T-34

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

T-34 Czołg kacapski występujący w dwóch wersjach \76 i \85, wbrew zapewnieniom dowództwa, różniących się nie działem liczbą czerwonoarmistów niezbędnych do pchania. Pojazd zaprojektowano jeszcze przed drugą wojną światową, jednak Ludowemu WOjsku Polskiemu służył on do lat 70, a w Kambodży, Wietnamie i Mozambiku jeźdźi się na nich do dziś.

Konstrukcja

Bohaterska armia Związku Radzieckiego w natarciu

Ów 40-tonowy czołg średni był prawdziwym majstersztykiem ruskiej myśli technicznej. Zbiorniki paliwa dla zmylenia faszystów montowano na zewnątrz pancerza. Po serii w taki zbiornik choćby z działka przeciwlotniczego były fajne fajerwerki sugerujące totalną kaszanę wewnątrz i w pobliżu pojazdu, ale Fryców czekała niemiła niespodzianka (istniała duża szansa że po takim trafieniu z czołgu dało się jeszcze strzelać). Załoga czołgu składała się z Gustlika, Grigorija, Janka i Olgierda, tudzież Tomka Czereśniaka, który na wieki stał się ikoną polskiej wsi. Nie należy zapominać o polisko-sawietskijej sabace rodem z Syberii. Ładowniczy ze Śląska ładował naboje, ewentualnie węgiel po wspomnianym przestrzeleniu zmyłkowych zbiorników z paliwem, czarnuch trzymał drążek sterowniczy(!), Janek bił iz armatu, lepiej niż Rambo, bo Rambo strzelał z łuku. Reszta załogi, znaczy kamandir, harmoszkowy i sabaka, ma funkcje wiadome powszechnie, albo też niewiadome nikomu. Pomimo to załoga czołgu T-34 ZAWSZE liczy cztery osoby. Ewentualnie jakiś Kacap może jechać na pancerzu, jako kamuflarz, lub też wzmocnienie pancerza. Pojazd w pełni oczywiście wodoodporny Niestety czołgiści podczas próby przejechania przeszkody wodnej dopuścili się zdrady i przepisali się do Kriensmarine. Co do uzbrojenia to jest oczywiście słynny, snajperski, Rucznoj Puliemiet (aż 30% celności przy ostrzeliwaniu wrogiej stodoły z 5 metrów) i, jak w każdym czołgu, armata, która pomimo że jest rozklekotana jak 7 nieszczęść dzielone przez mongolską haubicę z XII w.,ale za to posiada system automatycznego namierzania i ostrzału wrogich składów amunicji i ciężkich wozów niemieckich.

Niewątpliwą zaletą konstrukcji jest to, że maszynę trudno popsuć, co przydaje bardzo w Związku Radzieckim. Oczywiście nie ma róży bez kolców, czołg ten często psuje się sam bez niczyjej pomocy. Na pozytywną ocenę zasługuje też komfortowa szoferka wykonana z grubego, syberyjskiego staliwa molibdenowego, które zapewnia doskonałą wentylację w czasie zimy. Czołg posiadał 4 biegi plus przekładnia automatyczna zależna od chyżości pchających go sołdatów.

Służba

Czołgi te użyto na dużą skalę po raz pierwszy podczas bitwy na łuku kurskim. Niemcy użyli dla przeciwwagi nowoczesnych i 100x lepszych PzrKmpf V Panther, jednak tą bitwę wygrała jedna z największych zalet T-34. Był to czołg posiadający przy produkcji i użytkowaniu radykalnie mało rzeczy do spieprzenia, w przeciwieństwie do pantery, która miała kilometry rurek, kabelków i innych takich. Dzięki temu bratnia armia czerwona wygrała wojnę. T-34 używano jeszcze przez długi czas na całym świecie.

Quo Vadis?

Nie tak dawno pojawił się problem co zrobić z tym poradzieckim złomem. To nie tak dawno w Polsce nastąpiło w latach 70. i 80. Część pojazdów przetopiono na żyletki, część sprzedano rządowi Somalii z siedzibą w Mogadiszu (kupili je w celu pognania jednego wrogiego plemienia aż za wielką wodę), z części zrobiono muzealne eksponaty. Problem w tym że chuligani nie podzielali entuzjazmu ekipy rządzącej i pomniki regularnie dewastowano. Zazwyczaj wypisywano różne hasła patriotyczne na komuchów, Związek Radziecki, Żydów co komunę wymyśleli, ewentualnie Niemców, obracano lufę czołgu na wschód i wymalowano na niej napis: "Na Moskwu!"(potem wieże przyspawywano do pojazdów aby temu zapobiec), inne ciekawe przypadki dotyczyły lokalnego cechu tokarzy i ślusarzy, którzy co noc, około trzeciej, wycinali z pojazdu kawałki stali no chyba że stal akurat nie była im potrzebna. Tak też powstała ludowa bajęda o błędnych ognikach. Czołgi nierzadko stały na cmentarzach, a palnik na acetylen daje niemalże dokładnie stożkowy, jadowicie błękitny płomień, doskonale widoczny w nocy, pomimo przysłonienia gazetą. Czołgi muzealne nierzadko też, pomimo braku silnika, same jeździły, na przykład na najbliższy skup złomu. Oczywiście w kawałkach, bo trzeba być kompletnym idiotą, żeby kupić na złom ruski czołg i to w środku nocy. Za to nikt się nie czepiał wyciętych z pancerza kawałków staliwa. Wracając do jazdy to ciekawy przypadek odnotowano za granicą. Wdzięcznym rządowi mieszkańcom Budepasztu, podczas demonstracji, udało się uruchomić, stojący w muzeum wojskowym, czołg T-34\85 i wykorzystać go w walkach z policją. Niestety nie było amunicji, przez co operacja zakończyła się tylko połowicznym sukcesem.

Galeria

Sanocki tank maźnięty na pedalski kolor i z obowiązkowo obróconą na wschód lufą. Unikalna, 5-osobowa i 20-kacapowa wersja czołgu T-34 Ku chwale bohaterskich obrońców Stalingradu... których imieniem zostanie dziś nazwana nasza szkoła :)

Państwa używające T-34 od lat 1940-1980

  • Oczywiście po pierwsze Cep Cepa Cepem Pogania
  • Polska Republika Ludowa
  • Czechosłowacka Rebulika Ludowa
  • Węgierska Republika Ludowa
  • Rumuńska -------||---------
  • Wietnamska -----||--------- (do dziś)
  • Libijska -------||---------
  • Demokratyczna Republika Serbów, Chorwatów i Bośniaków

Państwa używające T-34 od późniejszego okresu, zazw. do dziś

  • Mozambik
  • Mali
  • Nigeria
  • Sudan
  • Czad
  • Jordania
  • Gabon
  • Zambia (T-34\85X - zamiast lufy tradycyjna, w całości drewniana dzida)
  • Zimbabwe
  • Lesotho
  • Suazi
  • Sierra Leone
  • Kambodża
  • Laos
  • Korea Północna
  • Irak
  • Afganistan
  • Tajlandia
  • Indonezja
  • Filipiny
  • Nepal
  • Surinam

Linki zewnętrzne