Artysta: Różnice pomiędzy wersjami
(nie, to nie jest żaden głupi blanking) |
M (Revert: Wersja z 23:34, lut 17, 2011 (głupi blanking). Anulowano wersję użytk. 184.106.129.111) |
||
Linia 1: | Linia 1: | ||
[[Plik:Puma Swede DSC 0150.JPG|thumb|250px|Jedna z artystek w szale twórczym (jeszcze z oboma uszami).]] |
|||
'''Artysta''' – człowiek, który nie dorósł i pozostał chory na wyobraźnię przez całe życie; zwykle niezrozumiany jest przez innych, dopóki nie skończy swojego [[ludzki żywot|żywota]]. Dzieje się tak dlatego, że dopiero po śmierci artysty zaczyna oceniać się jego dzieło, a nie samego tylko autora. |
'''Artysta''' – człowiek, który nie dorósł i pozostał chory na wyobraźnię przez całe życie; zwykle niezrozumiany jest przez innych, dopóki nie skończy swojego [[ludzki żywot|żywota]]. Dzieje się tak dlatego, że dopiero po śmierci artysty zaczyna oceniać się jego dzieło, a nie samego tylko autora. |
||
Dlatego też wielu świadomych tego faktu a żądnych sławy kandydatów na artystów samodzielnie kończy swój pobyt na tym łez padole w jak najmłodszym wieku. W sumie: czym szybciej, tym lepiej ale nie należy zapominać o tym aby pozostawić jednak po sobie jakąś spuściznę, najlepiej tzw. spuściznę twórczą. Kandydaci na wielkich artystów, którzy zbytnio się pośpieszą i zapomną o tym drobnym szczególe mogą nie do końca zostać zrozumiani, ba: nawet nie zostać w ogóle rozpoznani jako artyści. A tego przecież jednak większość artystów chciałaby uniknąć. |
|||
Innym wypróbowanym sposobem aby zostać wielkim artystą jest obcięcie sobie ucha (tzw. ''sposób na [[Vincent van Gogh|Van Gogha]]''). W trakcie tej czynności twórczej (w kręgach artystycznych fachowo zwanego ''performensem'') należy zachować jednak minimum ostrożności i rozwagi ponieważ może dojść do niekontrolowanego obśliźnięcia się narzędzia i możliwości ucięcia sobie także zupełnie [[Penis|czegoś innego]] - z dużą szkodą dla przyszłych pokoleń artystycznych (ta uwaga nie dotyczy artystów płci przeciwnej, czyli artystek - te mogą spokojnie obcinać sobie uszy bez większych konsekwencji rozrodczych, najwyżej trzeba będzie wynająć dobrą [[mamka|mamkę]]). |
|||
Czasami jednak ten drugi sposób nie skutkuje i kandydat na wielkiego artystę musi jednak z sobą własnoręcznie skończyć. Tak bywa i należy serio brać to pod uwagę. |
|||
Należy też zauważyć, że oba te niezawodne sposoby zostania wielkim artystą są już dość oklepane i (co tu dużo ''owijać w bawełnę'') raczej bolesne. Tak więc część mniej radykalnych artystów próbuje różnych innych dróg ale zwykle bez większego powodzenia. Wielka sztuka musi boleć. W tej dziedzinie ''lekko nie ma'' i pójście na jakikolwiek kompromis kończy się fatalnie (jeśli chodzi o rozwój drogi artystycznej kandydata na artystę i uznania go przez [[krytyka|krytykę]] za wielkiego artystę). Pocieszające jest tylko to, że i ''ślepej kurze może się w końcu trafić ziarno'' a jak wiadomo powszechnie ''wielka sztuka krytyk się nie boi''. |
|||
{{osoba styl}} |
{{osoba styl}} |
Wersja z 20:49, 18 lut 2011
Artysta – człowiek, który nie dorósł i pozostał chory na wyobraźnię przez całe życie; zwykle niezrozumiany jest przez innych, dopóki nie skończy swojego żywota. Dzieje się tak dlatego, że dopiero po śmierci artysty zaczyna oceniać się jego dzieło, a nie samego tylko autora.
