Edytujesz „Punk”
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.
Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.
Aktualna wersja | Twój tekst | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
[[ |
[[Grafika:Włochaty.jpg|thumb|right|200px|Old punks never give a fuck!]] |
||
[[ |
[[Grafika:103096081 69520d33d1 o d.jpg|thumb|right|200px|Jeszcze older punks]] |
||
[[Grafika:181561342 8d154d0535.jpg|thumb|right|200px|Young punks in love]] |
|||
{{cytat|Właśnie dwukonną bryką wjechał młody panek<br />I obiegłszy dziedziniec zawrócił przed ganek.|Adam Mickiewicz już w 1834 przewidział powstanie rzeczonej subkultury}} |
|||
'''Punk''' – [[subkultura]] powstała w latach 70. obejmująca swoim zasięgiem wszystkich |
'''Punk''' – [[subkultura]] powstała w latach 70., obejmująca swoim zasięgiem wszystkich brudnych podludzi, których nikt inny nie objęły ustawy norymberskie. Okupuje organizowane przez rodziców prywatki, a także szkolne toalety, [[squot|zainsektowane budynki]] i komisariaty policji w ucieczce przed skinheadami. Wprost uwielbia siedzieć na głownej ulicy, śmierdzieć i żebrać, jednocześnie twierdząc, że nie jest hipisem. |
||
==Historia z życia mlodej punkrokurwki== |
|||
== [[Tró|Tru]] == |
|||
Niedzielny [[kinderpunk]] nigdy nie bił się z bezdomnymi psami o żarcie ze śmietnika, nigdy nie śmierdział miesiąc. |
|||
Od czasów pamietnej (i bogatej we wrażenia) wycieczki szkolnej nieźle zakumplowałam sie z Malwiną i Dorotą. |
|||
Prawdziwy punk nie ma domu. I to nie dlatego, że nie chce, ale ponieważ go eksmitowano, ale jak chcesz go przygarnąć, to może wyprowadzać twoje [[kaktus]]y i podlewać [[pies domowy|psa]]. |
|||
Prawde mówiąc, poznałam całkiem nowy świat. Dziewczyny wyciągneły mnie na kilka imprez, na które pewnie |
|||
w życiu bym sama nie poszła. Obie kreciły sie w towarzystwie ludzi słuchających pokreconej muzyki. |
|||
Nawet zaczeło mi sie to podobać. Poszłam z nimi na kilka koncertów. To było coś, co do tej pory znałam tylko z opowiePci. |
|||
Ale podobało mi sie to towarzystwo. Wyluzowani ludzie, gadający o wszystkim bez skrepowania… |
|||
MamuPka nieco sie zdziwiła, kiedy zauważyła zmiany w mojej garderobie, płytach i zainteresowaniach. W sumie jeszcze |
|||
przed wakacjami prawie całkowicie odpuściłam sobie dyskoteki, schowałam w szafie ró?owe bluzki i białe kozaczki. |
|||
Ich miejsce zajeły czarne buty, nabijane nitami paski… Zmieniłam fryzure - teraz mam krótkie włosy, z czarnymi pasemkami. |
|||
Mojego naturalnego rudego odcienia na razie mi za bardzo szkoda… Tak, nie ma dwóch zdan. Wsiąkłam w pankowe towarzystwo w |
|||
takim tempie, że aż sama sobie sie dziwiłam. Pod koniec roku szkolnego sprawiłam sobie nawet Cieżkie, skórzane buty, |
|||
aż pod samo kolano. Matka była nieco wystraszona, widząc mnie pierwszy raz w glanach, ale jakoś to przebolała. |
|||
Pewnie pomyślała sobie, że to kolejny przejaw „buntu nastolatki”. Może i tak. Na tych wszystkich imprezach |
|||
poznałam mnóstwo Pwietnych ludzi. Przede wszystkim - nic ich nie było w stanie wyprowadzić z równowagi. |
|||
Fakt, że przy wszystkich całuje sie z Dorotą, albo że mówie komuś, że jest mi wszystko jedno, czy spotykam sie z facetami, |
|||
czy z dziewczynami nie robił na nikim wiekszego wrażenia. |
|||
A, i jeszcze przestałam nosić staniki. Teraz mój „standardowy” strój imprezowy wyglądał mniej wiecej tak: |
|||
czarny, obcisły top, na to siatkowy podkoszulek, krótka spódnica i glany, albo czarne kozaki. |
|||
A, i jeszcze nabijany nitami pas, aewiekowana obro?a na szyi, skórzane bransoletki… Czułam sie w tym nawet lepiej, |
|||
niż w „poprzednim wcieleniu”. Uwielbiam manifestować swój temperament i zainteresowanie seksem. |
|||
I uwielbiam wzbudzać zainteresowanie i facetów, i dziewczyn. Kreci mnie to. A jeszcze bardziej kreci mnie seks. |
|||
W sumie to ostatnio tydzien bez przynajmniej jednego porządnego puszczenia sie uważam za zmarnowany. |
|||
O pieszczeniu sie gdzieś po kątach z Dorotą nie wspominam. Ona zresztą przy mnie zaczyna sie coraz bardziej rozkrecać… |
|||
Ale do rzeczy. |
|||
Gdzieś w lipcu, pojechałyPmy we cztery z Dorotą, Malwiną i jej siostrą nad morze. Daleko nie mamy - raptem |
|||
Punki również koniecznie muszą mieć swoje photoblogi, blogi i inne strony w internecie, których adresy muszą odzwierciedlać ich osobowość np. zielonezabki, jestemzolwiem, razonapiorunem, imtheninja, wlochatyodkurzacz, entertheninja, lobuzerka. |
|||
pare godzin pociągiem. zaśakowałyPmy namiot, Ppiwory, przygotowane na kilkudniowy wypad. Jeszcze w pociągu wymyśliłyPmy, |
|||
że pojedziemy na plaże dla nudystów. Wprawdzie Dorota miała pewne opory, bo jeszcze nigdy nie opalała sie całkiem nago, |
|||
ale przekonałyśmy ją z Malwiną, że bedzie fajnie. Siostra Malwiny w zeszłym roku roku poszła na studia. |
|||
Stanowiła jej dokładne przeciwienstwo. O ile Malwina była raczej drobna, taki typ Francuzeczki, ze Prednimi piersiami, |
|||
o tyle jej siostra, Grażyna, wyglądała jak Szwedka. Z metr siedemdziesiąt pieć wzrostu, szerokie biodra, spore piersi, |
|||
w ogóle taka „duża kobieta”. Niemal bez przerwy paliła, kleła jak szewc i opróżniała butelke piwa na raz. |
|||
Taki troche babochłop, mówiąc miedzy nami. Ale lubiłam ją. Była bezpoPrednia, szybko sie skumplowałyPmy. |
|||
No wiec, po krótkich śmiechach z krygującej sie nieco Doroty leżałyPmy na słoneczku, nagutkie i „łapałyPmy opalenizne”. |
|||
Oczywiście znalazło sie Jakieś piwko, rozmowa toczyła sie o wszystkim i o niczym. Gadałam z Malwina, Dorota czytała jakąś |
|||
gazete. Nagle podniosła głowe znad papieru i powiedziała: |
|||
- Wiecie, że w Szczecinie jest festiwal Analogsów? |
|||
- A co to są Analogsię - wyrwało mi sie. |
|||
- Oj, zielona jeszcze jesteś… Elita elit, chyba najlepsza kapela pankowa. |
|||
- Lepsi niż Pi?ama Porno? |
|||
- O niebo… A poza tym jeszcze kilkanaście innych kapel. Dwa dni czadownej jazdy… |
|||
- Kiedy? - o?ywiła sie Malwina. |
|||
- Dzisiaj… |
|||
- Siostra? Jedziemy? - Malwina już wiele razy zaskakiwała mnie szybkością podejmowania decyzji. |
|||
- Czemu nie… |
|||
- Ja też - zaśaliłam sie do pomysłu. - Dorota? |
