Matrix Rewolucje

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 20:14, 21 kwi 2009 autorstwa Cerber (dyskusja • edycje) (new page)
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)
System

Neo, bądź mężczyzną! Niech się tyle nie męczy, dobij ją!

Losowy widz podczas 15-minutowej agonii Trinity

Matrix III – Trzeci film o wojnie ludzi z maszynami. Zepchnięci do defensywy w dupie świata próbują odeprzeć atak maszyn, które chcą przerobić całą wolnochodzącą ludzkość na bateryjki do iPodów, podpięte w brei pod tytułową Matrix.

Uwaga, będzie solidny spojler.

Fabuła

Matrix

Wszystko, co ma swój początek, ma swój koniec. Zwłaszcza wódka.

Neo śpi na dworcu w Kutnie, albo jakimś podobnym. To znaczy wirtualny Neo (wNeo), bo prawdziwy leży na stole w prosektorium i czeka na sekcję. Z pseudonaukowego bełkotu można wywnioskować, iż mimo, że nie podpięty, wNeo znajduje się gdzieś pomiędzy Matrixem a Syjonem. Mamy więc do czynienia z udoskonalonym, wireless Neo - cóż za innowacja. Zachodzi podejrzenie, że używa systemu bluetooth, ale nie - zęby ma nadal białe jak Pan Bóbr. W pewnym momencie wNeo zostaje obudzony (w Kutnie, na dworcu, w nocy) przez małżeństwo zatroskanych programów komputerowych. Programy te pofatygowały się na dworzec w Kutnie ażeby oddać swoje dzieciątko (sic!) do przytułku dla nieudanych programiątek prowadzonego przez Wyrocznię. Długi pseudofilozoficzny dialog jest przedsmakiem tego, co będzie dalej. Przyjeżdża pociąg, programy wsiadają, a wNeo próbuje wcisnąć się za nimi na krzywy ryj. PKP nie jest jednak w ciemię bite - 100% zniżki dla Superbohaterów Będących Jedyną Nadzieją Ludzkości nie ma od roku. Pewnie za dużo ich jeździło za darmochę.

Potrzebna jest szybka interwencja bydgoskiej [policji w składzie Seraf, Morf, Trin w Dyrekcji Generalnej PKP. W trakcie interwencji możemy pooglądać bogate wyposażenie przednie Bellissimy, jeden z lepszych widoków w całym tym arcydziele. Dyrekcja Generalna ugina się przed siłą spokoju bydgoskiej policji i chcąc, nie chcąc, zawozi (ze zniżką) wNeo prosto do mieszkania Wyroczni.

Długi, nudny dialog, podczas którego wNeo wysłuchuje genialnych rad w stylu musisz zrobić to, co wiesz, że musisz zrobić itp. Wyciemnienie, wracamy do realu (nie hipermarketu).

Real

W realu wszyscy pozytywni bohaterowie noszą równie wieśniackie swetry co Grucha. Prawdziwy Neo (pNeo) ledwie wzuwszy tenże przyodziewek, naciąga, używając swojskiego zwrotu „daj się karnąć”, Niobe aby pożyczyła mu kluczyki do swojego szambolotu (taki pojazd, co po kanałach pomyka) na misję pokojową do wioski maszyn. Niobe, ponieważ nie zdążyła zamówić na spółę, kluczyki oddaje. Zresztą szybko dostaje nowy, większy, ładniejszy szambolot, w dodatku z super-ekstra-fajową bombką na pokładzie. Switch.

Zachachmęciwszy klucze pNeo bierze pod pachę Trinity i zasuwa do wycyganionego szambolotu, ten jednak nie chce zapalić, ponieważ wyleciał jedyny w pojeździe bezpiecznik. Ale nie wyleciał, ot tak sobie, mamy bowiem do czynienia ze Zdradą. Zdrajcą jest Bane, który, niewątpliwie uprawiając miłość bez zabezpieczenia, zaraził się wirusem komputerowym. Swołocz ten próbuje skrzywdzić Romantyczną Parę, ale pNeo mimo, że oślepiony w trakcie walki chwacko rozwala mu głowę gazrurką. Fade out.

