NonNews:Rany koguta!: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
(nowa strona)
 
M
Linia 8: Linia 8:


Po dłuższych obradach jednak stwierdzono, że pianie koguta musiało sprawić o wiele jaśniejsze światło. Podejrzewano najgorsze:
Po dłuższych obradach jednak stwierdzono, że pianie koguta musiało sprawić o wiele jaśniejsze światło. Podejrzewano najgorsze:
''– Jam słyszał o czymś takim, co się bomba jądrowa nazywa, strasznie toto boli – powiedział staruszek drwal, który w przeszłości był głodniańskim Casanovą.
''– Jam słyszał o czymś takim, co się bomba jądrowa nazywa, strasznie toto boli'' – powiedział staruszek drwal, który w przeszłości był głodniańskim Casanovą.
'' Ale... Co poza tym, że to to świeci i boli, przecież nasze słoneczko też tak potrafi, jak za długo się kark wygrzewa'' – słychać pomruki zdezorientowania.
'' Ale... Co poza tym, że to to świeci i boli, przecież nasze słoneczko też tak potrafi, jak za długo się kark wygrzewa'' – słychać pomruki zdezorientowania.
''– A ja słyszałam, że słoneczko to tańczyło, jak Matka Boska się objawiła Lusi...''
''– A ja słyszałam, że słoneczko to tańczyło, jak Matka Boska się objawiła Lusi...''

Wersja z 19:38, 11 lis 2010

Wobec światowego zagrożenia tak znane i uwielbiane miasto, jak Głodno nie mogło pozostać pominięte! Okolicę napotkały zagadkowe zjawiska, a bohaterscy mieszkańcy już szykują się do walki.

Poprzedniej nocy, z płotu spadły dwie deski naraz, a kogut pomimo egipskich ciemności wokół zaczął głośno piać, co zerwało wszystkich z łóżek i wywołało jawny niepokój.

– Jak to tak, w środku nocy? Przez chwilę myślałem, że to Gwiazda Betlejemska, ale święta dopiero za półtora miesiąca – stwierdził jeden z Głodnian.

– A może i nie, Kochanie? Niedawno kupiłam świąteczną przyprawę do zup! – skomentowała jego podejrzenia poczciwa małżonka.

Po dłuższych obradach jednak stwierdzono, że pianie koguta musiało sprawić o wiele jaśniejsze światło. Podejrzewano najgorsze: – Jam słyszał o czymś takim, co się bomba jądrowa nazywa, strasznie toto boli – powiedział staruszek drwal, który w przeszłości był głodniańskim Casanovą. Ale... Co poza tym, że to to świeci i boli, przecież nasze słoneczko też tak potrafi, jak za długo się kark wygrzewa – słychać pomruki zdezorientowania. – A ja słyszałam, że słoneczko to tańczyło, jak Matka Boska się objawiła Lusi...

Obecny sołtys obiecuje połowę Głodna i rękę swej córki w zamian za zbadanie sytuacji i zorganizowanie grupy gotowej do walki z niewidzialnym jeszcze wrogiem. Podobno chce się zgłosić stary włodarz, który nadal szuka dachu nad głową.

Co tymczasem robią Głodnianie?

– Różaniec, różaniec i jeszcze raz różaniec. A im więcej różańców, tym bardziej wrogowie, którzy nadchodzą, poplączą o sznurki swe kończyny – mówi siostra drwala.

– Trzeba wreszcie porządnie przybić deski w płocie, aby toto nie przeszło – głosi ktoś inny.

– A ja sądzę, że należy pokazać, że nie ma czego tu szukać, że tu jest bida i głodno – rzecze jakiś młody chłopak. Podobno zawsze dziwny był, tworzył figurki i wystawiał je na dwór, po czym sąsiedzi rzucali w nie kamieniami, bo brzydkie...

– Nie dlatego, że brzydkie, tylko dlatego, że moje – płacze. – Ale wolę, by niszczyli je swoi, niż by zniszczyli je nieprzyjaciele! Stworzyłem ich prawie pięćset i tworzyć będę nadal, by obrzydzały oddziały wroga! – stwierdza.

Pomimo różnych wizji odparcia zagrożenia w kaplicy zebrali się wszyscy. Modlili się o to, by zbiornik z formaliną, gdzie znajduje się ręka sołtysówny, nie rozszczelnił się. – Przyszły bohater musi otrzymać to, co mu obiecane w nienaruszonym stanie – mówią.

Wygląda na to, że Głodnianie mimo wszystko trzymają się razem.

A wkrótce koło biednego koguta znaleziono latarkę.

Źródła

  • Głodne kawałki, 11 listopada 2010.