|||
- No nie wiem… Powiedziałam mamie, że bedziemy nad morzem… |
|||
- Przecież Szczecin jest nad morzem… - stwierdziła Malwina. |
|||
- No, wzglednie… - zaoponowałam. - To jednak kawałek… |
|||
- Nie ważne.. Jedziesz? |
|||
- Dobra. |
|||
No, to ustalone. Teraz pozostało jeszcze przejechać sie do Szczecina. Ponad sto kilometrów. W jeden dzien. Zakładając, |
|||
że szmalu miałyśmy mało, pozostawała podróż na stopa. Wróciłyśmy na pole namiotowe i zaczełyśmy pakować tobołki. |
|||
Po dwóch godzinach stałyPmy na wylotówce. Upał nieznoPny, ale cóż. Czekamy. Nic nie jechało. Po pół godzinie w koncu udało |
|||
nam sie złapać okazje. Zatrzymał sie jakiś zdezelowany Lublin. W środku siedziało dwóch kolesi. |
|||
Nie wyglądali szczególnie zachecająco. Od jednego wioneło piwem. Ale cóż, potrzeba matką dziwnych wynalazków… |
|||
UjechaliPym Jakieś pieć, sześć kilometrów, kiedy ten bardziej podciety zaczął sie ożywiać. |
|||
Bąknął coś nieskładnie nie temat fajnych lasek, czy nie boimy sie same podróżować… A potem zaczął nas obcinać. |
|||
Coraz bezczelniej gapił sie najpierw na mnie, a potem na Dorote. Lublin miał blaszana bude i nie bardzo widziałyPmy, |
|||
co dzieje sie dookoła samochodu. Ale kiedy wóz podskoczył kilka razy na wybojach, połapałyPmy sie, że coś jest nie tak. |
|||
W sumie można sie było tego spodziewać. Dwóch kolesi, cztery młode laski, wyglądające w dodatku na głupie… |
|||
Zaraz pewnie padną jednoznaczne propozycje. Kolesie wysiedli z samochodu i coś do siebie gadali. |
|||
- W razie co, zajmijcie ich na pare chwil. A potem wiejemy - szepneła Grażyna. |
|||
- Jak? |
|||
- zapomniał wyjąć kluczyki ze stacyjki… |
|||
W tym momencie koleP otworzył drzwi. Popatrzył na nas. |
|||
- Kolege, kurna, ciPnienie meczy. Chcecie skorzystać z okazji? |
|||
- O, chetnie…- udawałam idiotke. - Też mnie coś tak jakby… |
|||
- Lala, nie chodzi o szczanie. Kolege, kurna, inne ciPnienie meczy. |
|||
- Jak to? - popatrzyłam na niego jak na kosmite. Nawet nieźle mi wyszło, bo koleP rozePmiał sie grubiansko. |
|||
- Zabawić sie musi… Z krzyża spuścić… - koleP tym razem nie bawił sie w dwuznacznoPci. - Chyba nie macie zamiaru, kurna, |
|||
podróżować za darmo? |
|||
- No, możemy zaśłacić, nie mamy wprawdzie dużo… |
|||
- Forsa nas nie interesuje. Po prostu dacie nam, kurna, dupy. Po kolei. Takie pankówy, kurna, to przecież lubią sie, kurna, |
|||
dupczyć… - zakrztusił sie własnym rechotem koleP. - A zaczniemy od tej blondynki…. |
|||
Dorota obejrzała sie na nas. |
|||
- No wyłaź, kurna z wozu… |
|||
Dorota strzeliła mine pod tytułem „ale o co chodzi?”. Propozycja była oczywista i od dawna przewidziana. |
|||
- Graj na czas… - szepnełam jej. |
|||
Na pewno żadna z nas nie miała zamiaru sie „bzykać” z tymi oblechami. Dorota wysiadła z samochodu. |
|||
KoleP przejechał po niej wzrokiem od góry do dołu. Miała na sobie spodnie, glany i t-shirt. W sumie nawet nic nadzwyczajnego. |
|||
- No, mała, dacie nam, kurna, czego wam nie ubedzie…A jak nie, to weźmiem siłą… - w głosie pojawiła sie groźba. |
|||
Dorota stała cały czas w bocznych drzwiach samochodu, zasłaniając nas troche przed tymi typami. |
|||
- Znaczy chcesz, żebym dała ci…? - Dorota grała doskonale. Udawała, że dokonuje sensacyjnego odkrycia. |
|||
- Dobrze myślisz… Jesteś grzeczną i bystrą dziewczynką… - facet zaczął sie Plinić. |
|||
- Dobra, dziewczyny. - Grażyna szeptała, korzystając z tego, że kolesie na moment skoncentrowali sie na Dorocie. - |
|||
Poczekamy, jak kolesie sie nieco podkrecą, ja wskakuje za kierownice. Dorota musi ich przez jakiś czas zająć, żeby na |
|||
jakiś czas przestali widzieć mnie. |
|||
Każdy plan wyrwania sie z tego gówna był dobry. WpakowałyPmy sie, to prawda. A ja po pierwsze nie miałam najmniejszej |
|||
ochoty na jakikolwiek bli?szy kontakt z którymś z tych zaśoconych wiePniaków. Jeden i drugi Pmierdział piwem i potem, |
|||
był gruby i oblePny. Po drugie - już na pewno nie w lesie, w Pmierdzącej furgonetce. No, Dorotka, |
|||
cała nadzieja w twoich rekach. |
|||
- A nie wystarczy, jak sobie popatrzysz na mnie? - usłyszałam głos Doroty. |
|||
- Na początek, kurna, wystarczy. Ściągaj ciuchy! - rzucił, oblizując sie. |
|||
Udając, że sie go boi, Dorota powoli podniosła podkoszulek. Pokazał sie czarny stanik. Dorota położyła podkoszulek za sobą, |
|||
na podłodze samochodu. |
|||
- No, kaganiec te?! I spodnie! I majty! |
|||
- Ale…. |
|||
- Nie gadaj… Rozbieraj sie! - drugi koleP pojawił sie tu? obok niego, poprawiając spodnie. |
|||
ObserwowałyPmy z Malwiną wszystko zza pleców Doroty. |
|||
- Ale… Ja jeszcze nigdy… - konsekwentnie strugała dziewice. - Może wystarczy, jak pokaże wam… |
|||
- Dobra, na początek pokaż nam, co robisz, kurna, w nocy pod kordłą… |
|||
- O kurwa… - szepnełam. - Co robimy? |
|||
Dorota tymczasem, widząc że niewiele wskóra, zaczeła sie rozbierać dalej. Rozsznurowała buty. |
|||
W koncu uporałam sie z nimi, i podobnie jak podkoszulek, odłożyła do samochodu. Potem zdjeła spodnie. |
|||
Stałam teraz w samych majtkach, staniku i skarpetkach. No czad. |
|||
- Ale ja… - znów głos „gwałconej niewinnoPci”. |
|||
- Nie wiesz, kurna, jak? Powiem ci. Siadasz, kurna, zdejmujesz majtki i wsadzasz sobie, kurna, palec w dziure… - |
|||
kolesie zaczynali sie podkrecać. |
|||
Dorota powoli usiadła na progu samochodu. A mnie nagle olPniło. Już wiedziałam, jak skutecznie unieczynnić kolesi na tyle, |
|||
by udało nam sie zwiać. Podeszłam do siedzącej Doroty i z mety wsadziłam jej rece pod stanik. Jednocześnie nachylając sie |
|||
do jej ucha powiedziałam: |
|||
- Rób co mówie. Jak wystawią interesy na wierzch, podejdziemy do nich. - Udając, że obcałowuje jej szyje, szeptałam dalej - |
|||
a potem z kopa w jaja i do samochodu. A teraz musimy zrobi szoł… |
|||
W tym momencie zsunełam jej stanik z piersi. |
|||
- O, panienki wolą we dwie… Lesby! Patrz, Staszek, lesby… - ten, który wcześniej prowadził samochód zaczął sie podochacaae. |
|||
- Zdejmij mi koszulke - szepnełam Dorocie do ucha. |
|||
Po chwili obie już byłyPmy topless. Zaczełam ją całować, z jezyczkiem, wodząc dłonią po plecach. Kątem oka obserwowałam obu |
