Asseco Resovia Rzeszów
Skry będzie szkoda, Resovii też, ale Skry bardziej.
- Obiektywny Krzysztof Wanio wyrażający współczucie.
Popłacz się
- Pejsowiacy do kapitana Drużyny Tysiąclecia.
Asseco Resovia Radom Rzeszów (potocznie zwana „Kresovia Mojżerzów” lub „Pejsowia Mojrzeszów”, czasem także „Resorak”) – klub siatkarski znany jako młodszy, gorszy brat Skry Bełchatów, położony – jak nazwa wskazuje – gdzieś na Ukrainie. Twórcy legendarnej podwójnej krótkiej, wyznawcy zabójczego floata. Uważają się za lepszych od Skry Bełchatów, jednak tak być nie może, bo drużyną tysiąclecia jest przecież ta prowadzona niegdyś przez wybitnego fachowca, Jacka Nawrockiego (obecnie święci on niesamowite sukcesy z kadrą pań).
Kadra
Resovia pomyliła hokej z siatkówką.
- Realista_PZPS, kibic Galaktycznej o zawodnikach Resovii.
Resovia ściąga emerytów.
- Ten sam o tym samym.
Resovia ściąga połamańców.
- Ponownie ten sam, dla odmiany o tym samym.
Aktualny skład
- Łukasz Perłowski (Perła) – legenda Resovii, gra w niej od kilkunastu lat. Ze względu na pseudonim najbardziej lubelski zawodnik Resovii, choć prawdopodobnie nigdy tam nie był. Wiecznie czwarty na środku, natomiast pierwszy poza bandami. Znany ze swojego zabójczego floata, którego prezentuje zwłaszcza w końcówkach setów. Ta umiejętność zaprowadziła go nawet do reprezentacji Polski. Wrócił do Resovii po rocznym pobycie w sanatorium w Szczecinie. Od sezonu 2018/2019 awansował na piątego środkowego w kadrze rzeszowskiej drużyny
- Dawid Dryja – ulubieniec trenera, klubowy przystojniak, podobno ma tak piękną brodę jak Andrzej Wrona. Słynie z arcytrudnej zagrywki, jednak zatracił umiejętność jej wykonywania. Mimo to Kowal wciąż w niego wierzy i wpuszcza go na serwis w przegranych setach. Umiejętność blokowania ma rozwiniętą lepiej, aniżeli Mateusz Bieniek, ale i tak to dy nie urywa.
TchiboThibault Rossard – francuski przeciętniak, o którym nikt nic nie wie. Ma kuzyna, o którym wiadomo jeszcze mniej. Tak naprawdę sam nie wie, czy jest atakującym czy przyjmującym, a Andrew Smith nie pomaga mu w podjęciu tej decyzji.
- Marcin Możdżonek – popularny High Tower, siatkarski filozof, najlepszy rozgrywający i libero wśród środkowych (broni na 12 metrze lepiej niż Zatorski). Jego umiejętności w bloku są nieocenione, ale nie umie atakować. Jest przeciwieństwem Mateusza Bieńka, który to blokować nie potrafi, mimo że jest środkowym i powinno to być jego pierwsze zadanie na boisku. Mistrz Świata, Irańczycy na długo zapamiętają jego blok. Grał Enta w filmie Władca Pierścieni – dwie wieże.
- Mateusz Masłowski – lubi masło (albo maślaki), następca „Igły”.
- Bartłomiej
OsmańskiLemański – nowy polski Muserski. Podobno kiedyś będzie wyższy od niego. Eksperci już teraz wiedzą, że będzie kolejnym talentem zmarnowanym przez Andrzeja Kowala.
- Jakub Jarosz – wieloletni etatowy reprezentant kraju z rekordową liczbą pominięć (około 187) w powołaniach do kadry, gdyż zawsze był ktoś od niego lepszy. Nazywany jest ryżym synem i to wcale nie z powodu rudych włosów, lecz dlatego, że jego ojcem jest słynny Maciej z Jarosza – były siatkarz, a obecnie ekspert Polsatu. Wielki talent na przyjęciu, który ktoś postanowił zmarnować przestawiając go na atak. Przyszłość Asseco Resovii Rzeszów z którą związał się dwuletnim kontraktem. Jego misją jest odzyskanie mistrzostwa Polski dla Resovii oraz triumf w elitarnych rozgrywkach Ligi Mistrzów, dzięki czemu stałby się spełnionym zawodnikiem.
