Politechnika Śląska: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to Parry1993. Autor wycofanej wersji to Punk show.)
Linia 41: Linia 41:
Przejdzmy do prowadzących. Kierunek posiada kilku specyficznych wykładowców, do których możemy zaliczyć:
Przejdzmy do prowadzących. Kierunek posiada kilku specyficznych wykładowców, do których możemy zaliczyć:
* Świeżo upieczonego magistra, jednak robiącego już doktorat, który przed laborkami z programowania uczy się tak jak jego studenci z instrukcji by następnie przekazać im tą wiedzę, którą zdołali sami wyczytać; poza tym prowadzący ten chętnie daje się wykorzystywać w różnych celach, jak np. udzielania "pomocy" z innych przedmiotów - grupka najbardziej tępych studentów zawsze udaje się do niego w celu zdobycia rozwiązań zadań z elektroniki.
* Świeżo upieczonego magistra, jednak robiącego już doktorat, który przed laborkami z programowania uczy się tak jak jego studenci z instrukcji by następnie przekazać im tą wiedzę, którą zdołali sami wyczytać; poza tym prowadzący ten chętnie daje się wykorzystywać w różnych celach, jak np. udzielania "pomocy" z innych przedmiotów - grupka najbardziej tępych studentów zawsze udaje się do niego w celu zdobycia rozwiązań zadań z elektroniki.
* Doktorka profesorka habilitowanego inżyniera etc etc wykładającego chemię i proponującego ustalenie I terminu kolosa z chemii na wrzesień.
* Doktorka profesorka habilitowanego inżyniera etc etc wykładającego chemię i proponującego ustalenie I terminu kolosa z chemii na wrzesień; poza tym z wykładów można wynieść wiele ciekawych historycznych informacji, np. na temat tego że amfoter to ni pies, ni wydra a sformułowania tego jako pierwszy użył Władysław Gomułka w 1968 (czy tam w którymś) roku;
* Dwóch nietuzinkowych doktorów, pilnujących porządku na projekcie z PO i zastanawiających się nad poziomem wiedzy swoich podopiecznych: „Kurde, oni sami nie wiedzą co gadają. Chyba cofnęli się dwie epoki wstecz”.
* Dwóch nietuzinkowych doktorów, pilnujących porządku na projekcie z PO i zastanawiających się nad poziomem wiedzy swoich podopiecznych: „Kurde, oni sami nie wiedzą co gadają. Chyba cofnęli się dwie epoki wstecz”.



Wersja z 20:27, 23 maj 2009


Politechnika Śląska – instytucja hielogryficzna, zajmująca się kształceniem ludzi celem industrializacji obszarów Gůrnygo Ślůnska.

Kobiety

Odsetek żeński na normalnych wydziałach wynosi około 10% (na wydziałach związanych z informatyką jest on bliski 1% i jest odwrotnie proporcjonalny do ilości dziewczyn przyjętych na chemię (lub matematykę)). Męski odsetek panikuje z powodu widma służby wojskowej, a żeński i tak panikuje, albowiem leży to w jego naturze.

Kadra

Wykładowcy tej uczelni charakteryzują się tym, że potrafią skomplikować nawet wpisywanie się na listę lub zapisać cztery tablice rozmaitymi szlaczkami, aby potem powiedzieć niech państwo zapomną o tym, co teraz mówiłem, natomiast później wymagają znajomości tych szlaczków na egzaminie, wraz z dowodami, wyprowadzeniem oraz pochodzeniem etnologicznym każdego wzoru. Wszystko co kwalifikuje się pod trudne i nie do przejścia na innych uczelniach, jest niczym w porównaniu z pierwszą sesją na tutejszych wydziałach.

Podobno dwa razy w roku odbywają się zawody w ilości oblanych studentów, a wykładowcy różnych wydziałów aktywnie w nich uczestniczą. Należy jednak pamiętać, że jest to tylko plotka.

