Nonźródła:Dowcipy o Janie i hrabim

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 03:23, 16 wrz 2011 autorstwa Smutny GIodnianin (dyskusja • edycje) (Edycja dla uhonorowania Hrabiego i ciotki jego.)
Z kogo/czego chcesz dzisiaj zrywać boki?



edytuj ten szablon
  • Właściciel ziemski wysłał lokaja do Rzymu po tytuł hrabiowski, zaopatrując go w pieniądze na zakup. Gdy lokaj wrócił, wywiązała się taka rozmowa:
    No i co, Janie, kupiłeś?
    Tak, jaśnie panie, kupiłem.
    A dużo to kosztowało?
    Niedużo, jaśnie panie. Tak niedużo, że jeszcze i sobie też kupiłem...
  • Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem:
    No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą...
    Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy.
  • Hrabia pyta kamerdynera:
    Janie, czy cytryna ma nogi?
    Raczej nie, proszę pana.
    Niech to szlag, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty.
  • Po hulaszczej nocy hrabia pyta kamerdynera:
    Czy w moim samochodzie drzwi otwierają się do góry?
    Nie, proszę pana.
    A niech ich... Znowu mnie przywieźli w bagażniku.
  • Hrabia dzwoni do domu. Odbiera kamedyner.
    Janie, czy moja żona jest w domu?
    Tak, proszę pana.
    Czy jest ze swoim kochankiem?
    Tak, proszę pana.
    Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu?
    Tak, proszę pana.
    To zabij tego chama.
    Po chwili:
    Zrobione, proszę pana.
    Hmm... Zabij jeszcze moją żonę, nie będzie mnie zdradzać.
    Chwilę później:
    Zrobione, proszę pana.
    I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony.
    Przecież pańska żona nie miała psa.
    Zaraz... Czy to na pewno numer 666 767 766?
  • Rozmawia dwóch hrabiów:
    Wiesz, ostatnio moja żona uciekła z kamerdynerem...
    Smutne.
    E, tam, i tak miałem go zwolnić.
  • Świeżo upieczony hrabia był ciekaw jak powinno się poprawnie kreować image. Zapisał się więc do klubu.
    Masz najnowszego Mercedesa?
    No... nie.
    Masz dwupiętrową willę?
    No... nie.
    A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami?
    No... nie.
    No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy.
    Dzwoni więc do swojego służącego:
    Janie, sprzedaj nasze Cadillaki i kup takie tanie, niemieckie gówno jakim teraz wszyscy jeżdżą.
    Dobrze Panie...
    I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi.
    Dobrze Panie... Coś jeszcze?
    Ta... zabierz Burkowi obrożę i mi ją przywieź.
  • Hrabina mówi do hrabiego:
    - Hrabio, może podam obiad?
    - Bez sensu.
    - No to może, hrabio, pójdziemy na spacer?
    - Bez sensu.
    - No to może opowiem zagadkę?
    - Dobra, niech będzie.
    - Co to jest: ciepłe, owłosione i wchodzi do dziury?
    - Chuj.
    - A nie, bo myszka!
    - Mysz w piździe? Bez sensu.
  • Do pokoju wchodzi strasznie pobity hrabia
    - O rany, sir, co się panu stało? - pyta Jan.
    - Dostałem w twarz od barona Stefana
    - Od barona Stefana? Przecież to chucherko! Musiał mieć coś w ręku
    - Miał. Łopatę
    - A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku?
    - Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje.
  • Wchodzi hrabia do pokoju. Na środku - wielka kupa.
    - Janie! - woła.
    - Ja też nie - odpowiada Jan.
  • - Janie, dzisiejszej nocy miałem przypadkowy wytrysk.
    -Tak, już pędzę zmienić prześcieradło.
    - Baldachim idioto!
  • - Janie, przynieś szklankę wody.
    - Janie, przynieś jeszcze jedną szklankę wody.
    - Panie hrabio, może przyniosę od razu całe wiadro?
    - Janie, nie dyskutuj ze mną kiedy biblioteka płonie.
  • Markiz de Téléchargement powiada do kamerdynera:
    Jean, jestem zmuszony zwolnić cię ze służby.
    A to dlaczego, Jaśnie Panie?
    Bo się upijasz w te same dni co ja.
    To chyba nie moja wina, że Jaśnie Pan upija się codziennie?
  • Hrabia mówi do Jana:
    Janie, jajka!
    – Przynieść, czy podrapać?
  • Hrabia wrócił po długiej nie obecności w domu. Na dworcu czekał na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan. Hrabia pyta się Jana:
    No i co się zmieniło podczas mojej nieobecności?
    A nic panie hrabio... tylko... Azorek zdechł.
    Azorek? Mój ukochany piesek? Jak?
    Nażarł się końskiej padliny, to zdechł.
    A skąd na dworze końska padlina?
    Konie się poparzyły, to zdechły.
    Jak to konie się poparzyły?
    Podczas pożaru stajni.
    A kto podpalił stajnię?
    Od płonącego dworu się zajęło.
    A dwór jak spłonął?!
    Bo świeczka na trumnie pana teścia się wywaliła i firanki się zajęły.
    A dlaczego mój teść umarł?
    Bo jaśnie panienka uciekła z tym żołnierzem, co pana z nim przez trzy lata zdradzała.
    Przez trzy lata mnie zdradzała! Przecież to nic nowego.
    No właśnie mówię, że nic nowego się nie wydarzyło.