Simo Häyhä
W sowieckiej Rosji to ty zabijasz Simo Häyhä.
- Radziecka inwersja o Simo Häyhä
Häy Häy Häy Häy Häy
- Tak będziesz się śmiał po przeczytaniu tego artykułu
Simo Häyhä (ur. 17 grudnia 1905, zm. 1 kwietnia 2002), pseudonim Biała śmierć – fiński snajper, jeden z najznamienitszych kamperów II wojny światowej… a właściwie to jeden z najlepszych w ogóle. Postrach Rosjan, którzy zechcieli w swej głupocie zdobyć Finlandię[1].
Podczas wojny zimowej wstąpił do fińskiej armii jako snajper, by odeprzeć Armię Czerwoną. W czasie tej krótkiej wojny zdobył 505 fragów na czerwonych. Nie wspominając o tym, że ustrzelił ich w temperaturze wahającej się od -20 a -40°C. Ty to nawet byś nie mógł zgiąć palca by strzelić, a co dopiero dobrze wycelować w Ruska.
Używał fińskiego wariantu karabinu Mosin z otwartymi przyrządami celowniczymi. Tak, tak, żadne tam lunetki z dziesięciokrotnym powiększeniem, to dobre dla ciot. Prawdziwy twardziel umie ustrzelić z 400 metrów faceta, celując z użyciem muszki i szczerbinki. To, że nie używał lunety uzasadniał również tym, że w przypadku używania karabinu w nią wyposażonego, strzelec musi podnieść wyżej głowę, przez co może zostać łatwiej wykryty. Inni by się ukryli w krzakach i celowali z lunetki, ale nie Simo, on nie szedł na łatwiznę.
Oprócz tego używał pistoletu maszynowego Suomi (z niego ruscy zrobili później pepeszę), z którego zdobył około 200 dodatkowych killów. Razem więc spacyfikował ponad 705 radzieckich n00bów. Ruscy srali po gaciach na sam dźwięk jego imienia, niektórzy nawet po powrocie do Moskwy bali się, ze ustrzeli ich z Finlandii jak tylko staną w oknie. Sowieci nie raz próbowali go zlikwidować, robiono naloty na lasy, w których kampił, wzywano artylerię, wysyłano innych snajperów. Wszystko na nic. Co najwyżej osmalali mu kawałek jego białego płaszcza maskującego.
6 marca 1940 dostał strzała w szczękę, kula rozryła mu pół twarzy i poszła w świat. Warto wspomnieć, że Fin zdążył jeszcze uwalić z pistoletu żołnierza, który go zranił. Jeden z żołnierzy odnoszących go do punktu opatrunkowego stwierdził, że brakowało mu pół głowy. Häyhä odzyskał przytomność 13 marca, w dzień zawarcia pokoju. Musiał czuć się strasznie kiepsko z tym, że nie ustrzeli już żadnego Ruska. Po kilku latach wylizał się z ran i z braku laku polował na łosie.
Kiedy w 1998 spytano go o sekret jego celności odpowiedział: Praktyka. A gdy spytano o jego rekord ponad 705 trafień, odpowiedział, że robił to bo mu kazali i starał się dobrze wypaść. Ciekawe czy inne rzeczy w życiu również robił na 5000% normy.
Poza tym, zapytany o jego odczucia podczas strzału, stwierdził że jedyne co czuje to odrzut.