NonNews:Wal się na ryj, Hofer!
9 sierpnia 2009
Skoki narciarskie wróciły podczas Letniego Grand Prix. Wczoraj w Hinterzarten Polacy w drużynie byli siódmi, a dziś Adam Małysz był szósty, Kamil Stoch 24, a Diabełek 32.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie nowe przepisy dotyczące wiatru i rozbiegu. Otóż w tegorocznym Grand Prix, skoki narciarskie zostały upodobnione do Formuły 1 i napchane matmą. W LGP nie liczy się już tylko nota za skok i styl od sędziów. Oprócz tego dodaje się (lub najczęściej odejmuje) notę za prędkość wiatru i długość rozbiegu, który sędziowie mogą sobie wydłużać i skracać ile chcą i kiedy chcą. Podczas dzisiejszego indywidualnego konkursu rozbieg zmieniano co zawodnika przez kilku kolejnych skoczków.
Nie dość, że przeliczniki skomplikowane, to widzowie i komentatorzy ich nie widzą. Dzięki temu za cholerę nie idzie zgadnąć który będzie skoczek po swoim skoku. Najlepszym przykładem na wplyw czynnika wiatru na wynik niech będzie przykład z kwalifikacji, gdzie Kanadyjczyk Mackenzie Boyd-Clowed miał 12 wynik zawodów, ale dzięki odjęciu punktów za wiatr, nie zakwalifikował się do konkursu zajmując 41 miejsce... Teoretycznie działa to w obie strony.
W dzisiejszym konkursie w Hinterzarten czynnik wiatru nie pozwolił Małyszowi zająć miejsca na podium, które zapewne by zajął, gdyby nie odejmowane mu punkty. Podobnie zresztą Anders Jacobsen by wygrał z Simim, gdyby nie odpowiednio odjęte czy dodane punkty. De facto, mamy w Letnim Grand Prix zwykły czeski film, czyli Nikt Nic Nie Wie...
A współtwórcy tego wspaniale sprawiedliwego systemu – Walterowi Hoferowi – za zniszczenie radości oglądania skoków można powiedzieć tylko jedno: WAL SIĘ NA RYJ HOFER!.
Źródło
- Eurosport, 9 sierpnia 2009.