Forum:Rozmawiałem sobie z Vae, czyli o przyszłości Nonsy: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M
(ot.)
Linia 32: Linia 32:


: I najważniejsze, nie upraszczajmy formy, nie dopasowujmy się do standardów ''prostych'' ludzi. Jesteśmy takim jakby undergroundem, a nie maszynką kultury masowej, i nie myślmy w kategoriach ''jak przyciągnąć fanów kwejka na Nonse''. Dyrektorzy oper nie sprzedają biletów na koncercie Rihanny. {{Metallhead}} 13:15, lut 7, 2012 (UTC)
: I najważniejsze, nie upraszczajmy formy, nie dopasowujmy się do standardów ''prostych'' ludzi. Jesteśmy takim jakby undergroundem, a nie maszynką kultury masowej, i nie myślmy w kategoriach ''jak przyciągnąć fanów kwejka na Nonse''. Dyrektorzy oper nie sprzedają biletów na koncercie Rihanny. {{Metallhead}} 13:15, lut 7, 2012 (UTC)

:Dlaczego zawsze mnie ktoś wyprzedzi? Miałam zwrócić uwagę na fakt, że coś nas mało. Zjawisko trwa już trochę i chyba warto było to poruszyć znacznie wcześniej. Oczywiście, sinusoida, raz lepiej raz gorzej, jednak to może już teraz martwić. [[Specjalna:Aktywni użytkownicy|Niepokojące, nie?]]. Ale przynajmniej userów da się policzyć. Przejrzałam tę listę, nie żeby coś. Liczyłam użytkowników powyżej 30 edycji - bo od tej liczby można mówić o aktywności. Nie jest ich więcej niż 40... Początkowo można uznać, że to dużo. Teraz zauważcie, ilu z nich to administratorzy, ilu z nich odeszło, ilu z nich jedyne te edycje ma w głosowaniach i na forum. Zostaje mało "taniej siły roboczej". Ale to jeszcze nic, bo ta czterdziestka może wystarczyć. Tylko cholera jasna, przecież nie zawsze tak było, prawda?
:Przyczyn może być wiele. Kwejk, besty - coraz mniej demoty w sumie - trochę komixxy, ale te też już dogasają. Internauci durnieją, a jak długo można być undergroundem? Jak długo można cofać własne edycje? Jak długo można pisać tylko dla siebie? Dobra, przesadzam. Jasne. Ale w jakimś stopniu mam rację i tu nie zaprzeczycie, bo mamy coraz mniej czytelników i spada liczba zarejestrowań.
:Facebook, o, tu się robi problem. Bo wstawianie sucharków, niby OK, też opowiadam potem wśród znajomych {{P}}, ale koniec końców, kto z nich zajrzy na N? Metall ma rację - jakieś konkursy na fejsie to dobra myśl. Zyskamy na tym podwójnie. Z jednej strony dostaniemy dobrą grafikę, z drugiej użytkownika. Zróbcie to jak najszybciej.
:Teraz druga rzecz, współpraca z innymi portalami. Nie mówimy o stronach pokroju kwejka, właśnie tego wolałabym uniknąć. Jeszcze nie wiem, z kim moglibyśmy nawiązać kontakt, ale na pewno chodziłoby o underground, jeśli już tak chce się nazywać podupadającą encyklopedię. Tylko trzeba dać coś w zamian. Wyślecie dyplomatów, coś się zrobi, bo w sumie na ten upadek się patrzeć nie da. Wywiady chyba są niestety nieosiągalne.
:I podbijam, że mamy się nie zniżać do internetowców. {{Jasnowidzka}} 15:50, lut 7, 2012 (UTC)

Wersja z 17:50, 7 lut 2012

Ten wątek nie był edytowany od 4494 dni. Nie baw się w archeologa i nie odkopuj go. Zamiast tego możesz wrócić na stronę główną forum i założyć nowy temat.