Stres i wiara

90% populacji uczelni odczuwa dodatkowy lęk przed wizytą w jednostce wojskowej. Warto zauważyć, że studenci politechniki są osobami głęboko wierzącymi w Boga. Przekonani oni są o tym, że standardowa ściąga nie wystarczy i przed sesją wizyta w kościele jest bardzo wskazana.

Dla kurażu

Naturalnie, jak wszyscy studenci, żacy z politechniki lubują w trunkach o podwyższonym woltażu (ze względu na ograniczone portfele studentów, często w akademikach jest wyrabiany bimber, sprzedawany w relatywnie niskich cenach). W związku z tym faktem, na politechnice istnieje przekonanie, że student, który nie pije, nie zda (ponieważ nie jest pełnoprawnym studentem). Dotychczas nie stwierdzono pozytywnego wpływu alkoholu wysokoprocentowego na zdolności zapamiętywania i rozumienia, jednak niezaprzeczalną zmianą po studiach (koniecznie magisterskich, jako że zazwyczaj od 3 roku studenci mają więcej czasu wolnego) jest wyższa tolerancja alkoholu.

Wydziały

Wydział Automatyki Elektroniki i Informatyki

Wydział Automatyki Elektroniki i Informatyki (AEiI) znany też pod nazwą „Samogłoski” lub "Warzywka". Wydział ten zajmuje się stukaniem inżynierów w sześciu podstawowych wersjach (automatycy, elektronicy, informatycy, makronicy, biotechnolodzy oraz inżynierowie biomedyczni). Mieści się w najwyższym budynku całej Politechniki, zwanym przez zainteresowanych Wieżą Magów, może dlatego, że w ostatnich latach magicznym sposobem zaczęły pojawiać się tam przedstawicielki płci żeńskiej (choć sądząc po wyrazach twarzy i komentarzach studentów wieża ta powinna nosić nazwę Wieży Cudów). Należy dodać, iż jako najbardziej charakterystyczny budynek Politechniki, często wskazuje drogę zagubionym duszom, które po przerwie w zajeciach nie potrafią znaleść odpowiedniej drogi na swój Wydział.

Studenci zamieszkują przeważnie DS Barbara, po którym biegają o dziwo żywe jeszcze stworzenia takie jak koty, psy, chomiki i króliki pojone własnymi wyrobami typu bimber lub malibu. Atrakcją są koedukacyjne prysznice (jeszcze) z barwnymi zasłonkami, a ostatnio nawet rtęć lecąca z kranów.

Absolwenci tegoż wydziału charakteryzują się ogromnym zasobem bezużutecznej wiedzy, wysoką sprawnością intelektualną, "niesamowitym" poczuciem humoru, nieziemskim wręcz spokojem i opanowaniem we wszystkich rodzajach sytuacji, jakie tylko obywatelowi planety Ziemia mogą się przydarzyć oraz wieloma innymi wspaniałymi cechami, jakich nie sposób tu wymienić. By zgłębić tajniki nowoczesnej robotyki studenci tego wydziału odwiedzają "zaprzyjaźniony" wydział MT, ponieważ sami nie dysponują takowym sprzętem.

Absolwent wydziału jest zadowolony z życia, zawsze uśmiechnięty, jest założycielem szczęśliwej rodziny i nie łamią go żadne przeszkody życiowe. Wysoki odsetek partnerów absolwentów Samogłosek bardzo sobie chwali życie ze swoją drugą połówką.


Inżynieria biomedyczna

Skoro już mowa o wydziale AEiI, warto choć na moment zatrzymać się przy kierunku, jakim jest inżynieria biomedyczna. Te jakże przyszłościowe (choć nie w Polsce) studia istnieją od dwóch lat, mimo iż w ogóle nie powinny powstać. Kierunek jest skupiskiem osób o poziomie IQ, który nie pozwolił im dostać się na medycyne i kierunki pokrewne czy nawet na weterynarię. Osoby te, będące po klasach biologiczno-chemicznych w najgorszych swych snach nie sądziły, że przyjdzie im się zmierzyć z takimi przedmiotami jak matematyka, fizyka, programowanie obiektowe czy elektrotechnika. Studenci pozbawieni logicznego myślenia jednak dzielnie znoszą trudy i znoje, by zostać inżynierem i mieć w przyszłości dobrą pracę. Nie ryzygnują z kierunku na rzecz studiów biologicznych, po których mogą być wykształconymi magistrami na kasie w Lidlu czy w Biedronce.

