Marszrutka
Marszrutka – radziecki autobus, w którym kierowca podlega żądaniom klientów. W zasadzie funkcjonuje jak duża taksówka, z tym, że taksówki są bardziej zadbane. Ostatnio widzi się tendencję spadkową używania marszrutki, ponieważ kraje w których używana jest ona najczęściej są od jakiegoś czasu nieustannie odnawiane przez Władzia.
Wygląd[edytuj • edytuj kod]
Zewnętrzny[edytuj • edytuj kod]
Zewnętrznie marszrutka wygląda podobnie do rozwalonego mikrobusa. Jej specyficzny wygląd to m.in.:
- Trzy koła – projektanci marszrutki na początku zapomnieli o czwartym[1], lecz gdy okazało się, że wszystko dobrze bez niego działa, po prostu mieli je w dupie.
- Drzwi – trudno je otworzyć, gdyż są zrobione z papieru. Jeżeli drzwi postanowią się zaklinować, pewni mili, pomocni ludzie je rozwalają, za co później nie ponoszą kosztów.
Wewnętrzny[edytuj • edytuj kod]
- Kabina kierowcy – centrala tej wielkiej taksówki pokrytej blachą. Tutaj się kieruje, hamuje i… tjaaa… kieruje i hamuje. Oddzielona jest od reszty autobusu szklaną szybą. Warto też wspomnieć o specjalnym guziku, który powoduje, że marszrutka leci gdzie chce[2] i jak chce, ale najczęściej po trasie[3]. Nazywa się on autodestrukcja.
Poza tym są tam tylko upieprzone miejsca siedzące i często powybijane okna, więc dalszą lekturę sobie odpuścimy[4]
Higiena[edytuj • edytuj kod]
Pomimo rewelacji zamieszczonych powyżej, marszrutki są bardzo higieniczne[potrzebne źródło], a tylne miejsca pojazdów oferują najlepsze wrażenia[powybijane okna robiące przeciąg, to nazywacie wrażeniami? poza tym, brak źródeł].
Udogodnienia obejmujące marszrutki to m.in.: Wielkie ciepło, co za tym idzie – brak zagrożenia przeziębieniem, miejsca siedzące z wygodnymi oparciami, co za tym idzie – pomoc osobom o bólach mięśni i stawów, porozbijane okna, co za tym idzie – pomoc w spełnieniu marzeń osób przesadnie smutnych i wiele, wiele innych[No podaj kurwa jakieś źródła, co?]!
Jakość serwisu[edytuj • edytuj kod]
Komfort[edytuj • edytuj kod]
Polacy – i nie tylko oni, zresztą – bardzo lubią i polecają jechać w marszrutkach[jak nie podasz źródeł swoich nędznych fanfików zrobię ci z dupy egzamin ósmoklasisty z języka angielskiego], Tutaj mamy fragment tego, co pewien mały ukrainiec uczący się polskiego powiedział nam po pierwszej przejażdżce marszrutką[5]: Ja wchodził w marszrutkę. Dotykalem, kiedy dotykalem drwi, oni łatwo odwalają się, ale kierowca mówi, co wszystko w porządku i nie zraca na to uwagi. Podłoga silno skrzypi, szkla u kierowcy nie było; kiedy zajmuje swoje miejsce, krzeslo, na który się usiadłem, rozwalił się na dwie części. U salonie był brzydki zapach. Dojechałem na godzinie później. Jestem dowolny. Respekt kierowcy, co niezrać na to uwagi.
Obsługa techniczna[edytuj • edytuj kod]
Obsługa techniczna marszrutki jest wykonywana przez bardzo doświadczonych i wysoko kwalifikowanych mechaników[nie no, kurwa mać, idę po kijek…]. Konsumenci są zadowoleni, jeden nawet opowiedział nam historię[szykuj się na ogłuszenie!]: Kiedy przyszedłem po mój samochód, widziałem, że marszrutka zajeżdżała do stacji obsługi. Zaszedłem do STO i podsłuchałem, że podobno w marszrutce jest zimno. Zacząłem zauważać też wtedy całą sytuację. Profesjonalny technik rzucił okiem na pojazd i sprawdzał wszystko:
- silnik - dobrze, w porządku,[przemilczę to.]
- okna - szkło się nie rozbija,
- salon - w ogóle jest czysty,
- krzesła - mocno się trzymają,
- kierownica - tak samo, jak krzesła.[…]
Kiedy wszystko sprawdził, kierowca podziękował i zapłacił ok. 5000 złotych. Po tym zajściu marszrutka wyjeżdża ze stacji obsługi na linię, po wjeździe w drzewo szkło się rozbiło; krzesło kierowcy odwaliło się i przez to, że silnik był słaby, marszrutka wjechała w samochód prowadzony przez Gilowskiego kierowcę. Wtem wychodzi gilowiczan z auta i krzyczy JAK JEŹDZISZ, BARANIE! KURWA, SAMOCHÓD NOWY MI ROZPIERDZIELIŁEŚ![przez brak poparcia twoich badziewnych historyjek jakimikolwiek sensownymi źródłami proces twojego obrócenia się w proch i rozkładu został przyśpieszony.]
Przypisy
To jest tylko zalążek artykułu z dziedziny transportu. Rozbuduj go – nie przejedziesz się na tym.