Szablon:Pojedynki

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Pojedynki artykułów na medal
Plik:Dugong
Duet w pełni identyfikuje się z tą piosenką

Budynek poradni psychologicznej i psychiatrycznej znajdował się na obrzeżach miasta w dość przyjemnej, acz zarośniętej okolicy. Dawniej mieściła się tutaj centrala rybna „Kwasiłówek i S-ka”, lecz właściciele zostali zastrzeleni przez jednego z szalonych pracowników i siłą rzeczy musieli zrezygnować. Przez dwa lata miejsce było opuszczone, lecz w pewnym momencie na ścianach pojawiły się jaskrawe tabliczki, które oznajmiały otwarcie centrum zdrowia psychicznego.

Właściciele nawet nie starali się przystosować miejsca do norm cywilizacyjnych. W starym garażu, między starymi pudłami oraz wiadrami, utworzono recepcję. Blaszane drzwi prowadziły do przytulnego korytarza poczekalni. W kącie stało akwarium z martwymi rybkami i szybą oblepioną naklejkami „Dzielny pacjent”. Ściany nie pozostały puste – w końcu czymś należało ukryć ślady krwi poprzednich właścicieli. Obwieszono je obrazami oraz zdjęciami wyleczonych pacjentów, a także osób, których nie dało się doleczyć, bo popełniły samobójstwo (w tym przypadku zdjęcia „post mortem”).

Po prawej stronie gabinetu znajdowała się salka dla dzieci. W środku były różne zabawki – piłki, klocki i oczywiście konik na biegunach, którego zawsze okupował Norwid. Sam gabinet był niezwykle przytulny oraz urządzony z prawdziwie ojcowskim zacięciem. Widok zza okna rzutował na stary, zepsuty Toi-Toi między krzakami, który nieudolnie ukrywał za sobą czołg T-55M-1 z lufą wymierzoną w okno zakładu. Pacjentowi w ramach dodatkowego relaksu przysługiwało uderzenie w mongolski gong przed wizytą. Oraz niezwykła piosenka. Nasi bohaterzy skrycie ją uwielbiali, tając to na randkach, w samolocie lub zeznaniu podatkowym.

W tej oto przychodni psychiatrycznej, z dala od normalnego świata przyjmowało dwóch psychiatrów. Równie oderwanych od rzeczywistości…

Który artykuł wybierasz?
Zagłosuj poniżej.
0
0
Oddano już 0 głosów.
poll-id 9ADD34F17F283B91FF445693BE5D585D

Nawet gargulec się przeraził, że we Francji może zostać tylko jeden kościół

Dramat w czterech aktach uczynion a ilustrowan obficie

Akt I

Katedra Notre-Dame, ostatni kościół katolicki we Francji, wypełniony po brzegi wiernymi. Biskup Paillard stoi na mównicy w towarzystwie dwóch ochroniarzy i wygłasza kazanie.

Biskup Paillard:
Internet bez Boga jest jak... jak... (kaszle)

Ateista Broches:
Jak szaszłyk bez mięsa?

Tłum wiernych:
(ze wstrętem) Eee!

Biskup Paillard:
Użyłbym innego porównania. Nie oddaje ono metafizycznego oddźwięku tej sytuacji. Nazwałbym ją raczej masakrowaniem małych kotków tępym widelcem.

Tłum wiernych:
(z nabożną czcią) Oooo!

Biskup Paillard:
Tak, małych kotków. Przecież one są takie miłe. Chciałoby się je przytulić i głaskać bez końca. Głaskać i głaskać... Tarmosić te małe, bezbronne ciałka... bez końca. Och, jak mnie to...

Ministrant:
Yyy... Panie księdzu, tam się pali.

Biskup Paillard:
Tak, Jérôme, świeczki na ołtarzu się palą... O czym to ja? A tak. Internet bez Boga jest jak masakrowanie małych kotków tępym widelcem. Szatan się z tego cieszy i sprowadza wielu ludzi na złą drogę. Ale nie obawiajcie się, ponieważ wiemy jak sprowadzić grzesznika na dobrą drogę…

Czytaj całość
Propozycje
Archiwum
Czytaj całość