- Damian
SchöpsSchulz posiada najbardziej „miętki” nadgarstek w całej PlusLidze. Po przyjściu do Resovii także zapomniał jak się atakuje. - Mateusz Mika - gra na pozycji plasującego, mistrz świata z 2014 roku, przed każdą zagrywką sprawdza czy nie przykleiła mu się do butów guma do żucia. Kontuzje nie dają mu spokoju. Kiedy był młody, nie nosił wąsów, ani brody.
Byli zawodnicy i trenerzy
- Andrzej Kowal (Andrew Smith) – jego największą zaletą jest styl, bo lubi nosić buraczane obcisłe spodnie, które często są najciekawszym elementem danego meczu. Po prostu modniś, jakich mało. Jedyne co umie wytrenować to brak dobrej zagrywki. Każe wszystkim zagrywać floatem, a jak ktoś się go nie słucha, to ląduje na ławie (albo wylatuje z klubu, jak Wojciech Grzyb). Ma niesamowity posłuch w drużynie, czasem na przerwie technicznej olewa go solidarnie cała ekipa. Kiedy nie ma czasu na treningi, winny temu jest oczywiście terminarz ligi. Ponadto potrzebuje całej drużyny do tego, żeby potrenować zagrywkę. Po każdym meczu on jak i jego asystent Mieszko Gogol zapewnia, że z meczu na mecz będą się prezentować coraz lepiej. Nie obchodzi go, że drużyna straci pięć punktów z rzędu, on weźmie czas dopiero wtedy, gdy straci dziesiąty. Taki to oszczędny człowiek, co objawia się również w jego niechęci do przeprowadzania zmian. A jeśli już kogoś zmieni, to zazwyczaj szybko wraca on na swoje miejsce w kwadracie. Jeśli kogoś nie lubi, potrafi zdjąć go z boiska po jednej nieudanej akcji, podczas gdy jego ulubieńcy mogą kaszanić 10 akcji z rzędu bez żadnych konsekwencji. Jego ulubioną zagrywką w trakcie meczu jest wprowadzenie środkowego na serwis w ostatnich punktach przegranego wysoko seta. Andrzej liczy bowiem na to, że ukąsi on swoim niezwykle nieprzyjemnym floatem. Lubi ukrywać swoich zawodników aby później zapomnieć wystawić ich w ważnych meczach (podczas Ligi Mistrzów miał tajemną taktykę na pokonanie Wielkiego Zenitu Kazań, ale zapomniał wpuścić na boisko Aleksandra Śliwki, który miał ten tryumf zapewnić). Po wielu latach nauczył się doceniać rezerwowych, którzy odwrócili mu losy meczów z ZAKSĄ i Berlinem. Mógł wylecieć z klubu po porażce z arcypotężnym zespołem GKS Katowice, ale prezes zdecydował się go zostawić, bo
jest fajny i bierze mało hajsuufa mu i wierzy, że coś z tym klubem osiągnie. Po sezonie 2016/2017 zwolniony po to by w grudniu wrócić na białym rumaku. - Lukas
KichaczekTichacek – zabawny pepiczek, stary wyga klubu, kochanek Andrew Smitha. Jako jedyny w lidze zawodnik zagraniczny gra na polskiej licencji, przez co nienawidzą go w całej Polsce, a już w Bełchatowie zwłaszcza. - Jochen Szłeps – kapitan zespołu, niezdara, złamał rękę w windzie. Od tego czasu zaliczany jest do grona połamańców. Jeden z licznego grona siatkarskich emerytów
- Aleksander Śliwka – mistrz świata, były a jednak obecny, a jednak były zawodnik Sovii. Jest przykładem zawodnika zmarnowanego przez Resovię i Kowala (inni to na przykład Mateusz Mika, czy Rafał Buszek). Zawarł dożywotni kontrakt z klubem dzięki czemu co drugi sezon może odpoczywać na ławce.
- Dominik Depowski – zawodnik Resovii, nikt nie wie skąd się wziął.
- Elviss
PresleyKrastins – blądasek, fiński przyjmujący. Marko Ivovic na jakiego obecnie stać klub z Podpromia. - Michał Kędzierski – ma zastąpić Fabiana Drzyzgę, jednak nie może poradzić sobie z czeskim Pepikiem.
