Edytujesz „Nonźródła:Schody w remoncie. Prolog”
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.
Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.
Aktualna wersja | Twój tekst | ||
Linia 7: | Linia 7: | ||
Wrodzona ciekawość nakazuje mi podążać w kierunku owej jasności, nie bacząc na rozmazującą się świadomość. Z drugiej strony nie mogę oprzeć się poczuciu niesprawiedliwości mojego losu. Nie naraziłem się przecież [[Bóg|Bogu]]. Chyba. Owszem, nie prowadziłem się najlepiej, ale i tak lepiej od księdza z mojej parafii, słuchałem trochę [[metal (muzyka)|metalu]], ale nigdy nie sięgałem po [[Black metal]]. Ba! Nawet przymykałem oko na poczynania przytoczonego wcześniej [[ksiądz|księdza]], dopóki nie zaczął składać mi dwuznacznych propozycji. Znaczy się w zasadzie te propozycje nie były dwuznaczne, ale doszukiwałem się w nich drugiego znaczenia, gdyż jeśli bym się go nie doszukiwał to pozostałoby to, które bynajmniej mi się nie podoba. Z jakiej więc racji ja, dusza towarzystwa, młody chłopak, miałem umierać w wyniku przedawkowania alkoholu? A w sumie to nawet nie do końca dlatego. Ale historię tę wypada opowiedzieć chyba dokładniej. Co prawda niewiele z tego pamiętam, ale co nieco jestem w stanie otworzyć. |
Wrodzona ciekawość nakazuje mi podążać w kierunku owej jasności, nie bacząc na rozmazującą się świadomość. Z drugiej strony nie mogę oprzeć się poczuciu niesprawiedliwości mojego losu. Nie naraziłem się przecież [[Bóg|Bogu]]. Chyba. Owszem, nie prowadziłem się najlepiej, ale i tak lepiej od księdza z mojej parafii, słuchałem trochę [[metal (muzyka)|metalu]], ale nigdy nie sięgałem po [[Black metal]]. Ba! Nawet przymykałem oko na poczynania przytoczonego wcześniej [[ksiądz|księdza]], dopóki nie zaczął składać mi dwuznacznych propozycji. Znaczy się w zasadzie te propozycje nie były dwuznaczne, ale doszukiwałem się w nich drugiego znaczenia, gdyż jeśli bym się go nie doszukiwał to pozostałoby to, które bynajmniej mi się nie podoba. Z jakiej więc racji ja, dusza towarzystwa, młody chłopak, miałem umierać w wyniku przedawkowania alkoholu? A w sumie to nawet nie do końca dlatego. Ale historię tę wypada opowiedzieć chyba dokładniej. Co prawda niewiele z tego pamiętam, ale co nieco jestem w stanie otworzyć. |
||
Wyszedłem na dwór przewietrzyć się. W głowie szumiało przyjemnie świeżo spożyte przed chwilą czterdzieści procent. A nawet chyba więcej niż szumiało, bo pamiętam, że zwróciłem część zawartości żołądka na trawnik. Zobaczyłem czarną Wołgę wtaczającą się na pobliski parking. Biorąc pod uwagę, że GAZ-21 stanowi obecnie niezwykłą rzadkość, a ja uważam się za miłośnika motoryzacji, postanowiłem się mu bliżej przyjrzeć. Szybko pożałowałem swojej decyzji. Z samochodu wysiadło dwóch osobników wyglądających jak kapłani Bhalla z [[Baldur's Gate|Baldurs Gate]]... Nie grałeś? Dobra, niech będzie, masz szerszy opis. Mieli na sobie czarne zbroje i takie śmieszne czapeczki. Obaj byli łysi i mieli po dwa metry wzrostu, a jedynymi punktami wyzierającymi z czerni ich wykrzywionych szaleństwem twarzy były ich przekrwione, czerwone ślepia. U pasa mieli krótkie, lecz zapewne śmiertelnie niebezpieczne pałki. Krzyczeli coś niezrozumiale w swoim gardłowym języku przypominającym metalowy [[growl]]. Zrobiłem to, co każdy uczyniłby chyba na widok tak straszliwych demonów. Wrzasnąłem: |