Najliczniejsze grupki studencinów biomedycznych okupują ds.Ondraszek. Mamy tu zarówno przedstawicieli I, jak i II roku, którzy na Śląsk odważyli się przyjechać z najodleglejszych zakątków Polski, jak np. Radom, Przemyśl, Tarnów, Koło (mamy tu na mysli miejscowość koło Poznania) czy Tomaszów Mazowiecki (i tu dla nich brawa za odwagę). Pozostali studenci umieszczeni są w ds.Barbara, pojedyńcze jednostki spotykamy także w Karliku i w Solarisie.

Skupmy się na przedstawicielkach płci żeńskiej, które wniosły spory dreszczyk emocji do Wieży Magów. Jakaż szkoda, kiedy to w pazdzierniku 2010 roku studenci IB zostaną wywaleni do Zabrza, by tam wylądać w więzieniu, który pod przykrywką zowie się Wydziałem Inżynierii Biomedycznej. Póki co panowie mogą nacieszyć swoje oczy studentkami IB, które odznaczają się urodą, wdziękiem, zwracają uwagę niejednym piercingiem na twarzy czy eleganckimi strojami i nienagannym makijażem.

Przejdzmy do prowadzących. Kierunek posiada kilku specyficznych wykładowców, do których możemy zaliczyć:

  • Świeżo upieczonego magistra, jednak robiącego już doktorat, który przed laborkami z programowania uczy się tak jak jego studenci z instrukcji by następnie przekazać im tą wiedzę, którą zdołali sami wyczytać; poza tym prowadzący ten chętnie daje się wykorzystywać w różnych celach, jak np. udzielania "pomocy" z innych przedmiotów - grupka najbardziej tępych studentów zawsze udaje się do niego w celu zdobycia rozwiązań zadań z elektroniki.
  • Doktorka profesorka habilitowanego inżyniera etc etc wykładającego chemię i proponującego ustalenie I terminu kolosa z chemii na wrzesień; poza tym z wykładów można wynieść wiele ciekawych historycznych informacji, np. na temat tego że amfoter to ni pies, ni wydra a sformułowania tego jako pierwszy użył Władysław Gomułka w 1968 (czy tam w którymś) roku;
  • Dwóch nietuzinkowych doktorów, pilnujących porządku na projekcie z PO i zastanawiających się nad poziomem wiedzy swoich podopiecznych: „Kurde, oni sami nie wiedzą co gadają. Chyba cofnęli się dwie epoki wstecz”.

Wydział Elektryczny

Wydział Elektryczny to ten wydział, na którym odsetek żeński wynosi ok. 0.01%, a to, co wydaje się być katorgą na innych wydziałach, jest niczym przy egzaminie u prof. Mariana P.(vel KRWAWY MARIAN). Wydział Elektryczny to miejsce, gdzie czas płynie dwa razy wolniej, a każdy rok trwa co najmniej dwa.

Absolwenci tego wydziału do perfekcji mają opanowane pisanie wniosków do dziekana w sprawie egzaminu komisyjnego i urlopu dziekańskiego. Wydział Elektryczny wiedzie prym w najmniejszej ilości stypendiów naukowych, średnia wydziału sięga ledwo powyżej 3.00 (najczęściej średnia waha się między liczbą e a Pi).

Najpowszechniejszą metodą nauki na wydziale jest wielokrotne powtarzanie tego samego semestru lub laboratorium. Mimo wszystko w przeciągu 10 lat studiów można znaleźć ze 2 życzliwe osoby. Do tej pory po ukończeniu wydziału nadal nie przysługuje renta (a powinna).