- Paweł Rusek – tak naprawdę to Polak, drugi libero w zespole. Powrócił na stare śmieci do Jastrzębskiego Węgla
- Thomas Jaeschke (Dżeszki, Jeszke, Jaszka, Rześki) – młody amerykanin, według niektórych głosów z TVP został ogłoszony legendą tego klubu. Przez faktyczną legendę klubu, Krzysztofa „Igłę” Ignaczaka, zwany jest Rześkim, co zresztą bardzo szybko przyjęło się w siatkarskim środowisku. Wrócił do siebie do domu, żeby skończyć studia, ale wkrótce znów pojawi się w Rzeszowie.
- John Gordon Perrin (Perę, Perin, Perą, Peryn, Peron) – według niektórych realnych głosów jest hokeistą, a siatkówka jest tylko przykrywką. Gordon twierdzi, że woli jazdę na deskorolce, ale przecież Realista_PZPS zawsze ma rację, nawet wtedy, jak jej nie ma. Jeszcze jeden z wyznawców "kocham to odchodze" ,podpisawszy kontrakt na kolejny sezon stwierdził że bez Endrju jednak nie gra o emigruje do Chin spełniać marzenia (za hajsem)
- Piotr Nowakowski (Silent Pit) – Pantoflarz. Dobrze że go już w Rzeszowie nie ma. Podobno jest cichy (potrafi milczeć przez kilka godzin), ale to tylko pozory, bo jak już coś powie, to raz a konkretnie. Uważa się, że potrafi rozśmieszyć nawet Pawła Zagumnego i Marcina Możdżonka. Cicha woda brzegi rwie – jest mistrzem ciętej riposty i hashtagów na Instagramie. Posiadł umiejętność strzelania miliarda min na minutę. Atakuje zawsze z niebotycznego zasięgu, o którym powstała już niemal legenda, chętnie opowiadana przez wielkiego fana klubu z Bełchatowa, Tomasza Swędrowskiego. Ulubiony siatkarz Wojciecha Drzyzgi, który tak wnikliwie analizuje jego grę, że potrafi czasem zauważyć na boisku tylko jego buty. Zagrywki go uczył Andrew Smith, a więc posiadł sztukę serwowania zabójczym floatem. Szczególnie lubią to Rosjanie, którzy wybitnie nie potrafią sobie z taką bombą poradzić. Jego ulubionym wyrażeniem jest kuwa mać, które powtarza po każdej zepsutej przez siebie zagrywce, a więc bardzo często. Nikt tak pięknie jak on nie potrafi dogrywać piłki na drugą stronę, ponadto lubuje się w wyrzucaniu piłki w aut lub celowaniu w siatkę, co najczęściej mu się udaje. Ponadto słynie z tego, że nikt nie jest w stanie go sprowokować. Wielu próbowało, ale nikomu do tej pory się nie udało. Wielka miłość Bartosza Kurka, z którym to nieprzerwanie od wielu lat śpi w jednym pokoju podczas zgrupowań reprezentacji. Drewno i połamaniec, groziło mu kalectwo, ale wrócił do formy. Przez kolegów nazywany jest Icemanem, a to ze względu na emocje, jakie okazuje po każdym zdobytym przez siebie punkcie. Zwie się go także Pikaczu, ale nikt nie wie, dlaczego. Miłośnik arbuzowych lizaków, matka nie wie, że ćpie. Prawdopodobnie najbardziej medialny polski siatkarz, w końcu chyba żaden inny nie ma na YouTubie aż dwóch teledysków poświęconych jego weselu. W wolnym czasie jeździ na wesela kolegów i robi za Dawida Podsiadłę. Ma niesamowitą moc przekonywania
kochankówkolegów, Kurek wolał iść do Resovii po jego namowach, aniżeli do Galaktycznej Częstochowy, do której próbował ściągnąć go jego menedżer, RychuBoski CzęstochowskiBosek. Jest dwukrotnym Mistrzem Świata i najlepszym blokującym Ligi Mistrzów, a to tylko dlatego, że ma dobre plecy, ponadto ma haki na każdego kolejnego selekcjonera – pomimo tego, że jest wybitnej jakości drewnem, oni i tak nadal go powołują do reprezentacji. Uznał, że lepiej być łakiem niż Resoviakiem, ipostanowiłżona kazała mu odejść do Gdańska.
