Edytujesz „Nonźródła:Nonsensopedia – początek”

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.

Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.

Aktualna wersja Twój tekst
Linia 1: Linia 1:
'''Część pierwsza sagi o Nonsensopedii.'''
'''Część pierwsza sagi o Nonsensopedii.'''


----
-----




Linia 32: Linia 32:
Leśne [[drzewo|drzewa]] dawały całkiem dobrą ochronę przed gorącym [[słońce]]m. Podróżnik i czarnoskóry przewodnik zatrzymali się koło ruin.
Leśne [[drzewo|drzewa]] dawały całkiem dobrą ochronę przed gorącym [[słońce]]m. Podróżnik i czarnoskóry przewodnik zatrzymali się koło ruin.


– Słońce pali, nie ma co – powiedział podróżnik wystawiając [[język]]. Miał na sobie skórzaną kurtkę i spodnie zgodnie z najnowszym trendem. U pasa miał krótki miecz, bo poprzedni sztylet zardzewiał po ostatnim deszczu. Uśmiech dobrotliwy, czasami wręcz fałszywy. Często wystawiał język i śmiał się, co dekoncentrowało rozmówców. Jego bagaż ograniczał się do plecaka, w którym oprócz zapasowych ubrań, klucza do domu i mydła nie było nic. Nazywał się [[Użytkownik:D@mi|Dami]]. Dami Alourus de Pertzivall. Wędrował pełen chęci przygód i wiedziony legendą o wielkim skarbie znajdującym się tutaj. Niestety nie orientował się w tych lasach, więc zatrudnił przewodnika.
– Słońce pali, nie ma co – powiedział podróżnik wystawiając [[język]]. Miał na sobie skórzaną kurtkę i spodnie zgodnie z najnowszym trendem. U pasa miał krótki miecz, bo poprzedni sztylet zardzewiał po ostatnim deszczu. Uśmiech dobrotliwy, czasami wręcz fałszywy. Często wystawiał język i śmiał się, co dekoncentrowało rozmówców. Jego bagaż ograniczał się do plecaka, w którym oprócz zapasowych ubrań, klucza do domu i mydła nie było nic. Nazywał się [[user:d@mi|Dami]]. Dami Alourus de Pertzivall. Wędrował pełen chęci przygód i wiedziony legendą o wielkim skarbie znajdującym się tutaj. Niestety nie orientował się w tych lasach, więc zatrudnił przewodnika.
:– Ale zaraz musimy ruszać proszę pana, czeka nas jeszcze krótka droga. Szkoda, że to słońce...
:– Ale zaraz musimy ruszać proszę pana, czeka nas jeszcze krótka droga. Szkoda, że to słońce...
:– Tobie ono chyba nie przeszkadza? – Zaśmiał się [[Użytkownik:D@mi|Dami]]. Chciał być przyjazny.
:– Tobie ono chyba nie przeszkadza? – Zaśmiał się [[user:d@mi|Dami]]. Chciał być przyjazny.
Niestety mylił się. [[Murzyn]] popatrzył się na niego wzrokiem, który podróżnik już znał. Dami już wiedział jak wielki popełnił błąd.
Niestety mylił się. [[Murzyn]] popatrzył się na niego wzrokiem, który podróżnik już znał. Dami już wiedział jak wielki popełnił błąd.
:– Czyżby była to jakaś aluzja do mojego koloru skóry? – powiedział powoli przewodnik, krążąc wokół milczącego Damiego – Czy powiedziałeś to dlatego, że jestem CZARNY? Wy biali zawsze myślicie, że jak ktoś jest inny to jest gorszy! I co teraz [[białas]]ie?!! Zabijesz mnie i wrzucisz do mlecznej studni?! Odchodzę, bo ja mam chociaż trochę honoru!!!
:– Czyżby była to jakaś aluzja do mojego koloru skóry? – powiedział powoli przewodnik, krążąc wokół milczącego Damiego – Czy powiedziałeś to dlatego, że jestem CZARNY? Wy biali zawsze myślicie, że jak ktoś jest inny to jest gorszy! I co teraz [[białas]]ie?!! Zabijesz mnie i wrzucisz do mlecznej studni?! Odchodzę, bo ja mam chociaż trochę honoru!!!
Po czym uciekł w las. Dami siedział jeszcze chwilę na [[kamień|głazie]], zastanawiając się, czy powinien powiedzieć mu o plemieniu ludojadów, w stronę których pobiegł [[przewodnik]]. Doszedł jednak do wniosku, że to tylko pogorszy sytuację. Wstał po chwili ruszając przed siebie.
Po czym uciekł w las. Dami siedział jeszcze chwilę na [[głaz]]ie, zastanawiając się, czy powinien powiedzieć mu o plemieniu ludojadów, w stronę których pobiegł [[przewodnik]]. Doszedł jednak do wniosku, że to tylko pogorszy sytuację. Wstał po chwili ruszając przed siebie.