Wydział Elektryczny położony jest w malowniczym starym budynku po szkole podstawowej. Według legend, na początku istnienia wydziału wydarzyła się straszna tragedia. Ktoś oblał egzamin na doktora i do dziś odczuwamy tego skutki. Co pół roku jest sesja i w czasie każdej z nich ktoś coś oblewa. W czasie sesji duch tego biednego studenta straszy nawet w dzień, a w czasie laboratoriów specjalnie myli kabelki i fałszuje wyniki, a nawet kradnie karty pomiarowe (pot. kontrolki). Jest on natchnieniem dla egzaminatorów, aby nie przepuścić przez sito zwane inżynierem żadnego niedouka.

Studenci tego prestiżowego wydziału zamieszkują w słynnym DS Elektron. Słynie on głównie z tego, że kobieta jest tam towarem deficytowym i chłopcy muszą odwiedzać sąsiadujący z nim DS Strzecha.

Wydział Inżynierii Środowiska i Energetyki

Studenci tego wydziału sądzą, iż piana pojawiająca się czasem na rzece Kłodnicy jest wyznacznikiem dobrego dnia. W historii wydziału (a w szczególności kierunek Ochrona Środowiska) nikt nie zdołał ustalić pochodzenia owej piany rzecznej, lecz niektórym śmiałkom udało się po niej przebiec w celu skrócenia drogi. Wydział złożony jest ze studentów specjalizujących się w naukach przyrodniczych. Pierwsza sesja okazuje się głęboką studnią potencjału, ze ścisłą barierą nie do przejścia, dlatego I rok cechuje się połowicznym rozpadem studentów. Jednakwoż jest to miejsce, w którym można spotkać osbniczki płci żeńskiej z 99razy większym prawdopodobieństwem niż na wydziale chociażby sąsiednim. Choć z żeńskiej perspektywy patrząc rodzynki pojawiające się w przesmykach między budynkami A,B oraz MT częstokroć bywają bardzo smakowite. Nalezy jednak pamiętać, że na studia nie idzie się po to by znaleźć męża. Mimo tego gorącego apelu większość pań przychodzi na tę uczelnię własnie w tym celu. Jak dotąd nie opublikowano danych dotyczących zależności między ilością kobiet i mężczyzn na wydziale, a ilością zawartych małżeństw w trakcie studiów lub w okresie do 5 lat po ich zakończeniu.

Wydział Chemiczny

Plik:Scientist.gif
Typowy wykładowca Wydziału Chemicznego

Wydział Chemiczny to mafijna struktura, która okupuje kilka budynków w centrum Gliwic, m.in. "Nową Chemię", "Szarą Chemię" i słynną "Czerwoną Chemię". Budynki wydziałowe można rozpoznać po kolorowych dymach z okien oraz niepowtarzalnym aromacie laboratium. Studentów wydziału można rozpoznać po białych fartuchach oraz goglach.

Celem studiowania na Wydziale Chemicznym jest dogłębne poznanie tzw. zasady Grunwaldu. Prowadzi się też badania nad strategicznym wykorzystaniem kiszonej kapusty w warunkach ujemnej liczby Reynoldsa. Na tym właśnie wydziale została skonstruowana Etna, tutaj zrodził się też wordowy chochlik.

Studenci owego wydziału zgrupowani są głównie na terenie DS Karolinka, są jednak jednostki, je także szanujemy, które wybrały inne akademiki, jak DS Karlik czy też DS Solaris. Pomimo stosunkowo wysokiego poziomu kształcenia część studentów nie ma czasu na naukę, zgłebiając tajniki wytrzymałości własnego organizmu. Wydział preferuje tryb kształcenia 5 letni, jednakże od lat istnieje tendencja to świadomego zwiększania liczby semestrów spędzonych w murach uczelni. Wydział ma bardzo dobrze rozwinięty system dotacji na rzecz renowacji budynków i sprzętu. Pieniądze pozyskuje z dobrowolnych zbiórek, które niektórzy studenci wpłacają na początku semestru.