|||
kolesi. Jeden już manipulował reką w okolicach rozporka. |
|||
- Dorota, poliże cie troche. Jak obaj wyjmą flety, pociągnij mnie za włosy - wyszeptałam jej do ucha. - I udawaj, |
|||
że jest ci dobrze… |
|||
Wylazłam bokiem z samochodu i całują piersi Doroty zjechałam w dół. Kleknełam przed nią. Dorota położyła mi nogi na |
|||
ramionach, zdejmują wcześniej majtki. Zanurzyłam twarz miedzy jej udami. Zaczełam pieścić jej wargi. |
|||
Mimo, że uszy miałam praktycznie całkiem zasłoniete udami Doroty, usłyszałam kilka okrzyków zadowolenia. |
|||
W pewnym momencie poczułam na głowie dłonie Doroty. Szarpneła mnie kilka razy delikatnie za włosy. |
|||
No, to teraz najtrudniejsza cześć planu. Wstałam i stanełam przodem do kolesi. Dorota była boso, ale ja miałam cały czas |
|||
na nogach glany. Podeszłyśmy do kolesi. Przejechałam swojemu dłonią po twarzy i złapałam go bezceremonialnie dłonią za |
|||
interes. Dorota chyba wyczuła, o co mi chodzi. Podeszła do drugiego i otarła sie piersiami o jego brzuch. |
|||
Moment udało nam sie zsynchronizować idealnie. Zgietym kolanem zaśrawiłam „swojego” dokładnie miedzy nogi. |
|||
Klient zawył i zwinął sie z bólu. W tym samym momencie usłyszałam, jak drugi sapnął z bólu. |
|||
- Chodu! - krzykneła z samochodu Grażyna. |
|||
Ale ja byłam zbyt wściekła. Korzystając z odkrytej niedawno cechy glanów, czyli okutych blachą nosków, wypłaciłam |
|||
jeszcze każdemu z leżących najsilniejszego kopa, na jakiego było mnie stać, celując w osłaniające przyrodzenia rece. |
|||
Usłyszałam odgłos odpalanego silnika. Oba grubasy zwijały sie na ziemi z bólu. Napreżone członki okazały sie kompletnie |
|||
nieodporne na ból. Samochód już ruszał, kiedy wskakiwałam w otwarte drzwi. Dorota i Malwina siedziały na podłodze. |
|||
Dorota właśnie zaśinała spodnie. Dostrzegłam, że jeden z kolesi podnosi sie z gleby i zaczyna biec w naszą strone. |
|||
- Grażyna, szybciej!! - wrzasnełam. Silnik zawył, samochód podskoczył na jakimś wyboju, przejechał paredziesiąt metrów |
|||
piaszczystej drogi i z piskiem opon wyskoczył na szose. Na całe szczeście w nic nie wjechałyPmy. Zamknełam drzwi i cieżko |
|||
usiadłam na podłodze. |
|||
- O kurwa… Ale jazda… - jeknełam w koncu. |
|||
- No… - Dorota już sie ubrała, ale jeszcze była lekko otumaniona tym co sie działo. |
|||
- Słuchajcie, co my teraz zrobimy z tym samochodem? Przecież to kradzie?… |
|||
- Nie kradzie?, tylko ucieczka… Grażyna? Co robimy? - nie wiem czemu, ale uznałam, że siostra Malwiny bedzie najlepiej |
|||
zorientowana. |
|||
- Jak to coś Jedziemy w pizdu do Szczecina, idziemy na koncert, najebiemy sie w trzy dupy, przePpimy na pace, a potem |
|||
pozbedziemy, kurwa, tego złomu… Dobra, laski, ale niech któraP siada tu koło mnie. Pierwszy raz w życiu, kurwa, |
|||
jade takim czymś! KtoP musi mi pomóc szukać drogi… |
|||
Nie bez trudu dotarłyPmy do Szczecina. Na wjeździe, w jakimś supermarkecie kupiłyPmy zgrzewke browara. Dorota miała |
|||
== Stosunek do skinheadów == |
|||
jeszcze zapas zielska. W koncu znalazłyPmy klub. ZwaliłyPmy plecaki z tyłu samochodu, żeby nie było ich widać za bardzo, |
|||
Generalnie punki i [[skinhead|skini]] starają się ograniczać stosunki przez wzgląd na idee. Dobry punk musi być brudny i śmierdzący (jak sama nazwa PUNK wskazuje), a dobry skin to czysta, wyglądająca jak tuż po chemioterapii, łysa glaca. W naturze czyste stara się nie schodzić z brudnym, chociaż naturalnie są wyjątki (które to potwierdzają regułę). |
|||
zaśarkowałyPmy w jakimś zaułku i zaczełyśmy opróżniać puszki. Koncert zaczynał sie za pare godzin. No wiec zanim sie zaczął, |
|||
po zgrzewce piwa zostało wspomnienie. WyjarałyPmy jeszcze ze dwie lufy i cholernie zadowolone z siebie polazłyPmy do klubu. |
|||
Kurde, połowe szmalu straciłyPmy na bilety wstepu… Ale było warto. Mniejsza już o to, kto oprócz Analogsów grał. |
|||
W każdym razie, zanim koncert sie skonczył, zdążyłam z Dorotą wyrzygać sie w kiblu, wyskoczyć na scene z gołymi cyckami i |
|||
poznać jakiegoś kolesia. Imienia do dziś nie poznałam. W każdym razie miał ksywe Beton. Dobierać zaczął sie do mnie po |
|||
wypiciu wspólnie drugiego piwa. Koncert sie już skonczył, ktoś tylko puszczał jeszcze muze z płyt, a potem miał być jakiś |
|||
pokaz filmowy. Nawet jak nie obejrze, to i tak niewielka strata. W sumie byłam pijana, w doskonałym humorze. |
|||
W meskim kiblu Pmierdziało okropnie. |
|||
- Beton, ale tu jebie - jeknełam, kiedy tam weszliśmy. |
|||
- No to coś |
|||
- Nie podoba mi sie… |
|||
No dobra, dwa słowa wyjaśnienia. Po pierwsze byłam zajarana, po drugie - miałam ochote na niezobowiązujący seks. |
|||
O ile jeszcze w pół roku temu dorabiałam jakąś ideologie do faktów, o tyle od czasu skumplowania sie z Dorotą, |
|||
Malwiną i pankami odpuściłam sobie. A już tym bardziej w obcym mieście. Mogłam po prostu dać sie poderwać, |
|||
a potem nieźle zabawić. W koncu jeśli mam na coś ochote, to to robie, i już. |
|||
W każdym razie z Betonem wylądowaliśmy w jakimś ciemnym kącie. Przed koncertem zmieniłam spodnie na spódniczke. |
|||
Upał był jak cholera, wiec pod spodem miałam tylko stringi. No i oczywiście - podarowałam sobie stanik. |
|||
Włożyłam czarny, obcisły top. Wprawdzie nie nastawiałam sie na jakąś przydługa gre wstepną i wyrafinowane pieszczoty, |
|||
ale Beton i tak mnie zaskoczył. |
|||
Najpierw sprezentował mi zaśliniony pocałunek, potem złapał za pierś. Nim sie dobrze połapałam, co sie dzieje, |
|||
po prostu odsunął majtki na bok i poczułam go w sobie. Nie miał szczególnie dużego, wiec moja już podochocona |
|||
cipka przyjeła go bez wiekszych problemów. Przycisną mnie do ściany, poruszając sie ciągle we mnie. Poczułam na tyłku |
|||
zimne cegły. Mniej wiecej w tym samym momencie Beton skonczył. Steknął mi do ucha, szarpnął sie pare razy i |
|||
było po wszystkim. Cholerny sprinter! Ja dopiero zaczełam sie rozkrecać… |
|||
- Cienias - rzuciłam mu, poprawiając majtki. Poszłam szukać dziewczyn. |
|||
Udało mi sie znaleźć jedynie Gra?yne. W sumie najlepiej, bo to ona miała klucze od wozu. Jakiś koleP z purpurowym |
|||
