NonNews:Kubica zepsuł bolid na inaugurację
18 marca 2007
Robert Kubica, bo to o nim news, zaprzepaścił szansę na doskonałe, choć tuż poza podium, więc również najgorsze, 4 miejsce podczas inauguracyjnego wyścigu GP Formuły 1 w Australii.
Kiedy w czasie 37. okrążenia nasz zawodnik był na czwartej pozycji nic nie wskazywało na to, że może jej nie dowieźć do końca wyścigu, a jednak. W czasie tegóż właśnie feralnego przysłowiowego „kółka” Polak nagle zwolnił. Blisko 60 okrążeń to zbyt wiele dla kubicowskiego modelu bolidu BMW-Sauber...
Robert miał podobno kłopoty ze skrzynią biegów, ale kto by mu tam wierzył.
Poza nieprzyjemnym incydentem z Kubicą w tle wyścig przebiegał raczej spokojnie. Na 8 okrążeń przed końcem Szkot David Coulthard z RedBull-Renault wjechał na bolid i przejachał przed głową Alexandra Wurza z Williams-Toyota. Samochód tylko wyleciał w powietrze i wypadł na pobocze toru...
Wygrał Fin Kimi Raikkonen z Ferrari, który uplasował się przed Hiszpanem Fernando Alonso i pierwszym czarnym murzynem w F1, debiutantem, Brytyjczykiem Lewisem Hamiltonem. Czwarty był zaś „kolega” z zespołu Roberta, Niemiec, nick: Heidfeld.
– Robert, byłeś wysoko, miałeś szansę na dobre miejsce... – powiedział do Kubicy rodzimy reporter kilkanaście minut po zakończeniu wyścigu. – ...no tak – odpowiedział mu troszkę zaskoczony wypowiedzią i wyraźnie zdenerwowany głupim bolidem Robuś, który zapewne nie spodziewał się, że wśród milionów reporterów zgromadzonych obok niego i pragnących zadać mu choć jedno pytanie znajdzie się choć jeden Polak, i odszedł.
Źródło
- Grand Prix Australii, 18 marca 2007.