Wydział Mechaniczny Technologiczny

Wydział ten, znany też jako Wydział Muzyki i Tańca, leży a w zasadzie stoi i to bardzo dobrze stoi na nogach niedaleko przy ścieku zwanym Kłodnicą. Typowy wydział, który pasożytuje finansowo na studentach, zdzierając z nich ile się tylko da za warunki i urlopy dziekańskie. Jest to najdroższy wydział w Gliwicach, a jego wnętrze jest typowym przykładem tego, ile kosztują studenta bezpłatne studia - wystarczy wejść do środka i już wszystko widać za czyje pieniądze są zrobione korytarze. Jest to jedyny wydział Politechniki, który tuż przed samymi drzwiami wejściowymi posiada oryginalną popielniczkę w podłodze, która kilka razy w roku jest opróżniana za pomocą łopat. Z wydziałem połączone jest najnowsze dziecko Politechniki - Centrum Edukacyjno Kongresowe zagarnięte wydziałowi przez Polibudę.

Do roku akademickiego 2007/2008 można było się na tym wydziale załapać na kierunek Everybody Total Idiot (ETI) po którym można się użerać w szkole z bachorami lub zamiatać ulice z tytułem mgr. lub mgr.inż.

Wydział Architektury

Wydział Architektury jest - obok Wydziału Organizacji i Zarządzania - ewenementem w skali Politechniki Śląskiej, jeśli chodzi o odsetek kobiet uczęszczających na studia. Znawcy zgodnie twierdzą, iż średni odsetek około 10% dla całej uczelni jest tak wysoki właśnie ze względu na oba wydziały, w szczególności zaś dzięki Wydziałowi Architektury.

Dostanie się na studia na Wydziale jest maksymalnie skomplikowane z powodu horrendalnej ilości osób startujących na jedno miejsce. Tłumaczy się ten fakt opublikowanymi w Internecie i prasie wynikami badań przeprowadzonych wśród kobiet, które wśród mężczyzn należących do różnych grup zawodowych wskazują na architektów jako najbardziej seksownych. Prawdopodobnie z tego powodu mnóstwo młodych kobiet kieruje swe kroki na Wydział, aby tychże seksownych mężczyzn bliżej zapoznać, zaś wielu młodych mężczyzn rozpoczyna studia na Wydziale Architektury aby się takowymi stać. Ogólnie życie seksualne Wydziału stoi na bardzo wysokim poziomie, czego jasnym przykładem oprócz studentów są także wykładowcy, w kręgach uczelnianych znani ze swych przygód i podbojów (wszak są to wysoko cenieni artyści).

Przeciętna studentka architektury wygląda nieco inaczej niż standardowa osoba płci żeńskiej w podobnym wieku - eklektyczne suknie, dziwna biżuteria i niezwykle wysmakowane dodatki do ubioru są tu codziennością. Studenci, skądinąd niezwykle seksowni (co, podkreślam, potwierdzają badania) w kwestii ubioru wyglądają podobnie do studentów innych wydziałów, jednak często wyróżniają się pieczołowicie układaną fryzurą. Studenci architektury są znani również ze swojej bardzo drogiej, oraz wytwornej odzieży pochodzącej z najbardziej markowych sklepów, gdzie cena koszulki zaczyna się od 160 zł, a butów od 500 zł, bowiem większość z nich to synowie, oraz córki bogatych rodziców, najczęściej również architektów. Generalnie wydział architektury można uznać za najbardziej snobistyczny, ze wszystkich. Zarówno kobiety, jak i mężczyzn będących uczniami Wydziału łatwo poznać po ogromnych czarnych teczkach na rysunki, które noszą po mieście w niewiadomym celu (chyba jedynie po to, aby zahaczać nimi przechodniów), lub ewentualnie po równie wielkich konstrukcjach z kartonu, które pieczołowicie wyklejają w trakcie studiów (zastosowanie tych pudeł: patrz opis teczek).

