Edytujesz „Nonźródła:Historia bośniackiego dziecka”
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.
Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.
Aktualna wersja | Twój tekst | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
⚫ | |||
''Niesamowita historia dziecka z Bośni, które cudem wychodziło z każdej opresji.'' |
''Niesamowita historia dziecka z Bośni, które cudem wychodziło z każdej opresji.'' |
||
== Dzieciństwo w Bośni == |
== Dzieciństwo w Bośni == |
||
Jestem z [[Bośnia |
Jestem z [[Bośnia|Bośni]]. Mieszkałem w wiosce, ale moi rodzice, trzynaścioro rodzeństwa i w ogóle wszyscy mieszkańcy zginęli w bombardowaniach [[broń chemiczna|bronią chemiczną]]. Ja przeżyłem, bo ukryłem się w rowie. Później bawiłem się z nowymi kolegami na pobojowisku, tylko był problem, bo wszędzie były [[bomba kasetowa|bomby kasetowe]] i kolegom urywało nogi. Wzięliśmy też broń od żołnierzy, którzy chyba spali na ziemi, zapewniając ich, że oddamy, i bawiliśmy się w wojnę. Okazało się że odrzut z karabinu jest duży, bo jeden kolega złamał sobie tę rękę, która mu została, bo zamiast drugiej ma [[kikut]]a, a inny kolega został trafiony w głowę, ale to pewnie były ślepaki. |
||
Po zabawie z kolegami, kiedy chmura chemiczna już opadła, wróciłem do domu, ale okazało się, że są tam już [[Serbia|serbscy]] żołnierze, więc znów ukryłem się w rowie, bo pewnie zdenerwowaliby się, że chodzę bez mamy. Słyszałem, że mówili, że nasza wioska została zaatakowana jakimś iperytem, ale myślę, że to niegroźne. |
Po zabawie z kolegami, kiedy chmura chemiczna już opadła, wróciłem do domu, ale okazało się, że są tam już [[Serbia|serbscy]] żołnierze, więc znów ukryłem się w rowie, bo pewnie zdenerwowaliby się, że chodzę bez mamy. Słyszałem, że mówili, że nasza wioska została zaatakowana jakimś iperytem, ale myślę, że to niegroźne. |
||
Linia 12: | Linia 11: | ||
Kiedy wziąłem oszczędności taty, postanowiłem pojechać do [[Sarajewo|Sarajewa]], bo mama mówiła, że to duże miasto i że tam jest moja przyszłość. Wsiadłem w autobus, ale nie kupowałem biletu, bo pomyślałem, że dzieci nie muszą. Podróż była przyjemna, nie licząc tego, że autobus najechał na minę przeciwpancerną i kierowcy urwało głowę, ale dalej poszedłem na piechotę – trzydzieści kilometrów w śniegu po kolana i bez [[but]]ów nie było w sumie takie złe, tylko nogi mi trochę zsiniały, ale to pewnie nic złego. |
Kiedy wziąłem oszczędności taty, postanowiłem pojechać do [[Sarajewo|Sarajewa]], bo mama mówiła, że to duże miasto i że tam jest moja przyszłość. Wsiadłem w autobus, ale nie kupowałem biletu, bo pomyślałem, że dzieci nie muszą. Podróż była przyjemna, nie licząc tego, że autobus najechał na minę przeciwpancerną i kierowcy urwało głowę, ale dalej poszedłem na piechotę – trzydzieści kilometrów w śniegu po kolana i bez [[but]]ów nie było w sumie takie złe, tylko nogi mi trochę zsiniały, ale to pewnie nic złego. |
||
Gdy byłem już pod Sarajewem, okazało się, że jest [[oblężenie]], które zrobili Serbowie. Pomyślałem, że lepiej nie wchodzić im w drogę, bo mama mówiła, że oni nie lubią, jak dzieci są bez opieki. W takim wypadku ominąłem stanowisko karabinu maszynowego i wszedłem do obozu, bo pewnie wszyscy |
Gdy byłem już pod Sarajewem, okazało się, że jest [[oblężenie]], które zrobili Serbowie. Pomyślałem, że lepiej nie wchodzić im w drogę, bo mama mówiła, że oni nie lubią, jak dzieci są bez opieki. W takim wypadku ominąłem stanowisko karabinu maszynowego i wszedłem do obozu, bo pewnie wszyscy akuat spali, przecież było południe. Niestety, nie wszyscy spali, ale szczęśliwie mnie nie zauważyli i wszedłem do furgonetki ze skrzynkami, gdzie było napisane ''pomoc humanitarna''. Ponieważ nie jadłem nic od dwóch dni, zajrzałem do jednej, ale okazało się, że są tam tylko jakieś [[dynamit|czerwone pałki]] i podłączone do nich kabelki z małym zegarkiem na końcu. Poźniej furgonetka ruszyła. |
