Horatio Nelson
Horatio Nelson Mandela (ur. 29 września 1758, zm. 21 października 1805) – wielki dowódca brytyjski, który dzięki częstemu popijaniu rumu podczas walk doprowadził do wielu zwycięstw floty brytyjskiej. Obecnie jest dla żeglarzy z całego świata wzorem, pijakiem i bohaterem szant.
Początki[edytuj • edytuj kod]
Nelson urodził się w 1758 w jakimś zadupiu w Anglii. Od małego interesował się statkami i rumem. Już w wieku dwunastu lat uciekł z domu na statku wujka na Czarny Ląd oraz tam, gdzie pieprz rośnie. Właśnie tam oficerowie widząc jego zapał dali mu statek. Dużo pływał i pił z wraz z kolegami marynarzami, aż w końcu trafił na front. Jego statek miał prosty cel: napierać we wszystko co się rusza na Korsyce. Los tak chciał, że jeden z odłamków przyfasolił mu w oko, jednak nie zraziło to młodego marynarza do pływania.
Kolejne bitwy[edytuj • edytuj kod]
- Przylądek św. Wincentego – następna bitwa, którą odbył były statki w okolicy przylądka św. Wincentego. Dowódca tak bardzo był przejęty tym zadaniem, że wypił butlę rumu i zaczęło się mu kręcić w głowie. Gdy przyszedł do niego kapitan ten zaczął coś bełkotać. Zrozumiano to jako ważny manewr strategiczny. Jak się okazało, jego wykonanie przysporzyło flocie brytyjskiej zwycięstwo. Kapitan statku zgłosił jednak, że przyszły admirał był pijany, ale dowództwo wolało cieszyć się zwycięstwem.
- Bitwa o Kopenhagę – w tej bitwie też nie było wyższej filozofii. Chodziło o ewentualne zrównanie z ziemią Kopenhagi w razie gdyby Duńczycy nie chcieli dołączyć do sojuszu. Gdy flota duńska była blisko o krok od zniszczenia i całkowitej porażki, upity Nelson wstał, przyłożył lunetę do niewidzącego oka, przez moment nad czymś myślał, mruknął i zaczął coś mówić o niewidzeniu rozkazów. Duńczycy jednak jak zawsze się poddali i poprosili o rozmowy pokojowe.
- Bitwa o Trafalgal – Nelson uznany za koksa miał twardy orzech do zgryzienia. Musiał pokonać sprzymierzone floty francuską i hiszpańską. Jak zwykle sięgnął po łyk rumu i rozjaśnił mu się umysł. Po kilkuminutowej fali bełkotu poszedł pobiegać po pokładzie. Francuscy snajperzy oczywiście go wykampili i strzelili prosto w kręgosłup. Śmiertelnie ranny Nelson zaczął mamrotać coś o swojej żonie, potem poprosił kapitana o buziaka, a na samym w końcu wymamrotał coś w stylu Bóg, Honor, Ojczyzna i umarł. Co ciekawe jego ciało pochowano w beczce z ulubionym trunkiem, który wypili nieświadomi żołnierze.