Ogólnie studenci architektury uważani są za nieco dziwnych, znani są szczególnie ze swych skłonności do używania skomplikowanych wyrażeń typu: dominanta, rytm, elewacja, echinus, wysmakowany itp w codziennych rozmowach. Ponadto u studentów tego Wydziału notuje się zwiększoną odporność na zmęczenie senne, a to z powodu faktu, iż przeciętny student architektury w nocy odpoczywa nie zapadając w sen, lecz klejąc domki z kartonu niczym dzieci w wieku przedszkolnym. Niepotwierdzone fakty mówią, iż po ukończeniu studiów młodzi architekci zapominają całkowicie, jak się śpi, gdyż noce wykorzystują na tworzenie tzw projektów lub na inne rozrywki natury oczywistej (jest to wszak najbardziej wysublimowany w pewnych sprawach Wydział Politechniki, co jeszcze raz podkreślamy).

Kolejne potwierdzone naukowo badania mówią, iż studenci architektury stanowią najwyższy odsetek pacjentów poradni psychiatrycznych, jeśli chodzi o polskich studentów. Fakt ten nie dziwi, jako że wykładowcy znani są ze swych skłonności do rozrywania na kawałki kartonowych pudełek, tworzonych przez kilkanaście nocy przez studentów lub do kreślenia niezmywalnym flamastrem po plakatach (również wykonywanych przez kilkanaście nocy i dodatkowo kosztujących około 50 zł za jeden) używając dodatkowo tradycyjnej formułki: "Proszę to zrobić od nowa".

Podsumowując, studenci i wykładowcy Wydziału Architektury są najdziwniejszymi (w tradycyjnie pojętym znaczeniu tego słowa) osobami na Politechnice Śląskiej, a Wydział stacjonujący w najbrzydszym chyba budynku w Gliwicach kształci młodych ludzi na twórców pieknego i funkcjonalnego śląskiego otoczenia (czego opłakane efekty widać na codzień wokół). I jak mówi napis z jednej z ławek: "Jeśli masz za dużo czasu i pieniędzy - idź na architekturę".

Wydział Matematyczno Fizyczny

Jest to jedyny wydział Polibudy na którym 24 godziny na dobę po korytarzach siedzą studenci z rozłożonymi kserami także czystych kartek w kratkę i udają że się uczą nowych sposobów liczenia m.in. kratek na kartce A4 lub wyprowadzania wzorów na potwierdzanie nikomu nie potrzebnych praw. Odsetek dziewczyn na tym wydziale wynosi ok. 75% co dowodzi, że kobiety lubią sobie udowadniać iż potrafią się nauczyć czegoś czego nie ma (patrz wyżej). Na I-szym roku fizyki studiuje obecnie 5 osób, co świadczy o wysokim zainteresowaniu tą dziedziną nauki. Wydział słynie z prowadzącego zajęcia "Ptaka" który lubi uzupełniać niedobory wapnia w organizmie zlizując z palców resztki kredy po wytarciu tablicy.

Czasami można spotkać osoby wpatrujące się niewidzącym wzrokiem w dach autobusu lub inne powierzchnie ograniczone (dachy, pomieszczenia, przystanki). Są to najprawdopodobniej członkowie "elitarnej" społeczności wydziału MF, liczący dla rozrywki całki po tych powierzchniach. Zdarza się również spotkać na przystanku studenta Fizyki Technicznej, który bynajmniej nie przebywa tam oczekując na autobus. Bardziej prawdopodobne jest, iż liczy opór toczącego się koła lub drogę hamowania. Na fizyce można dowiedzieć się także, że Bitwa pod Grunwaldem i lądowanie sondy Phoenix na Marsie mogą odbyć się a) w tym samym miejscu, b) w tym samym czasie. Na matematyce przestaje się być normalnym po 2 miesiącach studiów, na szczęście szpitale w Toszku i Rybniku są blisko. Ponadto występuje tu specyficzny humor, przykładowe dowcipy krążące wśród studentów:

- Co otrzymamy po wlaniu trucizny do akwarium? - Ciało skalarów.

