Sól kuchenna: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (usunięcie 1 powtórzenia, linki wewn., cudzysłów)
(nie wiem o co chodzi, ale interpunkcja jest teraz ok.)
Linia 1: Linia 1:
{{sur|'''dodatku do żywności'''|[[Sól|inne sole]]}}
{{sur|'''dodatku do żywności'''|[[Sól|inne sole]]}}
{{Popr}}
[[Plik:Warzelnia soli.JPG|thumb|190px|Konkretny bochen musi mieć konkretną oprawę]]
[[Plik:Warzelnia soli.JPG|thumb|190px|Konkretny bochen musi mieć konkretną oprawę]]
{{t}}ważna gospodarczo [[uprawa]] występująca głównie w południowo-wschodniej [[Polska|Polsce]]. Rośnie po kryjomu, wymaga ciszy, spokoju, należy nawozić dobrym słowem i cytatami z orędzi wielkanocnych głów państw, przy czym język nie ma tu żadnego znaczenia. Sól uwielbia propagandę sukcesu. Wymaga solidnego wymłócenia na wiosnę, można też traktować ją jako oziminę wsteczną, czyli przyszłoroczną.
{{t}}dodatek do żywności występujący głównie w południowo-wschodniej [[Polska|Polsce]]. Rośnie po kryjomu, wymaga ciszy i spokoju. Należy nawozić go dobrym słowem i cytatami z orędzi wielkanocnych głów państw, przy czym język nie ma tu żadnego znaczenia. Sól uwielbia propagandę sukcesu. Wymaga solidnego wymłócenia na wiosnę, ale można też traktować ją jako oziminę wsteczną, czyli przyszłoroczną.


Zbiory następują na przełomie maja i sierpnia. Zgodnie z tradycją kończone są hucznym witaniem [[jesień|jesieni]] chlebem i świeżo zborsuczoną solą kuchenną. Po bardzo rytualnych obrzędach, chłopi oddają się całonocnej rui i poróbstwu.
Zbiory następują na przełomie maja i sierpnia. Zgodnie z tradycją, kończone są hucznym witaniem [[jesień|jesieni]] chlebem i świeżą solą kuchenną. Po bardzo rytualnych obrzędach, chłopi oddają się całonocnej rui i poróbstwu.


Niestety częstokroć niewłaściwie, nieraz pokątnie i bez stosownych koncesji, sól trafia do naszych domów. W takiej formie, która bez dogłębnej analizy [[rektoskopia|rektoskopowej]] jest nie do odróżnienia od prawidłowo zborsuczonej soli. I tak zaczyna się tragedia. Sól, nocą dostaje się przez otwory w ciele do ciał bogu ducha winnych obywateli (oraz octów winnych) i toczy od środka ich jestestwa. Słów brak by opisać ogrom tragedii jakie to za sobą pociąga. Łkanie sierot, płacz [[matka|matek]], przekleństwa [[ojciec|ojców]], bredzenie wujów, chrzanienie stryjów, bajdurzenie ciotek, stękanie bratanków, jęki kuzynek i chóralne zawodzenie dziesiątej wody po [[kisiel]]u.
Niestety, częstokroć niewłaściwie, nieraz pokątnie i bez stosownych koncesji, sól trafia do naszych domów. W takiej formie, która bez dogłębnej analizy [[rektoskopia|rektoskopowej]] jest nie do odróżnienia od prawidłowo zborsuczonej soli. Tak zaczyna się tragedia. Sól nocą dostaje się przez otwory w ciele do ciał bogu ducha winnych obywateli (oraz octów winnych) i toczy od środka ich jestestwa. Brak jest słów, by opisać ogrom tragedii, jakie to za sobą pociąga. Łkanie sierot, płacz [[matka|matek]], przekleństwa [[ojciec|ojców]], bredzenie wujów, chrzanienie stryjów, bajdurzenie ciotek, stękanie bratanków, jęki kuzynek i chóralne zawodzenie dziesiątej wody po [[kisiel]]u.


A ja się pytam „Qui bono?”. I jest to wbrew pozorom pytanie ważne, kardynalne rzekłbym. Bo przecież, u licha ktoś musi zapytać, bo jeżeli nie jak to kto? Kto wykaże się pełną [[klawiatura|klawiaturą]] dorodnych [[cnota|cnót]] obywatelskich? Kto obrośnie mysimi [[uszy|uszami]] na pośladkach? Kto produkuje zawsze smaczny, zawsze zdrowy, sok wołowy z świeżej [[krowa|krowy]]?
A ja się pytam „Qui bono?”. Wbrew pozorom to pytanie jest ważne, kardynalne rzekłbym. Przecież, u licha, ktoś musi zapytać, bo jeżeli nie ja to kto? Kto wykaże się pełną [[klawiatura|klawiaturą]] dorodnych [[cnota|cnót]] obywatelskich? Kto obrośnie mysimi [[uszy|uszami]] na pośladkach? Kto produkuje zawsze smaczny, zawsze zdrowy, sok wołowy z świeżej [[krowa|krowy]]?


[[Kategoria:Przyprawy]]
[[Kategoria:Przyprawy]]

Wersja z 19:28, 24 mar 2013

Plik:Warzelnia soli.JPG
Konkretny bochen musi mieć konkretną oprawę

Szablon:Tdodatek do żywności występujący głównie w południowo-wschodniej Polsce. Rośnie po kryjomu, wymaga ciszy i spokoju. Należy nawozić go dobrym słowem i cytatami z orędzi wielkanocnych głów państw, przy czym język nie ma tu żadnego znaczenia. Sól uwielbia propagandę sukcesu. Wymaga solidnego wymłócenia na wiosnę, ale można ją też traktować ją jako oziminę wsteczną, czyli przyszłoroczną.

Zbiory następują na przełomie maja i sierpnia. Zgodnie z tradycją, kończone są hucznym witaniem jesieni chlebem i świeżą solą kuchenną. Po bardzo rytualnych obrzędach, chłopi oddają się całonocnej rui i poróbstwu.

Niestety, częstokroć niewłaściwie, nieraz pokątnie i bez stosownych koncesji, sól trafia do naszych domów. W takiej formie, która bez dogłębnej analizy rektoskopowej jest nie do odróżnienia od prawidłowo zborsuczonej soli. Tak zaczyna się tragedia. Sól nocą dostaje się przez otwory w ciele do ciał bogu ducha winnych obywateli (oraz octów winnych) i toczy od środka ich jestestwa. Brak jest słów, by opisać ogrom tragedii, jakie to za sobą pociąga. Łkanie sierot, płacz matek, przekleństwa ojców, bredzenie wujów, chrzanienie stryjów, bajdurzenie ciotek, stękanie bratanków, jęki kuzynek i chóralne zawodzenie dziesiątej wody po kisielu.

A ja się pytam „Qui bono?”. Wbrew pozorom to pytanie jest ważne, kardynalne rzekłbym. Przecież, u licha, ktoś musi zapytać, bo jeżeli nie ja to kto? Kto wykaże się pełną klawiaturą dorodnych cnót obywatelskich? Kto obrośnie mysimi uszami na pośladkach? Kto produkuje zawsze smaczny, zawsze zdrowy, sok wołowy z świeżej krowy?