Wkrótce spostrzegł kilku prymitywów z plemienia [[Wandal]]ów. Niektórych już znał, czyżby zaszli tak daleko? Oni też go zauważyli.
Wkrótce spostrzegł kilku prymitywów z plemienia [[Wandal]]ów. Niektórych już znał, czyżby zaszli tak daleko? Oni też go zauważyli.
:– Hej! To ten co SKASOWAŁ mój dom! – krzyknął ten ze szklanym okiem.
:– Hej! To ten co SKASOWAŁ mój dom! – krzyknął ten ze szklanym okiem.
:– On [[Nonsensopedia:Automatyczny rewert|zrewertował]] mnie do zera! – powiedział zbulwersowany Wandal. Miał na sobie dużo tatuaży, które prawdopodobnie znalazł w gumie do żucia.
:– On z[[revert]]ował mnie do zera! – powiedział zbulwersowany Wandal. Miał na sobie dużo tatuaży, które prawdopodobnie znalazł w gumie do żucia.
Podeszli do niego z głupimi uśmiechami. Dami szybko zorientował się, że ma do czynienia z trzema włóczniami i dwoma nożami. Teraz postanowił pobić swój dawny rekord i pokonać ich nie wyciągając miecza.
Podeszli do niego z głupimi uśmiechami. Dami szybko zorientował się, że ma do czynienia z trzema włóczniami i dwoma nożami. Teraz postanowił pobić swój dawny rekord i pokonać ich nie wyciągając miecza.
:– Mamy propozycję, ty dasz nam sakiewkę z pieniędzmi, a my spróbujemy cię zabić w miarę szybko. Co wybierasz? – mówił flegmatycznie wysoki facet, stylizowany na Sulika.
:– Mamy propozycję, ty dasz nam sakiewkę z pieniędzmi, a my spróbujemy cię zabić w miarę szybko. Co wybierasz? – mówił flegmatycznie wysoki facet, stylizowany na Sulika.
Ku ich zdziwieniu Dami wyciągnął sakiewkę i uśmiechając się wyprostował rękę z pieniędzmi w stronę bandytów. Nim jednak pseudo-Sulik zdołał ją schwycić, podróżnik wyrzucił ją wysoko w górę. Następnie z pięści uderzył Wandala w przeponę. Wróg upadł skulony wołając matkę i pomszcząc na Odyna. Drugi dostał damiowskim kolanem prosto w krocze i nim upadł, zemdlał. Trzeci zamachnął się włócznią, jednak ta złamała się na stalowej kości ramiennej przeciwnika, po chwili dostał kopniakiem w brzuch i zwymiotował poranne śniadanie (składające się z dziczyzny i płatków śniadaniowych). Dami przyznał w duchu, że czary nie liczą się jako "wyciąganie broni". Czwarty widząc nadchodzącego Damiego, starał się zablokować cios ręką. Niestety dostał w szczękę, która pękła przy akompaniamencie krzyku i trzasku. Piąty się poddał. Złamał sobie rękę i uderzył głową prosto w drzewo, dzięki czemu zemdlał. Podróżnik wytrzepał ręce z kurzu. Wyciągnął dłoń, na którą spadła sakiewka. Pełen sukces. W Kanadzie istnieje ta duża cywilizacja bez przyszłości, składająca się z plemion Wandali, Ajpi i Dzieci Boga Neostradara (czasami zalicza sie też [[Troll]]e, ale one nie potrafią stworzyć działającej społeczności, ze względów rzadkiego karmienia i braku wyższej inteligencji). Byli oni wrogami postępu i przeciwnikami wszystkiego co się ruszało i co miało związek z organizacją [[Wikipedia]].
Ku ich zdziwieniu Dami wyciągnął sakiewkę i uśmiechając się wyprostował rękę z pieniędzmi w stronę bandytów. Nim jednak pseudo-Sulik zdołał ją schwycić, podróżnik wyrzucił ją wysoko w górę. Następnie z pięści uderzył Wandala w przeponę. Wróg upadł skulony wołając matkę i pomszcząc na Odyna. Drugi dostał damiowskim kolanem prosto w krocze i nim upadł, zemdlał. Trzeci zamachnął się włócznią, jednak ta złamała się na stalowej kości ramiennej przeciwnika, po chwili dostał kopniakiem w brzuch i zwymiotował poranne śniadanie (składające się z dziczyzny i płatków śniadaniowych). Dami przyznał w duchu, że czary nie liczą się jako "wyciąganie broni". Czwarty widząc nadchodzącego Damiego, starał się zablokować cios ręką. Niestety dostał w szczękę, która pękła przy akompaniamencie krzyku i trzasku. Piąty się poddał. Złamał sobie rękę i uderzył głową prosto w drzewo, dzięki czemu zemdlał. Podróżnik wytrzepał ręce z kurzu. Wyciagnął dłoń, na którą spadła sakiewka. Pełen sukces. W Kanadzie istnieje ta duża cywilizacja bez przyszłości, składająca się z plemion Wandali, Ajpi i Dzieci Boga Neostradara (czasami zalicza sie też [[Troll]]e, ale one nie potrafią stworzyć działającej społeczności, ze względów rzadkiego karmienia i braku wyższej inteligencji). Byli oni wrogami postępu i przeciwnikami wszystkiego co się ruszało i co miało związek z organizacją [[Wikipedia]].


