozą. Jego tworzeniem zajmują się doświadczeni i mądrzy pisarze, którzy mają do przekazania swoje zdanie na temat ściśle określonego problemu. Przynajmniej tak to wygląda w teorii, bo w praktyce...

Co z tą praktyką?

Z praktyką jest niestety o wiele gorzej. Aby zrozumieć w pełni genezę problemu, należy cofnąć się do grudnia roku 1932, gdy Robert E. Howard napisał pierwsze opowiadanie, którego bohaterem był niejaki Conan. Jak łatwo wywnioskować z przytoczonego linku, fabuła owego tekstu, a także kilkuset (kilku tysięcy?) następnych, nie była zbyt skomplikowana.

Skoro tak, wielu ludzi piszących do tej pory wyłącznie dla poprawy zapełnienia własnych szuflad, postanowiło zabrać się za tworzenie na poważnie. Na szczęście czytelników chronili dobrzy ludzie zwani redaktorami (wersja dla niedoszłych pisarzy: te wstrętne uzależnione od kawy i papierosów grube świnie), którzy w najlepszym wypadku odsyłali teksty z powrotem do autorów.

Sytuacja zmieniła się po 6 sierpnia 1991, gdy do publicznego dostępu amerykańscy wojskowi oddali przyczynę wszelkiego zła obecnych czasów – Internet. Autorzy, odrzuceni przez wszystkie możliwe wydawnictwa, uzyskali nowy środek do dręczenia pozyskiwania czytelników.

Ich potrzeba tworzenia była tak silna, że wkrótce powstały serwisy, w których mogli zamieszczać swoją grafomańską twórczość. Mowa oczywiście o znanych i kochanych blogach ale też o choćby Nonsensopedii. Tak, to, co właśnie czytasz to tylko grafomańskie wypociny jakiegoś grubego pryszczatego nastolatka, któremu brakuje kolegów i nie ma co ze sobą zrobić w czasie wolnym[1].

Wróćmy jednak do blogów. Wkrótce odkryły go także osoby niekoniecznie potrafiące pisać lub też stosujące alternatywną gramatykę. Tworzyły tak zawzięcie aż doprowadziły do powstania kanonu stylistycznego typowego dla tego typu tekstów nazywanych opkami.

Jak poznać, że czytasz opko?

Istnieje wiele sposobów pozwalających odróżnić opko od opowiadania. Niektóre są tak dalece skuteczne, że pozwalają na określenie przynależności gatunkowej bez czytania choćby jednego zdania. Oto kilka z nich:

  • Jeśli blog posiada różowe tło, a tytuł pisany jest w Ta|<i|\/| StY|_u – czytasz opko.
  • Jeśli dla odmiany tło jest mroczne, a „utwór” zaczyna się od głębokiego wiersza (preferowany Przybyszewski bądź bardziej nowocześnie Coelho) – czytasz opko.
  • Jeśli w pierwszym zdaniu tekstu zostało popełnionych kilka błędów ortograficznych, interpunkcyjnych bądź, o zgrozo, logicznych[2] – czytasz opko.
  • Jeśli bohaterem jest Mary Sue/Garym Stu – czytasz opko.

Filtrowanie czytanych tekstów zgodnie z powyższymi zasadami pozwala odrzucić na wstępie około 98% opek. Oszczędza to wielu opisów schodzenia na śniadanie czy kiepskiej erotyki, o urazach psychicznych już nawet nie wspominając. Należy przy tym nadmienić, że możemy zetknąć się z opkiem w wersji papierowej, na przykład przeglądając szafki w domu babci. W takim wypadku dwie pierwsze metody mogą okazać się nieskuteczne.

Jak napisać opowiadanie?

Zapewne o tym teraz myślisz, prawda? Jesteś inteligentnym, młodym człowiekiem, z polskiego masz same piątki i nigdy nie narzekałeś na brak wyobraźni? Taa... innym też się tak wydawało. Załóżmy jednak, że naprawdę masz chęć coś napisać. Aby jednak nie skończyć jak wymienieni powyżej, przeczytaj kilka poniższych rad:

  • Przede wszystkim tekst powinien mieć budowę trójdzielną, tj. mieć wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Banał? Owszem, jeżeli pisze się rozprawkę na stronę A4. W wypadku opowiadania o długości kilkudziesięciu tysięcy znaków bez planu wydarzeń prędzej zniesiesz jajo (czy tam Achaję) niż napiszesz coś w czym zakończenie jest powiązane ze wstępem.

Przypisy

  1. A u was Murzynów biją...
  2. Tak, zdarzają się takie przypadki