Cytaty:Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
(→‎W: int.)
 
Linia 42: Linia 42:
* ''– Zagraniczna! Znacie ten język?<br />– Nie, tak tylko czytam.<br />– A, no tak to można, zwłaszcza dla zabicia czasu.''
* ''– Zagraniczna! Znacie ten język?<br />– Nie, tak tylko czytam.<br />– A, no tak to można, zwłaszcza dla zabicia czasu.''
** Opis: dyr. Dudała do pracownicy przeglądającej angielskojęzyczną książkę
** Opis: dyr. Dudała do pracownicy przeglądającej angielskojęzyczną książkę

== Zobacz też ==
* ''[[Cytaty:Alternatywy 4|Alternatywy 4]]''
* ''[[Cytaty:Brunet wieczorową porą|Brunet wieczorową porą]]''
* ''[[Cytaty:Miś (film)|Miś]]''
* ''[[Cytaty:Poszukiwany, poszukiwana|Poszukiwany, poszukiwana]]''
* ''[[Cytaty:Zmiennicy|Zmiennicy]]''


[[Kategoria:Cytaty filmowe|{{PAGENAME}}]]
[[Kategoria:Cytaty filmowe|{{PAGENAME}}]]

Aktualna wersja na dzień 15:08, 11 kwi 2020

Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz? – cytaty.

A Ą B C Ć D E Ę F G H I J K L Ł M N Ń O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż

D[edytuj • edytuj kod]

  • – Dziecko Chińczyk i dziecko Japończyk to się niczym od siebie w ogóle nie różnią, bo tylko nazwą zasadniczo: to Chińczyk, a to Japończyk. No chyba tylko, jak Chińczyk jest chłopiec, a Japończyk dziewczynka, to się różnią od siebie. Płcią. To wtedy już tak, jak u ludzi.
    • Opis: wywody jednego z robotników odpoczywających na skwerze

J[edytuj • edytuj kod]

  • – Ja nie wiem, też jeżdżę samochodem, tak samo jak pan. I nigdy mi nic nie ukradli! I zdanżam na czas, proszę pana!
    – Zdążam.
    – No właśnie – i pan zdanża!
  • – Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano, za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację. Tylko wstaję i wychodzę.
    – No, ubierasz się pan.
    – W płaszcz, jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
    – A... fakt.
    – Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest pekaes.
    – I zdanżasz pan?
    – Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i się nie zatrzymuje. Przystanek idę do mleczarni. To jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, wiesz pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie wysiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny do Stadionu, a potem to już mam z górki, bo tak... w 119. przesiadka, w 13. przesiadka, w 345., i jestem w domu, to znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans. To sobie obiad jem w bufecie, to po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść, tylko prosto do domu. I góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się. Jem śniadanie i idę spać.
  • – Ja uważam, że klucz od magazynku podręcznego, to trzech mogłoby odbierać w zasadzie, a nie cała komisja. Tak mi się zdaje.
    – Bardzo dobra myśl, zgłoście to na oddział, do komisji wniosków.
    – Tak, no właśnie, a nawet dwóch, bo jeden drugiego skontroluje przecież, a klucz i tak odbiorą.
    – Słusznie! Zgłoście to na oddział, wykorzystają to, to jeszcze premię dostaniecie.
  • – Jak się Pani nazywa?
    – Lewandowska.
    – Aha. Pani ma mięso, nie, pani Lewandowska? A ja mam cienką blachę! Może byśmy sobie zrobili parę sztuk konserw na zimę, co?

M[edytuj • edytuj kod]

  • – Masz tam jakiś dźwig na budowie?
    – Jeden mam.
    – To pchnij mi go tutaj na Ludną, na godzinkę, co?
    – Nie, no nie mogę, oczekujemy nieoczekiwanej kontroli, muszę robić.

