Turysta
Turysta – przybysz z daleka, wydający charakterystyczny dźwięk: Ooooooo!. Zazwyczaj płaci bajońskie pieniądze za wyjazd, co daje mu mentalne poczucie możliwości nękania wszystkich tubylców do granic ich cierpliwości. Często posiada aparat fotograficzny z zadziwiająco denerwującą lampą błyskową.
Charakterystyka
- Nosi skarpetki do sandałów i kapelusz.
- Cechuje go zainteresowanie wszystkim tym, czym nie dziwią się inni. Z zamiłowaniem penetruje kaplice, cmentarze i mogiły, a także przenika do środowisk, do jakich nikt o zdrowych zmysłach nie próbowałby się zbliżyć, przy czym slumsy są tu możliwie najpowszechniejszym przykładem.
- Wejdzie wszędzie, zbada każdą dziurę, aby tylko się wybrudzić i dopomóc swemu rynsztunkowi w nabraniu frontowego wyglądu. Nie unika prób nawiązywania kontaktu, wręcz przeciwnie, garnie się do tego, niejednokrotnie wprawiając w popłoch przygodnie nagabywane staruszki.
- Najczęściej wyposażony w sprzęt konieczny do przetrwania, którego ilość jest odwrotnie proporcjonalna do skuteczności, za to wprost proporcjonalna do zainteresowania, jakie budzi wśród tubylców.
- Jego pojawienie się budzi nieposkromiony entuzjazm wśród okolicznej ludności, najczęściej objawiający się pragnieniem zawłaszczenia mienia przy użyciu wszystkich możliwych metod.
Podział
Klasyczny - aparat na szyi i udawanie, że interesuje ich to co mówi przewodnik to ich główne cechy rozpoznawcze. Jeżdżą tylko po to, aby móc później przyszpanować zdjęciami na naszej klasie.
Niemiecki - wydaje 5 milionów, żeby pojechać na Kretę/Malediwy/Jamajkę/Maltę i przez 2 miesiące nie wychodzi poza obręb hotelu.
Polski - przyjeżdża stadami (najczęściej autostopem wraz z kumplami i dziewczyną), żeby się obżłopać piwskiem, czego ślady widać na każdym przystanku autobusowym.
Git - nie wyjdzie z pokoju "Bo to dla frajerów", nie wykąpie się w morzu, tylko w basenie bo "Basen jest git". Najczęściej wogóle nie wyjeżdża z domu "Bo to nie jest git".
Got - może pojechać tylko na biegun północny i to w czasie nocy polarnej.
Patriota - nie zna żadnego innego języka niż narodowy i gdy próbujesz mu wytłumaczyć, że twoje mieszkanie to nie apartament hotelowy, zaczyna Ci wymachiwać "Rozmówkami" przed nosem.