Edytujesz „Nonźródła:Pan X kontra pan Cogito”
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.
Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.
Aktualna wersja | Twój tekst | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{Pan X}} |
|||
X wpatrywał się w stary zegar, stojący na strychu. Dziwne jest to, że tyle rzeczy leżało tutaj przez ten cały czas. Owszem, dom w ulicy Aragorna numer 13. należał już do jego pradziadka, a on podobnie jak potomkowie, lubił kolekcjonować. W nawale płyt winylowych i starych książek, znalazł nawet starą swoją przytulankę. Brązowy miś miał już nieco wyblakłe futerko, a w środku urządziły sobie kryjówkę pajęczaki, ale wciąż był miły w dotyku. Przytuliwszy go do piersi, ruszył w ostatni nieodkryty kąt. Zostawił go na koniec, gdyż duża liczba kartonowych pudeł zajmowałaby tylko miejsce. Zrzucił kilka na podłogę i z przyjemnością wsłuchiwał się w dźwięk tłuczonego szkła, bądź innego pochodnego. Wtedy ujrzał straszny widok. Pod starusieńką szafą leżały zbielałe kości jego pradziadka. Bez wątpienia był to on, bo nikt inny nie ubrałby się w sztruksowe spodnie i zieloną marynarkę. Matka X–a mówiła, że pradziadek miał nagłe zaniki pamięci i gubił się we własnym pokoju, więc co mu strzeliło, żeby wejść na strych? Do tego miejsca, w którym nawet X potrzebował mapy? Mamusia (zacna kobieta!) twierdziła, że dziadek skoczył do rzeki, dlatego nikt nie odnalazł ciała. |
X wpatrywał się w stary zegar, stojący na strychu. Dziwne jest to, że tyle rzeczy leżało tutaj przez ten cały czas. Owszem, dom w ulicy Aragorna numer 13. należał już do jego pradziadka, a on podobnie jak potomkowie, lubił kolekcjonować. W nawale płyt winylowych i starych książek, znalazł nawet starą swoją przytulankę. Brązowy miś miał już nieco wyblakłe futerko, a w środku urządziły sobie kryjówkę pajęczaki, ale wciąż był miły w dotyku. Przytuliwszy go do piersi, ruszył w ostatni nieodkryty kąt. Zostawił go na koniec, gdyż duża liczba kartonowych pudeł zajmowałaby tylko miejsce. Zrzucił kilka na podłogę i z przyjemnością wsłuchiwał się w dźwięk tłuczonego szkła, bądź innego pochodnego. Wtedy ujrzał straszny widok. Pod starusieńką szafą leżały zbielałe kości jego pradziadka. Bez wątpienia był to on, bo nikt inny nie ubrałby się w sztruksowe spodnie i zieloną marynarkę. Matka X–a mówiła, że pradziadek miał nagłe zaniki pamięci i gubił się we własnym pokoju, więc co mu strzeliło, żeby wejść na strych? Do tego miejsca, w którym nawet X potrzebował mapy? Mamusia (zacna kobieta!) twierdziła, że dziadek skoczył do rzeki, dlatego nikt nie odnalazł ciała. |
||
Gdy tylko zaskoczenie X–a opadło, zauważył, że szkielet trzyma kurczowo jakąś księgę. Zaskakująco podobną widział kiedyś u Dulimathena, ale tamta przynajmniej była zadbana. Obywatel, który miał zwyczaj rozprawiania się nad rzeczami po ich głębszym zbadaniu, wziął książkę w ręce. Kartki były pożółkłe i powodowały swędzenie skóry. X nagle poczuł gwałtowną chęć wyjścia na świeże powietrze. Zbiegł czym prędzej po schodach i znalazł się na ławeczce w ogrodzie. Teraz zapach starej książki nie męczył mu nozdrzy i mógł spokojnie zabrać się do lektury. Otworzył na środku; |
Gdy tylko zaskoczenie X–a opadło, zauważył, że szkielet trzyma kurczowo jakąś księgę. Zaskakująco podobną widział kiedyś u Dulimathena, ale tamta przynajmniej była zadbana. Obywatel, który miał zwyczaj rozprawiania się nad rzeczami po ich głębszym zbadaniu, wziął książkę w ręce. Kartki były pożółkłe i powodowały swędzenie skóry. X nagle poczuł gwałtowną chęć wyjścia na świeże powietrze. Zbiegł czym prędzej po schodach i znalazł się na ławeczce w ogrodzie. Teraz zapach starej książki nie męczył mu nozdrzy i mógł spokojnie zabrać się do lektury. Otworzył na środku; |