- Czego szuka matematyk w Kamasutrze? - Superpozycji.

- Co miał Crammer na myśli? - Na pewno nie to co Ty.

- Jaka jest ulubiona gra matematyków? - Cauchy, Cauchy łapki...

Jest to także wydział, w którym karty zaliczeniowe mają datę o ok. 2 tyg krótszą niż na innych wydziałach, a minimalny czas przedłużenia karty to 4 godziny, zaś maksymalny to ok tydzień. Uzyskanie czegokolwiek z dziekanatu wiąże się z wielogodzinnym oczekiwaniem i dziesiątkami próśb, gróźb i pism. Ostatnio jednak zaczęło się to powoli zmieniać. Standardem jest również zwyczaj nie przydzielania więcej niż 3 terminów egzaminów, a przedmiot tym trudniej zdać, im jego nazwa jest dłuższa.

Studenci tego wydziału mają zajęcia na wszystkich innych wydziałach oprócz swojego. Dla przykładu studenci Elektroniki przez 7 semestrów ani razu nie odwiedzają rodzimego wydziału w celu innym niż wizyta w dziekanacie lub odebranie wyników (w 99% negatywnych) egzaminu, a na V semestrze muszą nawet odbywać wielokrotne pielgrzymki do Katowic. Właściwie macierzystym ich wydziałem jest Wydział Górnictwa i Geologii

Kilku prowadzących otwarcie stwierdziło, iż program kierunku Elektronika jest "egzotyczny, żeby nie powiedzieć dziwny". O czymś musi to świadczyć.

Wydział Górnictwa i Geologii

W skrócie Wydział Górniczy, jeden z najbardziej barwnych wydziałów, płeć piękna zajmuje ilość wręcz sinusoidalną, mianowicie na GiGu wynosi ona około 10%, zaś na ZiPie (Zepsuć i Popsuć) około 50%. Od 2008 roku po to by zachęcić przyszłych młodziaków do studiowania na tym wydziale, wesoło powstały nowe kierunki których ukończenie daje pracę na przykład za granicą, tylko nie w kraju – w tym celu GiG i ZiP połączono, stworzono tejemnicze IB i M.

Sesja zimowa kończy się tutaj mniej więcej w październiku, zaś letnia w okolicach lutego, są jednak znane przypadki że ktoś wziął urlop a i tak jest na listach wyższych roczników. Mimo tego, nie oznacza to że na wydziale tym nic się nie robi, mianowice tutejsi wykładowcy bardzo lubią towarzystwo studentów, dlatego każą im przychodzić zaliczać dany przedmiot co tydzień, lub nawet dwa razy w tygodniu aż do zakończenia sesji następnego semestru. Są jednak wyjątki od reguły, pewien pan od Polko znany jest z tego, że potrafi sprawdzić około 200 prac w przeciągu godziny do dwóch, po czym zalicza 10 prac w tym przynajmniej jedną osoby nie będącej na danym terminie. To nie koniec, pan od Raczków bardzo poważnie traktujący swój przedmiot (mimo iż magister) potrafiłby oblać nawet profesora z tej dziedziny. Na wydziale tym matematyki uczy wcześniej wspomniany pan „Ptak” cierpiący na niedobór wapna w organizmie. Innymi barwnymi osobistościami tego wydziału jest pewna przeurocza kobieta po której zajęciach jest się głupszym niż przed ich rozpoczęciem, pewien nowobogacki wykładowca jeżdżący pastelowo błękitnym autem jest na tyle leniwy, że swoje śmieci wiezie ze sobą na uczelnie by je tam wyrzucić.