Obrona Syjonu

Tuż po odlocie Romantycznej Pary zaczyna się atak maszyn na Syjon. Błyskotliwa taktyka obronna ludzi polega na strzelaniu ile wlezie w dziurę, przez którą przechodzą maszyny. Taktyka została zatwierdzona przez Radę Starszych, nie wiedzącą nic o niczym, co również w światach wirtualnych wydaje się być najlepszą rekomendacją do sprawowania władzy. Jak łatwo się domyślić, owa strategia doprowadziłaby do zagłady ludzkości, gdyby nie Niobe zasuwająca z odsieczą swoim nowym, ładniejszym szambolotem z super-ekstra-fajową bombką na pokładzie. Jest tylko jeden kłopot - szambolot nie może wlecieć do Syjonu, bo brama zamknięta jest na skobel.

Tu z odsieczą przychodzi nam as atutowy wszystkich nędznych scenarzystów - Bohaterski Miejscowy Głuptasek (BMG), który heroicznym wysiłkiem dziarsko rozwala przeklętą zatyczkę. Szambolot wlatuje, rozpizguje bramę (po kiego było ją w ogóle otwierać?) i spuszcza maszynom łomoy super-ekstra-fajową bombką. Nic to jednak, bo komputer wcisnął operation cwal i ma w odwodzie siły sto razy większe. Cała nadzieja w pNeo, do którego się przenosimy. Resztę scen warto przemilczeć, zwłaszcza tą, kiedy obowiązkowo politycznie poprawne lesbijka i czarna strzelają z samorobnych pocisków do opancerzonych maszyn, bo to tak inteligentne, że się nie da opisać. Fade out.

Final f(l)ight

Agent Smith przegrał zakład o lody
Neo i agent Smith podczas ostatecznej walki

Jedzie pNeo borem, lasem. I kanałami jedzie też. Prowadzi Trinity, bo pNeo jako ociemniały lepiej nadaje się do dawania światłych rad, w stylu leć wzdłuż przewodów, na pewno dokądś prowadzą. Maszyny, które próbują Romantycznej Parze przeszkadzać, pNeo niszczy przez wyciągnięcie ręki przed siebie i uderzenie Jasną Stroną Mocy. Dolatują tam gdzie chcieli, jednak lądowanie przebiega tak niefartownie, że Trinity przebija sobie oba płuca. Nie przeszkadza to jej wygłosić pięciominutowej tyrady. Scena pożegnania z pNeo zasługuje na Oskara w kategorii Najnudniejsze i Najbardziej Beznamiętne Choć W Założeniu Wzruszające Ujęcie Roku.

Na szczęście wszystko, co ma swój początek, ma też swój koniec (oprócz mody na sukces. Wkurzony na maxa pNeo zasuwa do głównego Komputera, któremu przedstawia propozycję dealu: ja ci załatwię agenta Smitha, a ty przestaniesz wiercić dziury. Dues Ex Machina zgadza się używa Neo jako Avasta.

Matrix ponownie

W Matrixie czeka już zmultiplikowany wirus Smith. Z bliżej nieokreślonych powodów wirus tenże, zamiast zgnieść wNeo przewagą liczebną, postanawia odbyć z nim honorowy pojedynek mano a mano. W sumie to bez znaczenia, bo i tak spuszcza wNeo straszliwy łomot. Kiedy już wNeo leży pokonany, agent Smith próbuje przekształcić go na swój obraz i podobieństwo. Srodze się zawodzi. Niby porażka to szczwany fortel był. W wyniku tegoż szczwanego fortelu agentom Smithom zaczynają świecić gały, a potem pękać czaszki. Nie pytajcie czemu, nikt tego nie wie. Bracia Wahowscy wiedzieli, ale po zapiciu końca scen Jackiem Danielsem już nie wiedzą.

W każdym bądź razie Neo zostaje odwieziony lewitującym chodnikiem w pizdu, a Wyrocznia wyśmiewa Architekta, aż ten zawiesił się niczym Windows.

Interpretacja

Jedna z późniejszych kontynuacji

I to w zasadzie wszystko. Nastaje pokój, Syjoniści się radują, co się stało z Neo nie wiadomo - raczej można oczekiwać kontynuacji.

Recenzja

Aktorstwo - rewelacja, z wyjątkiem nieodmiennie sympatycznego agenta Smitha. Gdyby ktoś z Romantycznej Pary próbował zagrać Pinokia to Carlo Collodi byłby dumny z ego, że jego bohater jest taki drewniany. Scenariusz zbliżony fenotypem do metafizycznej wersji Reksia, dialogi lepsze niż w telenowelach, próbujące być głębokie i podniosłe, z oczywistym efektem. Efekty oczywiście dno, ale to o wiele za dużo jak na film z aspiracjami.