Nonźródła:Dowcipy o Janie i hrabim: Różnice pomiędzy wersjami
M (→top: +DowcipNPA) |
Znaczniki: mobilna mobilna www |
||
(Nie pokazano 2 wersji utworzonych przez 2 użytkowników) | |||
Linia 8: | Linia 8: | ||
''– Miał. Łopatę. |
''– Miał. Łopatę. |
||
''– A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku? |
''– A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku? |
||
''– Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje. |
''– Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje. |
||
</poem> |
</poem> |
||
---- |
---- |
||
Linia 19: | Linia 19: | ||
''– Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu? |
''– Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu? |
||
''– Tak, proszę pana. |
''– Tak, proszę pana. |
||
''– To zabij tego chama. |
''– To zabij tego chama. |
||
Po chwili: |
Po chwili: |
||
''– Zrobione, proszę pana. |
''– Zrobione, proszę pana. |
||
''– |
''– Hmm… Zabij jeszcze moją żonę, nie będzie mnie zdradzać. |
||
Chwilę później: |
Chwilę później: |
||
''– Zrobione, proszę pana. |
''– Zrobione, proszę pana. |
||
''– I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony. |
''– I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony. |
||
''– Przecież pańska żona nie miała psa. |
''– Przecież pańska żona nie miała psa. |
||
''– |
''– Zaraz… Czy to na pewno numer 666 767 766? |
||
</poem> |
</poem> |
||
---- |
---- |
||
Linia 33: | Linia 33: | ||
Hrabia mówi do Jana: |
Hrabia mówi do Jana: |
||
''– Janie, jajka! |
''– Janie, jajka! |
||
''– Przynieść, czy podrapać? |
''– Przynieść, czy podrapać? |
||
</poem> |
</poem> |
||
---- |
---- |
||
Linia 40: | Linia 40: | ||
''– Janie, czy cytryna ma nogi? |
''– Janie, czy cytryna ma nogi? |
||
''– Raczej nie, proszę pana. |
''– Raczej nie, proszę pana. |
||
''– Niech to szlag, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty. |
''– Niech to szlag, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty. |
||
</poem> |
</poem> |
||
---- |
---- |
||
Linia 54: | Linia 54: | ||
Hrabia wrócił po długiej nieobecności w domu. Na dworcu czekał na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan. Hrabia pyta się Jana: |
Hrabia wrócił po długiej nieobecności w domu. Na dworcu czekał na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan. Hrabia pyta się Jana: |
||
''– No i co się zmieniło podczas mojej nieobecności? |
''– No i co się zmieniło podczas mojej nieobecności? |
||
''– A nic panie |
''– A nic panie hrabio… tylko… Azorek zdechł. |
||
''– Azorek? Mój ukochany piesek? Jak? |
''– Azorek? Mój ukochany piesek? Jak? |
||
''– Nażarł się końskiej padliny, to zdechł. |
''– Nażarł się końskiej padliny, to zdechł. |
||
Linia 86: | Linia 86: | ||
---- |
---- |
||
<poem> |
<poem> |
||
Hrabia mówi do Jana: |
|||
''– |
''– Janie, zasłałem łóżko." |
||
''– |
''– O! To świetnie!" |
||
''– |
''– No nie bałdzo." |
||
</poem> |
</poem> |
||
---- |
---- |
||
Linia 99: | Linia 99: | ||
---- |
---- |
||
<poem> |
<poem> |
||
''– Janie, przynieś szklankę |
''– Janie, przynieś szklankę wody… Janie, przynieś jeszcze jedną szklankę wody. |
||
''– Panie hrabio, może przyniosę od razu całe wiadro? |
''– Panie hrabio, może przyniosę od razu całe wiadro? |
||
''– Janie, nie dyskutuj ze mną, kiedy biblioteka płonie.'' |
''– Janie, nie dyskutuj ze mną, kiedy biblioteka płonie.'' |
||
Linia 114: | Linia 114: | ||
<poem> |
<poem> |
||
Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem: |
Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem: |
||
''– No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś |
''– No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą… |
||
''– Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy.'' |
''– Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy.'' |