Dami wędrował przez pola, aż dotarł do samotnego [[zamek|zamku]], a raczej warowni. Mury były olbrzymie, dookoła rozciągała się fosa z kwasem siarkowym i tytanowymi palami. Miedzy blankami wystawały działa, a podróżnik mógł przysiąc, że widzi kawałek głowy wielkiego robota. Słyszał kiedyś o tym. Nie wiedział kto był panem, bo nikt o tym nie wspominał, albo gwałtownie zmieniał temat, przewodniki i władze Kanady nic o tym nie mówiły, a mapa twierdziła, że w tym miejscu są mokradła. [[Użytkownik:Sir D@mi|Dami]] poczuł przypływ podniecenia – ma do czynienia z zamkiem widmo! Most był opuszczony i brama była otwarta zgodnie z gościnnością. Skoro to widmo, to musi być niematerialne. Dami uderzył pięścią w mur. Był materialny, o czym mówił ból w dłoni. Zastukał w [[drzwi]], które otworzyły się po chwili z głośnym skrzypieniem. Pojawił się w nich blady trup. Nie, był żywy, ale zbladł śmiertelnie.
Dami wędrował przez pola, aż dotarł do samotnego [[zamek|zamku]], a raczej warowni. Mury były olbrzymie, dookoła rozciągała się fosa z kwasem siarkowym i tytanowymi palami. Miedzy blankami wystawały działa, a podróżnik mógł przysiąc, że widzi kawałek głowy wielkiego robota. Słyszał kiedyś o tym. Nie wiedział kto był panem, bo nikt o tym nie wspominał, albo gwałtownie zmieniał temat, przewodniki i władze Kanady nic o tym nie mówiły, a mapa twierdziła, że w tym miejscu są mokradła. [[user:d@mi|Dami]] poczuł przypływ podniecenia – ma do czynienia z zamkiem widmo! Most był opuszczony i brama była otwarta zgodnie z gościnnością. Skoro to widmo, to musi być niematerialne. Dami uderzył pięścią w mur. Był materialny, o czym mówił ból w dłoni. Zastukał w [[drzwi]], które otworzyły się po chwili z głośnym skrzypieniem. Pojawił się w nich blady trup. Nie, był żywy, ale zbladł śmiertelnie.
:– Vigo, wpuść gościa do środka! – odezwał się kobiecy głos z głębi.
:– Vigo, wpuść gościa do środka! – odezwał się kobiecy głos z głębi.
Gigantyczny lokaj wpuścił przybysza do środku. Dami o mało nie krzyknął. Pośrodku z sufitu zwisał olbrzymi ekran na którym widniały pomarańczowe kółka imitujące oczy i krzywa linia imitująca usta.
Gigantyczny lokaj wpuścił przybysza do środku. Dami o mało nie krzyknął. Pośrodku z sufitu zwisał olbrzymi ekran na którym widniały pomarańczowe kółka imitujące oczy i krzywa linia imitująca usta.
Linia 56: Linia 56:


