Użytkownik:Amoniak/Lorem ipsum

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

POZOR: Poniższy tekst jest prawdą objawioną. Jakakolwiek polemika jest daremna, a każda krytyka, nawet konstruktywna, zostanie zignorowana.

Miałem nadzieję nigdy nie musieć pisać czegoś takiego, ale chyba co się odwlecze, to nie uciecze. Chyba początkowe plany sensownej dyskusji nad istotą projektu spaliły na panewcę, także tego...

Po kiego grzyba Nonsa?[edytuj • edytuj kod]

Nonsa (bo dla mnie Nonsensopedia się skończyła, Nonsa jest kontynuatorką, ale nie tym samym) służy do zabawy. Jeżeli jakikolwiek szlak myśleniowy dotyczący dowolnej działalności na Nonsie nie kończy się konkluzją rozrywkową, no to coś jest nie tak. Problem w tym, że zabawa zabawie nie równa – ale to już zupełnie inna kwestia. Ale, podsumowując: jak kogoś Nonsa nie bawi, no to powinien uciekać stąd w podskokach gdzieś indziej.

Czytelnik czy Edytor?[edytuj • edytuj kod]

Żaden z powyższych. Albo oba, zależy jak na to spojrzeć. Podejście na edytora zazwyczaj kończy się tym, że z byle jakim bełkotem obchodzi się jak z jajkiem, toleruje się słabe treści, robi się kółka wzajemnej adoracji i pomocy (na marginesie – pomocy niekompetentnej), co kończy się obniżeniem poziomu projektu, co pociąga za sobą mniejszą liczbę czytelników, co pociąga za sobą mniejszą liczbę edytorów, co sprawia, że jeszcze bardziej chucha się i dmucha na kijowych edytorów i tak spirala się nakręca aż portal umiera. Dlatego za Starych Dobrych Czasów® panowało sformułowane przez Szoferkę podejście na czytelnika. Problem polega na tym, że Szoferka to Szoferka i tylko ona sama rozumiała&potrafiła realizować swoje idee. Obecnie podejście na czytelnika sprowadza się do publikowania treści, które osiągnął największe zasięgi czytelnictwa, najbardziej się będą podobać etc. I tak z artykułów, wyewoluowały opowiadania, potem Gra, potem ankiety, potem memy, potem blogi, swego czasu jeden user chciał flashówki tu ładować... Ja naprawdę czekam, aż ktoś wpadnie na pomysł publikowania cycków, przecież JoeMonster na tym świetnie wyszedł. To by dopiero oglądalność wzrosła.

Dlatego Nonsa powinna być nastawiona na treść. Kierunek Nonsie powinno wyznaczać nie chęć pozyskania największej rzeszy czytelników, nie chęć przyciągania pisarzy, ale chęć zgromadzenia i zaprezentowania najlepszej jakości treści. Filozofia jest prosta – olejmy czytelników i edytorów, chciejmy mieć po prostu dobry kontent, a czytelnicy i edytorzy sami przyjdą. Może się wydawać, że te trzy nastawienia sprowadzają się do tego samego, ale niekoniecznie, o tym poniżej.

Newsletter czy biblioteka?[edytuj • edytuj kod]

Pierwszą kwestią, którą wielu użytkowników zdaje się nie rozumieć, jest sama struktura czytelnictwa Nonsy. Są dwa ograniczenia, które definiują, w jaki sposób ludzie czytają Nonsę: pierwsza, to mechanizm MediaWiki. Druga, sam charakter (forma artu) publikowanej treści. Nie wchodząc w mechanizm, który nikogo nie obchodzi, trzeba uświadomić sobie jedną rzecz: wszelkiej maści staff picks Nonsy kompletnie nie interesują naszych czytelników. Tak było, jest i będzie, wyjątkiem tutaj jest ANM, ale to też sprawa na inną godzinę. Ankiety? Konkursy? Promowane? Tygodnie tematyczne? Nowe artykuły? Czytelnicy to w większości olewają. Czytelnik czyta na Nonsie to, co chce czytać, a czytać chce to, co sam wyszuka (albo mu się przypadkiem wyszuka), tudzież mu ktoś podeśle.