||
Gdy wjechaliśmy do centrum miasta, na plac, gdzie stanęliśmy, wbiegła masa ludzi. Dzięki temu udało mi się uciec niepostrzeżenie, i stanąłem obok, by się poprzyglądać, co to jest w tych skrzynkach. Po chwili wszystko eksplodowało. Co prawda dzwoniło mi trochę w uszach, ale uciekłem i na dodatek dowiedziałem się, że ludziom z Sarajewa potrzebne były bomby i je im przysłali. |
Gdy wjechaliśmy do centrum miasta, na plac, gdzie stanęliśmy, wbiegła masa ludzi. Dzięki temu udało mi się uciec niepostrzeżenie, i stanąłem obok, by się poprzyglądać, co to jest w tych skrzynkach. Po chwili wszystko eksplodowało. Co prawda dzwoniło mi trochę w uszach, ale uciekłem i na dodatek dowiedziałem się, że ludziom z Sarajewa potrzebne były bomby i je im przysłali. |
||
Linia 21: | Linia 20: | ||
Po kilkudziesięciu dniach mieszkania w Sarajewie okazało się, że mogę uciec. W sumie, to [[życie]] tu nie było takie złe, bo i jedzenia było dużo (niestety nie mogłem za nie zapłacić) i nawet bombardowania i snajperzy zbytnio nie przeszkadzali. |
Po kilkudziesięciu dniach mieszkania w Sarajewie okazało się, że mogę uciec. W sumie, to [[życie]] tu nie było takie złe, bo i jedzenia było dużo (niestety nie mogłem za nie zapłacić) i nawet bombardowania i snajperzy zbytnio nie przeszkadzali. |
||
Jednak spotkałem dwóch miłych panów, którzy powiedzieli, że mogą mnie zawieźć do Niemiec, do [[Berlin]]a. Gdy zapytałem się, co to jest ten Berlin, pan odpowiedział mi, że to takie miasto, gdzie pieniądze leżą na ulicy i każdy dostaje własny samochód. Ucieszyłem się, bo zawsze chciałem mieć [[samochód]], a w mojej wiosce miałem tylko furmankę. Ci panowie powiedzieli też, że przewiozą mnie za darmo i w dobrych warunkach, tylko muszę im dać moje oszczędności na przechowanie. Zgodziłem się od razu, i kilka dni |
Jednak spotkałem dwóch miłych panów, którzy powiedzieli, że mogą mnie zawieźć do Niemiec, do [[Berlin]]a. Gdy zapytałem się, co to jest ten Berlin, pan odpowiedział mi, że to takie miasto, gdzie pieniądze leżą na ulicy i każdy dostaje własny samochód. Ucieszyłem się, bo zawsze chciałem mieć [[samochód]], a w mojej wiosce miałem tylko furmankę. Ci panowie powiedzieli też, że przewiozą mnie za darmo i w dobrych warunkach, tylko muszę im dać moje oszczędności na przechowanie. Zgodziłem się od razu, i kilka dni poźniej wyjechałem. |
||
Wszedłem do transportera wojskowego. Panowie mieli na sobie [[mundur]]y i błękitne hełmy. Wyglądali naprawdę fajnie. Powiedzieli, że na razie muszę ukryć się w [[schowek|schowku]] na kanistry, ale jak wyjedziemy z Sarajewa, to będę mógł wyjść. |
Wszedłem do transportera wojskowego. Panowie mieli na sobie [[mundur]]y i błękitne hełmy. Wyglądali naprawdę fajnie. Powiedzieli, że na razie muszę ukryć się w [[schowek|schowku]] na kanistry, ale jak wyjedziemy z Sarajewa, to będę mógł wyjść. Póżniej ruszyliśmy. |
||
Po kilkunastu minutach stanęliśmy i usłyszałem, że ktoś wchodzi do środka. Ponieważ się to przedłużało, chciałem już wyjść, żeby zapytać się, czy czegoś nie trzeba pomóc, ale zanim to zrobiłem, [[właz]] się zamknął i ruszyliśmy. Za Sarajewem jeden z panów powiedział, że mogę siedzieć poza schowkiem, ale jak tylko się zatrzymamy i usłyszę puknięcie w ścianę, mam się z powrotem schować. |
Po kilkunastu minutach stanęliśmy i usłyszałem, że ktoś wchodzi do środka. Ponieważ się to przedłużało, chciałem już wyjść, żeby zapytać się, czy czegoś nie trzeba pomóc, ale zanim to zrobiłem, [[właz]] się zamknął i ruszyliśmy. Za Sarajewem jeden z panów powiedział, że mogę siedzieć poza schowkiem, ale jak tylko się zatrzymamy i usłyszę puknięcie w ścianę, mam się z powrotem schować. |
||
