Absurd: Różnice pomiędzy wersjami
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to Sir Damiinho. Autor wycofanej wersji to 83.8.64.249.) |
|||
Linia 1: | Linia 1: | ||
'''Absurd''' – sytuacja normalna, przeciętna, do przewidzenia, zawierająca [[bezsens]], nie powinna wzbudzać większych emocji; jednak ciesząca się dużym zainteresowaniem [[motłoch|motłochu]]. |
'''Absurd''' – sytuacja normalna, przeciętna, do przewidzenia, zawierająca [[bezsens]], nie powinna wzbudzać większych emocji; jednak ciesząca się dużym zainteresowaniem [[motłoch|motłochu]]. |
||
=== |
===Przykład absurdu=== |
||
''Jak |
''Jak codzień w piątek, we wczesnych godzinach rannych około 16, w słonecznym [[cień|cieniu]], na miękkim [[kamień|kamieniu]] siedziała pięcioletnia staruszka i nic nie mówiąc rzekła:'' |
||
:''– Byłam ja bezdzietna, miałam ja trzech synów. Pierwszy pojechał na [[wojna|wojnę]] i zginął śmiercią tragiczną, a teraz siedzi na [[tapczan]]ie i bawi się [[bocian]]em. Drugi pojechał do [[port]]u, gdzie były trzy statki, jeden cały, drugiego połowa, a trzeciego wcale nie było. Wsiadł do tego, którego wcale nie było i pojechał na [[bezludna wyspa|bezludną wyspę]] szukać białych [[Murzyn|Murzynów]]. Trzeci poszedł do [[sad]]u, wlazł na [[grusza|gruszkę]], trząsł [[pietruszka|pietruszkę]], [[cebula]] |
:''– Byłam ja bezdzietna, miałam ja trzech synów. Pierwszy pojechał na [[wojna|wojnę]] i zginął śmiercią tragiczną, a teraz siedzi na [[tapczan]]ie i bawi się [[bocian]]em. Drugi pojechał do [[port]]u, gdzie były trzy statki, jeden cały, drugiego połowa, a trzeciego wcale nie było. Wsiadł do tego, którego wcale nie było i pojechał na [[bezludna wyspa|bezludną wyspę]] szukać białych [[Murzyn|Murzynów]]. Trzeci poszedł do [[sad]]u, wlazł na [[grusza|gruszkę]], trząsł [[pietruszka|pietruszkę]], [[cebula]] leciała. Przyszedł właściciel tego [[bananowiec|banana]] i mówi: złaź pan z tego [[kasztanowiec|kasztana]], to ten wziął [[ziemniak]]i i poszedł nad [[jezioro]] na [[rak]]i.'' |
||
Ludzie, którzy bardzo często myją się (najczęściej raz w tygodniu) są wprost niehigieniczni, gdyż od nadmiaru higieny można utyć nawet 5 kilo!!! A to dla wielu ludzi np. anorektyków jest rzeczą śmiertelną. Ja, najlepszy higieniczny psycholog, uważam, że powinniśmy myć się maksymalnie raz na 2 tygodnie. Inaczej, jak już mówiłem, możemy zachorować na ptasią grypę, a to jest przyczyną skoków samobójczych z okien piwnic. Na szczęście, tacy ludzie szybko nie powracają do zdrowia. Higiena jest niezdrowa. Jeśli chcecie mieć piękną sylwetkę - myjcie się nigdy! A jeżeli chcecie mieć wrzody na pupie, myjcie się codziennie! Jeżeli zaś waszym marzeniem jest manie tasiemca krabotwórczego, polecam zażyć tabletki przeciwzapalno-przeciwdzietno-antykoncepcyjne! [Polecam truskawkowe]. |
|||
Wasz higieniczny psychiczny ginekolog farmacełuta. |
|||
Około 3000 lat temu, kiedy nie wymyślono jeszcze koła pewien wybitny naukowiec stworzył maszynę która produkowała kwadratowe okręgi. Ponieważ był głupi rzucił nią w chudego grubasa i zaczął tańczyć makarenę. Maszyna rozbiła się na takie drobne kawałki , że gołym okiem ciężko było je dostrzec. Wziął więc sitko i zaczął wybierać z jeziora wodę którą przelał do kałuży, w której pływała niebieska żaba. Wszystko to przyśniło się Mikołajowi Kopernikowi. Przestraszył się tak, że został bezpłodny. Dlatego też nie miał potomstwa. Po 20 latach jego syn zbudował arkę i w czasie wielkiej ulewy zgromadził na niej zwierzęta płci męskiej które później rozmnożyły się na tej tratwie. Biedak utopił się i zmarł. opowiedział żonie o swojej śmierci i zmarł. |
|||
[[Kategoria:Filozofia]] |
[[Kategoria:Filozofia]] |
Wersja z 21:23, 3 sty 2008
Absurd – sytuacja normalna, przeciętna, do przewidzenia, zawierająca bezsens, nie powinna wzbudzać większych emocji; jednak ciesząca się dużym zainteresowaniem motłochu.
Przykład absurdu
Jak codzień w piątek, we wczesnych godzinach rannych około 16, w słonecznym cieniu, na miękkim kamieniu siedziała pięcioletnia staruszka i nic nie mówiąc rzekła:
- – Byłam ja bezdzietna, miałam ja trzech synów. Pierwszy pojechał na wojnę i zginął śmiercią tragiczną, a teraz siedzi na tapczanie i bawi się bocianem. Drugi pojechał do portu, gdzie były trzy statki, jeden cały, drugiego połowa, a trzeciego wcale nie było. Wsiadł do tego, którego wcale nie było i pojechał na bezludną wyspę szukać białych Murzynów. Trzeci poszedł do sadu, wlazł na gruszkę, trząsł pietruszkę, cebula leciała. Przyszedł właściciel tego banana i mówi: złaź pan z tego kasztana, to ten wziął ziemniaki i poszedł nad jezioro na raki.