irokezem koniecznie chciał sie z nią całować. Grażyna sie opierała. |
|||
- E, koleP! Ona jest ze mną… - powiedziałam, waląc klienta otwartą dłonią w ramie. - Lapiesz? |
|||
- Jak to? - delikwent był bardziej pijany, niż mi sie wydawało. |
|||
- Normalnie. To moja dziewczyna. Grażyna, idziemy! |
|||
Złapałam ją za reke i ruszyłam w strone drzwi. |
|||
- Gdzie siostra i Dorota? |
|||
- Nie wiem… eee.. - Grażyna też z trudem mówiła. - Chyba… hep… pozszzsczły. .. |
|||
Beton mnie wkurzył, bo nie cierpie, kiedy ktoś skonczy zanim ja to zrobie, a ja ze złości niemal wytrzeźwiałam. |
|||
Ale tylko niemal, co oznacza, że kojarzyłam prawidłowo, ale kontroli nad sobą miałam niewiele. |
|||
Ciągnełam Gra?yne, o głowe o mnie wy?szą i cie?szą, usiłując znaleźć tego cholernego czerwonego Lublina. |
|||
W koncu mi sie udało. Otworzyłam drzwi, pomogłam wwlec sie Gra?ynie do Prodka. W środku znalazłam Malwine, |
|||
spała na swojej karimacie, podło?ywszy sobie plecak pod głowe. Wyciągnełam z plecaka swoją karimate. |
|||
Gra?yną chwilowo przestałam sie przejmować. Usiadła w kącie i chyba zasneła. Ja wyskoczyłam z butów i wlazłam do Ppiwora. |
|||
Ale jakoś nie mogłam zasnąć. Słyszałam, jak Gra?ynie odbija sie przez sen, jak Malwina zgrzyta zebami. |
|||
W koncu zobaczyłam, że drzwi do samochodu powoli sie uchylają. Pojawiła sie w nich najpierw blond głowa Doroty, |
|||
a potem jej reszta. Starając sie nie narobić hałasu, wlazła do Prodka. Wyglądała na całkiem jeszcze przytomną. |
|||
Po cichu zamkneła drzwi. |
|||
- Zamknij, wszystkie już są… - szepnełam do niej. - Włazisz do mnie czy rozkładasz swój? |
|||
- Właże do ciebie… |
|||
Dorota zdjeła buty i spodnie i wsuneła sie do Ppiwora. Natychmiast poczułam jej ciepłe ciało. Wtuliła sie we mnie. |
|||
JakoP tak mimowolnie objełam ja ramieniem. A potem równie niePwiadomie wsunełam dłon pod podkoszulek. |
|||
Wyczułam Pliską tkanine stanika. Na tyle cienką, że czułam też sterczące sutki. Dorota westchneła. |
|||
- Wiesz coś - powiedziała nagle. |
|||
- No? |
|||
- Nie chce mi sie spać… |
|||
- Mnie te?… |
|||
- Zajaramy? |
|||
W sumie czemu nie… Na spanie na razie sie nie zanosiło. Dorota, nie wychodząc ze Ppiwora siegneła do plecaka. |
|||
Nabiła lufke zielskiem, przypaliła i podała mi. Wciągnełam dym w płuca. PaliłyPmy w milczeniu. |
|||
W koncu ziele w lufce sie skonczyło. Dorota znów przytuliła sie do mnie. Zimno, czy co innego? |
|||
- Wiesz coś - znów zaczeła. |
|||
- No? |
|||
- Chujowo jakoś… |
|||
- No… |
|||
Znów była upalona i znów zaczynałam mieć chcice. Podpita, ujarana, wtulona w ciało Doroty czułam, |
|||
jak majtki robią mi sie wilgotne. Od moich soków i spermy tego całego Betona. Dorota sprawiała wrażenie zmarnowanej. |
|||
A mnie coraz bardzie swedziało miedzy nogami. |
|||
- Dorota… szepnełam w koncu, znów ją obejmując. |
|||
- Co… |
|||
- Głupio jakoś… |
|||
- Ale coś |
|||
- No nie wiem, jak ci to powiedzieć… |
|||
- Wal… |
|||
- Chce mi sie… |
|||
- Siku? |
|||
- Nie… ale też na „s”… |
|||
- No co ty? |
|||
- No… |
|||
zaśadła cisza. Słyszałam oddechy śpiących dziewczyn. Nagle poczułam jakiś ruch. Dłon Doroty wedrowała po moim udzie. |
|||
- Popieścić cie? |
|||
- Uhmmm… - mruknełam cicho. Palce Doroty wedrowały po moich udach i biodrach. W koncu przeniosła reke wyżej. |
|||
Poczułam jej dłon na piersi, i usta na karku. A potem ta sama dłon powedrowała niżej, przez brzuch, prosto do majtek. |
|||
Dorota wsuneła palce miedzy moje uda. Nagle jej dłon znieruchomiała. |
|||
- Ty mała zdziro… - szepneła z udawanym wyrzutem. - PuściłaP sie, i jeszcze ci mało? |
|||
- Daj spokój, był beznadziejny… |
|||
- Opowiedz- za?ądała Dorota. |
|||
- E tam… |
|||
- Opowiadaj - wycofała reke z moich majtek. W kilkunastu zdaniach opisałam jej „namietne” spotkanie z Betonem. |
|||
Kiedy skonczyłam, Dorota znów zaczeła mnie pieścić. A potem nagle szepneła: |
|||
- Wiesz coś Ty mnie na zła droge sprowadzasz… |
|||
- Taaaa… - zamruczałam, bo powoli robiło mi sie przyjemnie. |
|||
- Poważnie. Przy tobie roPnie mi apetyt na seks… |
|||
- A to interesujące… – odwróciłam sie twarzą do niej, nie zważając, że pozbawiam sie jednocześnie jej poniekąd |
|||
przyjemnego dotyku miedzy nogami. |
|||
- No nie wiem… Chce mi sie… Jak ci powiem, od kiedy, to padniesz… - Dorota zrobiła przydługa przerwe. |
|||
- No od kiedy? |
|||
- Głupio mi… |
|||
- Ty, co jest? Le?ysz z babką w jednym Ppiworze, przed chwilą wyjełaP reke z moich majtek, a teraz dziewice strugasz? |
|||
- No dobra. Od momentu, kiedy rozbierałam sie przed tymi dwoma typami… |
|||
O, a to naprawde interesujące. Moja przyjaciółka i kochanka w jednym odkrywa w sobie pokłady ekshibicjonizmu? Ciekawe… |
|||
- I dalej ci sie chce? |
|||
- No… - Dorota znów zaczeła coś mówić, ale zawahała sie. |
|||
- No wykrztuP wreszcie… Sami swoi… |
|||
- OK. Ja chce to zrobić jeszcze raz… |
|||
- Co? – zaśytałam mało bystro. |
|||
- Rozebrać sie przed jakimiś obcymi kolesiami… żeby sie na mnie gapili… |
|||
- Ty sie dobrze czujesz? Odpieprzyło ci? |
|||
- No, zasadniczo to jestem najebana… |
|||
No, to przynajmniej mamy jasność. Przymknełam oczy i wyobraziłam sobie Dorote odstawiającą strip - tease na środku ulicy. |
|||
Znałam doskonale jej ciało. Przywołanie w myśli widoku jej jasnej skóry i spreżystych ruchów na tle pustej ulicy |
|||
nie było wiec specjalnie trudne. Za to podniecające… Znów poczułam ciepło miedzy nogami… |
|||
Dorota odwróciła sie i zaczeła szperaae w plecaku. Po chwili podała mi nabita lufke. |
|||
- Kurwa, co ty rzeźbisz? – chyba przejrzałam jej gre. |
|||
- Wiesz co… Jarasz? |
|||
- Nie. |
|||
- No co ty? |
|||
- I bez tego… - wystraszyłam sie tego, co miałam ochote powiedzieć. |
|||
- I bez tego coś |
|||
- I bez tego mam chcice… Kurwa, podoba mi sie ten plan… |
|||
- Jaki plan? |
|||
- Wyleźae teraz na ulice, rozebrać sie… Patrzeć jak kolesie sie na nas gapia… Dawaj ten grass… |
|||
Spalenie lufki wystarczyło, żebyśmy przeszły od słów do czynów. Wskoczyłam znowu w glany, Dorota zmieniła spodnie |
|||
na spódniczke, pożyczoną zresztą ode mnie. A potem jeszcze zdjeła stanik. |
|||