Dlatego też wielu świadomych tego faktu a żądnych sławy kandydatów na artystów samodzielnie kończy swój pobyt na tym łez padole w jak najmłodszym wieku. W sumie: czym szybciej, tym lepiej ale nie należy zapominać o tym aby pozostawić jednak po sobie jakąś spuściznę, najlepiej tzw. spuściznę twórczą. Kandydaci na wielkich artystów, którzy zbytnio się pośpieszą i zapomną o tym drobnym szczególe mogą nie do końca zostać zrozumiani, ba: nawet nie zostać w ogóle rozpoznani jako artyści. A tego przecież jednak większość artystów chciałaby uniknąć.
Innym wypróbowanym sposobem aby zostać wielkim artystą jest obcięcie sobie ucha (tzw. sposób na Van Gogha). W trakcie tej czynności twórczej (w kręgach artystycznych fachowo zwanego performensem) należy zachować jednak minimum ostrożności i rozwagi ponieważ może dojść do niekontrolowanego obśliźnięcia się narzędzia i możliwości ucięcia sobie także zupełnie czegoś innego - z dużą szkodą dla przyszłych pokoleń artystycznych (ta uwaga nie dotyczy artystów płci przeciwnej, czyli artystek - te mogą spokojnie obcinać sobie uszy bez większych konsekwencji rozrodczych, najwyżej trzeba będzie wynająć dobrą mamkę).
Czasami jednak ten drugi sposób nie skutkuje i kandydat na wielkiego artystę musi jednak z sobą własnoręcznie skończyć. Tak bywa i należy serio brać to pod uwagę.
Należy też zauważyć, że oba te niezawodne sposoby zostania wielkim artystą są już dość oklepane i (co tu dużo owijać w bawełnę) raczej bolesne. Tak więc część mniej radykalnych artystów próbuje różnych innych dróg ale zwykle bez większego powodzenia. Wielka sztuka musi boleć. W tej dziedzinie lekko nie ma i pójście na jakikolwiek kompromis kończy się fatalnie (jeśli chodzi o rozwój drogi artystycznej kandydata na artystę i uznania go przez krytykę za wielkiego artystę). Pocieszające jest tylko to, że i ślepej kurze może się w końcu trafić ziarno a jak wiadomo powszechnie wielka sztuka krytyk się nie boi.
Ten artykuł jest pisany w stylu osoby (lub czego tam), której dotyczy i może nie być zrozumiały dla wszystkich. |
Artyści kontra krytyka
Jesteśmy twórczy o tyle, o ile pozwalają nam na to panowie w czarnych i grafitowych garniturach. Te osoby każą nam odtwarzać to, co już było, a to wszystko po to, by to, co robimy, mogło być zrozumiałe dla każdego z ich grona. Teoretycznie walczą z kiczem, lecz czy oni przypadkiem sami chcą nie być jego odbiorcami?
Szczerze mówiąc, wielu z nas ma tych panów w głębokim poważaniu i dokonuje dzieł niezwykłych, takich, jak na ten przykład Czarny kwadrat na białym tle. Z drugiej strony jednak, w dzisiejszym świecie motłoch może byle fekalia uznać za sztukę, co zostało dosłownie zilustrowane przez jednego z nas.
Życie codzienne
W wolnym czasie robimy wiele rzeczy uznawanych za ekscentryczne i niemoralne; spotykamy się z paniami lekkich obyczajów, pijemy niecodzienne trunki, a czasami zapoznajemy się z darami natury, takimi, jak zioła, kaktusy lub grzyby.
Nie wińcie nas o hedonizm; my po prostu szukamy inspiracji nawet w najciemniejszych stronach życia, dlatego uznajcie nas raczej za mesjaszy, którzy zatracają swe dusze w imieniu Waszych dusz. Niektórzy z nas tracą uszy, a nawet i życie, po to, abyście Wy mogli powiedzieć chociaż krótkie: „och”, panowie w ciemnych garniturach zachowali swoją pracę, zaś w domach aukcyjnych mogły nadal krążyć pieniądze.