Studenci tegoż wydziału zamieszkują głównie Dom Studencki „Karlik” słynący z różnych ekscesów. Główne wydziałowe tradycje to oczywiście Barbórka, Dzień „Karlika”, o dziwo Dzień „Elektrona” oraz oczywiście Igry, lecz do zabawy nie trzeba tu nikogo namawiać, bo każdy pretekst jest dobry.

Wbrew pozorom jest to najważniejszy wydział na całej Politechnice, to tutaj znajduje się Rektorat, pewna część tego Wydziału jest okupowana przez Wydział Elektryczny, Matematyczno-Fizyczny oraz Inżynierii Środowiska i Energetyki, zaś cała Gliwicka część Politechniki schodzi się tutaj aby kształcić się w językach obcych których poziom nauki na całej uczelni jest bardzo wysoki, mianowice student który zaliczył maturę z języka obcego na poziomie rozszerzonym na 100% po ukończeniu tutejszych znakomitych kursów językowych, będzie miał trudności z powiedzeniem czego kolwiek.

Wydział Transportu

Najbardziej mobilny (studentów w czasie zajęć można spotkać dosłownie wszędzie tylko nie w salach) wydział na całej Politechnice Śląskiej. Odsetek kobiet wynosi około 5%. Ten wydział posiada główną siedzibę w Katowicach oraz dwie placówki zamiejscowe w Tychach i w Bytomiu. Najbardziej skomplikowany wydaje się nie samo zaliczenie tylko zdobycie wiedzy gdzie i kiedy dany egzamin się odbywa gdyż wykładowcy niestety dość często zapominają o tym, że właśnie powinien odbyć się egzamin i studenci są pozostawieni sami w otwartej sali. Najciekawsze jednak jest zaliczanie. Sesja zimowa trwa tu krócej niż na GiG lecz optymalnym końcem sesji wydaje się być przełom marca i kwietnia. Większość studentów wykorzystuje wszystkie terminy jakie są dostępne gdyż wychodzą z założenia " wykładowcy mogliby się poczuć urażeni tym, że robią 7 terminów, a my bezczelnie zdajemy w pierwszym". Na wydziale tym wykłady jak i ćwiczenia z matematyki prowadzi respektowany przez wszystkich dr W dla którego każdy przykład, zadanie jest po prostu bzdetem a nie rozwiązanie go jest niegodne studenta. Po rozwiązaniu zbioru zadań dochodzi się do wniosku, ze dalsze rozwiązywanie ich nie ma najmniejszego sensu, ponieważ po bardzo skomplikowanych i żmudnych obliczeniach do których studenci wykorzystują najnowsze osiągnięcia cywilizacji - liczydło lub kalkulator, wynik jest jedną z liczb: (czyt. pi póół), 0, 1 ,2 ewentualnie . Studentów transportu można w okresie wiosennym często spotkać siedzących w okolicach ruchliwych skrzyżowań śpiewających, spożywających różne napoje o podwyższonym woltażu i podrygujących wesoło. Są to najczęściej zajęcia z inż. ruchu które polegają na liczeniu wszystkich pojazdów na skrzyżowaniu (sam. osobowe. ciężarowe. rowery, psy, koty, staruszki i śmieci porozrzucane przez wiatr). Miejscem strategicznym jest na tym wydziale IKEA a mianowicie stoisko z hot-dogami, kebabami oraz restauracja. Ewentualnie pub Kredens lub wąska uliczka między dwoma budynkami. Po skończeniu wydziału absolwenci przygotowani są do wypasu bizonów, logistycznego rozmieszczania stolików w McDonald's oraz do pracy w salonach jednego z wiodących operatorów sieci komórkowych. Najważniejsze zdania wypowiadane podczas zajęć: "(po podyktowaniu całego zadania krok po kroku) gratuluję, był Pan świetny" "przepraszam, błąd drukarski" " takie rzeczy to tylko w erze" "gratuluje, nikt nie zdał" "Panowie decyzja" "umiesz coś?- poj...ło Cię?!" "to są fakty autentyczne-prawda?!"