NonNews:Górnicy wygrali z Legią: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (grafika inna)
M ("NonNews:Górnicy wygrali z Legią!" przeniesiono do "NonNews:Górnicy wygrali z Legią": a po co wykrzyknik?)
(Brak różnic)

Wersja z 03:51, 24 sie 2006

23 sierpnia 2006

Mistrz Polski niezliczoną ilość razy przegrywał rywalizację o Ligę Mistrzów... Niezliczoną ilość razy odpadał także z rywalizacji o dużo mniej prestiżowy Puchar UEFA. Polska reprezentacja piłkarska, niezrażona tym faktem awansowała na Mundial. Ale nie o tym mowa w tym newsie... Legia Warszawa rozegrała bowiem kolejne spotkanie z cyklu Bój o Ligę Mistrzów, rzecz jasna przegrane. Po niemiłosiernych męczarniach (o dziwo zwycięskich) z Islandzkim amatorskim klubikiem FH Hafnarfjördur przyszła kolej na wielkich Górników z Doniecka (pierwszy mecz tych drużyn zakończył się przegraną Legionistów 1:0, w newsie mowa o drugim).

Zapowiadało się naprawdę imponująco, na trybunach zasiadł nawet sam sir Leo Beenhakker, a na boisko wszedł ten sam sędzia który dawniej pogrążył Wisłę Kraków oraz Górnicy, po nich wkroczyli piłkarze Legii, a emocje opadły...

Sędzia rozpoczął mecz, a my (czyt. widzowie/kibice/jak wiesz jak lepiej nas nazwać to nazwij) oglądaliśmy na murawie prawdziwą kopaninę, dzięki której Piotr Włodarczyk w 17 minucie strzelił gola. Później wszystko toczyło się już tylko pod dyktando Szachtara (tak zwie się klub). Do końca 1 części gry jego piłkarze strzelili 3 bramki i na przerwę schodzili w szampańskich nastrojach. Nie dziwmy się im, nawet gdyby zostawili na boisku tylko jednego piłkarza to Legia i tak nie byłaby w stanie trafić do bramki jeszcze czterokrotnie (nie swojej oczywiście), nowiem tyle potrzebowała by odrobić straty...

Drugą część gry także rozpoczęli iście szampańsko nie zdobywając jednak bramki... Pozwolili sobie na pewien specyficzny luz, którego jednak nie będę tutaj omawiał, bo i po co? Cała uwaga skupiała się wtedy tylko i wyłącznie na warszawskich kibicach, którzy ślepo wierzyli w sukces. Ułożyli oni piękną flagę przedstawiającą, już nie tak piękną, Warszawę. Musiałby jednak zdarzyć się jakiś cud... Nic takiego się jednak nie stało, Górnicy jednak, całkiem już rozluźnieni pozwolili sobie w 88 minucie na stratę drugiej bramki, przez tego który strzelanie na Łazienkowskiej rozpoczął, czyli Piotra Włodarczyka. Kibice, dowiedziawszy się tego zaczęli głośnym krzykiem próbowali wymusić na Don Leo powołanie go do kadry na mecze eliminacyjne... Mecz zakończył się wynikiem 2:3, a Lewandinho był nadzwyczaj zadowolony...

Piłkarze Legii nie są jednak załamani, bo ich celem nie było ogranie Szachtara, a możliwie jak najlepsze zaprezentowanie się w tym meczu, co uczynił tylko Włodarczyk...

A wychodząc trochę poza newsa. Pan Kowal został bohaterem swojego klubu i wraz z nim awansował tam, gdzie Legia nie mogła... Serdecznie mu gratulujemy!

Źródło

  • TVP, 23 sierpnia 2006.