Od wieeelu lat słyszę porównania Nonsy czy Nonsensopedii do JoeMonstera, 9gaga, funpagów na Facebooku, ASZDziennika czy innych tego typu hitów. Ale to kompletnie nie to, robienie z Nonsy portalu typu newsletter, czyli nastawionego na szybki, duży, intensywnie wyselektowany przemiał nowych treści do sporej, acz nacelowanej grupy użytkowników – to jakieś nieporozumienie, to jak ujeżdżanie krowy. Nonsa jest portalem charakterem zbliżonym do biblioteki. I tym czym DeviantART jest dla grafików, Newgrounds dla flashowców, Vimeo dla filmowców a Itch.io dla graczy – tym Nonsa dla satyryków. Do tej pory administracja chciała inspirować sę rozwiązaniami z portali typu newsletter. A może by tak skopiować rozwiązania od portali typu biblioteka? Bo moje sugestie to w zasadzie kalki z tych portali.

Moderacja czy redakcja?[edytuj • edytuj kod]

Pierwszych dwóch bohaterów dramatu już przedstawiłem: to czytelnicy, czyli ci, co chcą czytać daną treść, oraz edytorzy, czyli ci, co daną treść przynoszą na Nonsę. Jest jeszcze trzeci towarzysz: administracja. Przez administrację rozumiem wszystkich użytkowników, którzy zajmują się szeroko rozumianą konserwacją projektu, bez względu na to, jakie mają uprawnienia. Celem administracja, w najbardziej ogólnym ujęciu, jest sprawienie, by optymalizować kontakt między czytelnikami a edytorami poprzez treść. I tutaj kluczowa uwaga: celem administracji nie jest tworzenie treści, tylko zarządzanie nią. Często admini to też doświadczeni edytorzy, ale naprawdę, celem admina nie jest pisanie artykułów, Nonsa to nie zine, w którym 5-10 ludzi z redakcji pisze swoje teksty i przedstawia je innym. Wracając do optymalizacji, odbywa się ona w trzech pionach:

  • moderacji,
  • redakcji,
  • promocji.

Ten rozdział jest na tyle istotny, że do poprawnego funkcjonowania portalu muszą funkcjonować wszystkie trzy, a charakter działań administracji na tych trzech pionach jest znacznie odmienny. Odmienny na tyle, że warte zastanowienia się jest, czy aby każdy powinien zajmować się wszystkim. Ja tylko pragnę zaznaczyć, że kojarzę tylko jedną osobę, która to wszystko ogarniała, a była nią Szoferka. W Starych Dobrych Czasach® po Szoferce nastąpił naturalny, acz niepisany podział i faktycznie byli ludzie, którzy tylko redagowali, którzy tylko moderowali... i był jeszcze Hani od PR. Późnej się wszystko rypło.

Moderacja to decydowanie o treści, którą przynosi edytor. W portalach typu biblioteka w zasadzie może leżeć wszystko i tutaj koncept Nonsy się rozchodzi, bo z racji bycia portalem otwartym, na coś takiego sobie pozwolić nie możemy. Ale możemy rozdzielić ocenę formalną treści od oceny merytorycznej – moderatorzy nie muszą oceniać „śmieszności” dodawanej treści, a jedynie spełnienie określonych, obiektywnych wymogów formalnych: czy treść nie jest agitą, czy nie jest bełkotliwa, czy nie jest wandalizmem, czy nie jest czeskim filmem, czy w ogóle jest treścią etc. Pomysł jest taki: moderację, jako pierwszy kontakt, odciążyć w jak największym stopniu. Moderator, piszę to też z doświadczenia, musi przedzierać się przez spory gnój i znacznie mu łatwiej, niż wypoczęty redaktorowi, wylać dziecko z kąpielą. Jako moderatorzy zaczynają także w dużej mierze początkujący użytkownicy swoją przygodę z administracją, a tym też brakuje wyczucia koniecznego do odpowiedniej oceny treści. Bo skasować lub zostawić łatwo – ale kto ma takie jaja i umiejętności, żeby z 5 kB ściany tekstu wyciąć te 2-3 dobre zdania i zrobić stuba? Podsumowując: moderacja powinna być w jak największej mierze odciążona i sformalizowana. Jednocześnie powinna być jak najszybsza i regularna. Można nawet wzorem korpo ukuć jakiś ładnie brzmiący anagram, np. CZOPU – Cofnij, Zostaw, Oznacz, Popraw (jeżeli jest to drobna poprawka), Usuń. To pięć czynności, jakie może zrobić moderator. Cztery są raczej jasne, dziwne może być Oznacz. Otóż, oznaczanie dla redaktora oznacza przesunięcie treści do przejrzenia dla redaktora za pomocą oznaczenia szablonem. W Starych Dobrych Czasach® szablony {{popr}} i {{redakcja}} doskonale funkcjonowały. Ale do tego trzeba redaktorów...

c.d.n.