==Rozdział I==
==Rozdział I==
Wygląd [[user:Szoferka|Szoferki]] nie spełniał wszystkich punktów jego wyobraźni (czyli: wzrost trzy metry, ostre zęby centymetrów szesnaście, [[wzrok bazyliszka]], łuskowata skóra ociekająca [[krew|krwią]]). Była całkiem zwykła, jeśli nie licząc czerwonego płaszcza z wyszytymi, runicznymi [[klątwa]]mi. Stół przy którym Dami siedział, był zrobiony z marmuru i miał tak na oko dziesięć metrów długości. Na jego drugim końcu siedziała Szoferka. Bawiła się nożem. Po chwili przyszedł jeden z niewolników – [[dzieci Neostrady|dziecko]] Boga [[Neostrada]]ra. Opaska ledwo trzymała się na jego biodrach, a łańcuchy u nóg wyraźnie krępowały ruchy. Przyniósł jedzenie i stał wyraźnie przerażony.
Wygląd [[user:Szoferka|Szoferki]] nie spełniał wszystkich punktów jego wyobraźni (czyli: wzrost trzy metry, ostre zęby centymetrów szesnaście, [[wzrok bazyliszka]], łuskowata skóra ociekająca [[krew|krwią]]). Była całkiem zwykła, jeśli nie licząc czerwonego płaszcza z wyszytymi, runicznymi [[klątwa]]mi. Stół przy którym Dami siedział, był zrobiony z marmuru i miał tak na oko dziesięć metrów długości. Na jego drugim końcu siedziała Szoferka. Bawiła się nożem. Po chwili przyszedł jeden z niewolników – [[Dziecko neostrady|dziecko]] Boga [[Neostrada]]ra. Opaska ledwo trzymała się na jego biodrach, a łańcuchy u nóg wyraźnie krępowały ruchy. Przyniósł jedzenie i stał wyraźnie przerażony.
:– Spóźniłeś się o cztery sekundy! – krzyknęła Szoferka i rzuciła nożem w głowę służącego.
:– Spóźniłeś się o cztery sekundy! – krzyknęła Szoferka i rzuciła nożem w głowę służącego.
Upadł zalany krwią i leżał w tym miejscu, aż do wyjścia Damiego. Tymczasem jednak pani zamku zaczęła mówić.
Upadł zalany krwią i leżał w tym miejscu, aż do wyjścia Damiego. Tymczasem jednak pani zamku zaczęła mówić.
Linia 69: Linia 69:
:– Skończone! Nareszcie, moje najnowsze dzieło!
:– Skończone! Nareszcie, moje najnowsze dzieło!
:– Przepraszam, ale jakie dzieło? – spytał się Dami, wychylając się, żeby coś zobaczyć.
:– Przepraszam, ale jakie dzieło? – spytał się Dami, wychylając się, żeby coś zobaczyć.
:– „Faust”, najlepsza książka od czasów mojego „Folwarku zwierzęcego” – powiedziała lustrując jeszcze raz notatki.
:– "Faust", najlepsza książka od czasów mojego "Folwarku zwierzęcego" – powiedziała lustrując jeszcze raz notatki.
:– To Folwarku nie napisał Orwell?
:– To Folwarku nie napisał Orwell?
:– To ja, tylko podpisuje się pod innymi nazwiskami, teraz wybieram, hmm... Goethe! Ale wracajmy do interesów. Za chwilę przeteleportuję cię do Polski, gdzie aktualnie przebywa Lapa666, gdy spełnisz zadanie, wyślę cię do Niemiec i hrabiego von Fornala. Tymczasem idę „zbanować” kilka plemion Wandali. ([[ban|zbanować]] – w gwarze władców „najechać i zmasakrować Wandali”)
:– To ja, tylko podpisuje się pod innymi nazwiskami, teraz wybieram, hmm... Goethe! Ale wracajmy do interesów. Za chwilę przeteleportuję cię do Polski, gdzie aktualnie przebywa Lapa666, gdy spełnisz zadanie, wyślę cię do Niemiec i hrabiego von Fornala. Tymczasem idę "zbanować" kilka plemion Wandali. (z[[ban]]ować – w gwarze władców "najechać i zmasakrować Wandali")
Dami nie zdążył odpowiedzieć, gdyż został otoczony przez błękitne [[światłość|światło]] i wessany w podłogę.
Dami nie zdążył odpowiedzieć, gdyż został otoczony przez błękitne [[światłość|światło]] i wessany w podłogę.


Znalazł się w jakiejś ślepej uliczce, obok kosza na śmieci. Wyraźnie wyczuwał twardość podłoża, na którym przed chwilą wylądował. Wyszedł spomiędzy budynków i wpadł na jakiegoś śpiącego człowieka. Było na pewno w stanie nirwany, gdyż co chwile powtarzał nieznane słowa. Brudne łachmany i ostry zapach sugerował wschodnią szkołę [[buddyzm]]u. Dami nie przyłączył się jednak do kontemplowania, tylko ruszył szerokimi i pustymi ulicami wzdłuż nieznanego sobie miasta.
Znalazł się w jakiejś ślepej uliczce, obok kosza na śmieci. Wyraźnie wyczuwał twardość podłoża, na którym przed chwilą wylądował. Wyszedł spomiędzy budynków i wpadł na jakiegoś śpiącego człowieka. Było na pewno w stanie nirwany, gdyż co chwile powtarzał nieznane słowa. Brudne łachamny i ostry zapach sugerował wschodnią szkołę [[buddyzm]]u. Dami nie przyłączył się jednak do kontemplowania, tylko ruszył szerokimi i pustymi ulicami wzdłuż nieznanego sobie miasta.