- Marko Ivović – wylądował 2 raz w Rzeszowie, który nazywa swoim domem, po depresji takiej, jaką miał 3 lata temu Metju Ęderson w Rosji. Śmiesznie mówi po polsku. Przeczytał wywiad Bartosza Bednorza, w którym ten wspomniał o miłości do swojego klubu, dzięki czemu nauczył się ich udzielać. Po powrocie do klubu oczywiście oduczył się przyjmować, tak właśnia działa magia Andrzeja Kowala.
- Fabian Drzyzga – siatkarski John Travolta, sukces zawdzięcza tylko swojemu ojcu. Ma powalający uśmiech pawiana i niesamowicie ugodowy charakter. Nigdy nie znęcał się nad tabliczką do zmian, przez co nie dostąpił zaszczytu wylądowania w kwadracie podczas meczu reprezentacji. I wcale nie miał konfliktu z trenerem Antigą. Mistrz Świata i najlepszy rozgrywający Ligi Mistrzów, jak można się domyślić, jest to oczywiście zasługą jego ojca.
- Gavin Schmitt – podobno też jest hokeistą, stuknął w lidze koreańskiej rekord świata w punktach. Połamaniec, niezwykle kontuzjogenny siatkarz. Znany z umiłowania do żucia gumy i kolczyków w uszach. Potrafi w pojedynkę pokonać Wielką Brazylię, ale i tak (zdaniem Realisty_PZPS), jest siatkarskim śmieciem. Emeryt, który na pewno nie będzie lepszy od Drażena Luburicia, w końcu wartość tego drugiego zdążyła się już zwiększyć trzykrotnie, zanim zagrał on jakikolwiek mecz w nowej drużynie. Do drużyny oczywiście przyjechał kontuzjowany i będzie się leczyć.
- Damian Wojtaszek – jest mały, zawsze w cieniu innych. Koledzy lubią robić sobie z niego żarty, każąc mu stanąć do zdjęcia między dwoma najwyższymi zawodnikami drużyny. Małego wtedy w ogóle nie widać, ale kto by się przejął brakiem takiego kurdupla? W obronie jest kocurem, natomiast na przyjęciu niezła z niego strzelnica, w którą fajnie się trafia. Mistrz świata z 2018 roku.
- Frederic
WinterfreshWinters – trzeci z grona rzeszowskich hokeistów, globtroter, który widział już wszystkooprócz polskich hotek. Podobno jest zimny, a Krzysiu Ignaczak twierdzi, że nawet sztywny. - Nikolay Penchev – były już zawodnik Resovii. Odechciało mu się grać, gdy paskudna Asseco Resovia nie pozwoliła mu odejść do Lokomotivu Nowosybirsk, aby
lepiej zarobićsię rozwijać. Od tego czasu obraził się na zespół i grał padakę. Mimo tego trener Kowal dalej wystawiał go w wyjściowym składzie, albowiem Nikuś był jego ulubieńcem. Pomimo tego na Resovię obraził się również trener Bułgarii – Plamen Konstantinov. Uważał, że Niko marnuje się na ławce rezerwowych. Po sezonie 2015/2016 hotki rozpoczęły atak hasztagami#NikoZostanMuszeKogosHotkowac#NikoStayInResovia. Akcja nie przyniosłana szczęściespodziewanego efektu i Nikolay przeszedł do obozu wroga.
- Olieg Achrem – legenda klubu. Również zaliczany do grona połamańców i emerytów. Po sezonie 2015/2016 przeszedł do Halkbanku Ankara. Chciał kiedyś grać dla Polski, ale uznano, że jest zbyt cienki. To przez niego Resovia przegrała mistrzostwo w sezonie 2013/2014. Spuścił klątwę na swoją drużynę, gdy dzień przed meczem półfinałowym z Zaksą
KościerzynKędzierzyn-Koźle skakał na trampolinie, w efekcie czego podczas wykonywania jednego z ataków w tym meczu, zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. - Dmytro Pashytsky – najodważniejszy środkowy w szeregach wicemistrza Polski, przebywający na wypożyczeniu (prawdziwym). Nie boi się grać w meczach o stawkę. Był najlepszym blokującym w meczach finałowych z
PłaksąZaksą oraz w półfinale Ligi Mistrzów z Wielkim Zenitem Kazań. Marzy mu się gra dla Polski, ale istnieje ryzyko, że przestraszy się przeciwnika i nie wyjdzie na boisko, więc naturalizowanie go nie jest chyba zbyt dobrym pomysłem. - Rafał Buszek – kolejny przykład zmarnowanego młodego talentu przez Andrzeja Kowala. Teraz spełniony Mistrz Świata, grzeje ławę w Zaksie.
