Joffrey Baratheon
Powiedz mi, co jest dla Ciebie ważniejsze palce czy język?
- Joffrey I Miłosierny
Joffrey zawsze był trudny. Nawet, gdy go rodziłam. Męczyłam się półtora dnia, by go wydać na świat
- Matka o Joffreyu
Free love baby
- Użytkownicy forum o Joffreyu
Everyone in Westeros attempts to defeat King Justin Bieber and sit on the most uncomfortable chair ever
- Z oficjalnego trailera
If this fuckin' king won't die in the next season, I'm gonna fuckin' kill myself. I hate that king
- Nic nie wiesz, Amerykaninie serialowcu
Szablon:Tgłówny bohater Gry o tron[1], król Siedmiu Królestw, owoc wolnej miłości, dręczyciel zwierząt, ale przy tym też myśliciel, kochający narzeczony. Na dodatek malarz, tynkarz, akrobata, czyli w skrócie, no ten, no, człowiek renesansu, czy tam baroku. Najbardziej lubuje się w rysowaniu zakrwawionych ciał na ławkach, wysyłaniu ludzi na pojedynki na życie i niebyt oraz w rozwijaniu sztuki, na przykład poprzez ucinaniu biednym grajkom na rynku języków. W międzyczasie jeszcze rządzi państwem, ale z racji tego, że mieszka z mamą, nie musi zawracać sobie głowy jakąś ekonomią, czy rozwiązywaniem spraw ubogich materialnie, ale bogatych umysłowo towarzyszów obywateli Królewskiej Przystani.
Dzieciństwo
Jako że mamy do czynienia z głównym bohaterem, jego historię możemy poznać od momentu zapłodnienia, włącznie ze szczegółowym opisem kwiatków i pręcików. Został poczęty pewnej nocy, kiedy księżyc świecił w oczy tak, że wszyscy musieli ubierać hipsterskie okulary przeciwsłoneczne. Królowa Cersei, prawdopodobnie daltonistka, nie przestraszyła się fosforyzujących dookoła drzew ani powodującego zmarszczki światła i siedziała ze swoim bratem, Jaimem, w komnacie[2]. Właśnie przy kieliszku ruskiego spirytusu, zastanawiali się nad sensem życia, problemem głodu na świecie oraz powtarzalnością liczby Pi. Wkrótce zeszło na temat działek i uprawy roli. Rodzeństwo, jako zapaleni działkowcy, chciało przetestować tę metodę na sobie. Król nie wiedział, bo był zbyt inteligentny, żeby zajmować się tak przyziemnymi sprawami. A teraz wyobraźcie sobie, drodzy czytelnicy, scenę ze swojego dzieciństwa. Najpierw jest sobie kwiatek, taki różowy, bez robaków w środku, a potem przylatuje pszczółka, na skrzydłach, takich przeźroczystych... A zresztą co ja będę się z baranami, trzeba było uczęszczać na wartościowe lekcje, a nie się do kurwy jasnej szlajać po papierosach!
Ale przejdźmy do dalszej części, Joffrey był cudownym dzieckiem od samego początku, nie ślinił się, nie płakał o piątej rano, ani nie brudził za dużo pieluch. Król Robert bardzo lubił dzieci, w szczególności uważane za swoje, ale wolał te płaczące, żeby matki zajmowały się tym, czym powinny – gotowaniem, praniem skarpetek i jeszcze żeby tak jakiś szybki numerek wieczorem zrobić. Dlatego też ze swoim olbrzymem wyruszył na podbój Westeros, tylko w nieco inny sposób niż wcześniej. W czasie zwiedzania przez niego miast, a zwłaszcza oczekujących na portfele klientów przybytków, Cersei rodziła kolejne dzieci, które jej ukochany mąż uznawał za swoje. Czasem odwiedzała syna w bawialni, żeby sprawdzić co porabia, zazwyczaj pokonywał on niewątpliwą inteligencją i oczarowywał rówieśników.
Pewnego razu ciekawy świata chłopiec, opiekując się zwierzętami, zainteresował się kotką w ciąży. Widział, jak zwierzę cierpiało z powodu nudności i wahań nastroju, więc wziął szkolne nożyczki, po czym rozpoczął zabawę w doktora. Wprawnie wyciągnął płód z brzucha, zszył z powrotem kota w kupę i pokazał swojemu domniemanemu ojcu. Robert niestety nie pochwalił syna za wynalezienie tak innowacyjnego zabiegu jak aborcja, a wręcz wybił mu dwa zęby[3]. Przeszkadzało mu zwłaszcza to, że zszyta kotka nie oddychała. Skończyło się na poważnym pobiciu przez małżonkę. Od tej pory dzielny król został typowym kanapowcem, ale zamiast siedzieć w swoim domu, wpraszał się do znajomych.
Królowanie
Rozwój Joffreya można porównać do motyla, albo lepiej nie... Nie, nie był larwą rozdeptywaną dla zabawy przez dzieciaki i nikt nie wrzucał go za koszule dziewczynom[4]. W ramach rozrywki, po tym jak Robert zabrał mu komputer, próbował grać w LoLa na guzikach od koszuli młodszego brata, obiecując mu upragnione zwierzątko domowe. Rozczarowany Tommen się rozpłakał, widząc małego kątnika domowego na suficie i drugiego za szafą z powodu promocji. Naskarżył staremu namiestnikowi przebywającym w pierwszym stadium rozkładu, który namiętnie zaczytywał się w katalogach o modzie, głównie częściach z farbami do włosów oraz cieniami do oczu. Nie miał on tego pierwszego, więc z rozżaleniem spoglądał na prężących się rudych mężczyzn i kobiety. Ten popadł w depresję, zaczął rzucać formułkami typu „bez igrzysk nie ma bułek” czy „bez bułek nie ma rogalików”, napił się i umarł. Wobec tego wszyscy musieli udać się do budzącego reumatyzm w kościach Winterfell.
Mimo wszystko pobyt w krainie przyklejającego język lodu i żółtego przez psy śniegu spodobał się księciu. Poznał tam też swoją narzeczoną, Sansę Stark, damę inteligentną niczym słup pośrodku chodnika i przebiegłą jak świnka morska.
Wesela i pogrzeby
Życie pośmiertne
Przypisy
- ↑ Nie licząc oczywiście tytułowego krzesła
- ↑ Oni tak naprawdę mieszkali w krainie grzybów, cała tajemnica
- ↑ Okazało się, że był wiernym słuchaczem oraz czytelnikiem frondy
- ↑ Chociaż teraz to nie przechodzi nawet w przedszkolach