Jakiś czas temu rozmawialiśmy z Vae o przyszłości naszego projektu i nie widzieliśmy jej nadto obiecująco. Vae niech jednak wypowie się sam, ja zacznę tylko w swoim imieniu, mówiąc o własnych odczuciach, powtarzając co nieco pewnie z rozmowy. Mojego rozmówcę prosiłbym o udostępnienie danych za google analytics, z pewnością będą pomocne.

Generalnie rzecz się miała z naborem nowych użytkowników (choć szkoda, że chyba kwestię czytelników ominęliśmy), ja jednak najpierw zajmę się czytelnictwem, wychodząc z założenie, że w przypadku użytkowników ani administratorów natura nie znosi próżni. Mamy, po pierwsze, spadek rejestracji, jak i czytelnictwa, po drugie nie mamy czegoś, co ma konkurencja – szybkiego przekazu esencji strony. Strony modne ostatnio takie jak demotywatory czy kwejk operują bardzo prostą konstrukcją dowcipu. Obrazem, który można szybko przejrzeć, odebrać, skomentować i w końcu zaakceptować bądź nie. Naszą formułą jest jednak słowo pisane, lekturze artykułu niestety należy poświęcić troszkę czasu, podczas gdy odbiór treści graficznej trwa sekundę. Niestety słowo pisane jest w defensywie, a jeśli tak jest, to znaczy, że w defensywie jesteśmy i my.

Pozwoliłem sobie jesienią – mogę to teraz ujawnić – na eksperyment, który potwierdził moje obawy. Otóż zacząłem jako administrator Nonsensopedii na FB dawać dowcipy, opatrując je formą sucharów. Jeśli nie mogłem powalczyć grafikami, postanowiłem, że zrobię to szybkim w odbiorze i krótszym słowem pisanym. Ku mojej rozpaczy, idea rozwinęła się bardzo dobrze. Czytelnicy lajkowali, komentowali, nastąpił widoczny przyrost członków grupy i... wyraźny spadek czytelnictwa artykułów, które oczywiście musiałem dawać razem z dowcipami, inaczej nie miałbym się jak przekonać o tym, jak jedno konkuruje z drugim. Co gorsza, czytelnicy domagali się dalej sucharów, a jeśli jakiś (wcale niedługi) artykuł polubiło 15 osób, było to dużo... Symptomatyczną była sytuacja, kiedy odstąpiłem od konkurencji, rozdzielając dowcipy/obrazki oraz artykuły na kolejne wejścia. Dałem zaledwie jeden artykuł, tj. ten, którego żaden z nas chyba nie uznałby za klasyka (mimo że moim zdaniem jest fajny). Artykuł został bardzo ładnie oceniony w warunkach, kiedy odizolowałem czytelników od łatwiejszej drogi. Potem cóż, dowcip i, niestety, przebitka.

Zachęcając Was do dyskusji, chciałbym zadać pytania.

  1. Czy faktycznie teza o defensywie słowa pisanego ma zakotwiczenie w faktach, czy mamy do czynienia raczej z sezonowym wybrykiem rynku i sympatii humorystycznych?
  2. Czy eksperyment na FB i jego rezultaty wydają się Wam miarodajne?
  3. Jak możemy przeciwstawić się rynkowi – podtrzymując nasze tradycje, troszkę tylko je unowocześniając, czy też może za pomocą nowych narzędzi lub tych, z których nie korzystamy, spróbować nieco popłynąć z falą trendów, nieco przekształcając naszą tożsamość?
  4. Opcjonalnie - pomysły?

Do kwestii naboru userów na pewno powrócę, Wy także możecie o tym pisać, ponieważ te procesy ściśle się zazębiają i napędzają. Na razie nie mam jednak w tej sprawie niczego chyba odkrywczego do powiedzenia, a śpiewać w chórze niespecjalnie lubię. Otwieram dyskusję, wpisujcie się śmiało. Uwaga: bez wycieczek osobistych proszę i grzecznie, temat jest otwarty dla osób piszących spod IP, tu jednak także proszę o grzeczne wyrażanie swoich opinii. Z góry dzięki. Emdeggergadajka 11:45, lut 7, 2012 (UTC)