- Zawsze jedna rzecz mniej do podarcia… - rzuciła z jakimś dziwnym uśmiechem. |
|||
Na wszelki wypadek wsadziłam do kieszeni paczke prezerwatyw, kupionych przedtem na jakiejś stacji benzynowej. |
|||
Czułam, jak cienki materiał majtek robi mi sie regularnie mokry. Dużo mi nie było potrzeba. Poza udanym seksem. |
|||
RuszyłyPmy w runde dookoła klubu. Na ławkach spali jacyś zalani kolesie, w parku przylegającym do ulicy też nic sie |
|||
nie działo. Wróciłyśmy do klubu. Impreza ciągle jeszcze trwała - na parkiecie skakało kilkanaście osób, |
|||
z głośników leciała muza, bar nadal był czynny. |
|||
- Co robimy? |
|||
- Poczekajmy… |
|||
- Ale… |
|||
- Poczekaj… Jak chcesz, żeby ten numer wypalił, to trzeba znaleźć odpowiednie miejsce i moment… Chcesz piwa? |
|||
- W życiu, jeszcze kropla alkoholu i bede martwa… |
|||
- Daj fajke. Idziemy do tamtej salki - wskazałam głową na coś w rodzaju lo?y, za parkietem. Przy dwóch szerokich |
|||
stołach siedziało kilkanaście osób. Dorota podała mi papierosy i zaśalniczke. - Schowaj to… Potrzebuje tylko fajki… |
|||
Weszłyśmy do lo?y. Dwóch kolesi kiwających sie nieco nad piwem podniosło głowy. Podeszłam do nich. |
|||
- Chłopaki, macie ?arka? - rzuciłam, nie wyciągając papierosa z ust. |
|||
KtóryP zaczął grzebać w kieszeniach spodni. Strzeliła benzynowa zaśalniczka. Przypaliłam, zaciągnełam sie dymem. |
|||
- Wolne? |
|||
- Siaaj - steknął koleP. - Browca? |
|||
- Dzieki, mam dość. Jestem Ina, to Dorota. Laska, siadaj na dupie, nie lubie, jak ktoś nade mną stoi… |
|||
Dorota posłusznie usiadła obok mnie. Przeleciałam wzrokiem po towarzystwie. Na ławie, w kształcie litery U siedziało |
|||
czterech chłopaków i dwie parki. Wszyscy mniej lub bardziej pijani. Dwaj kolesie spali, wciPnieci w kąt, jedna parka |
|||
obcałowywała sie, nie bacząc na to, że koleP z zielonymi włosami wgapia sie w nich, czekając na rozwój wydarzen. |
|||
KtoP zaczął coś nadawać, że zajebista impreza, i w ogóle… Udając, że patrze, co dzieje sie na parkiecie, |
|||
rozejrzałam sie po pomieszczeniu. Byłam na tyle przytomna, że zdawałam sobie sprawe z tego, jak zareaguje ochrona |
|||
klubu na nasz plan. Na całe szczeście tego, co działo sie w lo?y nie było widać nigdzie, poza tą mała salką. |
|||
Obejrzałam sobie starannie także kolesi. Dwaj sprawiali wrażenie stosunkowo zdatnych do czegokolwiek. |
|||
Ten, który podał mi ogien i ten z zielonymi piórami, wgapiający sie w parke naprzeciw niego. |
|||
Sparowanych nie brałam na razie pod uwage, a z tych wyłączonych raczej nie mogło być najmniejszego po?ytku. |
|||
Zaczełam sie zastanawiać, co dalej, kiedy nagle zbieg okoliczności sam pomógł mi to rozegrać. |
|||
- Ty, a ty nie jesteś ta laska, co z gołymi cyckami skakała ze sceny? - koleP od zaśalniczki przyglądał mi sie bacznie, |
|||
usiłując chyba przePwidrować wzrokiem podkoszulek, który miałam na sobie. |
|||
- Ja, a coś Podobało ci sie? |
|||
- No… Nie powiem, ze nie… |
|||
- To może chcesz zobaczyć jeszcze raz? |
|||
- Taaaa. akurat… |
|||
- Czemu nie. Możesz nawet w stereo. Dorota? |
|||
- Czemu nie… - Dorota oblizała wargi. |
|||
Znałam ta reakcje… Była chyba tak samo podkrecona jak ja. Kolesie siedzący przy stole o?ywili sie, słysząc tą rozmowe. |
|||
SpojrzałyPmy na siebie i jak na komende obie zadarłyPmy koszulki. Kolesie jak zaczarowani gapili sie na nasze cycki. |
|||
A potem zaczeli z uznaniem gwizdać i pokrzykiwać. |
|||
- Dobra, dość przedstawienia - rozePmiałam sie i upuściłam podkoszulek. Dorota te?. |
|||
Zielonowłosy siegnął do kieszeni spodni i wyjął papierosy. |
|||
- Daj fajke… - rzuciłam do niego. |
|||
Podał mi paczke pogniecionych papierosów. Rece mu sie trzesły, kiedy wyjmowałam z niej jakiegoś zdatnego do palenia |
|||
Chesterfielda. Przypalić mi nie był w stanie. Podniosłam sie, przelazłam przez stół na czworakach, a potem wpakowałam |
|||
sie zielonowłosemu na kolana. I tak już krótka spódniczka podjechała mi na tyle wysoko, że doskonale widział cienkie majtki. |
|||
- Może teraz bedzie ci łatwiej… - powiedziałam, oblizując wargi. |
|||
Nie było… Lapy mu sie trzesły, ale w koncu odpalił zaśalniczke i podał mi ogien. Zaciągnełam sie dymem i |
|||
wypuściłam mu nad głowe kółko… |
|||
- PaliłeP kiedyś fajki po studencku? |
|||
- A jak to jest? |
|||
Znałam to od Gra?yny. Nabierało sie dymu, a potem „przekazywało go” z ust do ust… Oczywiście, przy okazji |
|||
można było zrobić kilka innych rzeczy… |
|||
- Z ust do ust… - powiedziałam, i zaciągnełam sie dymem. Wydmuchałam chmure nad jego głową i wolną reką |
|||
przejechałam mu po czuprynie. - Fajny kolorek… |
|||
- Dzieki… |
|||
- To jak, chcesz spróbować? |
|||
Ledwie dostrzegalnie skinął głową, nie wiem, bał sie chyba, że sie rozmyśle. Zaciągnełam sie po raz kolejny, |
|||
przycisnełam usta do jego ust i zaczełam powoli wypuszczać dym. Złapał o co chodzi i zaczął wciągać powietrze |
|||
wraz z dymkiem. Oderwałam sie od niego i wziełam kolejnego macha. Tym razem, kiedy tylko nasze usta sie zetkneły, |
|||
wpakowałam mu jezyk do Prodka. W tym samym momencie poczułam jego dłonie na swoim tyłku. |
|||
„No, nareszcie zaczynasz działać” pomyślałam. Miał fajne dłonie, silne, ale delikatne. W sumie nawet był przystojny… |
|||
AEwiczyliśmy te szermierke jezyków przez jakąś chwile. |
|||
- A może łancuszek? - powiedział nagle ten z benzynową zaśalniczką. |
|||
- Czemu nie… - zgodziła sie Dorota. - KtoP jest niepalący? |
|||
Nikt sie nie odezwał. Podałam na wpół spalonego Chesterfielda zielonowłosemu. Zaciągnął sie i przykleił do mnie. |
|||
Wciągałam w płuca dym i czułam jego jezyk niemal masujący mi migdałki. W koncu przestał. |
|||
A ja, z płucami pełnymi dymu, nawet nie pytając jej o zdanie, chwyciłam za włosy siedzącą obok mnie dziewczyne. |
|||
Na początku była lekko zaskoczona, ale kiedy rozchyliła usta, zaczełam powoli wypuszczać dym. Ona z kolei przekazała |
|||
dymka swojemu chłopakowi. Potem powedrował do drugiej laski, jej faceta, Doroty, gościa z benzynówką i znów do mnie. |
|||
- No, to teraz jesteśmy jak indianie po wypaleniu fajki pokoju… - stwierdził zielonowłosy. |
|||
- Ta, akurat, nawet nie wiem, jak do was mówić… - odparłam. |
