Nonźródła:Antymon jest niebieski odc. I Edward Grieg: Różnice pomiędzy wersjami
M (dr) |
Ostrzyciel (dyskusja • edycje) M (kat) |
||
Linia 93: | Linia 93: | ||
[[Kategoria:Antymon jest niebieski|{{PAGENAME}}]] |
[[Kategoria:Antymon jest niebieski|{{PAGENAME}}]] |
||
[[Kategoria:Nonźródła – scenariusze]] |
Wersja z 13:45, 20 lut 2019
„Edward Grieg, czyli narzędnik”
Scena I
Rzut kamery na ciasny gabinet łysiejącego człowieka w szóstej dekadzie życia noszącego ciemne okulary. Skupiony, zdyscyplinowany, uważnie czyta wszystkie siedem części „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta naraz przesuwając głową od lewej do prawej i powrotem, czyszcząc w międzyczasie pilniczkiem paznokcie. Wtem gruch. Pada strzał artyleryjski. Radio podaje, iż Lech W., z którym ma na pieńku, odkąd zobaczył, że nie wyłysiał, dostał pokojową nagrodę Nobla z rąk norweskiego komitetu. Wykręca numer telefonu, po czym przez ścianę wjeżdża czołgiem i wychyla się, wychodząc z pojazdu ulizany brunet w mundurze.
Czesław K.: Czołem tow. I Sekretarzu! Wysokim czołem, heheheheeheh!
Wojciech J.: Spocznijcie, tow. generale. Radio właśnie podało, że ten złamany... przez życie człowiek dostał pokojową nagrodę Nobla. Musimy coś z tym zrobić.
Czesław K.: Z tym? Czy z kim? I jak to ukryć?
Wojciech J.: No już, wstawajcie z kolan, nie potrzeba. Norwegowie muszą ponieść jakieś konsekwencje. Proszę zgłosić Biuru, które ma potem przekazać do ministerstwa, że kategorycznie zakazuję wstępu na antenę radiowej dwójki Edwardowi Griegowi. Wykonać.
(W biurze)
Czesław K: Towarzysze! Ważne zadania do wykonania. Po pierwsze, zetrzeć ślady butów ze stołu, zanim przyjdzie tu tow. I Sekretarz – samoloty mogą zostać. Po drugie, otrzymałem polecenie przekazania Wam wiadomości o zakazie wpuszczania do radia dwójkarza Edwarda Griega.
Tow. Dobropolakowski: Przepraszam, ale kim jest Edward Grieg?
Czesław K.: Grieg, Grieg... kim jest Grieg. Grieg to Grieg. Eee, kontrrewolucyjny, bałamutny szkodnik próbujący upiec swoją reakcyjną pieczeń w ogniu zwichrowanych elementów antysocjalistycznych, o!
Tow. Radziwiłł: Towarzyszu Generale, spływają do nas niepokojące raporty o przeszłości Towarzysza. Z poufnych źródeł wiemy, iż przez 35 lat swego życia towarzysz liczył płyty chodnikowe.
Czesław K.: (zaczerwieniony): Nno taak, ale co to ma do rzeczy?
Tow. Radziwiłł: Ano to ma do rzeczy, że jak ktoś liczy płyty chodnikowe to znaczy, że ma zaburzenia obsesyjno–kompulsywne. Innemi słowy, raporty wskazują, Towarzyszu, żeście czubek do imentu. Brońcie się.
Czesław K: Nie mam się z czego wybraniać, dowody konkretnie proszę.
Tow. Radziwiłł: Nie mamy głównego referenta z papierami, ale to nic nie szkodzi. Dane na temat poszczególnych płyt trotuarowych mam w głowie, gdyż przez lat 25 lat... W każdym razie sprawdzamy. Uwaga, podaję ulicę, Towarzysz odpowiada ile jest płyt: Piękna – odcinek Al. Ujazdowskie – pl. Konstytucji?
Czesław K: 6341
Tow. Radziwiłł: Bzdury! Jest 8120. Niestety jestem zmuszony...
Tow. Potocki Stop!: Tow. Generał ma rację, jak się przeskakuje popękane, to faktycznie jest 6341.
Tow. Radziwiłł: Ech... No dobrze, Paryska na całej długości?
Czesław K.: 5679!
Tow. Radziwiłł: Otóż to. Ad rem: owszem, 5679. Lecz było do niedawna 5879, co się z nimi stało? Bo jeśli nie wiecie, to mam was...
Czesław K.:: Gówno mnie macie! 200 oddano na budowę Ursynowa, sam podpisywałem.
Czesław K.: No więc jutro, Radziwiłł, odlatujecie z samego rana do Oslo, gdzie zostaniecie w ambasadzie zaopatrzeni w sprzęt kryptograficzny, aparaty podsłuchowe i pamiątkową „Trybunę Ludu” wydaną formacie A-2 po żałobie z okazji śmierci Bieruta, która będzie Was w parkach i na skwerach zasłaniała przed wścibskimi przechodniami i polską emigracją.
Tow. Radziwiłł: Nie mogę jutro, tow. Generale, jutro jest sobota, to u nas dzień świąteczny.
Tow. Potocki. Ano. Matka mówiła, że w sobotę verboten. Bo ojca to ja bym nie słuchał, ale matka to matka. Jest tylko jedna.
Czesław K.: Że jak?!?! (grzmi) Członek Partii nie może wiązać swego życia wewnętrznego z burżuazyjnymi przeżytkami takimi jak wiara w Boga. Co wy myślicie?! Dobra, robię spontaniczny sondaż, odpowiadać, ale szczerze, bo na zbity pysk wylecicie jak jeden mąż. Ilu z was czynnie praktykuje?
Do góry wylatuje natychmiast czwórka rąk. Czwórka, nie trójka, Dobropolakowski podniósł bowiem obydwie dłonie. Chwila milczenia i... skwaśniały Czesław K. nieśmiało sam podnosi rękę do góry. Nagle najazd na człowieka z samego początku, tego od Prousta, który również dumnie pręży kończynę.
Tak więc do wyjazdu służbowego zostaje wydelegowany z tzw. „przyczyn obiektywnych” tow. Dobropolakowski. Niestety, choć trafił na ślady Edwarda Griega na cmentarzu w Oslo, został rozpoznany jako szpieg obcego bloku, gdy zdemaskowano do po zakładanej w parku dla niepoznaki «Trybunie Ludu» wielkiego formatu wydaną dzień po śmierci Bieruta. Po powrocie do kraju odbyła się konferencja prasowa, którą prowadził Jerzy Urban. Wyklarował stanowisko i partii i uzasadnił, dlaczego w Polsce nie będzie grany Edward Grieg. Zaczęła się runda pytań.
Jerzy Urban: Proszę, korespondent amerykański.
Korespondent amerykański: Przepraszam, ale kim jest Edward Grieg?