Candlemass

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Mrok. Tak. Chyba

Candlemassszwedzki zespół Doom metalowy. Jego wodzem jest Leif Edling. To sprawia, że jest tak mroczny, że pod jego wpływem gołębie dostają zatwardzenia. Mimo to, cierpi na wieczny brak wokalisty.

Historia[edytuj • edytuj kod]

Tak, ten grubas jest Mesjaszem

Początkowo zespół składał się z Leifa, gitarzystów Mappe Bjorkmana i Klasa Bergwalla, perkusisty Matza Ekströma oraz paznokcia Ronniego Jamesa Dio. Edling szybko odkrył, że nie jest w stanie jednocześnie grać i śpiewać, dlatego zatrudnił pseudowokalistę Johana Längqvista, który wyleciał z zespołu od razu po nagraniu pierwszej płyty i zaczął śpiewać pop. Ponieważ metalowcy są tolerancyjnymi ludźmi, Längqvist nie stracił jeszcze domu, dzieci, ani owiec jak to zdarza się przy innych zmianach gatunku muzycznego. Budżet na nagranie pierwszej płyty wynosił zaledwie 1800$, co oznacza, że album musiał wręcz stać się hitem i wiekopomnym dziełem. Dla porównania Black Sabbath było nagrywane z budżetem rzędu 100$, a British Steel muzycy nagrywali w zamian za jedzenie.

Niedługo potem Edling wywalił wszystkich muzyków za wyjątkiem Bjorkmana, a na ich miejsce przyjął Jezusa, członka gangu Johanssonów i niewyżytego pałkera. W tym składzie grali bez większych przeszkód do 1991. Wtedy to zaczęły być widoczne różnice miedzy wokalistą, który chciał utworów chociaż trochę szybszych od traktora, a idącym w zaparte założycielem. Ostatecznie, po krótkiej przyjacielskiej wymianie zdań połączonej z rzucaniem widelcami i ciężkimi przedmiotami, Mesjasz opuścił zespół. Na jego miejsce przyjęto Thomasa Vikströma, który był tak dalece beznadziejnym wokalistą, że po nagraniu jednej płyty Edling zdecydował o rozwiązaniu zespołu.

Ponowne wcielenie Candlemass objawiło się w 1997. Wokalistą został Björn Flodkvist, który był gorszy od wszystkich poprzednich, ale mimo to udało mu się nagrać z zespołem aż dwie płyty. Po tym okresie na Mesjasza spłynęło oświecenie, w wyniku którego doszedł do wniosku, że nie liczy się żaden artyzm, lecz jedynie kasa, a tej, co logiczne, natrzepie znacznie więcej śpiewając w Candlemass niż w jakimkolwiek innym zespole. Skończyło się jednak tylko na trasie koncertowej, w czasie której dochodziło do dyskusji między nim, a Edlingiem. Ostatecznie ten drugi postanowił odciąć Mesjasza od przychodów i rozwiązać ponownie zespół.

Ostatecznie Mesjasz złagodniał nieco, co doprowadziło nawet do powstania albumu studyjnego. Co prawda, było to wydawnictwo dość mdłe, a wokalista i tak niedługo opuścił zespół, ale fani byli wniebowzięci tak szczęśliwi, że aż smutni, jak na doommetalowców przystało. Nowym wyjcem został Robert Lowe z Solitude Aeturnus. Jak sam przyznaje, do zespołu przyciągnął go wspomniany wcześniej wspomniany paznokieć Dio. Dzięki nowemu wokaliście z Ameryki rodem Candlemass mogło udać się na podbój tamtejszego rynku muzycznego. Okres ten muzycy wspominają jako stosunkowo produktywny.

Podobno ostatnim albumem miało był Psalms for the Dead, dlatego teksty dotyczą pożegnania, przemijania i umierania (czyli w zasadzie tego co zwykle). Sześć dni przed premierą wokalista opuścił zespół, bo nikt mu nie powiedział, że z tą ostatnią płytą to tylko chwyt reklamowy.