Powiem tak: nie od dziś wiadomo, że społeczeństwo rośnie nam głupie i choć cwane, to dość nieodpowiedzialne i bez wartości. Ale odbiegamy od rzeczy. Eksperyment tylko potwierdził to, co wie każdy, kto regularnie siedzi w sieci i to nie tylko na jednej-dwóch stronach. Wywiad pomiędzy znajomymi każdego z nas potwierdzi, że te i te strony zna, Nonsensopedię może kiedyś czytał. W tym sensie tak, eksperyment facebookowy jest miarodajny.
Więcej, fakt, że nie każdy załapie żart, to wiadoma rzecz i prościej zarówno napisać i przeczytać suchara, niż napisać i przeczytać artykuł długi, śmieszny i bogaty w treść. Dlatego normą jest, że artykuły na tematy niszowe bądź konceptualnie zrobione nie będą cieszyć się popularnością. Ja się tam założę, że do dziś niejeden zrobiony tak ANM (dajmy na to Kafka ma mniej odwiedzin niż Howard Webb, norwescy sędziowie czy jakikolwiek artykuł o prostej konstrukcji/na popularny temat. (No z tymi sędzimi dowaliłem, bo to POV i agitka, ale zrobiona w miarę – przyp. Del Penguin) Bo tacy są odbiorcy humoru internetowego – humor prosty, sytuacyjny okazuje się dla nich najlepszy. A w Centrum Badań czarny humor jest popularny, bo na takich odbiorców się nastawiamy. Oczywistość przecież, kultura masowa nie na darmo nazywa się masowa, a odbiorców Lady Gagi zawsze będzie więcej niż Last Days of Humanity czy to się komuś podoba, czy nie. To nie jest sezonowy wybryk rynku – taki jest po prostu rynek.
Co zmienić z nami? Jeszcze nie wiem :P Ale się wypowiem. Wiem, że totalnej zmiany na Uncyclopedyczne klimaty nie przewiduję w przyszłości. DelPacinoSzablon.gif ♥♦ 12:25, lut 7, 2012 (UTC)

No tak, temat, który Em tu poruszył w końcu musiał paść na światło dzienne. Wiele razy Ci mówiłem, że musimy jako Nonsensopedia zaplanować sobie swój rozwój krok po kroku, szczególnie, że robimy zawsze rozliczenie za poprzedni rok. Może powinniśmy szczegółowo planować następny?

W ubiegłym roku mieliśmy kryzys użytkowników, potem administratorów, teraz – czytelników. Czytelnicy są bardzo podatni na prostotę, banalność, łatwiznę, taką zresztą, jaką reprezentuje Kwejk czy Demotywatory. Nonsensopedia tym lepiej się prowadzi, że wymaga od piszącego artykuł stworzenia formy i tekstu, a łącząc te dwa elementy otrzymujemy całkiem dobre hasło. Ale szkoda, że coraz więcej czytelników wybiera humor prostszy, nieskomplikowany, w dawce mniejszej. Nie będziemy przecież każdego hasła skracać i ANMy przyznawać od kilobajtu. Myślę, że powinniśmy zachować nasze stare i sprawdzone sposoby (czy tam tradycje, jak kto woli, bo ja tę tradycję lubię w Nonsensopedii i przywykłem do niej), ale unowocześnić je i dostosować do nowych standardów. Dlatego cała teraz kwestia należy do nas. Z mojej chciałbym, żeby wypowiedzieli się zwykli użytkownicy ws. pomysłów, bo to oni często milczą, gdy admini decydują, a powinni – są częścią społeczności.

