Ritchie Blackmore

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 19:43, 11 maj 2011 autorstwa Józef Piłsudski (dyskusja • edycje) (nowa strona)
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)

Ritchie „Choleryk” Blackmore (właściwie Richard Hugh Blackmore, ur. 14 kwietnia 1945 roku w Weston-super-Mario Mare) – brytyjski gitarzysta rockowy oraz człowiek, którego kręcą Niemki. Współtwórca zespołów Deep Purple, Rainbow i Blackmores Night. Ze wszystkich poza ostatnim wyrzucony (przez siebie bądź pozostałych członków), chociaż to może się również zmienić, gdyż z żoną (trzecią) układa mu się nie najlepiej, a wbrew nazwie to jej zespół.

Wczesna kariera

Ritchie zaczął grać w swoim pierwszym zespole w wieku piętnastu lat, przy czym w wieku lat lat siedemnastu zdążył zostać wyrzucony z sześciu następnych. Przełomowym momentem jego kariery okazało się dołączenie do zespołu The Savages założonego przez niejakiego Screaming Lorda Sutcha. Dzięki dołączeniu do tego zespołu dowiedział się między innymi jak czuje się człowiek uciekający przed wariatem z siekierą i czapką z bawolimi rogami na głowie. Co ciekawe wytrzymał z nimi całe kilkanaście miesięcy – ot, taki masochizm. Zresztą przykładów umartwiania się w życiu Blackmora w tamtym okresie było wiele. W 1965 poznał Niemkę Margrit, i, opuściwszy grupę Lorda Sutcha, podjął pracę w miejscowym zespole. Niedługo potem zatęsknił za widmem siekiery i wrócił do współpracy z Sutchem. Potem poznał kolejną Niemkę o jakże kobiecym imieniu Babs i przeszedł na bezrobocie korzystając świadomie z ogromu świadczeń socjalnych w RFN. Sam oczywiście twierdził potem, że był to ciężki okres w jego życiu, podczas którego cały czas doskonalił się w grze na gitarze.

Deep Purple i Rainbow

W 1967 roku złożono mu propozycję dołączenia do świeżo tworzonego Deep Purple. Widząc, że Babs ma już dosyć darmozjada gitarzysta nie śmiał odmówić. W ten sposób nastały całe dwa lata szczęśliwości Ritchiego. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. W 1969 do zespołu trafił bowiem Ian Gillan. Zespół zaczął święcić triumfy, ale Ian szybko zaczął wkurzać Blackmore'a samą swoją obecnością. W 1973 Ritchie zdecydował się więc na krok ostateczny i wywalił Gillana z Deep Purple. W czasie poszukiwania nowego wokalisty zauważył, że w przypływie dobrobytu Babs roztyła się, więc zdecydował się na rozwód. Z racji tego niewiele poświęcał czasu na pracę nad nowymi albumami grupy.

Niedługo potem, kiedy, najpewniej z powodu braku kobiety, zaczął okazywać maniery starej panny, opuścił Deep Purple i założył własny zespół Rainbow, gdzie myślał, że będzie wyłącznym panem i władcą. Tam jednak pojawił się ten skCenzura.pngel Ronnie James Dio, który śmiał mieć coś do powiedzenia. Widząc co się święci wyrzucił więc wokalistę z zespołu i zatrudnił kogoś bardziej uległego. Niedługo potem, w 1984 Rainbow mu się znudziło i wrócił do reaktywowanego Deep Purple.

W starym składzie nagrali dwie płyty, po czym Blackmore ponownie wyrzucił Gillana, jak sam tłumaczył,„bo się dziwnie patrzył”. Przyjął więc swojego znajomego z Rainbow (bynajmniej nie Dio) i grali razem koncerty nie wydając żadnej płyty. Niedługo potem wytwórnia zmusiła Blackmora, by z okazji zbliżającego się dwudziestopięciolecia Deep Purple przyjąć ponownie Gillana. Taki stan przetrwał całe półtora roku, po czym Gillan wyrzucił Ritchiego Ritchie wyrzucił resztę członków z zespołu i przemianował go na Rainbow. Wydał z nimi jeden album, po czy w głowie zawróciła mu o ćwierć wieku młodsza Candice Lauren Isralow.

Blackmore's Night

Niedługo potem Ritchie i Candice pobrali się, które to wydarzenie uświetniło ostateczne rozwiązanie Rainbow i powołanie do życia tego dziwnego tworu. Para tworzy bowiem muzykę w stylu folk rocka, inspirowanego czasami renesansu. Wśród utworów znajdują się głównie nieświadome covery wczesnych nagrań In Extremo, twórczość własna zeszła na dalszy plan i, podobnie jak postać Ritchiego, przestała liczyć się na rockowej scenie muzycznej. Przez wielu dzień powstania Blackmore's Night nazywany jest śmiercią gitarzysty, czego wyrazem są rytualne, coroczne pogrzeby. Ostatnio mówi się jednak o wiszącym nad małżeństwem widmem rozwodu, w czym podstarzali fani widzą szansę na twórcze zmartwychwstanie Blackmore'a.