||
</poem> |
</poem> |
||
Linia 122: | Linia 122: | ||
''– Czy w moim samochodzie drzwi otwierają się do góry? |
''– Czy w moim samochodzie drzwi otwierają się do góry? |
||
''– Nie, proszę pana. |
''– Nie, proszę pana. |
||
''– A niech |
''– A niech ich… Znowu mnie przywieźli w bagażniku.'' |
||
</poem> |
</poem> |
||
---- |
---- |
||
<poem> |
<poem> |
||
Rozmawia dwóch hrabiów: |
Rozmawia dwóch hrabiów: |
||
''– Wiesz, ostatnio moja żona uciekła z |
''– Wiesz, ostatnio moja żona uciekła z kamerdynerem… |
||
''– Smutne. |
''– Smutne. |
||
''– E, tam, i tak miałem go zwolnić.'' |
''– E, tam, i tak miałem go zwolnić.'' |
||
Linia 135: | Linia 135: | ||
Świeżo upieczony hrabia był ciekaw, jak powinno się poprawnie kreować image. Zapisał się więc do klubu. |
Świeżo upieczony hrabia był ciekaw, jak powinno się poprawnie kreować image. Zapisał się więc do klubu. |
||
''– Masz najnowszego Mercedesa? |
''– Masz najnowszego Mercedesa? |
||
''– |
''– No… nie. |
||
''– Masz dwupiętrową willę? |
''– Masz dwupiętrową willę? |
||
''– |
''– No… nie. |
||
''– A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami? |
''– A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami? |
||
''– |
''– No… nie. |
||
''– No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy.'' |
''– No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy.'' |
||
Dzwoni więc do swojego służącego: |
Dzwoni więc do swojego służącego: |
||
''– Janie, sprzedaj nasze Cadillaki i kup takie tanie, niemieckie gówno jakim teraz wszyscy jeżdżą. |
''– Janie, sprzedaj nasze Cadillaki i kup takie tanie, niemieckie gówno jakim teraz wszyscy jeżdżą. |
||
''– Dobrze, |
''– Dobrze, panie… |
||
''– I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi. |
''– I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi. |
||
''– Dobrze, |
''– Dobrze, panie… Coś jeszcze? |
||
''– |
''– Ta… zabierz Burkowi obrożę i mi ją przywieź.'' |
||
</poem> |
</poem> |
||
---- |
---- |
||
Linia 160: | Linia 160: | ||
''– Tak, jaśnie panie, kupiłem. |
''– Tak, jaśnie panie, kupiłem. |
||
''– A dużo to kosztowało? |
''– A dużo to kosztowało? |
||
''– Niedużo, jaśnie panie. Tak niedużo, że jeszcze i sobie też |
''– Niedużo, jaśnie panie. Tak niedużo, że jeszcze i sobie też kupiłem…'' |
||
</poem> |
</poem> |
||
[[Kategoria: |
[[Kategoria:Nonźródła – dowcipy|Janie i hrabim]] |
Aktualna wersja na dzień 16:19, 13 lip 2020
UWAGA! To jest artykuł z dowcipami. Prosimy nie kopiować tu kawałów z internetu – to naruszenie praw autorskich. Możesz natomiast zmyślać lub wpisywać żarty zasłyszane. |
Do pokoju wchodzi strasznie pobity hrabia:
– O rany, sir, co się panu stało? – pyta Jan.
– Dostałem w twarz od barona Stefana.
– Od barona Stefana? Przecież to chucherko! Musiał mieć coś w ręku.
– Miał. Łopatę.
– A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku?
– Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje.
Hrabia dzwoni do domu. Odbiera kamerdyner:
– Janie, czy moja żona jest w domu?
– Tak, proszę pana.
– Czy jest ze swoim kochankiem?
– Tak, proszę pana.
– Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu?
– Tak, proszę pana.
– To zabij tego chama.
Po chwili:
– Zrobione, proszę pana.
– Hmm… Zabij jeszcze moją żonę, nie będzie mnie zdradzać.
Chwilę później:
– Zrobione, proszę pana.
– I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony.
– Przecież pańska żona nie miała psa.
– Zaraz… Czy to na pewno numer 666 767 766?
Hrabia mówi do Jana:
– Janie, jajka!
– Przynieść, czy podrapać?
Hrabia pyta kamerdynera:
– Janie, czy cytryna ma nogi?
– Raczej nie, proszę pana.
– Niech to szlag, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty.
Hrabia wraca do dworu, gdy w wejściu łapie go Jan.