''To miasto rzeczywiście jest puste'', pomyślał Dami po dwudziestu minutach wędrówki chodnikiem. Zastanawiał się, dlaczego Szoferka nie teleportowała go zaraz obok Lapy. W tym momencie Dami zobaczył pierwszy ślad bytności cywilizacji – zdewastowaną budkę telefoniczną. Intuicja sprawiła, że odwrócił się w lewo i zrozumiał brak ludzi. Ogromne tłumy otaczały samotnego człowieka w skórzanym ubraniu. Mówił do mikrofonu rzeczy, które chcieli usłyszeć, dlatego skandowali. Dami próbował wepchnąć się w tłum i od razu pożałował. Zapach potu sparaliżował jego układ węchowy, mimo to pchał się dotąd, aż zablokowali go dwaj masywni mężczyźni, zapewne pogromcy smoków.
''To miasto rzeczywiście jest puste'', pomyślał Dami po dwudziestu minutach wędrówki chodnikiem. Zastanawiał się, dlaczego Szoferka nie przeteleportowała go zaraz obok Lapy. W tym momencie Dami zobaczył pierwszy ślad bytności cywilizacji – zdewastowaną budkę telefoniczną. Intuicja sprawiła, że odwrócił się w lewo i zrozumiał brak ludzi. Ogromne tłumy otaczały samotnego człowieka w skórzanym ubraniu. Mówił do mikrofonu rzeczy, które chcieli usłyszeć, dlatego skandowali. Dami próbował wepchnąć się w tłum i od razu pożałował. Zapach potu sparaliżował jego układ węchowy, mimo to pchał się dotąd, aż zablokowali go dwaj masywni mężczyźni, zapewne pogromcy smoków.
:– Zaprawdę powiadam wam! Nadejdzie czas, gdy Kaczogród padnie w swoich posadach, a legionista Roman Maximus Giertych odejdzie ze swoją armią nieumarłych – mówił Lapa666 – Na dowód protestu, wymyśliłem te 95555 tez – powiedział i zdjął ze stołu wielką księgę – macie przeczytajcie ją – mówiąc to podrzucił przedmiot w tłum. Nikt jakoś nie kwapił się tego złapać, więc wylądowała z głośnym uderzeniem na bruku.
:– Zaprawdę powiadam wam! Nadejdzie czas, gdy Kaczogród padnie w swoich posadach, a legionista Roman Maximus Giertych odejdzie ze swoją armią nieumarłych – mówił Lapa666 – Na dowód protestu, wymyśliłem te 95555 tez – powiedział i zdjął ze stołu wielką księgę – macie przeczytajcie ją – mówiąc to podrzucił przedmiot w tłum. Nikt jakoś nie kwapił się tego złapać, więc wylądowała z głośnym uderzeniem na bruku.
Dami przeszedł między nogami wojownika i znalazł się zaraz pod podium kapłana. Ten go zauważył i mrugnął znacząco jednak nie odezwał się ani nie zszedł. Zrobił to po dziesięciu minutach, gdy znudzeni czytaniem tez ludzie, wracali do domów.
Dami przeszedł między nogami wojownika i znalazł się zaraz pod podium kapłana. Ten go zauważył i mrugnął znacząco jednak nie odezwał się ani nie zszedł. Zrobił to po dziesięciu minutach, gdy znudzeni czytaniem tez ludzie, wracali do domów.
Linia 93: Linia 93:
Dami syknął w odpowiedzi. Urzędnik skrzywił głowę.
Dami syknął w odpowiedzi. Urzędnik skrzywił głowę.
:– Byłem kiedyś druidem, być może uda mi się ciebie uwolnić.
:– Byłem kiedyś druidem, być może uda mi się ciebie uwolnić.
Zbliżył się i nacisnął mały guziczek spod pułapki. Natychmiast się rozluźniła. Przybysz zerknął łapczywie na krew.
Zblizył się i nacisnął mały guziczek spod pułapki. Natychmiast się rozluźniła. Przybysz zerknął łapczywie na krew.
:– Ch... chcę wiedzieć kim jesteś? – spytał zszokowany Dami.
:– Ch... chcę wiedzieć kim jesteś? – spytał zszokowany Dami.
:– Nieważne – machnął ręką i zmienił temat – czy to twoja krew? Mogę jej trochę liznąć. Wiesz mój praprapradziadek ze strony babki matki był wampirem. To stąd.
:– Nieważne – machnął ręką i zmienił temat – czy to twoja krew? Mogę jej trochę liznąć. Wiesz mój praprapradziadek ze strony babki matki był wampirem. To stąd.
Linia 109: Linia 109:
:– Jak tak to tak. To co, wchodzisz do środka na herbatkę?
:– Jak tak to tak. To co, wchodzisz do środka na herbatkę?
Poszedł za nim. przekroczył po kolei wrota i marmurowe schody, aż znalazł się w skromnej sali. Artur von Fornal – władca tutejszych włości przyniósł po chwili herbatę i zaczął bawić się mandaliańskim hełmem. Mechaniczny pingwin, którego pieszczotliwie nazwał Pedro, ocierał mu się o nogi.
Poszedł za nim. przekroczył po kolei wrota i marmurowe schody, aż znalazł się w skromnej sali. Artur von Fornal – władca tutejszych włości przyniósł po chwili herbatę i zaczął bawić się mandaliańskim hełmem. Mechaniczny pingwin, którego pieszczotliwie nazwał Pedro, ocierał mu się o nogi.
:– Ach, Szoferka chce, żebym przybył i dołączył do Nonsensopedii? Dobra, znajdę tylko moje narzędzia i zabiorę kilka niezbędnych rzeczy. Ty czekaj przed domem, a ja podlecę moją „Chimerą”...
:– Ach, Szoferka chce, żebym przybył i dołączył do Nonsensopedii? Dobra, znajdę tylko moje narzędzia i zabiorę kilka niezbędnych rzeczy. Ty czekaj przed domem, a ja podlecę moją "Chimerą"...


