Poznań: Różnice pomiędzy wersjami
(wywaliłem zdanie o skorumpowaniu w Czeczenii bo było głupie i bez sensu) |
M (odkatowanie) |
||
Linia 19: | Linia 19: | ||
[[Kategoria:Poznań|*]] |
[[Kategoria:Poznań|*]] |
||
[[Kategoria:Województwo wielkopolskie]] |
[[Kategoria:Województwo wielkopolskie]] |
||
[[Kategoria: Wiochy]] |
|||
[[Kategoria:Wulgarne]] |
Wersja z 15:56, 18 wrz 2006
Poznań - najbardziej rozwinięta wiocha w całym, marnym Ducklandzie, gdzie swoją siedzibę ma klub Lecha Poznam, Gruber i tu urzędują polscy pseudokibice. Podczas wizyty w Poznaniu należy uważać na latające pestki i spróbować się wtopić w tutejszą ludność udawając małego fiata. Warto również zwrócić uwagę na napierdalające się rogami barany, których walki są główną atrakcją tej wiochy. Nagrodą dla zwycięzcy ma być jakaś zajefajna suczka, która nie żyje już od 201 lat. Dzisiaj mija dziennica jej śmierci, więc módlmy się. Znajduje się tu również największe w Ducklandzie lotnisko, tzw. ławica. Latają tam samoloty, dywany i inne czajniki. Można stąd w łatwy sposób uciec z kraju przed Wielką Kaczką. Mieszkańcy Poznania znani sa w całym Ducklandzie ze skąpstwa, że nawet Szkoci im zazdroszczą. Typowa odzywka poznaniaka do gościa wpadającego z wizytą to: "Nie napiłbyś się herbaty?", podczas gdy w innych częściach Polski mówi się "Może napijesz się herbaty?". Poznaniacy nawet gdy są na wakacjach skwapliwie liczą pieniądze, które są głównym tematem rozmów towarzyskich wśród młodych i starych. Nigdy nie podwożą na stopa, no chyba, że sami mają w tym interes. Wpieprzają za to jak głupi pyry z gzikiem. O tym, że uważają, że na wschód od Konina jest już Azja, nawet nie warto wspominać.
Atrakcje turystyczne
- klub dla samotnych "Lecha Poznam"
- naparzające się na rynku baranki wielkanocne
- Ławica, czyli taki ogródek z rybami
- Polibuda - jak sama nazwa wskazuje miejsce złożone z wielu bud, legendy głoszą że za dnia pojawia się tam Szamanator, walczy z nim całe AiZ, który włada wielkim Ogame.
- Bema - najlepszy bazar na świecie, główną atrakcją są starsi panowie w ciembych kurtkach, którzy pomimo braku towaru tanio załatwią wszystko. Niektórzy uważają, ze jest to lepsze miejsce niż Stadio Xlecia w Warszawie.