- Krzysztof „Igła” Ignaczak – ulubieniec kibiców, były zawodnik klubu, a zarazem jego legenda. Spędził w nim 10 lat, przybył do niego z Bełchatowa. Chciał zostać na chwilę, spróbować czegoś nowego w słabszym klubie
od Skry, ale tak mu się spodobało, że się zasiedział na dłużej. Podbił serca fanów siatkówki kręceniem filmików („Igłą Szyte”) podczas zgrupowań reprezentacji Polski. Faktyczny były drugi trener Resovii, niejednokrotnie to on rozmawiał z drużyną, gdy Endrju brał czas. Mistrz Świata (zagrał w jednym meczu, w którym rozgromił Wielki Kamerun), ponadto emeryt i pijak. - Bartosz Kurek – najlepszy
kochanekkolega Cichego Pita. Uchodzi za strasznego bałaganiarza. Hotki mogą go kojarzyć z reklamy Monte. W przyjęciu jest kaleką, dlatego trener reprezentacji Stefan Antiga przestawił go na atak, co wypaliło. Niemalże w pojedynkę wywalczył Resovii finał ligi w sezonie 2015/2016 (a to oczywiście dzięki fantastycznej strategii Endrju, która polegała na zajeżdżaniu swojego atakującego). Wcześniej był niedoceniany w Moskwie i Maceracie, tymczasem w Asseco potrafił nabić w dwóch meczach więcej punktów, niż jakikolwiek inny zawodnik w 10. Uciekł do Japonii, żebyzarobić trochę kasy przed emeryturązjeść trochę sushirozwinąć się siatkarsko, oraz pobić tamtejszy rekord punktów zdobytych w jednym meczu. To może mu się udać, bo w reprezentacji doskonale go do tego przygotowywano. Wiele osób uważa, że przynosi on naszej kadrze pecha i ta z nim w składzie nigdy nic nie osiągnie. Mistrzostwo Świata osiągnęła bowiem bez niego. Po meczu fazy grupowej na Igrzyskach Olimpijskich wRyjoRio z reprezentacją Iranu został ulubieńcem tamtejszych kibiców. Ich sympatia objawiała się pisaniem na Instagramieniezrozumiałych szlaczkówromantycznych/erotycznych (niepotrzebne skreślić) sonetów, np. Fuck Korek, Only Iran!!! Najbliżej jego serca jest jednak Skra Bełchatów, co objawiło się tym, że zawodnik sam poprosił Konrada Piechockiego o możliwość treningu w tym klubie, ponieważ ma tam najlepsze warunki, a Kurek czuje niesamowitą więź z tym miastem. To, gdzie jest teraz Resovia, w ogóle go nie obchodzi, dlatego nie pojechał z nimi trenowaćdo swoichna Ukrainę. W 2018 roku zrobił psikusa Antidze i zdobył mistrzostwo świata. - Żulję Lyneel – były zawodnik klubu. Francuski połamaniec, który miał podbić ligę, a zamiast tego podbijał gabinety lekarskie. Posiada wyjątkowy talent do zderzania się z kolegami na treningach, przez co sam eliminował się z gry. Typowy śmieszek, dodaje fajne filmiki na Instagrama, chociaż w Rzeszowie ani razu nie zaprezentował swojego słynnego bip, bip.