Na marginesie: Facebook był takim unowocześnieniem Nonsensopedii, także z tym się nam udało. Artur21 12:51, lut 7, 2012 (UTC)

To fakt, że dzisiejsze pokolenie z intenetów woli lolcaty i komiksy ułożone z memów, i mała szansa jest na to, że oni polubią Nonsę, a nawet jeśli – to tylko te proste artykuły. Moim zdaniem Nonsę trzeba odpowiednio rozpromować, ale nie wśród fanów komixxów i demotów, a wśród ludzi bardziej inteligentnych; wiem że w internecie są tacy ludzie, którzy po prostu nie znają Nonsy, ale po przeczytaniu paru artykułów, na paskach ich przeglądarek nie mieszczą się karty z naszymi stronami. Nie wykluczam większości internetu jako potencjalnych czytelników, lub nawet edytorów, jednak z nich ciężej będzie coś wyłowić.
Co do formy Nonsy, i jej formy, rzeczą której nam bardzo brakuje to grafiki. GNMów mamy bardzo mało, niektóre dość wątpliwej jakości, a w artykułach wiszą paintowe wypociny, i pierwsze rezultaty wyszukiwania w google. Brakuje nam po prostu grafik i grafików, myślałem o kunkursie, np na fejsie, myślę, że spośród naszych fanów znajdzie się co najmniej kilku grafików którzy przygotują nam dobre autorskie grafiki.
Promocja, ja nie mam jeszcze na to pomysłów, ale niektórzy pewnie już mają. Pojawiły się propozycje m.in. współpracy z innymi stronami, wywiadów ze znanymi ludźmi.
I najważniejsze, nie upraszczajmy formy, nie dopasowujmy się do standardów prostych ludzi. Jesteśmy takim jakby undergroundem, a nie maszynką kultury masowej, i nie myślmy w kategoriach jak przyciągnąć fanów kwejka na Nonse. Dyrektorzy oper nie sprzedają biletów na koncercie Rihanny. Faller 13:15, lut 7, 2012 (UTC)
Dlaczego zawsze mnie ktoś wyprzedzi? Miałam zwrócić uwagę na fakt, że coś nas mało. Zjawisko trwa już trochę i chyba warto było to poruszyć znacznie wcześniej. Oczywiście, sinusoida, raz lepiej raz gorzej, jednak to może już teraz martwić. Niepokojące, nie?. Ale przynajmniej userów da się policzyć. Przejrzałam tę listę, nie żeby coś. Liczyłam użytkowników powyżej 30 edycji - bo od tej liczby można mówić o aktywności. Nie jest ich więcej niż 40... Początkowo można uznać, że to dużo. Teraz zauważcie, ilu z nich to administratorzy, ilu z nich odeszło, ilu z nich jedyne te edycje ma w głosowaniach i na forum. Zostaje mało "taniej siły roboczej". Ale to jeszcze nic, bo ta czterdziestka może wystarczyć. Tylko cholera jasna, przecież nie zawsze tak było, prawda?
Przyczyn może być wiele. Kwejk, besty - coraz mniej demoty w sumie - trochę komixxy, ale te też już dogasają. Internauci durnieją, a jak długo można być undergroundem? Jak długo można cofać własne edycje? Jak długo można pisać tylko dla siebie? Dobra, przesadzam. Jasne. Ale w jakimś stopniu mam rację i tu nie zaprzeczycie, bo mamy coraz mniej czytelników i spada liczba zarejestrowań.
Facebook, o, tu się robi problem. Bo wstawianie sucharków, niby OK, też opowiadam potem wśród znajomych Mordka.png, ale koniec końców, kto z nich zajrzy na N? Metall ma rację - jakieś konkursy na fejsie to dobra myśl. Zyskamy na tym podwójnie. Z jednej strony dostaniemy dobrą grafikę, z drugiej użytkownika. Zróbcie to jak najszybciej.
Teraz druga rzecz, współpraca z innymi portalami. Nie mówimy o stronach pokroju kwejka, właśnie tego wolałabym uniknąć. Jeszcze nie wiem, z kim moglibyśmy nawiązać kontakt, ale na pewno chodziłoby o underground, jeśli już tak chce się nazywać podupadającą encyklopedię. Tylko trzeba dać coś w zamian. Wyślecie dyplomatów, coś się zrobi, bo w sumie na ten upadek się patrzeć nie da. Wywiady chyba są niestety nieosiągalne.
I podbijam, że mamy się nie zniżać do internetowców. Jasnowidzka 15:50, lut 7, 2012 (UTC)