==Rozdział II==
==Rozdział II==
Linia 123: Linia 123:
Przeszli tybetańskim stokiem prosto pod buddyjską świątynie.
Przeszli tybetańskim stokiem prosto pod buddyjską świątynie.
:– Ja pójdę ustawić punkt lokacyjny, a ty idź wykonuj to co do ciebie należy... – powiedział Lapa Trzy Szóstki i odszedł w przeciwną stronę, zasłaniając się przed zawieruchą.
:– Ja pójdę ustawić punkt lokacyjny, a ty idź wykonuj to co do ciebie należy... – powiedział Lapa Trzy Szóstki i odszedł w przeciwną stronę, zasłaniając się przed zawieruchą.
Dami wszedł po schodach i otworzył drzwi. Było cieplej i przytulniej. Pod złotym posągiem medytowali buddyści. Dami chwilę kręcił się po korytarzu, ale jakoś nie mógł znaleźć celu. W tym momencie jakiś stary buddysta otworzył oczy i powiedział: ''Ty jesteś kluczem, do tego czego szukasz''. Potem znów zaczął medytować. Dami zbliżył się.
Dami wszedł po schodach i otworzył drzwi. Było cieplej i przytulniej. Pod złotym posągiem medytowali buddyści. Dami chwilę kręcił się po korytarzu, ale jakoś nie mógł znaleźć celu. W tym momencie jakiś stary buddysta otworzył oczy i powiedział: ''Ty jesteś kluczem, do tego czego szukasz''. Potem znów zaczął medytować. Dami zblizył się.
:– Że... co?
:– Że... co?
Mnich nie odpowiedział, ale zaczął uśmiechać się tajemniczo. Rozzłoszczony Alourus zaczął nim trząść. Dalej nic nie mówił. W końcu kopnął złoty puchar leżący przed nim. Potoczył się i w miejscu na którym leżał powstało wejście. Drabina prowadziła w dół i Dami zrobił to czego się obawiał – poszedł tam.
Mnich nie odpowiedział, ale zaczął uśmiechać się tajemniczo. Rozzłoszczony Alourus zaczął nim trząść. Dalej nic nie mówił. W końcu kopnął złoty puchar leżący przed nim. Potoczył się i w miejscu na którym leżał powstało wejście. Drabina prowadziła w dół i Dami zrobił to czego się obawiał – poszedł tam.
Linia 147: Linia 147:
:– Nie martw się, wiesz, że kogoś takiego jak ja trudno zabić. teraz się wynośmy. – powiedział gdy głowa znalazła się w jego własnych rękach.
:– Nie martw się, wiesz, że kogoś takiego jak ja trudno zabić. teraz się wynośmy. – powiedział gdy głowa znalazła się w jego własnych rękach.
Wybiegli na zewnątrz. Kilkoro Wandali usiłowało im zagrodzić drogę, ale po chwili leżeli z poucinanymi kończynami. Biegli, albo raczej stoczyli się ze stoku i wylądowali na polanie.
Wybiegli na zewnątrz. Kilkoro Wandali usiłowało im zagrodzić drogę, ale po chwili leżeli z poucinanymi kończynami. Biegli, albo raczej stoczyli się ze stoku i wylądowali na polanie.
:– Aaa... tu jesteście. – powiedział Lapa pomagając wstać – Za chwilę będziecie mieć transport. Na Metatrona, co ci się stało, Terrapodian?
:– Aaa... tu jesteście. – powiedział Lapa pomagając wstać – Za chwilę będziecie mieć transport. Na Metatrona, co ci się stało Terrapodian.
Zza góry wyleciał śmigłowiec. Gdy zniżył lot, wszyscy zobaczyli hrabiego Von Fornala.
Zza góry wyleciał śmigłowiec. Gdy zniżył lot, wszyscy zobaczyli hrabiego Von Fornala.
:– Gotowi do podróży? – spytał z uśmiechem.
:– Gotowi do podróży? – spytał z uśmiechem.
Linia 169: Linia 169:
Mistrz pochylił głowę i pogłaskał.
Mistrz pochylił głowę i pogłaskał.
:– Nie obawiaj się sił natury. W końcu to ty nad nimi panujesz.
:– Nie obawiaj się sił natury. W końcu to ty nad nimi panujesz.
Szoferka wstała i wyciągnęła ręce w stronę morskiej toni. Skupiła się, ale nie mogła stworzyć odpowiedniej energii.
Szoferka wstała i wyciągnęła ręce w stronę morskiej toni. Skupiła się, ale nie mogła skrzewić odpowiedniej energii.
:– Mistrzu, nie mogę – zbierało jej się na płacz.
:– Mistrzu, nie mogę – zbierało jej się na płacz.
:– Nie bój się, nie chcesz chyba, żebym przyzwał szalonego clowna Honka-Tonka? – Mistrz jak zwykle był litościwy.
:– Nie bój się, nie chcesz chyba, żebym przyzwał szalonego clowna Honka-Tonka? – Mistrz jak zwykle był litościwy.
Linia 187: Linia 187:
Ta chwila dekoncentracji, kosztowała hrabiego obie ręce. Z bezradnością obserwował, jak z postrzępionych kikutów leje się krew.
Ta chwila dekoncentracji, kosztowała hrabiego obie ręce. Z bezradnością obserwował, jak z postrzępionych kikutów leje się krew.
:– No way! – powiedział i usiadł z poirytowaną miną.
:– No way! – powiedział i usiadł z poirytowaną miną.
Po chwili rozpłynęły się, zamienione w mgłę, aby znów połączyć się z ciałem hrabiego. Odwrócił się do Damiego i powiedział cicho:
Po chwili rozpłynęły się, zamienione w mgłę, aby znów połączyć się z ciałem hrabiego. Odwrócił sie do Damiego i powiedział cicho:
:– Nie rób tego więcej.
:– Nie rób tego więcej.
Przybył Lapa Trzy Szóstki i wyciągnął bułkę.
Przybył Lapa Trzy Szóstki i wyciągnął bułkę.
Linia 220: Linia 220:
==Rozdział IV==
==Rozdział IV==


