Absurd: Różnice pomiędzy wersjami
M (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to Sir Damiinho. Autor wycofanej wersji to 83.8.77.231.) |
|||
Linia 19: | Linia 19: | ||
[[fi:Absurdistan]] |
[[fi:Absurdistan]] |
||
[[nl:Absurdistan]] |
[[nl:Absurdistan]] |
||
lub |
|||
''W gorącym cieniu na miękkim kamieniu stojąc siedziała młoda [[staruszka]] i nic nie mówiąc odezwała się do wysokiego mężczyzny niskiego wzrostu z długą brodą bez zarostu: "Och... jakże upalny mróz mamy tego lata" - a było to zimą. Obok stały sobie 3 łodzie. Jedna cała, drugiej pół, a trzeciej wcale nie było. Wsiadł do tej czwartej i popłynął w nieznane morze na ukochaną bezludną [[wyspę]]. Jadł tam trujące czerwone [[jabłka]], które były żółte, ponieważ były zielone. Zaczęli gonić go za to biali [[Murzyni]]. Uciekając wspiął się na gruszkę, posypały się jabłka, aż w końcu przyszedł właściciel tego dębu i powiedział: "Złaź pan z tego banana, bo to nie moja wierzba" A on dalej mieszał [[wapno]].'' |
Wersja z 23:18, 26 lis 2009
TO JEST APSURT!
Jasiu Śmietana o tym artykule
Absurd – sytuacja normalna, przeciętna, do przewidzenia, zawierająca bezsens, nie powinna wzbudzać większych emocji; jednak ciesząca się dużym zainteresowaniem motłochu.
Przykład absurdu
Jak co dzień w piątek, we wczesnych godzinach rannych około 16, w słonecznym cieniu, na miękkim kamieniu siedziała pięcioletnia staruszka i nic nie mówiąc rzekła:
- – Byłam ja bezdzietna, miałam ja trzech synów. Pierwszy pojechał na wojnę i zginął śmiercią tragiczną, a teraz siedzi na tapczanie i bawi się bocianem. Drugi pojechał do portu, gdzie były trzy statki, jeden cały, drugiego połowa, a trzeciego wcale nie było. Wsiadł do tego, którego wcale nie było i pojechał na bezludną wyspę szukać białych Murzynów. Piąty poszedł do sadu, wlazł na gruszkę, trząsł pietruszkę, cebula leciała. Przyszedł właściciel tego banana i mówi: złaź pan z tego kasztana, to ten wziął ziemniaki i poszedł nad jezioro na raki.
i poszła zbierać czarne jagody, które były czerwone, ponieważ były jeszcze zielone.
lub
W gorącym cieniu na miękkim kamieniu stojąc siedziała młoda staruszka i nic nie mówiąc odezwała się do wysokiego mężczyzny niskiego wzrostu z długą brodą bez zarostu: "Och... jakże upalny mróz mamy tego lata" - a było to zimą. Obok stały sobie 3 łodzie. Jedna cała, drugiej pół, a trzeciej wcale nie było. Wsiadł do tej czwartej i popłynął w nieznane morze na ukochaną bezludną wyspę. Jadł tam trujące czerwone jabłka, które były żółte, ponieważ były zielone. Zaczęli gonić go za to biali Murzyni. Uciekając wspiął się na gruszkę, posypały się jabłka, aż w końcu przyszedł właściciel tego dębu i powiedział: "Złaź pan z tego banana, bo to nie moja wierzba" A on dalej mieszał wapno.