– Jaśnie panie, pańska małżonka właśnie przyjmuje w alkowie barona Stefana!
– Janie, szablę!
Jan podał szablę, jego pan wpadł do sypialni. Dał się słyszeć świst szabli i przerażone krzyki, po czym hrabia podszedł do Jana, ścierając krew z ostrza.
– Janie, dla barona Stefana wacik, a dla jaśnie pani korkociąg.
Hrabia wrócił po długiej nieobecności w domu. Na dworcu czekał na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan. Hrabia pyta się Jana:
– No i co się zmieniło podczas mojej nieobecności?
– A nic panie hrabio… tylko… Azorek zdechł.
– Azorek? Mój ukochany piesek? Jak?
– Nażarł się końskiej padliny, to zdechł.
– A skąd na dworze końska padlina?
– Konie się poparzyły, to zdechły.
– Jak to konie się poparzyły?
– Podczas pożaru stajni.
– A kto podpalił stajnię?
– Od płonącego dworu się zajęło.
– A dwór jak spłonął?!
– Bo świeczka na trumnie pana teścia się wywaliła i firanki się zajęły.
– A dlaczego mój teść umarł?
– Bo jaśnie panienka uciekła z tym żołnierzem, co pana z nim przez trzy lata zdradzała.
– Przez trzy lata mnie zdradzała! Przecież to nic nowego.
– No właśnie mówię, że nic nowego się nie wydarzyło.
Hrabina mówi do hrabiego:
– Hrabio, może podam obiad?
– Bez sensu.
– No to może, hrabio, pójdziemy na spacer?
– Bez sensu.
– No to może opowiem zagadkę?
– Dobra, niech będzie.
– Co to jest: ciepłe, owłosione i wchodzi do dziury?
– Chuj.
– A nie, bo myszka!
– Mysz w piździe? Bez sensu.
Hrabia mówi do Jana:
– Janie, zasłałem łóżko."
– O! To świetnie!"
– No nie bałdzo."
– Janie, dzisiejszej nocy miałem przypadkowy wytrysk.
– Tak, już pędzę zmienić prześcieradło.
– Baldachim, idioto!
– Janie, przynieś szklankę wody… Janie, przynieś jeszcze jedną szklankę wody.
– Panie hrabio, może przyniosę od razu całe wiadro?
– Janie, nie dyskutuj ze mną, kiedy biblioteka płonie.
Markiz de Téléchargement powiada do kamerdynera:
– Jean, jestem zmuszony zwolnić cię ze służby.
– A to dlaczego, jaśnie panie?
– Bo się upijasz w te same dni co ja.
– To chyba nie moja wina, że jaśnie pan upija się codziennie?
Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem:
– No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą…
– Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy.
Po hulaszczej nocy hrabia pyta kamerdynera:
– Czy w moim samochodzie drzwi otwierają się do góry?
– Nie, proszę pana.
– A niech ich… Znowu mnie przywieźli w bagażniku.
Rozmawia dwóch hrabiów:
– Wiesz, ostatnio moja żona uciekła z kamerdynerem…
– Smutne.
– E, tam, i tak miałem go zwolnić.
Świeżo upieczony hrabia był ciekaw, jak powinno się poprawnie kreować image. Zapisał się więc do klubu.
– Masz najnowszego Mercedesa?
– No… nie.
– Masz dwupiętrową willę?
– No… nie.
– A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami?
– No… nie.
– No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy.
Dzwoni więc do swojego służącego:
– Janie, sprzedaj nasze Cadillaki i kup takie tanie, niemieckie gówno jakim teraz wszyscy jeżdżą.
– Dobrze, panie…
– I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi.
– Dobrze, panie… Coś jeszcze?
– Ta… zabierz Burkowi obrożę i mi ją przywieź.
Wchodzi hrabia do pokoju. Na środku – wielka kupa:
– Janie! – woła.
– Ja też nie! – odpowiada Jan.
Właściciel ziemski wysłał lokaja do Rzymu po tytuł hrabiowski, zaopatrując go w pieniądze na zakup. Gdy lokaj wrócił, wywiązała się taka rozmowa:
– No i co, Janie, kupiłeś?
– Tak, jaśnie panie, kupiłem.
– A dużo to kosztowało?
– Niedużo, jaśnie panie. Tak niedużo, że jeszcze i sobie też kupiłem…