Poradnik:Jak zrobić komedię romantyczną

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 21:53, 12 lis 2009 autorstwa Magir (dyskusja • edycje) (nowa strona)
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)
Jeżeli trafiłeś już na tą stronę to zanczy, że musisz kochać komedie romantyczne.
Jakież to cudowne! Ten poradnik pomoże Ci wspiąć się na wyżyny tego trudnego, ciężkiego i wymagającego
wielkiej inwencji twórczej profesji. Do dzieła!

Początek

Weź jakąś kamerę. Byle jaką, może być nawet ten Zenit od dziadka. Pomyśl o aktorach którzy zagraliby w twiom filmie.
Zastanówmy się... Na Jacka Nicholsona Cię nie stać. Maciej Zakościelny... nie, też za drogi.
Popatrz przez okno. Kogo widisz? Tak, tak ten stary menel na ławce.
Tak będzie idealny – trochę charakteryzacji i gotowe.Weź jeszcze żonę sąsiada i wszystko zrobione.
Scenariusza nie musisz wymyślać. Obwiązuje Cię ścisły szablon.

Scenariusz

Zabieramy się do pracy. Zacznij od wyobrażenia sobie kim będzie twój menel aktor.
No, powiedzmy że jest przystojnym, dobrze zbudownym singlem.
Powiedzmy, że przez przypadek spotyka tą sąsiadkę w wykwintnej restauracji.
Tam spotykają się ich spojrzenia. On zapatrzony przez denko butelki widzi tego cudownego paszteta. Tak zaczyna się ich miłość.
No, a teraz każ sąsiadce pocałować menela (poproś go wcześniej aby przeżuł gumę Orbit)

i żeby pochodzili troche za rączkę. Teraz pora na TEN moment.
Ona musi odkryć, że menel pije i ucieka od niego.
On zrozpaczony łyka tabletki uspokajające i postanawia ją przeprosić. Niech wymyśli jakąś piosenkę
(UWAGA! Ma ją wymyślić na trzeźwo) najlepiej wzruszającą i romantyczną. Potem niech ona zacznie szlochać beczeć, niech się do niego przytuli i zrobi cmok–cmok. Fajna muzyczka (tylko nie Metallica) i koniec.

Sukces

Jeżeli wykonałeś scenariusz tak jak powyżej wszystko powinno się udać. Nakręć film i rogłoś go po całym kraju. 
Jeśli Cię nie stać porozrzucaj ulotki na osiedlu, a pasztety i tak wszystko rozpowiedzą.

Teraz tylko czekaj aż jakieś kina zainteresują się twoim filmem. Poczekaj miesiąc w niepewności i przeczytaj
pierwsze recenzje. Ta nieprzychylna... och... przypadek. Popatrzmy... ta też, ta również.
Ciepnij gazetą w kąt i dla poprawy nastroju nakręć inny film na podstawie twoich przeżyć.
Ale co to? Kurier z kina. Przyniósł wynagrodzenie za film. Bierzesz do ręki. Hmm... gruba.
Otwierasz. Och, to tylko pianka bąbelkowa. Wygrzebujesz coś i... tak! to 4.55$. Idź do spożywczaka i kup
dietetyczną colę. Upij się i wymyśl następny film. Ten na pewno będzie lepszy.