NonNews:Jezus na Narodowym: Różnice pomiędzy wersjami
M (Przywrócono poprzednią wersję, jej autor to Argh!. Autor wycofanej wersji to 195.187.102.53.) |
M |
||
Linia 6: | Linia 6: | ||
Pierwszy z nich wydarzył się już przed samym wydarzeniem. Po raz pierwszy [[Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie|ZTM]] wraz z Biurem Koordynacji Imprez Masowych zrezygnowały z zamykania połowy miasta, celem ''ułatwienia'' transportu wierzących na miejsce. |
Pierwszy z nich wydarzył się już przed samym wydarzeniem. Po raz pierwszy [[Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie|ZTM]] wraz z Biurem Koordynacji Imprez Masowych zrezygnowały z zamykania połowy miasta, celem ''ułatwienia'' transportu wierzących na miejsce. |
||
Dalej było już tylko lepiej. W trakcie brawurowych rekolekcji |
Dalej było już tylko lepiej. W trakcie brawurowych rekolekcji ojcowie Bashobora przeskakiwał na [[Harleyowcy|Harleyu]] przez płonące krzyże oraz smagał batem bliżej stojących wiernych. Jego zdaniem ból i tanie widowiska zbliżają ludzi do [[Bóg|Boga]], stąd tak niezwykłe połączenie obu tych rzeczy. |
||
Cuda |
Cuda ojców Bashobory dotknęły [[menel|ludzi ubogich materialnie]], acz niewątpliwie bogatych duchem. Oślepieni od [[alkohol]]u metylowego odzyskiwali wzrok, a kulawi, którym nerwy od nadmiaru trunków odmówiły posłuszeństwa, zaczynali chodzić normalnie. Jeden z uzdrowionych postanowił nawet zacząć aktywne poszukiwanie [[praca|pracy]]. Kibicujemy mu i wierzymy, że wytrwa w swoim postanowieniu. |
||
Nie wszyscy jednak wierzą w dobre intencje |
Nie wszyscy jednak wierzą w dobre intencje ojców Bashobory. Jeden z mieszkańców [[Praga Północ|Pragi Północ]], przedstawiający się jako pan Zdzich, twierdzi, że wszystkie cuda były sfałszowane.<br/> |
||
– ''Ja tam nie wim, ale jakeśmy sobie z Mietkiem pili to przyszedł do nas taki jeden [[Murzyn]] i powiedział, że da nam flaszkie, jak będziemy udawać ozdrowieńców'' – mówi.<br/> |
– ''Ja tam nie wim, ale jakeśmy sobie z Mietkiem pili to przyszedł do nas taki jeden [[Murzyn]] i powiedział, że da nam flaszkie, jak będziemy udawać ozdrowieńców'' – mówi.<br/> |
||
Należy nadmienić, że pan Zdzich jest szanowanym członkiem społeczności mieszkańców dworca i jego słowa potwierdziło wielu innych <del>kolegów od flaszki</del> ludzi. W kontekście wysokich opłat za wstęp na stadion (nawet 80 zł za miejsce w zasięgu bata) należy patrzeć na całej wydarzenie jako imprezę komercyjną. Oo. Bashobora odpiera jednak te zarzuty. Szczerząc w uśmiechu złote zęby (efekt przebytego w młodości szkorbutu) mówi, że takie pieniądze to przecież nic wielkiego i z trudem wystarczą mu na powrót do [[Uganda|Ugandy]]. |
Należy nadmienić, że pan Zdzich jest szanowanym członkiem społeczności mieszkańców dworca i jego słowa potwierdziło wielu innych <del>kolegów od flaszki</del> ludzi. W kontekście wysokich opłat za wstęp na stadion (nawet 80 zł za miejsce w zasięgu bata) należy patrzeć na całej wydarzenie jako imprezę komercyjną. Oo. Bashobora odpiera jednak te zarzuty. Szczerząc w uśmiechu złote zęby (efekt przebytego w młodości szkorbutu) mówi, że takie pieniądze to przecież nic wielkiego i z trudem wystarczą mu na powrót do [[Uganda|Ugandy]]. |
Wersja z 21:13, 7 sie 2013
8 lipca 2013
6 lipca miało miejsce sensacyjne wydarzenie pod takim właśnie tytułem. Mowa o rekolekcjach na Stadionie Narodowym w Warszawie prowadzonych przez oo. Johna Bashoborę[1]. Zgromadziły prawie pięćdziesiąt osiem tysięcy ludzi, co jest ewenementem na skalę światową. Bezpośrednio w czasie ich trwania oraz niedługo po ich zakończeniu miały miejsce liczne cuda.
Pierwszy z nich wydarzył się już przed samym wydarzeniem. Po raz pierwszy ZTM wraz z Biurem Koordynacji Imprez Masowych zrezygnowały z zamykania połowy miasta, celem ułatwienia transportu wierzących na miejsce.
Dalej było już tylko lepiej. W trakcie brawurowych rekolekcji ojcowie Bashobora przeskakiwał na Harleyu przez płonące krzyże oraz smagał batem bliżej stojących wiernych. Jego zdaniem ból i tanie widowiska zbliżają ludzi do Boga, stąd tak niezwykłe połączenie obu tych rzeczy.
Cuda ojców Bashobory dotknęły ludzi ubogich materialnie, acz niewątpliwie bogatych duchem. Oślepieni od alkoholu metylowego odzyskiwali wzrok, a kulawi, którym nerwy od nadmiaru trunków odmówiły posłuszeństwa, zaczynali chodzić normalnie. Jeden z uzdrowionych postanowił nawet zacząć aktywne poszukiwanie pracy. Kibicujemy mu i wierzymy, że wytrwa w swoim postanowieniu.
Nie wszyscy jednak wierzą w dobre intencje ojców Bashobory. Jeden z mieszkańców Pragi Północ, przedstawiający się jako pan Zdzich, twierdzi, że wszystkie cuda były sfałszowane.
– Ja tam nie wim, ale jakeśmy sobie z Mietkiem pili to przyszedł do nas taki jeden Murzyn i powiedział, że da nam flaszkie, jak będziemy udawać ozdrowieńców – mówi.
Należy nadmienić, że pan Zdzich jest szanowanym członkiem społeczności mieszkańców dworca i jego słowa potwierdziło wielu innych kolegów od flaszki ludzi. W kontekście wysokich opłat za wstęp na stadion (nawet 80 zł za miejsce w zasięgu bata) należy patrzeć na całej wydarzenie jako imprezę komercyjną. Oo. Bashobora odpiera jednak te zarzuty. Szczerząc w uśmiechu złote zęby (efekt przebytego w młodości szkorbutu) mówi, że takie pieniądze to przecież nic wielkiego i z trudem wystarczą mu na powrót do Ugandy.
Przypisy
- ↑ Ojca dotknął cud bilokacji, stąd liczba mnoga
Źródło
- Onet.pl, 8 lipca 2013.