Biuro Operacji Antyterrorystycznych
Do SASu jeszcze nam daleko
- Jeden z dowódców BOA, najwyraźniej nie wiedząc, że do Wielkiej Brytanii nie jest bardzo daleko
Biuro Operacji Antyterrorystycznych, BOA, dawniej ZOA – formacja antyterrorystyczna Komendy Stołecznej Policji. Zajmuje się ćwiczeniami oraz czasem odbijaniu porwanych dzieci z rąk pseudoterrorystów-amatorów, uzbrojonych w repliki Asg. Przy nich każdy może czuć się bezpieczny, zwłaszcza przestępcy i wykolejeńcy. Posiadają wiele fanklubów w postaci grup ich imitujących.
Uzbrojenie i wyposażenie
Policjanci używali AKMS, które były jednak za stare na tak nowoczesną jednostkę. Jednak tylko one zadawały jakieś obrażenia. Blisko czterdziestoletnią konstrukcję H&K MP5 zastąpiono H&K UMP, które jest wykonane z polimerów, więc po pierwszym uderzeniu w ścianę odpada lufa, a korpus należy skleić taśmą izolacyjną. Jak wsparcie używają H&K G36K, które tak naprawdę służy raczej do szturmu, ale dla polskiej policji nie stanowi to problemu. Snajperzy, jeżeli nie są na trunku, używają SAKO TRG-22.
Do niedawna odziewali się w kombinezony polskiej produkcji - AT1, AT2, AT3, które najwyraźniej z powodu swojej nazwy nie podobały się operatorom. Zmienili je więc (oczywiście z prywatnych funduszy) po zmowie na amerykańskie ACU w kamuflażu UCP, który ukrywa tylko na specjalnie przystosowanej sofie.
Fani
BOA posiada wiele grup rekonstruujących, w których to dziesięcioletni napaleńcy przebierają się za nich (najczęściej ubierają kominiarkę i dres), dobywają pistolety na kulki z bazaru, w cenie 5 zł i drukują naklejki „POLICJA”. Ich zadaniem jest wejście do sklepu, krzyknięcie Policja, pod ścianę!. Klientów, którzy nie odpowiedzieli śmiechem, skuwają plastikowymi kajdankami z futerkiem i zaprowadzają do radiowozu, za który służy wózek dla lalek. Aby odeprzeć ich atak, trzeba poczęstować ich cukierkami.