Dami zbudził się i wstał z twardej podłogi. Czuł wyraźnie ból w lewym ramieniu, szczęśliwie żadna z kości nie była złamana. Spostrzegł, że znajduje się w pomieszczeniu o kształcie sześcianu. Ze ścian wydobywało się zielonkawe światło. Po środku każdej ściany znajdowały się włazy. De Pertzivall z przerażeniem odkrył, że jest sam i nie ma przy sobie Cudownego Ziemniaka. Głodu nie odczuwał, co było lekkim plusem. Nienawidził oczekiwania. Natychmiast poszedł do najbliższej śluzy i powoli ją otworzył. Wąski przesmyk prowadził do kolejnego włazu, a ten do kolejnego pomieszczenia. Dami wskoczył do środka i od razu pożałował. Twarz opryskana została dziwną, bezbarwną cieczą. Nic się nie stało, jednak dziwna oleista substancja pachniała dziwnie i nie dawała się zetrzeć. Zostawił ją więc, bo nie przeszkadzała zbytnio. Następnie skoczył do komory po prawej, mając nadzieję, że tam nie będzie takich nie miłych niespodzianek. Mylił się. Z podłogi wysunęły się, potwornie zgrzytając, kolce. Dami bez problemu zszedł im z drogi. Pułapka była wyraźnie zardzewiała. Wędrowiec zadał sobie jedno zasadnicze pytanie; ''Czy ktoś opiekuje się tym miejscem''? Wtedy poczuł mocne uderzenie w tył głowy i oczy zasłoniła mu ciemność.
Dami zbudził się i wstał z twardej podłogi. Czuł wyraźnie ból w lewym ramieniu, szczęśliwie żadna z kosći nie była złamana. Spostrzegł, że znajduje się w pomieszczeniu o kształcie sześcianu. Ze ścian wydobywało się zielonkawe światło. Po środku każdej ściany znajdowały się włazy. De Pertzivall z przerażeniem odkrył, że jest sam i nie ma przy sobie Cudownego Ziemniaka. Głodu nie odczuwał, co było lekkim plusem. Nienawidził oczekiwania. Natychmiast poszedł do najbliższej śluzy i powoli ją otworzył. Wąski przesmyk prowadził do kolejnego włazu, a ten do kolejnego pomieszczenia. Dami wskoczył do środka i od razu pożałował. Twarz opryskana została dziwną, bezbarwną cieczą. Nic się nie stało, jednak dziwna oleista substancja pachniała dziwnie i nie dawała się zetrzeć. Zostawił ją więc, bo nie przeszkadzała zbytnio. Następnie skoczył do komory po prawej, mając nadzieję, że tam nie będzie takich nie miłych niespodzianek. Mylił się. Z podłogi wysunęły się, potwornie zgrzytając, kolce. Dami bez problemu zszedł im z drogi. Pułapka była wyraźnie zardzewiała. Wędrowiec zadał sobie jedno zasadnicze pytanie; ''Czy ktoś opiekuje się tym miejscem''? Wtedy poczuł mocne uderzenie w tył głowy i oczy zasłoniła mu ciemność.