- Peter Veres – prawdopodobnie
najgorszynajlepszy transfer Resovii w ostatnich latach. Jeden z najbardziej opłacanych gości, staruszek zmęczony po grze w Rosji. Dawno w Rzeszowie nie widziano gościa równie zaangażowanego w grę, jak on. Węgier podbił tę ligę, po czym po roku postanowił opuścić klub. Niewdzięczny zawodnik winę za przegranie mistrzostwa kraju zrzucił na kibiców oraz Andrzeja Kowala. - Gyorgy Grozer –
WęgierNiemiec, były zawodnik Resovii. Wsławił się tym, że w pojedynkę ograł Drużynę Tysiąclecia, grał on wówczas niezwykle pięknie i skutecznie. - Zbigniew „Okocim” Bartman – również były zawodnik klubu. Znany z reklamowania piwa pewnej marki, ponadto swoją twarz użyczył także do reklamy jakichś tam kanapek. On także ograł Galaktyczną. Hotki go kochają za szpanowanie klatą, ponadto jarają się jak stodoła jego tatuażem.
- Jan Such – stary pryk, robił aferę że nie mógł awansować do PlusLigi z jakąś wsią pod obok STOLYCY (Camper Wyszków), po czym uciekł na Ukrainę (tak, Rzeszów nie leży na Ukrainie).
- Ljubomir Travica – śmieszny z twarzy, ma córkę i syna. Syn Dragan jest siatkarzem, a córka Mihaela
puszcza sięjest się z innym włoskim siatkarskim ogierem (Cristian Savani). I nawet doczekali się dziecka. Ulubiona taktyka Ljubo to lewa-prawa, wysoko, po palcyma i ne zaginać. - Roberto Serniotti – Włoch, który dostał za zadanie zrobić coś z niczego, a jako, że tego nie zrobił to zapłacił posadą.
Kibice
Wyznawcy tego klubu są w stanie gwizdać na każdym palcu obu rąk (a także nóg), dla większej dramaturgi. Są to wielce niewychowane osobniki, których pochodzenie jest stricte związane z maskotką, wilkiem – od małego jest im wpajana wrogość do każdego (głównie do januszy z Bełchatowa i koźlarzy z Kędzierzyna). Wyróżniają się pasiakami, gdyż ich marzeniem jest pobyt w więzieniu. Swoją jaskinię posiadają na Podsromiu, tfu Podpromiu, starej zardzewiałej hali, przypominającej kobiece narządy płciowe. Lubią pyskować do zawodników, a także do kibiców, głównie Czarnych Radom (ale zazwyczaj dostają od nich po pyskach). Często wygwizdują własnych zawodników, a gdy ich drużyna przegrywa, w popłochu opuszczają Podpromie, aby nie być kojarzonymi z bandą mojżeszowych patałachów.
Sukcesy
- Mistrzostwo Polski: 2012, 2013, 2015
- Wicemistrzostwo: 2014, 2016
- 3 miejsce: 2010, 2011
- Liga Mistrzów: 2 miejsce w 2015
Ciekawostki
- Symbolem Resovii jest
Pedobearwilk Soviak w pedalskim pasiaku, który łapie dzieci i je obmacuje. Ponadto nieźle tańczy i z pewnością nadawałby się do You Can Dance. - Resovia jest pierwszą drużyną siatkarską, która chce łączyć siatkówkę z hokejem, zatrudniając trzech zawodników z tamtejszej ligi (Gavin Schmitt, Frederic Winters i John Gordon Perrin, znani kanadyjscy hokeiści), chcąc tym samym wykorzystać efekt zaskoczenia grając na lodzie do dwóch bramek na przeciwległych biegunach, zamiast na środku.
- Zatrudnia również najemników, w osobie między innymi Thibaulta Rossarda.
- To tu również wracają zawodnicy z podkulonym ogonem (głównie z Rosji) czyt. Marko Ivovič.
- Drużyna w większości złożona z emerytów, ponieważ wiek Gavina Schmitta i Jochena Szłepsa, który w istocie jest producentem tych napojów, daje wiek emerytalny.
- Resovia przyjmuje w swoje szeregi amerykańskich szpiegów (niegdyś Paul Lotman – wielkogłowy, ofiara losu, która spędziła więcej czasu na klaskaniu w kwadracie niż na odbijaniu piłki, czy Russel Holmes, obecnie Thomas Jaeschke), którzy wykradają kadrową myśl szkoleniową i informacje o zawodnikach.
- Grają tam również drewna i połamańcy, niektórzy z zawodników to nawet dwa w jednym.
- Uważa się, że w tym klubie każdy jest w stanie oduczyć się gry w siatkówkę.
- Co roku w listopadzie, Resoviacy łamią serca tysiącom swoich hotek i zapuszczają wąsy w ramach akcji Movember.