Edytujesz „Nonźródła:Szarańcza”
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.
Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.
Aktualna wersja | Twój tekst | ||
Linia 147: | Linia 147: | ||
;Dzień 4 |
;Dzień 4 |
||
– Za pięć minut wchodzimy na wizję! – krzyknął ktoś z tyłu. Prezydent jeszcze raz poprawił krawat i spróbował przypomnieć sobie, co właściwie ma powiedzieć w tym całym orędziu. Stał w reprezentacyjnej sali Pałacu Prezydenckiego, a dookoła krzątała się cała masa ludzi odpowiedzialnych za to, żeby wszystko przebiegło zgodnie z planem. Wszystko miało być na żywo, transmitowane we wszystkich kanałach telewizyjnych i w radiu. Przynajmniej tym razem dali mu się wyspać. Nad przemówieniem całą noc pracował cały sztab pijarowców, copywriterów, psychologów i innych psychopatów. Prezydent |
– Za pięć minut wchodzimy na wizję! – krzyknął ktoś z tyłu. Prezydent jeszcze raz poprawił krawat i spróbował przypomnieć sobie, co właściwie ma powiedzieć w tym całym orędziu. Stał w reprezentacyjnej sali Pałacu Prezydenckiego, a dookoła krzątała się cała masa ludzi odpowiedzialnych za to, żeby wszystko przebiegło zgodnie z planem. Wszystko miało być na żywo, transmitowane we wszystkich kanałach telewizyjnych i w radiu. Przynajmniej tym razem dali mu się wyspać. Nad przemówieniem całą noc pracował cały sztab pijarowców, copywriterów, psychologów i innych psychopatów. Prezydent kichnął dyskretnie i podrapał się po nosie. |
||
<center>⁂</center> |
<center>⁂</center> |
||
Linia 153: | Linia 153: | ||
Kawa. Kanapka z jajkiem. Kanapa. Telewizor. Durny program poranny, w którym jakaś idiotka opowiada o swojej roli w gównianym serialu. Ech, lepsze to niż nic. Nagle wypowiedź szczebiocącej blondynki została przerwana jej w połowie słowa. Ekran zrobił się na chwilę czarny, po czym pojawiła się plansza z wielkim napisem ''ORĘDZIE PREZYDENTA RP''. Oho, będzie ciekawie. |
Kawa. Kanapka z jajkiem. Kanapa. Telewizor. Durny program poranny, w którym jakaś idiotka opowiada o swojej roli w gównianym serialu. Ech, lepsze to niż nic. Nagle wypowiedź szczebiocącej blondynki została przerwana jej w połowie słowa. Ekran zrobił się na chwilę czarny, po czym pojawiła się plansza z wielkim napisem ''ORĘDZIE PREZYDENTA RP''. Oho, będzie ciekawie. |
||
– ''A teraz przerywamy program, by nadać ważny komunikat. Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej wygłosi orędzie do narodu'' – zapowiedział niewidoczny spiker. Obraz przeskoczył na Prezydenta stojącego za mównicą. Po jego obu stronach stały sztandary dumnie prezentujące polskie barwy narodowe, a sama głowa państwa była pochłonięta drapaniem się po nosie. Prezydent skończył drapać się i spojrzał na bok gdzieś poza kadr. |
– ''A teraz przerywamy program, by nadać ważny komunikat. Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej wygłosi orędzie do narodu'' – zapowiedział niewidoczny spiker. Obraz przeskoczył na Prezydenta stojącego za mównicą. Po jego obu stronach stały sztandary dumnie prezentujące polskie barwy narodowe, a sama głowa państwa była pochłonięta drapaniem się po nosie. Prezydent skończył drapać się i spojrzał na bok gdzieś poza kadr. |
||
– ''Jurek… Jurek, gdzie ty kurwa polazłeś'' – padło z nadobnych ust Prezydenta. – ''Miałeś mi tu przynieść szklankę wody, kiedy ja cię o to prosiłem… No to kurwa weź leć po nią, teraz, zapierdalaj!'' |
– ''Jurek… Jurek, gdzie ty kurwa polazłeś'' – padło z nadobnych ust Prezydenta. – ''Miałeś mi tu przynieść szklankę wody, kiedy ja cię o to prosiłem… No to, kurwa, weź leć po nią, teraz, zapierdalaj!'' |
||
– ''Yyy… Panie Prezydencie…'' – padło z offu. |
– ''Yyy… Panie Prezydencie…'' – padło z offu. |
||
– ''Czego?'' – zapytał grzecznie Prezydent. |
– ''Czego?'' – zapytał grzecznie Prezydent. |