Wyszedłem na dwór przewietrzyć się. W głowie szumiało przyjemnie świeżo spożyte przed chwilą czterdzieści procent. A nawet chyba więcej niż szumiało, bo pamiętam, że zwróciłem część zawartości żołądka na trawnik. Zobaczyłem czarną Wołgę wtaczającą się na pobliski parking. Biorąc pod uwagę, że GAZ-21 stanowi obecnie niezwykłą rzadkość, a ja uważam się za miłośnika motoryzacji, postanowiłem się mu bliżej przyjrzeć. Szybko pożałowałem swojej decyzji. Z samochodu wysiadło dwóch osobników wyglądających jak kapłani Bhalla z [[Baldur's Gate|Baldurs Gate]]... Nie grałeś? Dobra, niech będzie, masz szerszy opis. Mieli na sobie czarne zbroje i takie śmieszne czapeczki. Obaj byli łysi i mieli po dwa metry wzrostu, a jedynymi punktami wyzierającymi z czerni ich wykrzywionych szaleństwem twarzy były ich przekrwione, czerwone ślepia. U pasa mieli krótkie, lecz zapewne śmiertelnie niebezpieczne pałki. Krzyczeli coś niezrozumiale w swoim gardłowym języku przypominającym metalowy [[growl]]. Zrobiłem to, co każdy uczyniłby chyba na widok tak straszliwych demonów. Wrzasnąłem:<br>– Odejdźcie, demony piekielne! Odejdźcie sodomizować [[Szatan]]a w jego plugawym dominium! Czas Apokalipsy jeszcze nie nadszedł! ''Apage Satanas!!!''<br>[[Demon]]y popatrzyły na mnie podejrzliwie i wymieniły kilka zdań między sobą, po czym dobyły pał. Próbowałem uciekać, ale jak wiadomo nie jest to łatwe, gdy jest się świeżo po spożyciu... w sumie to nie pamiętam, co dokładnie wtedy piłem. Tak czy inaczej, dorwali mnie szybko. Próbowałem się szarpać. Krzyczałem, ale ciosy pał spadały na mnie nieubłaganie. W końcu mój i tak skołatany mózg poddał się ostatecznie. Straciłem przytomność. |
||
:– Odejdźcie, demony piekielne! Odejdźcie sodomizować [[Szatan]]a w jego plugawym dominium! Czas Apokalipsy jeszcze nie nadszedł! ''Apage Satanas!!!'' |
|||
[[Demon]]y popatrzyły na mnie podejrzliwie i wymieniły kilka zdań między sobą, po czym dobyły pał. Próbowałem uciekać, ale jak wiadomo nie jest to łatwe, gdy jest się świeżo po spożyciu... w sumie to nie pamiętam, co dokładnie wtedy piłem. Tak czy inaczej, dorwali mnie szybko. Próbowałem się szarpać. Krzyczałem, ale ciosy pał spadały na mnie nieubłaganie. W końcu mój i tak skołatany mózg poddał się ostatecznie. Straciłem przytomność. |
|||
Obudziłem się w jakimś samochodzie. Chyba w tej pechowej Wołdze, chociaż to dziwne, bo nie zauważyłem legendarnej, czerwonej niczym [[Rewolucja październikowa|Rewolucja]], tapicerki. Jak łatwo przewidzieć głowa bolała mnie okrutnie, a i żołądek nie oszczędzał jakoś specjalnie. Chciałem poprosić o szklankę wody. Jedyne co uzyskałem to groźne warknięcia jednego z bucowatych demonów siedzących z przodu i, jak się okazało po dojeździe na miejsce mojego przeznaczenia kolejny łomot. |
Obudziłem się w jakimś samochodzie. Chyba w tej pechowej Wołdze, chociaż to dziwne, bo nie zauważyłem legendarnej, czerwonej niczym [[Rewolucja październikowa|Rewolucja]], tapicerki. Jak łatwo przewidzieć głowa bolała mnie okrutnie, a i żołądek nie oszczędzał jakoś specjalnie. Chciałem poprosić o szklankę wody. Jedyne co uzyskałem to groźne warknięcia jednego z bucowatych demonów siedzących z przodu i, jak się okazało po dojeździe na miejsce mojego przeznaczenia kolejny łomot. |