Po dwóch godzinach dojechaliśmy do Banja Luki. O nim też mi mama opowiadała, że tutaj jest dworzec i jeżdżą [[pociąg]]i. Wysiadłem z transportera w zaułku i panowie powiedzieli mi, że teraz muszę wejść do [[kontener]]a, który stoi niedaleko. Powiedzieli też, że w kontenerze wiozą tylko odpady sanitarne, że będę miał kolegę, a jedzenie i picie jest w skrzynce z napisem ''skażone''. Wszedłem do kontenera, który po chwili się zamknął. Szkoda, że zapomniałem wziąć od panów moich oszczędności, ale zrobiłem tak, jak mówił [[ |
Po dwóch godzinach dojechaliśmy do Banja Luki. O nim też mi mama opowiadała, że tutaj jest dworzec i jeżdżą [[pociąg]]i. Wysiadłem z transportera w zaułku i panowie powiedzieli mi, że teraz muszę wejść do [[kontener]]a, który stoi niedaleko. Powiedzieli też, że w kontenerze wiozą tylko odpady sanitarne, że będę miał kolegę, a jedzenie i picie jest w skrzynce z napisem ''skażone''. Wszedłem do kontenera, który po chwili się zamknął. Szkoda, że zapomniałem wziąć od panów moich oszczędności, ale zrobiłem tak, jak mówił [[tata]], żeby dać stare dinary jugosławiańskie, które są podobne do naszych bośniackich, ale nie da się nimi płacić. |
||
Jechałem w kontenerze pociągiem dwa dni. Większość czasu spędziłem na rozmowach z moim nowym kolegą. Nazywał się Farouk i powiedział, że jest z [[Somalia|Somalii]], gdzie też jest wojna. Na początku nie mogliśmy się dogadać po bośniacku, ale dogadaliśmy się po arabsku, czyli w tym języku, w którym mówiłem w [[meczet|meczecie]], zanim spalił się razem ze wszystkimi w środku, gdy spadła na niego bomba z białym fosforem. Nasza sąsiadka z wioski nam o tym mówiła. Wiedzieliście, że biały fosfor spala ciało do kości w ułamku sekundy!? Super! |
Jechałem w kontenerze pociągiem dwa dni. Większość czasu spędziłem na rozmowach z moim nowym kolegą. Nazywał się Farouk i powiedział, że jest z [[Somalia|Somalii]], gdzie też jest wojna. Na początku nie mogliśmy się dogadać po bośniacku, ale dogadaliśmy się po arabsku, czyli w tym języku, w którym mówiłem w [[meczet|meczecie]], zanim spalił się razem ze wszystkimi w środku, gdy spadła na niego bomba z białym fosforem. Nasza sąsiadka z wioski nam o tym mówiła. Wiedzieliście, że biały fosfor spala ciało do kości w ułamku sekundy!? Super! |
||
Linia 34: | Linia 33: | ||
== Nowy dom == |
== Nowy dom == |
||
W Berlinie kontener stał z dziesięć godzin w składnicy tranzytowej i zaczynało już w nim brakować [[tlen]]u. Na szczęście, otworzyli ją jacyś ludzie akurat w chwili, gdy Farouk zaczął tracić przytomność. Wybiegliśmy z |
W Berlinie kontener stał z dziesięć godzin w składnicy tranzytowej i zaczynało już w nim brakować [[tlen]]u. Na szczęście, otworzyli ją jacyś ludzie akurat w chwili, gdy Farouk zaczął tracić przytomność. Wybiegliśmy z konteneru, a ci ludzie zaczęli nas gonić. [[Cud]]em wybiegliśmy ze składnicy. |
||
Później historia się powtórzyła. Znów mieszkaliśmy w jakimś zrujnowanym domu, zaczepiali nas mili panowie, tym razem [[dresiarz|cali łysi i w skórzanych kurtkach]]. Jednak życie w Berlinie nie było już tak fajne, dlatego opowiem Ci o nim kiedy indziej. A teraz muszę Cię przeprosić, bo jestem głodny, a na tym straganie za tobą sprzedawca jest strasznie nieuważny – czytał gazetę nawet, jak ukradłem dwa bochenki [[chleb]]a! |
Później historia się powtórzyła. Znów mieszkaliśmy w jakimś zrujnowanym domu, zaczepiali nas mili panowie, tym razem [[dresiarz|cali łysi i w skórzanych kurtkach]]. Jednak życie w Berlinie nie było już tak fajne, dlatego opowiem Ci o nim kiedy indziej. A teraz muszę Cię przeprosić, bo jestem głodny, a na tym straganie za tobą sprzedawca jest strasznie nieuważny – czytał gazetę nawet, jak ukradłem dwa bochenki [[chleb]]a! |
||
{{book|H}} |
{{book|H}} |
||
[[Kategoria: |
[[Kategoria:Nonksiążki przygodowe|H]] |
||
[[Kategoria:Nonksiążki historyczne|H]] |
|||
⚫ |