Gra:Strona 397

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Spragniony hazardu w ciemno zgadzasz się na wszystkie warunki owłosionej małpy. Przypominają Ci się złote czasy jak za Gierka rżnąłeś w piwnicy (nie tylko w karty) swoją sąsiadkę. Pamiętasz jak ogrywałeś kumpli z sąsiednich klatek, grając w oczko na trzech workach po kartoflach. Nikt nie mógł równać się z Tobą, z twoim wyczuciem, z Twoją kamienną twarzą. Napierdalaliście w oczko do późnej nocy, a potem narżnięci wracaliście do swoich żon. To były czasy! Jak wczasy! Albo jak moje adidasy! Chyba będę miał zakwasy... Jak przychodziłeś do piwnicy z jednym pudełkiem zapałek a wracałeś z ich kilogramem...

No nic. Teraz skupiasz się na grze. Jak przez mgłę słyszysz głos orangutana.

Ej, źą. Sloochaj, bo się nię będę powtarzać. W jednej z rąk schowam Snickersa, a Ty będziesz, źą, musiał zgadnąć w której. SPX?

Odpowiadasz beznamiętnie.

OK, źą.

Orangutan wyciąga ręce zza pleców. Okazuje się, że ma ich sześć i pół. Do pierwszej ręki (tej najbardziej prawej (od strony orangutana)) małpa wkłada batonik Snickers...

Co robisz?

  • Aby zobaczyć, co dalej, idź tędy.