Poradnik:Jak napisać dobre CV

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Jak napisać dobre CV – poradnik.

Jesteś świeżo po studiach (no, dobra, po zawodówce)? A może właśnie zostałeś zwolniony, gdyż jakaś zagraniczna firma zabiera kapitał do swojego kraju, na tańszy wschód albo tłumaczy się kryzysem spadku obrotów o 0,1%? Czy przypadkiem nie sam rzucasz pracę, bo drwal/prezydent to nie zawód dla ciebie i nie spełniasz się w nim? Świetnie, dołączyłeś do grona osób poszukujących pracy! Jednakże w każdej firmie potrzebny jest jakiś papierek, curricośtam vite, o którym może słyszysz po raz pierwszy. Dziś bez CV ani rusz, a dzięki temu poradnikowi napiszesz je z łatwością. Dzięki niemu na pewno nie uda ci się!

Na początek...

CV to nic innego, jak zebrane do kupy doświadczenie życiowe – a więc wszystkie porażki, niepowodzenia i osiągnięcia (pod warunkiem że jakieś miałeś.} Pracodawca musi wiedzieć, czy zatrudnia pracownika, czy idiotę (nie przejmuj się, na jedno wychodzi).

  • Zaopatrz się w komputer i drukarkę. Mamy XXI wiek, komputer mamy w każdym domu!
  • To założenie zatrudniającego. Pamiętaj, zawsze musisz znać założenia zatrudniającego, nawet, jeśli on sam nie jest ich świadomy!
  • Nie możesz jednak czytać w myślach, bo szef wyczuje zagrożenie.
  • Przy okazji, naucz się korzystać z komputera. Najwyższy czas, a każdy pracodawca lubi pracowników biegłych w elektronice. Nawet, jeśli starasz się o posadę dalekomorskiego rybaka. No, może sprzedawca butów nie musi tego umieć, ale co to za robota.
  • Jeśli jednak dzieci nie dopuszczą cię do komputera lub sam otworzyłeś wirusa zamiast Notatnika, weź kartkę A4 i długopis.

Pamiętaj o zdjęciu paszportowym. Pracodawca musi wiedzieć, jak krzywa gęba będzie pogarszać mu humor. Ważne jest to też, gdy starasz się o posadę np. sekretarki – może to być główne kryterium wyboru. Warto pamiętać, by na aktualnym zdjęciu mieć delikatny uśmiech. Jeśli będziesz wyglądać ponuro, kierownik działu zatrudnienia będzie wiedzieć, że nie masz w ogóle energii, optymizmu ani kreatywności. A zbyt duży banan powie szefostwu, że pasuje ci bezrobocie i jesteś z niego szczęśliwy, być może też niespełna rozumu.

Pierwsze kroki

Jaka posada, takie CV. Choć doświadczenie i tak masz takie samo, dobór języka może okazać się istotny! Nie przesadzaj jednak, bo nie będziesz mieć co napisać w liście motywacyjnym. O nim przeczytasz więcej tu.

  • W CV musisz, niestety, umieścić wstydliwe dane (tj. imię i nazwisko, adres, telefon, stan cywilny). Pracodawca musi wiedzieć, gdzie nasłać swoich ochroniarzy i do kogo, komu może pogrozić przez telefon i czy może poflirtować. Flirtować będzie niezależnie od stanu cywilnego, to pewne, ale warto mu to wiedzieć.
  • Niestety, panie, trzeba też datę urodzenia. Lepiej nie kłamać – zniżenie wieku spowoduje jednoczesne odsunięcie przywilejów w daleką przyszłość pełną parytetów wieku emerytalnego.
  • Miejsce urodzenia też.
  • Przydatny będzie e-mail. Szef też musi na czyjeś konto rejestrować się na torrentach.
  • Numer buta, rozmiar miseczki itp. tylko wtedy, gdy takie dane są wymagane.

Co dalej

Dane osobowe za nami, pora na jeszcze brutalniejszą część.

  • Nadszedł czas na wypisanie wykształcenia. I tu się zaczną schody dla wielu czytelników. Jeśli nie masz co wpisać, to lepiej zastanów się, jaką chcesz mieć pracę. Dziś już nawet do budowy chodników potrzeba matury!
  • Wypisz raczej potrzebne rzeczy. Kogo tam obchodzi, do jakiego przedszkola chodziłeś. Liczy się tylko, z jakich to szkół średnich cię wylano. Podstawówka? Jeśli nie masz nic wyżej...
  • Studia w trakcie, albo świeżo ukończone naprawdę cię promują. Nie wpisuj, że wyrzucono cię! Zwłaszcza za wagarowanie i pijaństwo! Czym skorupka, i tak dalej, a pracodawcy lubią ogłupiać się mądrościami ludowymi.
  • Wypisz wszystkie tytuły, jakie masz. AntyMistera Uczelni pomiń. Jeśli jednak jesteś Dowcipnisiem Miesiąca, warto to rozważyć – zwłaszcza, kiedy starasz się o posadę cyrkowca.
  • Szczerze wypisz wszystkie kursy, jakie ukończyłeś. Im więcej, tym lepiej. Zapamiętaj! To pierwsza ważna zasada starania się o pracę! W zasadzie druga, pierwsza brzmi: „Nie jedz kilograma powideł śliwkowych z ciastem przed rozmową kwalifikacyjną”. Jeśli masz na koncie nawet najbardziej niepotrzebne kursy (nurkowania, gry na gitarze, obsługi kserokopiarki itp.) warto wpisać wraz z datami trwania. Wszak grać na gitarze nie nauczysz się w jeden dzień, nie oszukasz szefa. Jak to zrobisz, wyrzuci cię z roboty albo ty jego zepchniesz ze stołka, ale nie zajmuj się tym – nawet nie masz tej pracy.

Moja poprzednia praca, a raczej jej brak

Następny punkt dotyczy doświaczenia zawodowego. To jest takie coś, co odróżnia Żurawskiego od Dawida Nowaka i dlaczego to własnie Żurawskiego kupuje Wisła Kraków. Albo Ballack i Oezil w kadrze Niemiec. Nie da się tego przełożyć na pieniądze ani na jakąś inną umiejętność.

  • Jakieś praktyki za sobą? Świetnie! Wpisz, gdzie, co, jak i kiedy, a pracodawca to być może doceni, o ile nie były to praktyki odbywane w obsłudze toi-toia. Pamiętaj, że i takie się liczą, w zależności od posady, o jaką się starasz.
  • Fajnie byłoby mieć praktyki za granicą, ale to tylko sugestia, że trzeba było się uczyć.
  • Doświadczenie zawodowe nieprzypadkowo ma w nazwie zawodowe.