Nonźródła:Dowcipy o Janie i hrabim
- Właściciel ziemski wysłał lokaja do Rzymu po tytuł hrabiowski, zaopatrując go w pieniądze na zakup. Gdy lokaj wrócił, wywiązała się taka rozmowa:
– No i co, Janie, kupiłeś?
– Tak, jaśnie panie, kupiłem.
– A dużo to kosztowało?
– Niedużo, jaśnie panie. Tak niedużo, że jeszcze i sobie też kupiłem... - Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem:
– No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą...
– Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy. - Hrabia pyta kamerdynera:
– Janie, czy cytryna ma nogi?
– Raczej nie, proszę pana.
– Niech to szlag, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty. - Po hulaszczej nocy hrabia pyta kamerdynera:
– Czy w moim samochodzie drzwi otwierają się do góry?
– Nie, proszę pana.
– A niech ich... Znowu mnie przywieźli w bagażniku. - Hrabia dzwoni do domu. Odbiera kamedyner.
– Janie, czy moja żona jest w domu?
– Tak, proszę pana.
– Czy jest ze swoim kochankiem?
– Tak, proszę pana.
– Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu?
– Tak, proszę pana.
– To zabij tego chama.
Po chwili:
– Zrobione, proszę pana.
– Hmm... Zabij jeszcze moją żonę, nie będzie mnie zdradzać.
Chwilę później:
– Zrobione, proszę pana.
– I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony.
– Przecież pańska żona nie miała psa.
– Zaraz... Czy to na pewno numer 666 767 766? - Rozmawia dwóch hrabich:
– Wiesz, ostatnio moja żona uciekła z kamerdynerem...
– Smutne.
– E, tam, i tak miałem go zwolnić. - Świeżo upieczony hrabia był ciekaw jak powinno się poprawnie kreować image. Zapisał się więc do klubu.
– Masz najnowszego Mercedesa?
– No... nie.
– Masz dwupiętrową willę?
– No... nie.
– A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami?
– No... nie.
– No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy.
Dzwoni więc do swojego służącego:
– Janie, sprzedaj nasze Cadillaki i kup takie tanie, niemieckie gówno jakim teraz wszyscy jeżdżą.
– Dobrze Panie...
– I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi.
– Dobrze Panie... Coś jeszcze?
– Ta... zabierz Burkowi obrożę i mi ją przywieź. - Hrabina mówi do hrabiego:
- Hrabio, może podam obiad?
- Bez sensu.
- No to może, hrabio, pójdziemy na spacer?
- Bez sensu.
- No to może opowiem zagadkę?
- Dobra, niech będzie.
- Co to jest: ciepłe, owłosione i wchodzi do dziury?
- Chuj.
- A nie, bo myszka!
- Mysz w piździe? Bez sensu. - Do pokoju wchodzi strasznie pobity hrabia
- O rany, sir, co się panu stało? - pyta Jan.
- Dostałem w twarz od barona Stefana
- Od barona Stefana? Przecież to chucherko! Musiał mieć coś w ręku
- Miał. Łopatę
- A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku?
- Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje. - Wchodzi hrabia do pokoju. Na środku - wielka kupa.
- Janie! - woła.
- Ja też nie - odpowiada Jan. - - Janie, dzisiejszej nocy miałem przypadkowy wytrysk.
-Tak, już pędzę zmienić prześcieradło.
- Baldachim idioto! - - Janie, przynieś szklankę wody.
- Janie, przynieś jeszcze jedną szklankę wody.
- Panie hrabio, może przyniosę od razu całe wiadro?
- Janie, nie dyskutuj ze mną kiedy biblioteka płonie. - Markiz de Téléchargement powiada do kamerdynera:
–Jean, jestem zmuszony zwolnić cię ze służby.
–A to dlaczego, Jaśnie Panie?
–Bo się upijasz w te same dni co ja.
–To chyba nie moja wina, że Jaśnie Pan upija się codziennie?
- Hrabia mówi do Jana:
– Janie, jajka!
– Przynieść, czy podrapać?
Hrabia wrócił po długiej nie obecności w domu.Na dworcu(przyjechał pociągiem)czekał na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan.Hrabia pyta się Jana:
-No i co się zmieniło podczas mojej nieobecności?
-A nic panie hrabio...tylko...Azorek zdechł
-Azorek?Mój ulubiony piesek?Jak?
-A narzarł się końskiej padliny to zdechł.
-A skąd na dworze końska padlina?
-Konie się poparzyły to zdechły
-Jak to konie się poparzyły?
-Podczas pożaru stajni.
-A kto podpalił stajnię?
-Od płonącego dworu się zajęło.
-A dwór jak spłonął!?
-Bo świeczka na trumnie pana teścia się wywaliła i firanki się zajęły.
-A dlaczego mój teść umarł?
-Bo jaśniepanienka uciekła z tym żołnierzem co pana z nim przez trzy lata zdradzała.
-Przez trzy lata mnie zdradzała!Przecież to nic nowego.
-No właśnie mówię,że nic nowego się nie wydarzyło.