Nurzery (Rhymes)

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 01:56, 18 cze 2011 autorstwa Risen911 (dyskusja • edycje) (lecimy)
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)
Same old story...

Influenced by acts such as Hocico, Grendel, God Module and Suicide Commando...

Nurzery [Rhymes] o sobie na ich oficjalnej stronie

Their basic sound is slightly reminiscent of bands like Psyclon Nine, Tactical Sekt or Dawn of Ashes, but (...)

Tamto but jest niepotrzebne, tu nie ma już nic do dodania

Szablon:Tzespół reprezentujący muzykę z gatunku harsh EBM, będący setną kopią Suicide Commando oraz dwusetną Hocico. Jest kolejnym dowodem na niezwykle niski stopień urozmaicenia życia cybergotów oraz fanów industrialu. Jego największym osiągnięciem jest to, że zgromadził kilku przemalowanych facetów, którzy umieli obsłużyć syntezatory, a następnie dali kilka koncertów w doborowym towarzystwie, co zapewniło im przejazd windą przez dziesięciokilometrowy szyb identycznie brzmiących projektów EBM-owych.

Początki

Maskotka zespołu

Jak już było wcześniej wspomniane, w 2000 roku kilku porządnych panów, którzy od czasu do czasu wskakiwali w lateks oraz dawali po winylach w lokalnych klubach wyszło z inicjatywą założenia zespołu, pod którego nazwą wydawać będą mogli własny materiał, który trafi do serc ich potencjalnych fanów. Krótko później, bo po sześciu latach ukazał się pierwszy namacalny materiał grupy. Enigmą pozostaje co działo się przez ten cały czas od założenia grupy. Bardzo możliwe, iż nikt nie wierzył w sukces odgrzewanego po raz kolejny kotleta z początku lat '90 jednak coś najwidoczniej sprawiło, że odzyskali wiarę w sukces i tak powstał ich pierwszy materiał. Już wtedy było wiadomo, że nie ma znaczenia zupełny brak odkrywczości, liczy się tylko możliwość ćpania i posuwania znajomych w rytmie pasującej muzyki klubowej.

Kariera

Tuż po wydaniu debiutanckiego albumu, członkowie grupy strzelili się w głowę dlaczego wcześniej nie wydali żadnego materiału. Sława oraz inne korzyści przyszły tak łatwo, że aż trudno było im w to uwierzyć, że byle typ z ulicy może zostać gwiazdą sceny harsh EBM-owej. Idąc za ciosem, po uprzednim, dwuletnim obcinaniu kuponów od debiutanckiego albumu, światło dzienne ujrzał drugi album grupy – Thorns. Ponownie przedstawiona na nim twórczość nie różniła się zupełnie niczym od ustalonego 15 lat temu porządku oraz ponownie zupełnie nikt się tym nie przejął połykając nowy album jako podkładkę do połykania czego innego... ewentualnie i jeszcze innego.