+++
+++
Linia 234: Linia 234:
Ręce De Pertzivalla były związane prymitywnym sznurkiem, który rozsupłał się przypadkowo. Mimo to wędrowiec nie chciał zdradzać, że jest już wolny.
Ręce De Pertzivalla były związane prymitywnym sznurkiem, który rozsupłał się przypadkowo. Mimo to wędrowiec nie chciał zdradzać, że jest już wolny.
:– Być może mnie nie znasz. Jestem Ziomek, pan i władca tego świata. Buhahaha!!!
:– Być może mnie nie znasz. Jestem Ziomek, pan i władca tego świata. Buhahaha!!!
Śmiech był klasyczny. W tym momencie z kieszeni wypadł mu ''Słownik ortograficzny''. Dami uśmiechnął się mimo woli. Ziomek poczerwieniał, na skroni pojawiła się żyła.
Śmiech był klasyczny. W tym momencie z kieszeni wypadł mu ''Słownik ortograficzny''. Dami uśmiechnął się mimo woli. Ziomek poczerwieniał, na skroni pojawiłą się żyła.
:– I co cię tak śmieszy sk&#%&*#?! Myślisz, że jak używam tego p&*#$@&$ słownika, to jestem gorszy? Powiem ci coś. Jesteś zerem, niczym w porównaniu ze mną, jesteś jak kamień w stosie łajna my...
:– I co cię tak śmieszy sk&#%&*#?! Myślisz, że jak używam tego p&*#$@&$ słownika, to jestem gorszy? Powiem ci coś. Jesteś zerem, niczym w porównaniu ze mną, jesteś jak kamień w stosie łajna my...
Gdy Ziomek deklamował, Dami ścisnął pięści i uderzył chłopaka prosto między oczy. Ten upadł, ale wstał po chwili z większą złością. Dami przetoczył się pod ścianę i chwycił miecz, który napastnik wcześniej odrzucił.
Gdy Ziomek deklamował, Dami ścisnął pięści i uderzył chłopaka prosto między oczy. Ten upadł, ale wstał po chwili z większą złością. Dami przetoczył się pod ścianę i chwycił miecz, który napastnik wcześniej odrzucił.
Linia 247: Linia 247:
Szoferka wytężyła wszelkie siły i pomogła Arturowi wejść do środka. Odetchnął i podrapał się po szyi. Dziwny płyn, który go oblał, a który zidentyfikował jako zepsuty kwas, powodował niemiłe swędzenie. Po środku ich sześcianu leżała stalowa kula, która miała ich zabić. Lina ją trzymająca zerwała się jednak dosyć szybko. Naprzeciwko ich siedział w kącie starszy mężczyzna – konstruktor.
Szoferka wytężyła wszelkie siły i pomogła Arturowi wejść do środka. Odetchnął i podrapał się po szyi. Dziwny płyn, który go oblał, a który zidentyfikował jako zepsuty kwas, powodował niemiłe swędzenie. Po środku ich sześcianu leżała stalowa kula, która miała ich zabić. Lina ją trzymająca zerwała się jednak dosyć szybko. Naprzeciwko ich siedział w kącie starszy mężczyzna – konstruktor.
:– Wyjaśnij jeszcze raz, co się tutaj dzieje? – spytała Szoferka najbardziej spokojnym głosem, na jaki było ją stać.
:– Wyjaśnij jeszcze raz, co się tutaj dzieje? – spytała Szoferka najbardziej spokojnym głosem, na jaki było ją stać.
:– Jesteśmy polskimi wynalazcami. Skonstruowaliśmy ten wielki kompleks budynków, aby mógł kandydować do nowej dyscypliny survivalowo–sportowej. Niestety zabrakło nam inwestycji, bo Unia przestała nas finansować, a cała Polska kasa poszła na wysłanie żołnierzy do Afganistanu.
:– Jesteśmy polskimi wynalazcami. Skonstruowaliśmy ten wielki kompleks budynków, aby mógł kandydować do nowej dyscypliny survivalowo-sportowej. Niestety zabrakło nam inwestycji, bo Unia przestała nas finansować, a cała Polska kasa poszła na wysłanie żołnierzy do Afganistanu.
:– No to kicha – skomentował Artur, po czym wstał i podszedł do rannego Lapy.
:– No to kicha – skomentował Artur, po czym wstał i podszedł do rannego Lapy.
Lapa nadział się na wystający pręt z niedokończonego sześcianu. Żył, ale to mogło się zmienić. Wtedy znalazł tą małą karteczkę: ''Musiałem znikać, aby pomóc Fantasypedii. Buziaczki. Terrapodian''.
Lapa nadział się na wystający pręt z niedokończonego sześcianu. Żył, ale to mogło się zmienić. Wtedy znalazł tą małą karteczkę: ''Musiałem znikać, aby pomóc Fantasypedii. Buziaczki. Terrapodian''.
Linia 279: Linia 279:
Szoferka tymczasem popatrzyła na artefakt. Święty Ziemniak. Teraz otwiera się nowa era w dziejach Nonsensopedii.
Szoferka tymczasem popatrzyła na artefakt. Święty Ziemniak. Teraz otwiera się nowa era w dziejach Nonsensopedii.


{{Nonsensopediatrylogia}}
== Zobacz też ==
* [[Nonźródła:Nonsensopedia II – Bluźnierczy kod|Nonsensopedia II – Bluźnierczy kod]]
* [[Nonźródła:Nonsensopedia III – Koniec|Nonsensopedia III – Koniec]]
* [[Nonźródła:Nonsensopedia IV – Kill'em All|Nonsensopedia IV – Kill'em All]]
* [[Nonźródła:Nonsensopedia – The Next Generation|Nonsensopedia – The Next Generation]]
* [[Nonźródła:Nonsensopedia Special – Tydzień dla dyrektora|Nonsensopedia Special – Tydzień dla dyrektora]]
* [[Nonźródła:Kroniki Nonsensopedii cz. 1|Kroniki Nonsensopedii cz. 1]]
* [[Nonźródła:Kroniki Nonsensopedii cz. 2|Kroniki Nonsensopedii cz. 2]]


[[Kategoria:Nonźródła – humor wewnętrzny|{{PAGENAME}}]]
[[kategoria:Nonźródła]]
[[Kategoria:Tetralogia Nonsensopedia|Początek]]
Cc-white.svg Wszystko, co napiszesz na Nonsensopedii, zgadzasz się udostępnić na licencji cc-by-sa-3.0 i poddać moderacji.
NIE UŻYWAJ BEZ POZWOLENIA MATERIAŁÓW OBJĘTYCH PRAWEM AUTORSKIM!
Anuluj Pomoc w edycji (otwiera się w nowym oknie)