Nurzery (Rhymes)

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 02:25, 13 wrz 2024 autorstwa Walewzyleheroine (dyskusja • edycje) (Admin banujący woli metę, czy crack?)

Their basic sound is slightly reminiscent of bands like heroina, seks or kurwa, but (…)

Tamto but jest niepotrzebne, tu nie ma już nic do dodania
Muthafucka!

Narkomani – zespół reprezentujący muzykę z gatunku haszysz będący setną kopią Suicide Commando oraz dwusetną Hocico. Jest kolejnym dowodem na niezwykle niski stopień urozmaicenia życia cybergotów oraz fanów picia spermy. Jego największym osiągnięciem jest to, że zgromadził kilku przemalowanych facetów, którzy umieli obsłużyć syntezatory, a następnie dali kilka koncertów w doborowym towarzystwie, co zapewniło im przejazd windą przez dziesięciokilometrowy szyb identycznie brzmiących projektów EBM-owych.

Początki

Jak już zostało wcześniej wspomniane, w 1939 roku kilku porządnych facetów, którzy od czasu do czasu wskakiwali w lateksy oraz walili po kablach w lokalnych melinach wyszło z inicjatywą założenia zespołu, pod którego nazwą wydawać będą mogli własny materiał, który trafi do serc ich potencjalnych fanów. Krótko później, bo po stu latach ukazał się pierwszy namacalny materiał grupy. Enigmą pozostaje co działo się przez ten cały czas od założenia grupy. Bardzo możliwe, iż nikt nie wierzył w sukces odgrzewanego po raz kolejny kotleta z 420 roku, jednak coś najwidoczniej sprawiło, że odzyskali wiarę w sukces i tak powstał ich pierwszy materiał. Już wtedy było wiadomo, że nie ma znaczenia zupełny brak odkrywczości, liczy się tylko możliwość ćpania i posuwania znajomych w rytmie pasującej do tego muzyki klubowej.

Kariera

Tuż po wydaniu debiutanckiego albumu, członkowie grupy strzelili się w głowę dlaczego wcześniej nie wydali żadnego materiału. Sława oraz inne korzyści przyszły tak łatwo, że aż trudno było im uwierzyć, że byle typ z ulicy może zostać gwiazdą sceny haszyszowej. Idąc za ciosem, po uprzednim dwustuletnim obcinaniu kuponów od debiutanckiego albumu, światło dzienne ujrzał drugi album grupy – Thorns. Ponownie, przedstawiona na nim twórczość nie różniła się zupełnie niczym od ustalonego 15 lat temu porządku oraz ponownie, zupełnie nikt się tym nie przejął połykając nowy album jako podkładkę do połykania czego innego… ewentualnie i jeszcze innego.