|||
- Jestem Melon. Ten tam - pokazał głową na gościa od benzynówki - to Koniu… |
|||
Przedstawiał ich dalej. Parka bliżej nas okazała sie Arkiem i Alką, a ci po przeciwnej stronie stołu - Skuterem i Po?arą. |
|||
Dwa Ppiące zgony okazały sie bezimienne. Nikt nie wiedział, skąd sie wzieli - spali tam, kiedy reszta ekipy dotarła do lo?y. |
|||
Zlustrowałam wzrokiem obie parki. Dziewczyna siedząca obok mnie wyglądała doskonale nijak. Poza jednym szczegółem - |
|||
miała ogromne piersi. W ogóle była taka wiecej opływowa, ale biust to miała D jak nic. W sumie ciekawe, jak by wyglądała |
|||
bez tej podkoszulki… KoleP tez był przecietny. Ot, taki sobie blondasek… Druga parka przedstawiała sie nieco lepiej. |
|||
Ona w typie latynoski, z tatuażem na łopatce i sporym dekoltem, on wypisz wymaluj Dexter z Offspringów. |
|||
Znów zajeci byli głównie sobą. |
|||
Wróciłam do zielonowłosego Melona. |
|||
- Jeszcze macha? - uniosłam w góre niemal już całkiem spalonego papierosa. |
|||
- A czemu nie… |
|||
Tym razem jego rece okazały sie jeszcze bardziej ciekawskie, niż za pierwszym razem. Widząc, że nie opieram sie, |
|||
wsunął mi dłon w majtki i zaczął rak nią manewrować, by dostać sie miedzy moje nogi. Chwila… nie wszystko na raz. |
|||
Wolną reką złapałam go za nadgarstek. Zatrzymał sie natychmiast. Ale mielić jezykiem w moich ustach nie przestał. |
|||
W koncu ja oderwałam sie od jego ust. |
|||
- Mam na ciebie ochote… - powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. O mało sie nie udławił z wrażenia. - |
|||
Ale poczekaj jeszcze… |
|||
Rozejrzałam sie dookoła. Obie parku wróciły do przerwanego przed chwilą całowania. Koniu usiadł obok Doroty |
|||
i coś tam do niej nawijał. Muzyka zmieniła sie na jakąś wolniejszą. |
|||
- Dorota… - zawołałam przez stół. - Fajny kawałek… |
|||
- No… |
|||
- A, bo wy nie wiecie… Dorota jest zaśaloną striptiserką amatorką - pojechałam z grubej rury. No, uczciwie biorąc sprawe, |
|||
to w koncu po to tu przyszła… |
|||
Zaskoczenie był pełne. Dziewczyny patrzyły na nią z niejakim zdziwieniem, pomieszanym z ciekawością. Panowie - |
|||
wszyscy czterej, bez wyjątku, zaczeli niemal rozbierać ją wzrokiem. Dorota w sumie też była nieco zaskoczona, |
|||
ale kolesie nie dali jej czasu do namysłu. Najpier ktoś krzyknął, że akurat fajny kawałek. A potem nagle zaczeli skandować: |
|||
- Na stół! Na stół! |
|||
O to mi właśnie chodziło. Ale Dorota tym razem znów mnie zaskoczyła, po pierwsze szybkością działania, a pod drugie - |
|||
determinacją i kompletnym brakiem wszelkich oporów. Wlazła na stół i miedzy pustymi butelkami najpierw |
|||
zdjeła z siebie bluzke, potem majtki, a na koniec zadarła spódnice, wypinając sie na wszystkich w |
|||
rytm muzyki dobiegającej z parkietu.. Kolesie wyli. Chyba czuli, że szykuje im sie darmowy szoł. |
|||
Doskonale mogli teraz widzieć to, co miała miedzy nogami. Dorota tym czasem, nadal wypieta tyłkiem w ich strone odwróciła |
|||
i z bezczelną miną najpierw wsadziła sobie czubek Prodkowego palca w usta, a potem przejechała nim po gładkich, |
|||
Pliskich wargach miedzy udami. |
|||
Zlazłam Melonowi z kolan. Chciałam sama widzieć, co Dorota wyczynia na stole, a siedząc mu na kolanach musiałam |
|||
sie strasznie wykrecać. Dorota też to zauważyła i zaskoczyła mnie po raz drugi. Klekneła na stole, |
|||
wypinając dla odmiany nagi tyłek w strone Po?ary i Skutera. A potem pocałowała mnie, z jezyczkiem. |
|||
Nie mineła chwila, a już siedziała mi na kolanach. Momentalnie poczułam jej jezyk, wyczyniający dzikie harce w moich |
|||
ustach. Przerywając całowanie tylko na niezbedny moment niemal zdarła ze mnie podkoszulek i zaczeła ocierać sie swoimi |
|||
piersiami o moje. Kreciła biodrami, a w koncu podciągneła mi miniówke na tyle wysoko, że poczułam na udzie jej |
|||
wilgotną szparke. Rany, ale ona była napalona… |
|||
- Ina… Zrób coś… - stekneła mi do ucha. |
|||
Dotyk jej sterczących sutków i to, co wyczyniała, w połączeniu z upaleniem i okrzykami kolesi zlikwidowały we |
|||
mnie resztki tego, co nazywają czasem przyzwoitoPcią. Poszłam na całość. Chciałam ich wszystkich rozpalić, |
|||
a potem korzystać z tego do woli. Chwyciłam Dorote za tyłek, podniosłam i posadziłam na krawedzi stołu. |
|||
Od razu chwyciła, do czego zmierzam. Wjechałam jezykiem w jej cipke z takim impetem, że myślałam, |
|||
że powybijam sobie zeby albo rozbije nos o jej koPci. Dorocie dużo nie było trzeba - po kilku chwilach doszła, |
|||
Pciskając mi głowe udami. Nieco oszołomiona zsuneła sie ze stołu i wylądowała znów na moich kolanach. |
|||
Przytuliłam ją do siebie, pozwalając nieco ochłonąć, a sama obserwowałam co sie dzieje. |
|||
Alka siedzieli jak wmurowani, gapiąc sie na nas z półotwartymi z zaskoczenia ustami. |
|||
Arek wył i klaskał, razem ze swoimi kumplami. Melon, Koniu i Skuter wydawali z siebie dźwieki przypominające małpy. |
|||
I tylko Po?ara wyglądała tak, jakby nad czymś intensywnie myślała… W sumie była ładna… |
|||
A ja zaczełam sie rozkrecać i postanowiłam zobaczyć, jak daleko można ich wszystkich sprowokować i podpuścić… |
|||
- No… Dorota, ubieramy sie… - rzuciłam, mniej do półprzytomnej jeszcze przyjaciółki, a bardziej tak, żeby mnie słyszeli |
|||
pozostali. - Same z gołymi cyckami nie bedziemy siedzieć… |
|||
Odpowiedzią był jek zawodu chłopaków. Co zresztą było do przewidzenia. Pierwszy przestał wyć, a zaczął myśleć Melon. |
|||
- A co zrobić żebyście tak zostały? |
|||
- No coś Równouprawnienie musi być. Jak my, to wszyscy… |
|||
Cztery meskie koszulki niemal natychmiast wylądowały na stole. Ciekawiło mnie, jak zareagują na to Po?ara i Alka. |
|||
Obie były zaskoczone. Pierwsza otrząsneła sie Po?ara. Posłała Skuterowi pełne wPciekłoPci spojrzenie, |
|||
a potem zlazła mu z kolan i zaśaliła papierosa. Wyjść z lo?y jednak nie wyszła. Wszystkie oczy zwróciły sie wiec na Alke. |
|||
- No coś - zaśytała w koncu. |
|||
- Co coś - chłopaki wybuchneli śmiechem. - Też sie obrazisz? |
|||
- Pierdol sie… Ja tam nie mam nic do ukrycia… Zresztą moich cycków to chyba tylko Melon nie widział, bo nie był nad morzem. |
|||