O[edytuj • edytuj kod]

  • – Ożenię się z tobą.
    – Jak to, ożenisz się ze mną?
    – To oczywiste, że z tobą. Dziecko jest dziecko. Słuchaj, to jest przyszły obywatel!
    – Aha. No, ale przecież byliśmy u tego lekarza...
    – No, bo chciałem mieć pewność, że się nie mylisz, że rzeczywiście. No i rzeczywiście! Dziecko musi mieć matkę.
    – No przecież matkę ma...
    – Matkę i ojca. A ojciec jest tak samo ważny jak matka. Jak matka gdzieś wyjedzie, to nawet ważniejszy. Dlatego uważam, że powinienem się z tobą ożenić.
    – Ale przecież ty jesteś żonaty.
    – Żonaty, żonaty! Żona cię bardzo polubi.
    • Opis: rozmowa dyr. Krzakoskiego z Danusią, która jest z nim w ciąży

P[edytuj • edytuj kod]

  • – Panie kierowniku, ja już czekam cały miesiąc!
    – Pan siada, sekundę... Miesiąc, mówi pan?!
    – Nooo!
    – No i już nieprawda, bo nie miesiąc, a 37 dni kalendarzowych.
    – Więc już więcej!
    – Więc już się pan mija z prawdą, prawda? Nooo. 37 dni... No skoro pan tyle czeka, to może pan poczekać jeszcze jeden dzień.
    – Ja mam czekać jeszcze jeden dzień, a ten pan dopiero...!
    – Nie, chwileczkę, niech pan siada. Pan jest moim gościem na razie, ja mówię. Samochód tego pana przywieziono dzisiaj rano, 8 godzin temu. Czyli że dla niego jeden dzień czekania dłużej, to jest 300% więcej czasu.
    – Ale...
    – Jest czy nie jest?
    – No jest.
    – No, jest. A dla pana, skoro pan czekasz 37 dni, to jeden dzień więcej to będzie... yyy... No kochany, no jakby nie liczyć no... (liczy różnymi sposobami). No jakby nie liczyć... To dla pana jeden dzień jest niecałe 3, dokładnie 2 koma 702. No to na stratę 2 koma 7 no, to jeszcze możemy sobie pozwolić, ale żeby stracić 300% czasu... ho, ho, kochany, co to to nie – my na czas musimy patrzeć po gospodarsku!
    • Opis: rozmowa klienta z kierownikiem warsztatu samochodowego
  • – Proszę pana, tu nie wolno palić.
    – Wiem, ale ja się nie zaciągam.
    • Opis: w kolejce na poczcie
  • – Pytanie dla zespołu z Zabrza: o jaki procent łóżek szpitalnych powiększyła się ilość miejsc w ostatnim okresie?
    – 7218 godzin.
    – No tak, ale to jest odpowiedź na trzecie pytanie, którego jeszcze nie czytałem.
    • Opis: podczas teleturnieju

R[edytuj • edytuj kod]

  • – Romek, mam dla ciebie pracę i od razu tu jestem. Kumpel jest dla mnie kumpel, lekko każdy nie ma. A powiem ci szczerze, mnie rozumiesz, mnie zdradza żona, takie jest życie.
    – Te, cwany gapa!
    – Co?
    – Nie bądź pan taki specjalista z miodem w uszach. Pan tu nie stał! Pan, pan! No co się gapisz, do ciebie mówię!
    – Ty, ty!
    – Co?
    – Stój cicho. Tego pana żona zdradza, a ty mordę wydzierasz, baranie!
    • Opis: w kolejce po meble

T[edytuj • edytuj kod]

  • – Tak, wtedy też tak samo, pamiętam: telefon dzwonił, dzwonił, dzwonił tak, jakby chciał, żeby go ktoś odebrał, no! A ta pajęczyna to tak samo wisiała, jak wtedy, jak ten poprzedni dyrektor miał zlecieć. No ten Naręba.
    – Taaak?
    – No tak, zupełnie prawie tak jak dzisiaj.
    – Co pani powie?!
    – No mówię pani... A to wiadro z wodą, to moja pani, o tak się wtedy wylało... (wylewa wiadro z wodą na schody).
    – Daj pani spokój...
    • Opis: rozmowa sprzątaczek

W[edytuj • edytuj kod]

  • – Widzisz, synku, w noc świętojańską kwitnie kwiat paproci, który normalnie nie kwitnie, gdyż ma zarodniki. Gadają ludzkim głosem krowy, konie i świnie.
    – To chyba tylko w Wigilię.
    – W Wigilię? To te wierzące!
    • Opis: rozmowa ojca z małoletnim synem

Z[edytuj • edytuj kod]

  • – Zagraniczna! Znacie ten język?
    – Nie, tak tylko czytam.
    – A, no tak to można, zwłaszcza dla zabicia czasu.
    • Opis: dyr. Dudała do pracownicy przeglądającej angielskojęzyczną książkę

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]