||
Linia 41: | Linia 42: | ||
:– Musisz go unieszkodliwić, to jedyny sposób... – rzekł twardo Jigsaw i widząc minę X–a, zasłonił swoim ciałem resztę pokoju. – Sam nie wiem jak, ale wierzę, że uda ci się. – taki ton głosu seryjnego mordercy był niezbyt szczery. |
:– Musisz go unieszkodliwić, to jedyny sposób... – rzekł twardo Jigsaw i widząc minę X–a, zasłonił swoim ciałem resztę pokoju. – Sam nie wiem jak, ale wierzę, że uda ci się. – taki ton głosu seryjnego mordercy był niezbyt szczery. |
||
W gazetach wciąż podawano wiadomości o Cogicie. Wprowadzał niezdrową fascynację, mimo że już na drugi dzień zniszczył kilka budynków w [[Polska|Polsce]], oraz uszkodził [[ |
W gazetach wciąż podawano wiadomości o Cogicie. Wprowadzał niezdrową fascynację, mimo że już na drugi dzień zniszczył kilka budynków w [[Polska|Polsce]], oraz uszkodził [[Pałac Kultury]]. Do tego mówił wierszami o treści filozoficznej. X od pewnego czasu analizował drogę jego wędrówki i określił prawdopodobne miejsce jego pobytu. Musiał za wszelką cenę go powstrzymać, lub sumienie nie dałoby mu spokoju – bowiem to on sam go przyzwał. Tajemnicę stanowił cel wędrówki Pana Cogito. Zwykle spokojny dżentelmen z bagażem pytań filozoficznych. Do tego podróżnik. Nie pasował do szaleńca, który za pomocą czarnej magii terroryzuje średniej wielkości kraj. Być może podczas rytuału przyzwania doszło do wypadku i Cogito oszalał? A może jednak Jigsaw miał rację? Może filozof w skorupie szarego obywatela zawsze był psychopatą i X nieopatrznie uwolnił go z więzienia. Zresztą [[Lara Croft]] też miała kiedyś podobne problemy. Różnica jednak między Larą a X–em była zasadnicza – w rzeczywistym świecie nie ma opcji „Save Game”. |
||
Do planowanej zasadzki miał jeszcze trochę czasu, więc postanowił nawiedzić grób Zbigniewa Herberta. Do transportu użył jednośladowego ścigacza, który przypominał motor, ale miał dużo więcej bajerów i był o wiele szybszy. [[Warszawa]] była przeludniona jak zawsze, ale ścigacz X–a dysponował tzw. ''zaginaczem czasoprzestrzeni'', na który składała się syrena policyjna i klakson. Wszyscy posłusznie zjeżdżali mu z drogi. |
Do planowanej zasadzki miał jeszcze trochę czasu, więc postanowił nawiedzić grób Zbigniewa Herberta. Do transportu użył jednośladowego ścigacza, który przypominał motor, ale miał dużo więcej bajerów i był o wiele szybszy. [[Warszawa]] była przeludniona jak zawsze, ale ścigacz X–a dysponował tzw. ''zaginaczem czasoprzestrzeni'', na który składała się syrena policyjna i klakson. Wszyscy posłusznie zjeżdżali mu z drogi. |
||
Linia 85: | Linia 86: | ||
Nad Cogitem szumiały brzozy... |
Nad Cogitem szumiały brzozy... |
||
== Zobacz też == |
|||
* Pierwsze opowiadanie: [[Nonźródła:Pan X jedzie na wakacje|Pan X jedzie na wakacje]] |
|||
* Trzecie opowiadanie: [[Nonźródła:Pan X i antyutopia|Pan X i antyutopia]] |
|||
* Czwarte opowiadanie: [[Nonźródła:Koniec gry, panowie|Koniec gry, panowie]] |
|||
* Piąte opowiadanie: [[Nonźródła:Blast Jeżozwierz|Blast Jeżozwierz]] |
|||
* Szóste opowiadanie: [[Nonźródła:Śmierć Pana X|Śmierć Pana X]] |
|||
* Siódme opowiadanie: [[Nonźródła:Pan X i Evangeliony|Pan X i Evangeliony]] |
|||
{{book|P}} |
{{book|P}} |
||
[[Kategoria:Nonbooks Przygodowe|P]] |
|||
[[Kategoria:Opowiadania o Panu X|C]] |
[[Kategoria:Opowiadania o Panu X|C]] |
||
[[Kategoria:Nonźródła|{{PAGENAME}}]] |