Piąty podkoszulek wylądował na stole. Alka zaczeła szarpać sie z zaśieciem stanika. W koncu oporna haftka puściła. |
|||
Siedziałam w dobrym miejscu - miałam teraz doskonały widok na jej piersi. Rany, były naprawde ogromne. |
|||
W porównaniu z drobnymi, niemal niewidocznymi aureolkami wokół sutków Doroty, Alka miała je wielkoPci małych talerzyków. |
|||
Mimo swojego rozmiaru jej piersi były zaskakująco kształtne i jedrne. Podobały mi sie nieprawdopodobnie. |
|||
Już zaczynałam zastanawiać sie, jak sie do nich dobrać. Nie zauważyłam nawet, że Dorota wróciła już do krainy |
|||
przytomnych i też patrzy na biust Alki. |
|||
- Kurwa… Jaki ty masz rozmiar stanika? - usłyszałam za plecami. |
|||
- 95 D, ale czasem bywa za mały… - odparła Alka, kompletnie nie zrażona. No no… Wymiar iPcie olimpijski… |
|||
zaśadła chwila ciszy - wszyscy kontemplowali widoki. W koncu odezwała sie Alka: |
|||
- No co, napatrzyliPcie sie? Bo jak tak, to kurwa mnie sie chce lać… Zara wracam… |
|||
Alka chwyciła podkoszulek, ubrała sie i zaczeła przeciskać sie w strone wyjścia. A ja zwietrzyłam okazje… |
|||
- Wiecie co, ja też musze… Koniu, kurwa, przesun sie… |
|||
Wydobyłam z kupy szmat na stole swój podkoszulek i zawołałam za Alką, żeby na mnie zaczekała. W kiblu odczekałam, |
|||
aż Alka skonczy w kabinie robić swoje. W koncu wyszła. Postanowiłam zaryzykować. Już wcześniej zaśaliłam papierosa |
|||
i stałam teraz, oparta o ściane, zaciągając sie dymem. W lustrze nad umywalkami mogłam podziwiać swoje odbicie. |
|||
Nie wiem czemu, ale ta fajka, krótka spódnica i obro?a sprawiły, że zamiast siebie widziałam w lustrze uliczną kurwe… |
|||
I podobałam sie sobie… |
|||
- Chcesz macha? - spytałam, kiedy Alka, dopinając pas od spodni wyszła z kabiny. |
|||
- Dawaj… |
|||
Zaciągnełam sie dymem i podeszłam do niej. Teraz, albo nigdy. Zrozumiała od razu. PocałowałyPmy sie, |
|||
a ja zaczełam wypuszczać dym… Po chwili, delikatnie, zaczełam wysuwać jezyk… Nie napotkawszy na opór posunełam sie |
|||
nieco dalej i objełam Alke w talii. Nie oponowała. Przechyliła tylko nieco głowe, żeby było nam łatwiej sie całować. |
|||
A potem poczuła, jak jej jezyk odpowiada na moje zaczepki. Cisnełam papierosa na podłoge. Alka zrobiła krok w tył i |
|||
oparła sie o ściane. Wsunełam jej rece pod bluzke. Niemal w tym samym momencie poczułam jej rece na swoich plecach. |
|||
Uznałam, że to zgoda. |
|||
Zadarłam jej podkoszulek pod sama szyje i wtuliłam twarz w te wielkie piersi. Były cudowne. Miekkie, ogromne, |
|||
czułam jakbym zanurzała sie cała w ich cieple. Alka złapała mnie za głowe i wskazała miejsce, na którym powinnam sie |
|||
skoncentrować. Zaczełam ssać jej sutek, czując jak twardnieje mi w ustach. Alka westchneła. Poczułam jej dłon na piersi… |
|||
- O kurwa… pszeprfraszamm… to damski…. - koleP wyraźnie w alkoholowym zamroczeniu pomylił drzwi. |
|||
Ale niestety, nastrój szlag trafił. Alka odsuneła mnie od siebie. Podkoszulek opadł, zakrywając piersi. |
|||
Wystraszyła sie, albo co… |
|||
- Sorki… Pijana jestem… - bąknełam, nawet nie patrząc na nią. |
|||
Alka nie odpowiedziała. Nie patrząc nawet na siebie wróciłyśmy do lo?y. Kilkunastominutowa nieobecność okazała sie |
|||
dla Doroty doskonałą okazją do kolejnego pokazu. Choć właściwie nic nie był widać - Dorota kleczała pod stołem i |
|||
robiła Koniowi laske. Weszłyśmy z Alką niemal w ostatniej chwili, żeby obejrzeć finał. |
|||
- O kurwa… Ostra ta twoja kumpelka… - Alka nie kryła zaskoczenia. |
|||
- No… Ode mnie sie uczy… - rzuciłam w odpowiedzi. |
|||
- Wiesz, jeśli chodzi o tamto… - Alka nagle zmieniła ton. |
|||
- Nic sie nie stało. Nie było tematu… - uciełam od razu. |
|||
- Masz racje, nie było tematu… - chyba sie ucieszyła. |
|||
PatrzyłyPmy, jak Dorota gramoli sie spod stołu, wycierając drobiny spermy z ust. Patrząc na zmagania Doroty z Koniem |
|||
nie zwróciłyśmy z Alką uwagi na pewną zmiane. Po?ara i Skuter znikneli. Nawet specjalnie sie nie zmartwiłam. |
|||
Znów poczułam, że jest mi mokro. Teraz już nie miałam zamiaru odmawiać sobie niczego. Wróciłam na swoje miejsce i |
|||
usiadłam znów Melonowi na kolanach. Wyjął Chesterfielda i przypalił. Bez słowa przykleiłam sie do jego ust. Usiadłam |
|||
jednak inaczej niż poprzednio, tak by mieć dostep do jego spodni. Całując sie z nim i wymieniając dymem, szybko |
|||
odpiełam mu suwak, wyjełam ze spodni sterczącego członka. Zasłoniłam go przed wzrokiem wszystkich spódniczką. |
|||
A potem, niby poprawiając sie miedzy jednym zaciągnieciem dymem, a drugim, odsunełam na bok cienką tkanine majtek |
|||
i po prostu dosiadłam go. Z całym impetem nadziałam sie na jego sterczącą meskość. Byłam tak mokra, że wszedł we mnie |
|||
bez żadnego problemu. Jego rece, cały czas błądzące pod koszulką po moich plecach, natychmiast przeniosły sie na tyłek. |
|||
Ściskał go miarowo, a ja delikatnymi ruchami bioder, prawie niewidocznymi, poruszałam sie na jego sterczącym interesie. |
|||
Był długi. Może niespecjalnie gruby, ale siegał do samego dna. Szybko zaczeło mi być dobrze. A im lepiej mi było, tym |
|||
bardziej było widać, co sie dzieje. Pierwsze połapała sie Dorota. |
|||
- Inka, ty zdiro… - usłyszałam nad uchem. |
|||
- Pierdol sie… - jeknełam, bo robiło mi sie coraz lepiej. |
|||
- A czemu nie… - zdołałam jeszcze usłyszeć, zanim zaczełam szczytować. Gdzieś resztkami świadomości zarejestrowałam, |
|||
że Melon chyba też doszedł, bo wbił sie we mnie tak głeboko, że aż zabolało. Ale przyjemność była zacznie wieksza. |
|||
Szczytowałam, siedząc na kolanach poznanemu przed półtorej godziną kolesiowi. I było mi naprawde dobrze. |
|||
W koncu fala orgazmu opadła i oboje znieruchomieliśmy. Odpoczywałam, pół leżąc, pół siedząc, wtulona w ramie Melona. |
|||
W koncu doszłam do siebie na tyle, żeby móc rozejrzeć sie wokół. Koniu wyraźnie odzyskał siły, bo Dorota robiła to |
|||
samo co ja, przed kilkoma chwilami. Z tym, że siedziała plecami do niego, a Konio, wsadziwszy jej rece pod koszulke, |
|||
trzymał ją za piersi. Alka i Arek całowali sie znowu. Kiedy na nich spojrzałam, Arek właśnie zdejmował z niej koszulke, |
|||
