NonNews:Blamaż stulecia
5 sierpnia 2010
Wisła Kraków wyciągnęła lekcję po porażce z Levadią z odległego Tallina w zeszłorocznych kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Idąc za ciosem, postanowiła pokazać kibicom, że zawsze może być gorzej. Dziś znowu skompromitowali się po przegranej z Karabachem z jeszcze odleglejszego Agdam, o którym słyszysz pewnie po raz pierwszy. To pierwsza porażka polskiego klubu w dwumeczu z klubem azerskim azerbejdżańskim! Zapewne nie ostatnia.
U siebie Wisełka popłynęła za pomocą niezdar w ataku i szybkości żółwia w obronie. Aha, jeszcze Maciej Żurawski wykazał się sprytem strzelając karnego prosto w nogę bramkarza. Do Azerbejdżanu pojechali pełni motywacji, ale ulegli 3:2.
No nie wiem, jak to się mogło stać... Sędzia powinien podyktować karnego... I tak nie pomogłoby – tłumaczył się as ataku Wisły, Paweł Brożek. Inny zawodnik (nazwiska nie podamy) podał powód klęski: Azerowie umieją się targować. Za naszą wygraną chcieli 13 kóz. 5 koni i kwintal owsa, a na takie warunki nie mogliśmy sobie pozwolić, Lech Poznań za samobója Jopa dał tylko równowartość 11 kóz i 2 koni.
Mecz już na starcie wyglądał jak wstęp do pornola, w którym jakaś polska podstawiona aktoreczka jest gwałcona przez azerską prostytutkę na panoramie Kaukazu. Władca Senegalu nie wysłał Brożka do ataku, a na posiedzenie. Kara za karnego Żurawskiego? Rożny dla Wisły, już nieudany. Kilka minut później Łotysz Rubins ogrywa jak dzieci takie wielkie gwiazdy Małeckiego i Cikosza. Do 20 minuty zawodnicy Karabachu stali i murowali bramkę, a Wisły tylko stali. W 24 minucie Azerowie nieźle sponiewierali wicemistrza Polski, ale dzieła dokończyli kilka minut później. 1:0 dla pasterzy. Nie zdążyli się otrząsnąć, już dostawali 2:0. A dwie minuty później już 3:0 po strzale Sagidowa! Czy Wiślacy obawiali się zagrożenia terrorystycznego? Zamiast Wisły lepiej byłoby wystawić FC Albatros. Zaraz po wznowieniu Alijew mógł znowu nam dokopać, ale niskie umiejętności rywala nie wzięły tym razem góry nad naszymi. Rafał Boguski potem spudłował z pięciu metrów, ale poprawił go chwilę potem Paweł Brożek. No i nie można było tak od razu? Potem mecz pod dyktando raz jednych, raz drugich. Z ciekawszych akcji warto wspomnieć rajd Ismaiłowa przez ponad pół boiska z piłką przy nodze. I kolejny groźny strzał Karabachu. Zmobilizowali się, jakby za przegraną musieli oddać tereny Armenii. Na dwie minuty przed końcem Boguski trafia do bramki, ale to o jakieś 80 za późno.
Czekamy na reakcję prezesa klubu. Skończy się, jak to w Wiśle, wyrzuceniem Kasperczaka na pozycję sprzątacza stadionu, a włodarze znowu wyrzucą pieniądze w kilku zdolnych Rumunów przepłaconych dziesięciokrotnie.
Co ciekawe, liga azerska jest sklasyfikowana niżej niż polska. Jeszcze...
Na zakończenie dodajmy, że jaka liga, taka reprezentacja. Czekamy na porażkę Polski z reprezentacją Azerbejdżanu 6:0 (w tym meczu mogło tyle być bez problemu) w rywalizacji o ostatnie miejsce w grupie.
Źródło
- Sportfan.pl, 5 sierpnia 2010.