po raz trzeci tego wieczoru dając mi widok na jej wielkie piersi. Melon tymczasem siegnął za moimi plecami na stół i |
|||
podniósł na wpół dopitą szklanke piwa. Podał mi ja. Pociągnełam kilka łyków, a on dokonczył reszte. Zlazłam mu z kolan. |
|||
Nawet nie zadał sobie trudu wsadzenia kutasa z powrotem w gacie. Po prostu siedział rozwalony na kanapie, |
|||
z oklapłym nieco interesem wywalonym na wierzch. |
|||
- Te, Ina, fajna dupa z ciebie… - steknął w koncu. - Musisz mi dać do siebie namiar… |
|||
- Nie. |
|||
- Jak to - o?ywił sie. |
|||
- Takto. |
|||
- No co… Musimy sie jeszcze kiedyś spotkać… |
|||
- Nic nie musimy. A prawde mówiąc, nie mam ochoty - powiedziałam, zaciągając sie podanym mi papierosem. |
|||
Faktycznie nie miałam. KoleP może nawet był fajny, ale ja nie miałam ochoty na żadne związki trwające dłużej |
|||
niż jedną noc. A poza tym przecież i tak jutro on pojedzie do siebie, ja do siebie… Tyle tego bedzie… |
|||
- No co ty… Chyba sie w tobie zakochałem… - zaczął marudzić. |
|||
- Nie pierdziel. Bzyknełam sie z tobą, bo miałam na to ochote. Jutro bzykne sie z innym kolesiem, albo z jakąś dziewczyną. |
|||
Nie pieprz mi o uczuciach, bo mi sie od tego rzygać chce… |
|||
Melon zamilkł, stropiony. Paliłam dalej, patrząc co sie dzieje. W sumie było mi dobrze. Porządny seks uspokoił mnie - |
|||
przestałam czuć swedzenie miedzy nogami. Zaczynało mi sie chcieć za to spać. Usiadłam wygodniej na tej obijanej jakąś |
|||
miekka tkanina ławie, czy kanapie i obserwowałam. Dorota ujeżdżała Konia. Wyglądało na to, że zaraz skonczą, bo koniu |
|||
robił sie coraz bardziej czerwony na twarzy. Alka coraz intensywniej całowała sie z Arkiem. Oboje mieli już rozpiete |
|||
spodnie, Alka pracowała reką w rozporku Arka. Nagle chłopak szarpnął sie, steknął, a potem zaklął… Falstart… Coś ma |
|||
dziewczyna pecha… Najpierw koleP w kiblu, a teraz to… |
|||
W zasadzie nie wiem czemu, miałam to w dupie. Napiecie i podniecenie opadło jakoś nagle, poczułam, że jestem pijana i |
|||
chce mi sie spać. Melon zasnął. Kurwa, stuprocentowy facet. Pobzykał, popił, zaśalił i w kimono… Nagle zaśragnełam spać. |
|||
Po prostu walnąć sie w swój Ppiwór i spać. Wstałam. Dorota, cieżko dysząc, leżała na stole. Koniu chyba nadal w niej tkwił, |
|||
ale było już po wszystkim. Bezceremonialnie szarpnełam ją za ramie. |
|||
- Laska, spadamy… |
|||
- Zaaaraaaa… - stekneła Dorota. |
|||
- Nie zaaaraaa tylko już - to „zaaraa” starałam sie powiedzieć dokładnie tak jak ona. |
|||
Klnąc pod nosem dziewczyna wstała z kolan Konia. Kilka kropel spermy i jej soków kapneło na czarne dżinsy chłopaka. |
|||
W leżącym na stole syfie znalazłam jej majtki, podkoszulek i spódnice miała cały czas na sobie. Zataczającą sie, |
|||
troche z przepicia, a troche z oszołomienia niedawnym seksem wyholowałam ją z lokalu. |
|||
Na zewnątrz było już jasno. Powoli człapałyPmy w strone zaśarkowanego niedaleko samochodu. Trzeźwiałam do reszty i |
|||
pomału zaczynałam odczuwać skutki wypitego piwa, spalonej trawy i zarwanej nocy. Byłam najzwyczajniej na świecie |
|||
wściekła… Mijając którąP z kolejnych bram usłyszałam jednoznaczne odgłosy. Jeki jakiejś dziewczyny i rytmiczne klaPniecia. |
|||
Wiedziona ciekawością zajrzałam w uchylone drzwi. W półmroku dostrzegłam oliwkową skóre dziewczyny i |
|||
blond czupryne jej kochanka. Po?ara i Skuter! Nie mogłam sobie odmówić przyjemności obejrzenia ich w akcji. |
|||
Po?ara stała oparta o ściane, ze spodniami spuszczonymi do kolan. Skuter mietosił jej cycki i r?nął od tyłu. |
|||
W pewnym momencie puścił biust dziewczyny i złapał ją za biodra. A potem steknął i znieruchomiał. |
|||
Sekunde później już stał obok niej i dopinał spodnie. Po?ara z niejakim trudem wciągała na tyłek czerwone stringi. |
|||
Odwróciła sie w strone wejPcia do bramy w tym samym momencie, kiedy obie z Dorotą zaczełyśmy bić brawo. Zamurowało ją. |
|||
Stała tak, z opuszczonymi spodniami i majtkami na wysokości połowy uda. Mogłam sobie ją dokładnie obejrzeć. |
|||
Trójkąt czarnych włosów, wyraźne ślady od kostiumu kąpielowego, małe piersi, wytatuowaną wokół pepka różyczke… |
|||
Po kilku chwilach Skuter zaczął sie Śmiać. To dopiero otrzeźwiło Po?are. Wypłaciła mu siarczysty policzek, |
|||
odwróciła sie tyłem do nas i w poPpiechu zaczeła sie ubierać. |
|||
- No, to przynajmniej wiadomo, że jednak potrafisz dać dupy… - rzuciłam. |
|||
Skuter Pmiał sie dalej. Po?ara, dopinając spodnie, wybiegła z bramy. Z płaczem. Skuter oprzytomniał, |
|||
zawołał coś i tupiąc glanami po chodniku ruszył za nią. |
|||
- No, i po frytach… |
|||
DowlokłyPmy sie do samochodu. JakoP udało nam sie wleźae do Ppiwora, nie budząc Malwiny i Gra?ki. |
|||
Dorota wtuliła sie we mnie i niemal natychmiast zasneła. A ja nie mogłam. przed oczami widziałam siebie w kiblu, |
|||
z papierosem w zebach, siebie - uliczną kurwe… Przera?ał mnie ten widok, i fascynował jednocześnie… Podniecał… |
|||
Sama nie wiem, kiedy moja reka wylądowała znów w majtkach… Pod palcami poczułam zaschnieta sperme, a potem ciepło i wilgoć. |
|||
Wprawna dłon bez trudu odnalazła właściwe miejsce. Mrowienie w dole brzucha szybko zamieniłam w odpre?ające spełnienie… |
|||
Leżałam tak, cieżko oddychając i wsłuchując sie w pochrapywanie Doroty… Jest dobrze… Dooooobrze…. |
|||
== Zobacz też == |
|||
==Zobacz też== |
|||
* [[punk rock]] |
* [[punk rock]] |
||
* [[ |
* [[punkowiec]], [[punkówa]] |
||
* [[punkowcy]], [[kinderpunk]] |
* [[punkowcy]], [[kinderpunk]] |
||
{{stubsoc}} |
|||
== Galeria == |
|||
<gallery> |
|||
Plik:Punks.jpg|Punk przeglądający się w lustrze |
|||
Plik:Punki miłość.jpg|Young punks in love |
|||
Plik:Punk.jpg|Punkowcy też mogą mieć wrażliwe wnętrza |
|||
Plik:PunkMohawk.jpg|Niekoniecznie pacyfistycznie nastawiony punkowiec |
|||
Punk pijany.jpg|Odpoczywający punk |
|||
</gallery> |
|||
{{subkultury}} |
|||
[[Kategoria:Subkultury]] |
|||
[[Kategoria:Punk| ]] |
[[Kategoria:Punk| ]] |
||
[[Kategoria:Subkultury ideologiczne]] |
|||
[[Kategoria:Subkultury rockowe i metalowe]] |
|||
[[de:Punk]] |
[[de:Punk]] |
||
[[en: |
[[en:Punk]] |
||
[[es:Punk]] |
[[es:Punk]] |
||
[[fr:Punk]] |
[[fr:Punk]] |